Hydrophobia: Prophecy - recenzja

Rafał Dziduch
2011/12/27 17:00

Hydrophobia: Prophecy to bardzo oryginalna produkcja, która po raz pierwszy ukazała się (bez podtytułu) na X360, jesienią 2010 roku. Akcja gry rozgrywa się w przyszłości, na ogromnym statku nazwanym Królowa Świata. To właśnie tam główna bohaterka, niejaka Kate Wilson, wyglądająca jak siostra bliźniaczka Alyx Vance z Half-Life’a 2, pracuje jako inżynier systemów bezpieczeństwa. Jest rok 2051, a statek od dekady dryfuje po oceanach na skutek katastrofy ekologicznej, do której doszło. Kate pracuje dla firmy NanoCell Corporation, która obiecuje taki rozwój nanotechnologii, by dało się oczyszczać wodę morską na poziomie molekularnym, dzięki czemu da się ją przystosować do picia. Dodatkowo korporacja wierzy, że uda jej się zmienić pustynie w zielone obszary, które mają wyżywić całą ludzkość.Hydrophobia: Prophecy

Hydrophobia: Prophecy to bardzo oryginalna produkcja, która po raz pierwszy ukazała się (bez podtytułu) na X360, jesienią 2010 roku. Akcja gry rozgrywa się w przyszłości, na ogromnym statku nazwanym Królowa Świata. To właśnie tam główna bohaterka, niejaka Kate Wilson, wyglądająca jak siostra bliźniaczka Alyx Vance z Half-Life’a 2, pracuje jako inżynier systemów bezpieczeństwa. Jest rok 2051, a statek od dekady dryfuje po oceanach na skutek katastrofy ekologicznej, do której doszło. Kate pracuje dla firmy NanoCell Corporation, która obiecuje taki rozwój nanotechnologii, by dało się oczyszczać wodę morską na poziomie molekularnym, dzięki czemu da się ją przystosować do picia. Dodatkowo korporacja wierzy, że uda jej się zmienić pustynie w zielone obszary, które mają wyżywić całą ludzkość.Hydrophobia: Prophecy - recenzja

Plany są światłe, ale nie podobają się terrorystom z ugrupowania Neo-maltuzjanie, którzy chcą zmniejszyć populację z 10 miliardów do zaledwie pół miliarda ludzi. Właśnie dlatego atakują Królową Świata, a Kate Wilson, chcąc nie chcąc, zostaje wplątana w tę kabałę. Historia nie jest może zbyt oryginalna, a poznajemy ją we wprowadzeniu do gry oraz ze znajdowanych po drodze zapisków i wypowiedzi nielicznych postaci, które napotkamy. Z drugiej strony nie jest to raczej opowieść w stylu „po raz kolejny uratuj świat”, bo w zasadzie nasza podopieczna musi przede wszystkim uratować swoją skórę i wydostać się z tonącego niczym Titanic ogromnego statku.

Hydrozagadka

Głównym atutem Hydrophobia: Prophecy jest fizyka (oparta o system HydroEngine współpracujący w tej grze z popularnym Havokiem), która pozwoliła na wygenerowanie znakomitej wody. Ciecz odwzorowano świetnie, z pewnością lepiej niż w setkach innych produkcji, a stanowi ona nie tylko miłą dla oka dekorację, ale jest w zasadzie najważniejszym elementem gameplayu. Woda niemal bez przerwy wylewa się z różnych pomieszczeń na statku i możemy dzięki niej rozwiązywać kolejne, stawiane przed nami zagadki, aby w efekcie przejść do kolejnych etapów. W czasie zabawy bohaterka brodzi w H2O po pas albo chodzi w niej po kostki, co związane jest chociażby z realistycznym tempem poruszania się postaci. Zdarza się równie, że Kate nurkuje, żeby dostać się do jakiś ukrytych zaworów lub śluz i utorować sobie przejście.

