Max Payne 3 - recenzja

Łukasz Berliński
2012/05/21 13:05

Dziewięć lat - tyle kazał sobie czekać Max Payne z powrotem na łono wirtualnej rozrywki. Pracę nad kultową marką przejęło doświadczone studio Rockstar, co z jednej strony cieszyło, z drugiej, po pierwszych zwiastunach, niepokoiło o zachowanie mrocznego klimatu. Czy Max Payne 3 sprostał legendzie poprzednich dwóch części? Przekonajcie się w naszej recenzji.

Dziewięć lat - tyle kazał sobie czekać Max Payne z powrotem na łono wirtualnej rozrywki. Pracę nad kultową marką przejęło doświadczone studio Rockstar, co z jednej strony cieszyło, z drugiej, po pierwszych zwiastunach, niepokoiło o zachowanie mrocznego klimatu. Czy Max Payne 3 sprostał legendzie poprzednich dwóch części? Przekonajcie się w naszej recenzji.

Dziewięć lat to kupa czasu nie tylko w grach wideo, ale także w prawdziwym życiu. W 2003 roku Max Payne 2 traktował o upadku głównego bohatera. Dziś, w „trójce”, Max sięgnął dna. Zaniedbany, uzależniony od alkoholu i środków przeciwbólowych, na wiecznym rauszu lub kacu. Ubrany byle jak, niedbający o swą sylwetkę, całe dnie spędzający w podrzędnych barach i użalający się nad własnym losem. Tak aktualnie prezentuje się bohater, który przyzwyczaił nas do oglądania go w zszarganej skórzanej kurtce, białej koszuli i fatalnie dobranym krawacie, jak przystało na stereotypowego amerykańskiego glinę z hollywoodzkich filmów.Max Payne 3 - recenzja

Z tego obrazu nędzy i rozpaczy wyciąga Maksa jego kolega Raul Passos z akademii policyjnej, który proponuje mu pracę prywatnego ochroniarza zamożnego Rodrigo Branco i jego rodziny żyjącej w Sao Paulo w Brazylii. Gra zaczyna się w momencie, kiedy Max znajdując się na zamkniętym przyjęciu, poznaje kolejne ważne osoby z dość licznej rodziny Branco. Impreza trwa w najlepsze, gdy nagle kilku chłystków z lokalnego gangu bez pardonu porywa Rodrigo oraz jego śliczną żonę Fabianę. Nie na długo jednak, bowiem Max ratuje obojga z opresji.

Pech chce, że kolejnego dnia Marcelo - młodszy brat Rodriga, wraz z Fabianą i jej siostrą oraz Giovanną - dziewczyną Passosa, udają się do nocnego klubu. Max razem z Raulem mają za zadnie dbać o ich bezpieczeństwo, jednak tym razem Comando Sombra, ten sam gang, który stał za wcześniejszym porwaniem, działa znacznie skuteczniej uprowadzając Fabianę i Giovannę. Od tej pory zaczyna się koszmar rodziny Branco, a Max wpakowuje się w coraz większą intrygę zataczającą coraz szersze, polityczne kręgi.

To pierwsza część Maksa Payne’a, za którą nie odpowiada fińskie studio Remedy Entertainment, a scenariusza nie napisał twórca kultowego bohatera Sam Lake. Tym razem pracę głównego scenarzysty powierzono Danowi Houserowi z Rockstar Vancouver, który pracował zarówno przy grach z serii Grand Theft Auto, jak i Red Dead Redemption. Zmianę widać od samego początku. Zrezygnowano z fotorealistycznych komiksów prezentujących fabułę na rzecz przerywników filmowych, które są znakiem rozpoznawczym w grach wyprodukowanych przez Rockstar.

Doskonałe dialogi (tubylcy mówią w swym ojczystym, portugalskim języku!) i barwne postacie to jedna z ich zalet, druga to montaż nawiązujący do komiksowej stylistyki z kilkoma kadrami na ekranie jednocześnie i pojawiającymi się napisami kluczowych słów w wypowiadanej właśnie kwestii. A dodać do tego płynne przejścia z nieinteraktywnych cut-scenek do właściwej rozgrywki znane z serii Uncharted i okazuje się, że dostaliśmy grę, w której w pełni możemy się zanurzyć.

Porównania do Uncharted nie są bezpodstawne. Jedna z najlepszych scen w Max Payne 3, w której przechadzamy się między fawelami, terenie należącym do lokalnego ulicznego gangu, oglądając biedne dzieci grające w piłkę i młodzież urządzającą nielegalną imprezę, do złudzenia przypomina wizytę w tybetańskiej wiosce znanej z Uncharted 2: Among Thieves. Tutaj jednak cały ten obraz mamy podlany zgorzkniałym, lecz jakże trafnym komentarzem Maksa na temat współczesnego społeczeństwa.

