The Book of Unwritten Tales 2 - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2015/02/17 15:00
9
0

Pozycja obowiązkowa dla fanów przygodówek. Większa, lepsza i piękniejsza niż The Book of Unwritten Tales.

The Book of Unwritten Tales 2 - recenzja

Pierwsza część The Book of Unwritten Tales to bez wątpienia jedna z najlepszych przygodówek ostatnich lat. Twórcy poszli za ciosem i w ekspresowym tempie stworzyli kolejną odsłonę, The Critter Chronicles, która choć nie była złą grą, dla wielu okazała się rozczarowaniem. Kiedy zapowiedzieli pełnoprawną kontynuację, ogłosili również, że może być ona znacznie bardziej rozbudowana, jeśli gracze zdecydują się ofiarować 65 tysięcy dolarów. Sympatycy cyklu byli bardziej hojni, bowiem na konto studia KING Art Games trafiła suma trzykrotnie wyższa. Czy autorzy spożytkowali ją należycie, czy też The Book of Unwritten Tales 2 to gra, obok której można przejść obojętnie?

The Book of Unwritten Tales 2 już od samego początku onieśmiela rozmachem, wielkością i różnorodnością. Każda minuta rozgrywki to dowód na to, że KING Art Games faktycznie potrzebowało funduszy, by zrealizować wszystkie pomysły i dopracować swoje dzieło w najdrobniejszych szczegółach. Jest tu co prawda mnóstwo kosmetycznych dodatków, bez których można było się obejść (jak animacja bohatera, który drapie się w zad, podczas bezczynności ze strony gracza), ale wszystkie tego typu detale sprawiają wrażenie tętniącego życiem świata i nadają charakter poszczególnym postaciom występującym w grze. Jest także coś, czego w The Book of Unwritten Tales 2 nie mogło po prostu zabraknąć. Nie wyobrażam sobie rozgrywki bez ścieżki dźwiękowej z udziałem orkiestry. Momentami budzi ona skojarzenia z animacjami Disneya, innym razem może przywoływać na myśl komputerowe gry fabularne, ale niezależnie od wszystkiego, zawsze idealnie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie. Majstersztyk.

Opisywana produkcja składa się z pięciu odcinków. Premiera ostatniego będzie miała miejsce w najbliższy piątek, kiedy to The Book of Unwritten Tales 2 wyjdzie z fazy Wczesnego Dostępu na Steamie i oficjalnie zadebiutuje w sprzedaży. Dotychczas autorzy wypuścili cztery epizody. Przejście każdego z nich zajmuje od trzech do nawet pięciu godzin. Trzeba raczej brać pod uwagę ten dłuższy czas rozgrywki, bowiem dialogi są bardzo rozbudowane, a zagadki momentami wyjątkowo skomplikowane. Łącznie daje to ponad dwadzieścia godzin. Nie trzeba się jednak obawiać, że przez ten czas zdołamy się wynudzić - całość została skonstruowana tak, by zatrzymać nas przed monitorem aż do samego końca.

The Book of Unwritten Tales 2 to kontynuacja wydarzeń z pierwszej odsłony The Book of Unwritten Tales, więc osoby, które miały z nią do czynienia, wcielą się w doskonale znane postacie (nie trzeba jednak znać fabuły "jedynki", by zagrać w "dwójkę"). Wśród grywalnych bohaterów nie mogło oczywiście zabraknąć Nate'a, który najwidoczniej ma ogromne kłopoty. Pokierujemy także Ivo, czyli elfką, która przebywa w pałacu i niedługo ma zostać wydana za księcia (dowiaduje się również, że jest w ciąży, choć nie ma pojęcia, jak to się mogło stać). Później przejmiemy kontrolę nad Wildburem, który - jak się okazuje - został nauczycielem magii, ale oprócz uczenia czarów, ma do wykonania inne niebezpieczne zadania. Mało? Jest jeszcze Critter, czyli przesympatyczny Zwierzaczek, który przede wszystkim pomaga Nate'owi wydostać się z tarapatów.

