TowerFall Ascension - recenzja. Najlepsze multi na PS4?

Piotr Bajda
2014/04/15 18:00
2
0

Gość honorowy szanującej się imprezy.

TowerFall Ascension - recenzja. Najlepsze multi na PS4?

Pamiętacie jeszcze Ouyę, ten oparty o Androida konsolo-niewypał? TowerFall Ascension jest być może jedyną pożyteczną rzeczą, jaką pudełku z Kickstartera zawdzięczamy. Premiera na owym sprzęcie otworzyła bowiem grze Matta Thorsona drogę do PlayStation 4. I dobrze się stało.

Przepis na dobrą grę imprezową jest prosty, ale niewielu udaje się wysmażyć z niego danie i smaczne, i sycące. W recepturze znajdziemy na pewno prostotę, tak by każdy w mig pojął zasady i nie musiał już potem zaśmiecać nimi głowy. Frajdę, by gra potrafiła utrzymać przy sobie uczestników posiadówki i zamienić kanapę w główny jej punkt. Nie może także zabraknąć wchodzenia na ambicję i zagrzewania graczy do zaciętej rywalizacji, którą najlepiej pobudzać przecież w gronie najbliższych znajomych.

TowerFall Ascension odhacza "ptaszka" przy wszystkich składnikach.

Skaczesz po planszy i strzelasz z łuku - to w skrócie esencja TowerFall Ascension. Dochodzi do tej prostej formuły skakanie po głowach wrogów, uniki, korzystanie z power-upów czy łapanie wrogich strzał (nie jest łatwo), jednak twórcy gry na pewno nie obrażą się na uproszczony slogan z początku akapitu. Skakanie i strzelanie jest tu po prostu zrobione koncertowo.

Zasady banalnie proste, lecz nie oznacza to, że gra jest banalna czy prostacka. W TowerFall Ascension liczy się strategia (na przykład wskakując w dziurę na dole planszy, wypadamy sufitem - na pozór szczegół, w praktyce jeden z najważniejszych elementów zabawy) planowanie kilku posunięć do przodu, rozsądne dysponowanie strzałami (pudło to nie tylko jedna strzała mniej w naszym arsenale, ale potencjalnie jedna więcej u wroga), oraz zwinność (by wrogich strzał unikać i uzupełniać kołczan zalegającymi na planszy "pociskami"), ale i nieoceniony łut szczęścia.

GramTV przedstawia:

TowerFall Ascension bawi niezależnie od ilości graczy. Ważne tylko, by grać z kimś. W starciach 1 na 1 jest więcej czasu na podchody i planowanie. Zabawa to wówczas pojedynek dwóch wytrawnych łowców. Przy czterech graczach na planszy zaczyna panować chaos, robi się gęsto od przelatujących strzał, a każda kanapa zamieni się w wybuchowy kocioł wyzwisk, okrzyków oraz głośnych westchnięć. W większości starć nie widać nawet podziału na trzymających pada w dłoniach od czasu do czasu i zrośniętych z nim wieloletnich wyjadaczy. Niezależnie od stażu każdy powinien bawić się doskonale. To ważna cecha idealnej gry na prywatki.

Na kształt potyczek wpływa znacznie możliwość dostosowywania zasad gry do własnych potrzeb. Decydujemy, ile strzał zabierają w kołczanie łucznicy czy jak zmieniają się plansze, a własne ustawienia można zapisać (są na to trzy sloty), by łatwo wrócić do nich w dowolnym momencie.

Co nie zagrało? Wspomniałem, że TowerFall pobudzi do życia każdą obsadzoną żywymi przeciwnikami kanapę. I niestety nic ponadto, bo w grze zabrakło trybów sieciowych. Samotnicy bez zgranej growej paczki, albo chętnych na imprezowe eksperymenty znajomych nie mają za bardzo czego tutaj szukać.

Znajdziemy co prawda w TowerFall Ascension dwa tryby dla pojedynczego gracza (szerzej o nich za chwilę), lecz nie mają one najmniejszych szans w starciu z doznaniami, jakich dostarcza towarzystwo kogoś z pulsem. Quest to tutejsza wariacja hordy z zalewającymi plansze, zróżnicowanymi potworami. Rozgrywka potrafi wciągnąć, a nawet napsuć krwi z tym, że na krótką metę - góra przez dwie godziny, bo tyle zajmuje zaliczenie wszystkiego. Czas ten może wydłużyć zaproszenie do zabawy znajomego za sprawą lokalnej kooperacji. Współpraca nie jest jednak niestety tak fajna, jak nafaszerowanie wspomnianego znajomego strzałami. Na przystawkę mamy także tryb z zalegającymi na mapce manekinami do trafienia, który sprawdza się w zasadzie jedynie jako rozgrzewka przed zabawą z kolegami/koleżankami.

W TowerFall Ascension nie zabrakło oprawy nieinwazyjnej, prostej, nie przeszkadzającej w zabawie i przy okazji zupełnie niepostrzeżenie przenoszącej nas do minionych czasów wielkich pikseli oraz jeszcze większej zabawy. A może to zasługa świetnej ścieżki dźwiękowej? Ocenicie sami, jednak z faktem, że TowerFall Ascension czule uderza w struny nostalgii dyskutować nie będzie chcieli.

TowerFall Ascension zaskakuje czymś zupełnie nowym i nieprzewidzianym dokładnie w momencie, w którym w głowie kotłuje się myśl "widziałem już wszystko". "BUM, nie widziałeś!" - odpowiada TowerFall Ascension, dając do zrozumienia, że nikogo ze zgromadzonych nie trzeba pytać o chęć zagrania "jeszcze jednej" partyjki. Takich gier nigdy za wiele.

7,9
Gwóźdź imprezy
Plusy
  • Idealna gra imprezowa
  • Nostalgia
  • Prosta, ale nie prostacka
  • Przystępna dla każdego
  • Cudny chaos
Minusy
  • Nie dla samotników
  • brak trybów sieciowych
Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
17/04/2014 22:59

Szkoda, że dodatkowe pady trochę kosztują ...

Usunięty
Usunięty
15/04/2014 21:13