Max, choć sięgnął dna, cały czas jest w formie. A przynajmniej jego komentarze, będące jednym z kluczowych elementów narracji w grze. Są cyniczne, szydercze, kpiące, niekiedy autoironiczne, trafnie opisujące zastaną rzeczywistość oczami człowieka, który w swym życiu stracił niemal wszystko. Jedna z moich ulubionych kwestii wypowiadanych przez Maksa to „I had a hole in my second-favourite drinking arm” ("dostałem kulkę w moją drugą ulubioną rękę do picia") po oberwaniu pociskiem w rękę. To w dalszym ciągu ten sam cyniczny glina, z którym łatwo przychodzi nam się identyfikować.

Choć akcja przez większość czasu toczy się w spalonej słońcem Brazylii, w retrospektywnych rozdziałach opowiadających o losach Maksa zaraz po zakończeniu drugiej części, trafiamy do ośnieżonego, brudnego i mrocznego nie Nowego Jorku, a New Jersey. Te krótkie epizody wyglądają, jakby zostały żywcem wyjęte z poprzednich dwóch odsłon, z zachowaniem najdrobniejszego detalu - są fenomenalne. Nie można jednak odmówić odpowiedniego klimatu pozostałym lokacjom, które przychodzi nam odwiedzić. Od doków, poprzez nocny klub, siedzibę policji czy opuszczone magazyny. Jest tego naprawdę sporo. Twórcy zaserwowali nam zróżnicowane otoczenie, dzięki czemu nie jesteśmy w stanie się nudzić.

Akcja toczy się tu w bardzo dobrym tempie, przerywanym jednak kolejną naszą śmiercią po dość wymagających starciach i źle rozstawionymi punktami kontrolnymi powodującymi, że całe, relatywnie długie sekwencje walki z kolejnymi falami przeciwników, musimy powtarzać od początku. I choć zaczynając grę możemy wybrać poziom trudności, jak również rodzaj celowania (do wyboru mamy namierzanie „twarde” bądź „miękkie” naprowadzające celownik na wroga lub ręczne, pozbawione jakichkolwiek wspomagaczy), to nawet na „normalu” często zdarzało mi się ginąć od naporu kul wystrzelonych przez przeciwników pod koniec zaciętej wymiany ognia i przeklinać grę, że znowu muszę przechodzić ten sam fragment od nowa.

Gra ratuje nas wtedy przydzielając kolejne środki przeciwbólowe reperujące nasze zdrowie, jednak przyczyna problemu leży gdzie indziej. Jak nie można złego słowa powiedzieć o bardzo dobrym oddaniu modelu zniszczeń otoczenia, które zachowuje się tak, jak powinno (chowanie się przed snajperem za łamliwą, drewnianą paletą nie jest najlepszym pomysłem), tak przeciwnicy są nader wytrzymali. Jasne, jeden celny strzał w głowę załatwia sprawę, jednak pakowanie całego magazynka pistoletu w dryblasa ubranego jedynie w t-shirt i krótkie spodenki to jakieś nieporozumienie. Rozumiem, że na uzbrojonego w kamizelkę kuloodporną żołnierza trzeba przeznaczyć więcej amunicji (choć nie cały magazynek), ale na zwykłego chłystka z kałasznikowem odzianego w zwykły podkoszulek?!

GramTV przedstawia:

Takich irytujących szczegółów w Max Payne 3 jest więcej. Choćbyśmy nie wiem jakiej broni używali, po przerywniku filmowym do gry powracamy najczęściej z podstawowym gnatem, bądź, co gorsza, tylko z jednym zapełnionym slotem na cztery możliwe. Czemu za każdym razem musimy uzupełniać amunicję i szukać broni na nowo? Nie mam pojęcia. Nie wspominając już o chwilami tragikomicznych śmiertelnych konwulsjach naszych oponentów. Na te wszystkie istotne detale nie mające aż tak dużego wpływu na sam gameplay można nieco przymknąć oko w tytułach fantastycznych, ale nie w sensacyjnej grze akcji z normalnymi bohaterami przebywającymi we współczesnej Brazylii, pretendującej do miana najlepszej strzelanki tego roku.

Max Payne 3 ma ku temu ogromne szanse, bowiem sam model rozgrywki działa tu koncertowo. Słynny Bullet Time, w którym w zwolnionym tempie możemy idealnie wycelować i zastrzelić kolejnych adwersarzy, robi wrażenie jak na początku XXI wieku. Cholernie efektowny jest system Shootdodge, który w dowolnym momencie (o ile mamy naładowany pasek przy naszej sylwetce) pozwala nam poczuć się niczym w filmach Johna Woo wybijając się w dowolnym kierunku i nurkować w powietrzu posyłając jednocześnie grad kul w przeciwników. Sami autorzy umieścili w grze kilka scen, które obligatoryjnie korzystają z tego rozwiązania i trzeba przyznać, że prezentują się one za każdym razem wyśmienicie.