Scenariusz nie jest ani rewolucyjny, ani odkrywczy, lecz mimo to został napisany bardzo zgrabnie, więc kolejne wydarzenia śledzi się z niesamowitą przyjemnością. The Book of Unwritten Tales 2 to jednak nie tylko ciekawa i absorbująca opowieść. To również mnóstwo humoru (gdybym miał określić, ile dokładnie, musiałbym wpisać słowo humor do tego tekstu tak, by przysłoniło wszystkie akapity) i nawiązań do dzieł popkulturowych (fani Gry o Tron, Harry'ego Pottera, Gwiezdnych wojen, Władcy Pierścieni i Hobbita, a nawet World of Warcraft, bez problemu je zauważą). Twórcy nie stronią od żartów od samego początku aż do napisów końcowych. Wystarczy wspomnieć o świetnie zrealizowanym samouczku, w którym nagle dochodzi do awarii maszyn, a nasze zadanie polega na ich naprawie pod wodzą specjalnego pojazdu, którego pełne imię i stanowisko widoczne jest na pierwszym obrazku w niniejszej recenzji. Wydaje się mało zabawne? Są tutaj znacznie lepsze motywy.

GramTV przedstawia:

Niczym w serialach telewizyjnych, w The Book of Unwritten Tales 2 początkowo sterujemy naprzemiennie wspomnianymi bohaterami, zapoznając się z ich przygodami. Sprawia to, że nie odczuwamy znużenia podczas rozgrywki, lecz ciekawość, co dzieje się z innymi postaciami. Żadną z nich nie kierujemy zbyt krótko, ani też zbyt długo - twórcom udało się to idealnie wyważyć, dzięki czemu skutecznie absorbują uwagę gracza. Z czasem jednak, gdy fabuła mocno się komplikuje, musimy przełączać się dynamicznie między naszymi herosami, a niekiedy sterować nimi w tym samym czasie, co mocno utrudnia sprawę. Zwłaszcza, jeśli wciąż mamy do czynienia z przygodówką wykorzystującą interfejs point and click.

W pewnym momencie dochodzimy do fragmentu, kiedy to Wildbur musi przenieść się w czasie. Takie rozwiązanie sprawy było już wykorzystywane przez twórców przygodówek wielokrotnie i zazwyczaj w bardzo sztywny sposób. The Book of Unwritten Tales 2 jest wyjątkiem, bowiem nasz wykładowca magii... No tak, nie zdradzając zbyt wiele należy dodać, że w trakcie owej podróży zmianie ulega jakość oprawy wizualnej. Od świetnej grafiki, którą możecie obserwować na dołączonych screenach, przechodzimy do pikselozy lub jak kto woli stylu retro, a w punkcie kulminacyjnym na ekranie widzimy jedynie tekst. Zupełnie, jak w latach osiemdziesiątych.

The Book of Unwritten Tales 2 nie wymyśla koła na nowo, jeśli chodzi o zagadki natury logicznej. Gra oferuje wciąż dobrze znaną i doskonale sprawdzoną mechanikę, która polega na dogłębnej eksploracji poszczególnych lokacji, zbieraniu przedmiotów i wykorzystywaniu ich w odpowiednich miejscach, celem odblokowania nowej kwestii dialogowej czy też dostępu do następnego pomieszczenia. Zagadki bywają niezwykle skomplikowane, ale są też i takie, których rozwiązanie nie powinno nikomu sprawić najmniejszego problemu. Twórcy, choć w żaden sposób nie obniżają poziomu skomplikowania łamigłówek, ani też nie pozwalają ich ominąć, robią ukłon w stronę mniej doświadczonych odbiorców. Gdy klikniemy na spację, podświetlimy wszystkie interaktywne obiekty na danej planszy.