Hydrozagadka, Hydrophobia: Prophecy - recenzja

W czasie zabawy przełączamy różnego typu przełączniki, otwieramy drzwi i śluzy, aby przelewając wodę z jednego pomieszczenia do drugiego, podnieść lub obniżyć jej poziom. Autorzy zadbali o to, że płyn zachowuje się bardzo realistycznie i bezustannie trzeba wykorzystywać go po to, żeby dostać się do wcześniej niedostępnych miejsc, zdobyć jakieś przedmioty, podnieść na wodzie jakieś konstrukcje, co sprawia że kombinowanie staje się bardzo wciągające. Nie są to jednak jakieś nad wyraz skomplikowane zagadki i na dłuższą metę stają się powtarzalne, a do tego znamy je dosyć dobrze z wielu innych gier. Dla przykładu: trzeba niekiedy przestrzelić kable elektryczne, które kończą się w wodzie, można wykorzystać prąd do rażenia przeciwników, albo zgromadzić odpowiednią ilość pojemników z powietrzem, które wyprą platformę, dzięki czemu dostaniemy się wyżej.

Futurystyczny detektyw

Patrząc całościowo, Hydrophobia: Prophecy jest przygodową zręcznościówką, która przypomina trochę serię Tomb Raider, ale w odróżnieniu od tamtej rozgrywa się w futurystycznych klimatach. Z drugiej strony w grze pojawiają się również elementy znane z gier akcji, choćby takie jak strzelanie do przeciwników. Niestety akurat walki są najgorszym elementem całej zabawy, bo zrealizowano je dosyć topornie. Przeciwnicy inteligencją nie grzeszą, więc są łatwi do pokonania, a jedyny problem jaki mamy w czasie starć, to problem z interfejsem. Postać porusza się bowiem dość ospale, a zdarzają się także problemy z ustaleniem poprawnego kierunku i okiełznaniem kamery. Jest to uciążliwe zwłaszcza wówczas, gdy trzeba zaliczyć pewne etapy na czas, a Kate utknie w jakimś nieoczekiwanym miejscu lub zaklinuje się na pobliskim przedmiocie. Nie są to wprawdzie problemy, które zdarzają się bezustannie, albo dyskredytują całkowicie tę produkcję, ale jednak sprawiają pewną uciążliwości i muszę o nich wspomnieć z recenzenckiego obowiązku. Futurystyczny detektyw, Hydrophobia: Prophecy - recenzja

To, co niczym magnes przykuwa nas do ekranu, to wspomniana już woda i konieczność rozwiązywania kolejnych zagadek. Z drugiej strony całość jest dość prosta, bo do kolejnego celu prowadzi na zawsze wskaźnik, więc pogubić się nie sposób. Hydrophobia: Prophecy jest pod tym względem maksymalnie liniowa, a trafiają się również pewne elementy backtrackingu, co jest o tyle uzasadnione, że w miejscach, do których powracamy, trochę zmienia się sceneria (przybywa lub ubywa wody). Od czasu do czasu Kate ma okazję pobawić się również w detektywa. Nosi bowiem przy sobie specjalne urządzenie zwane Mavi, które pozwala jej odszukać ukryte na ścianach wskazówki lub kody do kolejnych śluz, dzięki czemu już po chwili zamknięte przejścia stają dla nas otworem. Elementem urozmaicającym zabawę, jest również mini-gierka polegająca na dopasowywanie do siebie fal akustycznych. To proste zadanie, które rozwiązujemy przesuwając myszkę we wszystkich kierunkach.

Dla fanów i miłośników

Kate, jak już wspominałem, może również walczyć z przeciwnikami. W tym celu nosi ze sobą pistolet, a wraz z nim kilka rodzajów pocisków, które mają różne właściwości. Są zatem standardowe naboje, pociski soniczne (które nigdy się nie kończą), energetyczne, naboje wybuchające po kilku sekundach, a nawet granaty. Walki toczymy także pod wodą, co jest o tyle fajne, że widać wówczas długie smugi po pociskach. Da się również wykorzystywać osłony, a nawet – będąc pod wodą – łapać różne przedmioty, które mogą posłużyć za tymczasowe tarcze. W końcowej fazie rozgrywki Kate nauczy się również panować nad żywiołem wody na sposób mniej tradycyjny, ale ten bajer odkryjcie już sami. Pod względem graficznym Hydrophobia: Prophecy prezentuje się całkiem nieźle, ale mówię tu o sytuacji, kiedy mamy ustawione maksymalne detale, bo przy tych niższych gra nie wygląda już tak dobrze. Oczy cieszy zwłaszcza woda, zrobiona bardzo realistycznie, która faluje, przelewa się z pomieszczenia do pomieszczenia, podtapia kolejne przedmioty, a czasem płoną na niej żywym ogniem plamy oleju. Strugi cieczy wylewają się również efektownie z kadłuba, który od czasu do czasu pęka, albo który sami musimy przestrzelić. Ciśnienie napiera na szklane elementy, które pękają z trzaskiem, rozpadając się na małe kawałeczki. Efektownie wygląda pod wodą także krew, która rozpływa się wolniutko, w bardzo naturalny sposób. Dość fajne, choć raczej typowe są również grafiki otoczenia – jakieś maszyny, konsole, metalowe konstrukcje, śluzy, korytarze, kabiny i przejścia. Królowa Świata to takie pływające miasto, więc trafiamy również do bardziej otwartych przestrzeni, w których znajdują się pomniejsze budynki. Dla fanów i miłośników, Hydrophobia: Prophecy - recenzja