Panowie z Rockstar zapowiadali, że poprzez Max Payne 3 zredefiniują pojęcie trzecio osobowych strzelanek. Nie robią tego, oni po prostu wykorzystują sprawdzone mechanizmy rozgrywki zastosowane w dwóch pierwszych odsłonach. Nawet HUD wygląda tu tak samo. Dla niektórych graczy przyzwyczajonych do współczesnych shooterów może być szokiem, że w Max Payne 3 nie ma autoregeneracji zdrowia i trzeba samemu korzystać z tabletek przeciwbólowych. Prawdę mówiąc, Max jest od nich uzależniony nawet bardziej niż od alkoholu... Co ciekawe, jeśli mamy je przy sobie a dostaniemy kulką, która w normalnych warunkach przyczyniłaby się do naszego zgonu, mamy szansę na posłanie śmiertelnego pocisku w zwolnionym tempie osobie, która ją w nas wystrzeliła i automatyczne podleczenie się, tym samym unikając rychłego pojawienia się ekranu wczytania ostatniego punktu kontrolnego.

Wizualnie Max Payne 3 prezentuje się bardzo dobrze, choć patrząc na różnice między wersjami konsolowymi, a przeznaczoną na komputery PC wyraźnie widać, że obecna generacja powoli dogorywa i czas na nowe rozwiązania sprzętowe. Przywołane już wcześniej przerywniki filmowe działają na silniku gry, dzięki czemu tak łatwo o płynne przejścia. Także modele postaci oraz dbałość o najmniejszy detal środowiska (możemy nawet pooglądać lokalną telewizję) robią wrażenie. O efektownej kamerze niczym ze współczesnych Falloutów, pokazującej lot pocisku zadającego brutalne obrażenia ofierze nie wspominając.

Nie inaczej jest ze ścieżką dźwiękową. Voice-acting, jak to zwykle w grach sygnowanych logiem Rockstar bywa, stoi na najwyższym poziomie. Podobnie zresztą sam soundtrack, który idealnie buduje napięcie w tle, a muzyka została bardzo dobrze dobrana do scenicznych warunków. Przykładowo w nocnym klubie atakuje nas elektronika z mocną linią pulsującego basu, a na imprezie w slumsach puszczane są lokalne hity.

Choć przejście Max Payne 3 na normalnym poziomie trudności z „soft lockiem” zajęło mi 13 godzin, to mimo tego iż to gra liniowa, której można nauczyć się na pamięć, dodatkowe tryby gry skutecznie wydłużają czas zabawy. Już w trakcie kampanii możemy poszukać ponad 80 części złotych broni porozrzucanych na mapach oraz odnaleźć wskazówki naprowadzające nas na właściwy trop w śledztwie dotyczącym porwania członków rodziny Branco. Dodatkowo do odblokowania jest sporo odznak za styl naszego grania. Poza tym, dowolny rozdział możemy rozegrać w trybie Score Attack, w którym każda podejmowana przez nas akcja jest punktowana, co wpływa na naszą pozycję w rankingu. New York Minute to z kolei wariacja speedruna - na przejście każdego epizodu mamy ledwie minutę, ale za to każdy frag dodaje nam kilka cennych sekund. A jakby tego było mało, możemy również bawić się w tym trybie w wersji hardcore lub po prostu po raz kolejny przejść grę na wyższym poziomie trudności.

W Max Payne 3 po raz pierwszy w historii serii mamy do czynienia z multiplayerem. Słuszne były obawy przed premierą co do jego jakości, ale w praniu okazuje się, że... jest naprawdę dobrze! Początkowo dostępne są tylko cztery klasyczne tryby: deathmatch drużynowy oraz każdy na każdego (dla maksymalnie ośmiu graczy); osobno dla początkujących i bardziej doświadczonych graczy. By odblokować kolejne cztery wariacje rozgrywki należy przejść stosowny trening po prostu grając w multi i zdobywając kolejne podstawowe odznaki. A warto go ukończyć, bowiem uzyskujemy wtedy dostęp nie tylko do powiększonego deathmachu, w którym jednocześnie może brać udział do 16 graczy, ale również do dwóch nowych trybów, którym wypada poświęcić osobny akapit.