Gra bez wad? The Book of Unwritten Tales 2 taką nie jest. Ale błędy, które należy wytknąć, można policzyć na palcach i to jednej ręki. Czasem są problemy ze sterowaniem (trzeba idealnie kliknąć w odpowiednie miejsce, by postać wykonała stosowną akcję) i z synchronizacją ruchu warg w stosunku do tego, co aktualnie mówi dany bohater. Warto dodać, że owe problemy występują w ostatecznej, finalnej wersji gry, która dla wszystkich będzie dostępna od 20 lutego na Steamie (my otrzymaliśmy ją wcześniej).

Skok jakościowy pod każdym względem - tak najkrócej można podsumować The Book of Unwritten Tales 2. Gra nie wprowadza rewolucji w zakresie mechaniki rozgrywki, ale idealnie ulepsza to, co zadecydowało o sukcesie pierwowzoru. Jeśli podobała się Wam pierwsza część i dobrze bawiliście się przy The Critter Chronicles, powinniście koniecznie zaopatrzyć się w opisywaną produkcję. Jest ona większa, ładniejsza i generalnie lepsza od swoich poprzedniczek w każdym aspekcie. Jeśli jednak nie graliście jeszcze w The Book of Unwritten Tales , lepiej nadróbcie zaległości, a później zabierzcie się za "dwójkę", bo naprawdę warto. To jedna z najlepszych serii gier przygodowych ostatnich lat. Wstyd jej nie znać.

Obecnie gra The Book of Unwritten Tales 2 jest dostępna wyłącznie po angielsku, ale obie poprzednie części serii zostały wydane z opóźnieniem w naszym kraju za sprawą IQ Publishing. Mamy nadzieję, że firma zdecyduje się również na dystrybucję recenzowanej produkcji i wzbogaci ją o polskie napisy.

9,1
Dokładnie na taką kontynuację czekali fani serii The Book of Unwritten Tales!
Plusy
  • długi czas rozgrywki
  • cztery grywalne postacie
  • liczne nawiązania popkulturowe
  • pomysłowe zagadki
  • mnóstwo humoru
  • bardzo dobra grafika
  • świetne udźwiękowienie
Minusy
  • drobne błędy ze sterowaniem i synchronizacją ruchu warg z głosem postaci (do wyeliminowania w patchu)
  • brak polskiej wersji językowej
Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
01/03/2015 19:46

Drogi Phobos_sie.Musisz zrozumieć naturę problemu. Otóż to nie jest ani FPS, ani RTS/ płytkie RPG tudzież kolejna część Tomb Raidera lecz humorystyczna gra przygodowa. Tutaj tekst czytany, język gra monumentalną rolę dla zabawy. Tu nie wystarczy zrozumieć o co mniej-więcej chodzi w fabule, kto kogo i dlaczego. Tu trzeba doskonale zrozumieć gry słowne, żart.Co więcej wersja angielska... specyficzny niemiecki humor słowny, idiomy, przetłumaczony jako-tako na angielski, odbierany przez człowieka dla którego ten ostatni nie jest językiem ojczystym. To rzeź.Na szczęście spolszczenie fanowskie podobno już ujrzało światło dzienne.

