Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Michał Myszasty Nowicki
2010/09/17 19:00
0
0

Myszasty wziął wreszcie na tapetę cztery kolejne dodatki DLC do Dragon Age: Początek, łącznie z najnowszym, Witch Hunt. Oto przed Wami jego mało optymistyczny raport.

Myszasty wziął wreszcie na tapetę cztery kolejne dodatki DLC do Dragon Age: Początek, łącznie z najnowszym, Witch Hunt. Oto przed Wami jego mało optymistyczny raport.

Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Jakiś czas temu BioWare oficjalnie zapowiedziało, że Witch Hunt będzie ostatnim z dodatków do Dragon Age: Początek. To chyba najlepsza pora, by po dłuższej przerwie rozprawić się z kilkoma DLC do tej gry, których nie miałem jeszcze okazji tutaj ocenić. Czy zmieniło się coś od mojego poprzedniego kontaktu z pierwszymi tego typu dodatkami? Niestety, niezbyt wiele. Zacznijmy zatem egzekucję. Pierwsze pod topór pójdą...

Kroniki mrocznych pomiotów

Pierwsze zapowiedzi wyglądały niezwykle smakowicie. Możliwość stanięcia po drugiej stronie barykady i wcielenia się w jednego z „poruczników” mrocznych pomiotów oddziaływała mocno na wyobraźnię. I jak to zazwyczaj w takich przypadkach bywa, na wyobraźni się skończyło. Kroniki mrocznych pomiotów po prostu rozczarowują.

Kroniki mrocznych pomiotów, Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Jedyną zaletą dodatku jest to, iż rzeczywiście na kilka chwil możemy wcielić się w przywódcę pomiotów i poznać „od kuchni” naszych dotychczasowych przeciwników. Bardzo chciałbym napisać coś o fabule, jednak... dodatek takowej w ogóle nie posiada. Bo czyż można nazwać fabułą zwiedzanie (liniowe do bólu) kilku znanych z podstawki miejsc w mieście Denerim i wyżynanie wszystkiego co się rusza i nie jest pomiotem? Jak wiemy pomioty (poza nowym gatunkiem znanym z Przebudzenia) nie porozumiewają się werbalnie, w związku z czym nie uświadczymy tu również żadnych dialogów.

Jedynym smaczkiem są tutaj postaci znane z podstawki i naszej drużyny (nie wszystkie), odgrywające role mini-bossów. Najjaśniejszym punktem rozrywki jest finałowa walka, w której wspieramy smoka w starciu z drużyną pod dowództwem Alistaira. Niestety, twórcy nie pokusili się o to, by w jakikolwiek sposób wyjść poza schemat „zabij wszystkich”. Przez to, mimo krótkiego czasu rozgrywki i raczej niskiego poziomu trudności, nuda dopada nas na długo przed końcem zabawy. To doskonały przykład na to, że sam pomysł na odwrócenie ról i pozwolenie graczom na wcielenie się w „tych złych” nie wystarcza. Musi za tym stać również jakaś oryginalna koncepcja rozgrywki. Zamiast wykorzystania tego potencjalnie bardzo nośnego pomysłu, zaserwowali nam klasyczną rozwałkę hack’n’slash. Krótką i nudną. Wielka szkoda.

Język: polskie napisy

Ocena: 3/10

Leliana's Song

 Leliana's Song , Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Historia Leliany, to pierwszy z dodatków, który nie został spolszczony nawet w wersji kinowej. Osoby nie znające języka angielskiego powinny więc, począwszy od właśnie tego DLC, podchodzić do tych produktów ze świadomością, iż nie zostały one i zapewne nie zostaną oficjalnie zlokalizowane. Pomińmy jednak spekulacje o przyczynach tego stanu rzeczy, skupiając się na zwartości. Leliana's Song, to niestety dość krótka opowieść o wydarzeniach, o których mogliśmy usłyszeć od dziewczyny podczas odpowiednio poprowadzonych rozmów w obozowisku z podstawki. Poznamy nieco lepiej jej orlezjańskie powiązania, przez które trafiła do Denerim oraz historię zdrady, której padła ofiarą.