W Payne Killers dwóch graczy wciela się w postać Maksa i Passosa. Mają oni dostęp do środków przeciwbólowych, a także Bullet Time’u przez co stają się trudniejszymi rywalami do pokonania. Cała reszta graczy będących w gangu ma za zadanie ich zgładzić. Ten kto pokona jednego z dwójki bohaterów, sam przejmuje jego rolę. I tak w kółko. Emocji co nie miara. Gang Wars to z kolei mini sieciowa kampania. Gracze podzieleni na dwie drużyny stają przed wykonaniem pięciu różnych zadań, od przejęcia i utrzymania kontroli nad wybranym obiektem, dostarczanie toreb w odpowiednie miejsce, eliminowanie wyznaczonego celu, na klasycznym TDM z początkową punktacją zależną od powodzenia wykonanych poprzednich zadań kończąc.

Bullet Time w rozgrywkach sieciowych wypada nad wyraz strawnie, kiedy ktoś go używa po prostu na chwilę wszyscy gracze poruszają się w zwolnionym tempie. I choć dostępny jest on tylko w niektórych trybach, to w każdym z nich możemy korzystać z systemu Shootdoge. Momentami wygląda to jak plan bollywoodzkiego filmu (każdy lata z pistoletami w różne strony), ale to tylko zwiększa porcję zabawy. Za każdą rozgrywkę zdobywamy punkty doświadczenia, odznaki oraz pieniądze, które możemy obstawiać przed pojedynkami. Wszystkie nasze statystyki oraz aktualny poziom doświadczenia możemy sprawdzić na stronie Rockstar Social Club, gdzie w równie łatwy sposób możemy dyskutować ze znajomymi oraz łączyć się w ekipy. Przy okazji serdecznie zapraszamy do naszej gramowej drużyny!

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości czy Rockstar tworząc Max Payne 3 udźwignie klimat poprzednich, kultowych odsłon, odpowiadam: zdecydowanie tak. Przeniesienie scenerii z Nowego Jorku do Sao Paulo było strzałem w dziesiątkę, scenariusz wciąga na tyle, że nie pozwala oderwać się od pada, a te 13 godzin minęło mi w mgnieniu oka. Tragiczny bohater, wartka akcja oraz efektowne sceny (tej finałowej na pasie startowym lotniska nie powstydziliby się najwięksi spece od wybuchów i efektów specjalnych w branży filmowej) sprawiają, że ta gra jest warta każdych pieniędzy.

Max Payne 3 pokazuje, że dziś także można tworzyć strzelanki nastawione głównie na opowiedzenie wciągającej historii, ze starą, sprawdzoną dawniej mechaniką rozgrywki. I choć przez wymienione wyżej wady nie mogę wystawić grze pełnej „dziewiątki”, to każdy kto ceni sobie produkcje wybijające się wysoko ponad przeciętność, powinien sięgnąć po ten tytuł. Gracze konsolowi już mogą to zrobić, z kolei pecetowcy muszą wstrzymać oddech do 1 czerwca. Do tego czasu na wszystkich platformach powinna pojawić się również aktualizacja dodająca polskie napisy. Jest na co czekać, słowo.

  • Zamów Max Payne 3 - Edycja Specjalna na PC w sklepie gram.pl
  • Zamów Max Payne 3 - Edycja Specjalna na X360 w sklepie gram.pl
  • Zamów Max Payne 3 - Edycja Specjalna na PS3 w sklepie gram.pl
  • Zamów Max Payne 3 na PC w sklepie gram.pl
  • Zamów Max Payne 3 na X360 w sklepie gram.pl
  • Zamów Max Payne 3 na PS3 w sklepie gram.pl
8,5
Max choć na dnie, to ciągle w wybornej formie
Plusy
  • postać głównego bohatera
  • wciągająca, wartka akcja
  • bullet time
  • multiplayer
  • ścieżka dźwiękowa
  • wszechobecna filmowa efektowność
Minusy
  • słabo rozmieszczone punkty kontrolne
  • źle zbalansowani przeciwnicy
  • animacja śmierci wrogów
Komentarze
119
Usunięty
Usunięty
20/01/2013 21:27

Dubel. Do kasacji.

Usunięty
Usunięty
20/01/2013 21:25
Dnia 20.01.2013 o 21:23, hans_olo napisał:

Eeee, nie grałem nawet przez chwilę, za mało czasu. Jak wejdę kiedyś na SC, to Ci prześlę, ale raczej mało prawdopodobne, że będziesz miał z tego jakieś korzyści ;].

Ok, będę czekał. Nick mam taki sam jak tutaj. :) Pozdro.

hans_olo
Gramowicz
20/01/2013 21:23
Dnia 20.01.2013 o 20:04, Janek_Izdebski napisał:

> Już Ci mówię, gra miażdży czachę :). Grasz może w multi jeszcze? Jaki masz nick na Rockstar Games Social Club? Dzięki za odpowiedź. :)

Eeee, nie grałem nawet przez chwilę, za mało czasu. Jak wejdę kiedyś na SC, to Ci prześlę, ale raczej mało prawdopodobne, że będziesz miał z tego jakieś korzyści ;].




Trwa Wczytywanie