Nie do końca wiem, jak mam ocenić udźwiękowienie, a w szczególności polonizację. Chodzi o to, że na początku wszystko było w porządku (gra jest w wersji kinowej, więc pojawiają się napisy), ale przy którymś z kolei uruchomieniu polskie napisy zniknęły i nie wyświetlały mi się już aż do końca gry. Nie można tego niestety zmienić w ustawieniach i kwestia ta może sprawić komuś trudność. Ciężko mi wprawdzie stwierdzić, czy to powtarzalny problem, ale jednak napotkałem taką dziwną niedogodność. Nie mam natomiast żadnych uwag co do głosów postaci lub udźwiękowienia całości. Delikatna muzyka sączy się z głośników wtedy, kiedy jest potrzebna, buduje bardzo fajnie atmosferę zagubienia i zagrożenia, bo woda może zalać pomieszczenia w najbardziej nieoczekiwanym momencie.

GramTV przedstawia:

Trzeba przyznać, że dzieło Blade Interactive to całkiem udana produkcja, która przeszła dużą metamorfozę w stosunku do wersji z X360. Sporo niedogodności wyeliminowano, a ponieważ gra jest pod kilkoma względami oryginalna i świetnie wykorzystuje wodę, to w sumie daje graczowi tyle satysfakcji, że zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Pamiętajcie jednak, że nie jest niestety pozbawiona kilku wad, o których wspomniałem w recenzji, a do tego jest dość krótka (historię ukończyłem w nieco ponad cztery godziny), więc ocena nie może być wyższa niż ta, którą widzicie.

  • Zamów Hydrophobia: Prophecy na PC w sklepie gram.pl
  • Zamów Hydrophobia: Prophecy na PS3 w sklepie gram.pl
  • Zamów Hydrophobia: Prophecy na X360 w sklepie gram.pl
6,9
Fajna gra, z najlepszą wodą w historii branży. Szkoda tylko, że parę wad się znalazło...
Plusy
  • realistyczna woda
  • ciekawe niektóre zagadki
  • nawet niezła interakcja z otoczeniem
  • ładna grafika przy max detalach
Minusy
  • walki z przeciwnikami
  • liniowa
  • krótka
Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
03/01/2012 10:17

Czemu wy się zawsze tak do wszystkiego czepiacie? Że kropka jest za czarna, a przecinek po złym kątem. Ukrywanie linka zamachem na wolność słowa, no to już absurd tamtego roku. A jeśli chodzi o samą grę to żadna rewelacja, ale można pograć.

Usunięty
Usunięty
29/12/2011 00:05

Odpuścicie sobie kiedyś te belki?

Mastermind
Gramowicz
Autor
29/12/2011 00:01
Dnia 28.12.2011 o 10:31, Adanos53 napisał:

7 razy w tekscie pada przymiotnik fajny. składnia też leży. co to za poziom. od dzisiaj bede sprawdzac autora.

proszę być precyzyjnym: w tekście użyłem tego słowa 3 razy i nie sądzę, żeby to było zbyt dużo. Natomiast rzeczywiście w ramce (opisu, oceny wad, zalet itp.) pojawiło się 4 razy. Tu faktycznie za często - zmieniam. Słowo - samo w sobie - bardzo fajne :)




Trwa Wczytywanie