Niestety, po raz kolejny twórcy tego DLC nie potrafili w żaden sposób wyjść poza schematy. Historię Leliany śledzimy bez większego przekonania i zaangażowania. Motyw miłości i zdrady, który odpowiednio rozegrany mógłby dostarczyć graczom naprawdę intensywnych przeżyć emocjonalnych, tutaj jest po raz kolejny pretekstem do odwiedzenia kilku znanych nam zazwyczaj miejsc i stoczenia kilku kolejnych walk. Wszystko to mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby twórcom na potrzeby tego dodatku chciało się chociażby stworzyć jakieś mechanizmy i dodać elementy skradankowe. Szpiegowsko-złodziejska opowieść o Lelianie aż prosiła się o takie właśnie zaprojektowanie misji. Zamiast tego po raz setny będziemy walczyć z kolejną grupą strażników, z przerwami na kilka dialogów. „Zakopywanie” trzech ciał pokonanych strażników, to troszkę za mało.

Oczywiście można też zrozumieć, że liniowość scenariusza wynika z tego, że mamy do czynienia ze „wspomnieniami”, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że po raz kolejny zmarnowany został tutaj świetny materiał na naprawdę wciągającą przygodę. Najwięcej zastrzeżeń mam jednak do strasznie beznamiętnego rozegrania tej mogącej budzić wiele uczuć historii. Kilka smakowitych dialogów i odzywek nie było w stanie uratować całości. Praktycznie od razu zapomnimy też o członkach naszej drużyny; są oni nijacy i zupełnie bez wyrazu. A przecież tego typu opowiastki aż proszą się o galerię ciekawych i charakterystycznych typów. Nie zaskakuje też poziom trudności; nawet słabo ogarnięty gracz poradzi sobie bez najmniejszego problemu.

Język: w całości po angielsku

Ocena: 4,5/10

Golems of Amgarrak

Golems of Amgarrak, Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Kolejny z dodatków dostępny wyłącznie w wersji anglojęzycznej. Tym razem, jako Szary Strażnik (wydarzenia mają miejsce po dodatku Przebudzenie) zostajemy poproszeni o interwencje w sprawie zaginionej krasnoludzkiej ekspedycji. Już na wstępie dowiadujemy się, że została ona wysłana przez klan Dace, by zbadać pradawny i uważany za zaginiony thaig Amgarrak. Wiemy jedynie tyle, że w thaigu prowadzone były jakieś badania i eksperymenty związane ze stworzonymi przez Cardina golemami. Połączenie tego z informacją od twórców, ostrzegających, że jest to DLC przeznaczone jedynie dla najbardziej doświadczonych graczy dało mi sporo nadziei.

I owszem, poziom trudności walk jest nieźle wyśrubowany, pod warunkiem wszakże, iż stworzymy sobie nową postać. Dla importowanego bohatera, który przeszedł przez Początek i Przebudzenie będzie to kolejny spacer po rozsypujących się szczątkach roztrzaskanych golemów. Tym bardziej, że trudność walk wynika zazwyczaj po prostu z dużej liczby stłoczonych na małej powierzchni wysokopoziomowych, wrogich golemów lub czarujących nieumarłych. Dlatego też polecam rozpoczęcie gry z nowo stworzonym bohaterem – wtedy kilka walk może stanowić całkiem spore wyzwanie i zmusi nas do pełnego wykorzystania możliwości taktycznego planowania, jakie daje nam gra.

Całość opowieści ma również całkiem niezły klimat, a kilka prostych zagadek dodaje smaczku. Oczywiście sprytni gracze szybko zauważą, że specyficzny charakter thaigu można łatwo wykorzystać, by uciec przeważającym siłom wroga. Akurat ten moduł zmusza niekiedy do kreatywnego myślenia, co w połączeniu ze wspomnianym wcześniej klimatem daje dość przyzwoity efekt końcowy. Po raz kolejny jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cała historia jest niedopowiedziana; brakuje w niej głębi, lepszego zarysowania nielicznych bohaterów, wykorzystania potencjału fabularnego i klimatu do stworzenia naprawdę przerażającej i intensywnej, króciutkiej historyjki. A tak, po pewnym czasie, zapamiętujemy jedynie kilka cięższych walk.