Usunięty
Usunięty
19/02/2015 16:25

@Phobos_s[Jestem niesłyszący] Z całym szacunkiem do Pana i chciałem Cię przeprosić za moje błędy w pisaniu (lepiej już nie potrafię), ale muszę wyrazić moje zdanie. Może jestem "zmotywowany" do nauki j.angielskiego z powodu liczne angielskie gier i komiksy, ale problem polega na tym, że opanowanie tej języku do perfekcji potrzeba WIELU latach nauki i praktyki. A to odłożenie gry na bok za 5-10 lat, dopóki nie opanuję j.angielskiego do perfekcji, nie sprawi mi w pozytywne humory. Nie mówiąc o konieczności inne nauki związanej z mojej przyszłej zawodu do pracy (nie wliczając w to czas obowiązki i rodziny), a to pochłania sporo czasu i przecież muszę od czasu do czasu odpocząć i pograć. W mojej dzieciństwie nie dam rady ukończyć gry przygodówki i RPG bez SOLUCJI, ani zaczerpnąć całej radości z granie, bo nie znam j.angielskiego. :) Może opanowałeś j.angielskiego, bo masz czasu i wiele wyrzeczeń na to, ale inni podążają inna ścieżka życia i mają własne problemy, że nie zawsze mają czasu na nauki dodatkowy języka. Pozdrawiam i miłej dnia. :)Cytat: "Ale jeśli już tego wyboru nie ma, to dlaczego karać za to grę a nie wydawcę? :)" -> Słusznie. Bo twórcy gry nie mają takie obowiązki wobec Polaków, bo Polska to mały kraj. :P Trzeba mieć Polak w ekipa tworzenia gier, a oni nie mają. Zatrudnienie Polak-tłumacz wiąże się z dodatkowe wydatki, a to trzeba podnosić minimalny cel kwoty w Kickstarter, a większości wspierających gracze nie są Polaków.

Usunięty
Usunięty
18/02/2015 10:09
Dnia 17.02.2015 o 17:24, Sad_Statue napisał:

Tak sobie na spokojnie przeczytałem zarówno swój, jak i mój komentarz - i chciałem Cię przeprosić za taki niepoważny i wręcz agresywny wydźwięk mojego komentarza.

Nie ma sprawy. Pogratulować za to mogę odpowiedzialnego podejścia do dyskusji, bo żeby ktoś przyznał się, że popełnił jakiś błąd i przeprosił, szczególnie na forum w internecie, do ogromna rzadkość.I za to szacunek, Panie Sad_Statue.

Dnia 17.02.2015 o 17:24, Sad_Statue napisał:

Dalej podtrzymuję, że pisanie "a niech się uczą" i generalnie "niepotrzebna jest polska wersja" jest głupie, ale mimo wszystko ująłeś to kulturalnie, więc zasłużyłeś na poważniejszą odpowiedź z mojej strony.

Widzisz. Ja bynajmniej nie wychodzę z założenia "a niech się uczą" i nie twierdzę, że wersja polska jest niepotrzebna.Napisałem jedynie, że gdy wersji polskich nie było, grając byliśmy niejako "zachęcani" do nauki języka, a w pewnym sensie wręcz się go uczyliśmy. Do dziś pamiętam np. teksty z pierwszego Diablo, dzięki którym poznałem nowe słowa i zwroty:)Teraz nie ma po prostu tej "zachęty" bo 99% gier jest wydawanych w polskiej wersji językowej.Niestety poziom nauczania języka ang w polskich szkołach jest marny a brak choćby takiej growej "zachęty" nie polepszy poziomu znajomości języka obcego w naszym społeczeństwie.Generalnie chodziło mi o to, że brak rodzimej wersji nie powinien być uznany za minus, bo to nie jest problem gry jako takiej, tylko wydania. To tak jakbyśmy przy okazji oceniali pudełko albo instrukcję do gry.Ja osobiście jakiś czas temu stwierdziłem, że jeśli mogę coś dostać w wersji oryginalnej (tzn. angielskiej, bo po niemiecku to już nie dam rady :) ) to tak wolę to poznawać. Dla przykładu, granie w najnowsze Dragon Age z angielskimi głosami i polskimi napisami to była dla mnie katorga. Nie można było się skupić ani na tym co postacie mówią, ani na tym co było napisane na ekranie. Ale to moje osobiste preferencje i zawsze wychodzę z założenia, że należy dać graczom wybór.Ale jeśli już tego wyboru nie ma, to dlaczego karać za to grę a nie wydawcę? :)




Trwa Wczytywanie