Język: w całości po angielsku

Ocena: 5/10

Witch Hunt

 Witch Hunt , Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Zapowiedziany, jako ostatni z oficjalnych DLC do Dragon Age: Początek, dodatek ten również dostępny jest jedynie w oryginalnej wersji anglojęzycznej. Po raz kolejny wcielimy się w Szarego Strażnika, który tym razem podąża tropem Morrigan, która po pokonaniu Arcydemona zniknęła w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Oczywiście nasz bohater (lub bohaterka) ma do wiedźmy kilka ważnych pytań, w związku z czym wyruszamy z wiernym mabari na jej poszukiwania. Od razu uprzedzę wszelkie pytania – sama Morrigan pojawia się w module jedynie przez bardzo krótki czas rozgrywki.

GramTV przedstawia:

Tym razem dostaliśmy nawet namiastkę swobody, ponieważ miedzy poszczególnymi miejscami, gdzie rozgrywa się akcja DLC poruszamy się w sposób znany z podstawki; co więcej, możemy do nich nawet wracać. Nie zmienia to jednak faktu, że przygoda i tak jest całkowicie liniowa, jednym wyjątkiem jest tu jedynie kolejność wykonywania poszczególnych zadań. W porównaniu z poprzednimi dodatkami mamy tutaj przynajmniej całkiem ciekawe postaci, posiadające jakąś osobowość. Dodatkowo – po raz pierwszy w DLC nie wyciętych z podstawki – bohaterowie ci prowadzą ze sobą zabawne rozmowy, przekomarzają się, czasami dogryzają. Jednym słowem są bardziej żywi, niż wszyscy BN z poprzednich dodatków razem wzięci. Dotyczy to też psa, który – jak to mabari – lubi pokazać kto dominuje w tym stadzie.

Już początkowa wizyta w bibliotece i czytanie tytułów niektórych książek oraz komentarzy do nich może wywołać na niejednej ponurej twarzy szczery uśmiech. Sporo tu nabijania się z klasycznego wizerunku magów w światach fantasy, jest też kilka całkiem smacznych odniesień do świata gry. Nauczony doświadczeniem, stworzyłem na potrzeby gry nową postać i muszę przyznać, że poziom trudności walk – bez niech by się przecież nie obyło – był zazwyczaj niski. Większych problemów nie sprawił mi nawet ostatni boss. Na plus należy także zaliczyć długość dodatku, który powinien wystarczyć na przynajmniej dwie godziny zabawy. Szkoda tylko, że jak zwykle nie będziemy tu podejmować w zasadzie żadnych ważnych decyzji – ot, śledzimy wymyśloną przez twórców historię. Która ponoć ma w jakiś sposób łączyć się z fabułą Dragon Age 2. Poczekamy, zobaczymy...

Język: w całości po angielsku

Ocena: 6,5/10

Podsumowanie

Na końcu kilka słów odnośnie dodatków DLC do Dragon Age: Początek, jako całości. Sama idea przedłużania żywotności gry poprzez kolejne moduły wydaje się być ciekawa i słuszna. No właśnie. Wydaje się być, bo niestety, wykonanie nie idzie w parze z dobrą koncepcją. Znakomita większość tych dodatków po prostu rozczarowuje. Czy to w kwestii fabuły, czy samej rozgrywki, czy też choćby długości. BioWare miało sporą szansę na stworzenie kilku małych, fabularnych perełek, wykazanie się pomysłowością, czy nawet wypróbowanie na użytkownikach kilku nowych rozwiązań. Zamiast tego, otrzymaliśmy sztampowe i niewiele wnoszące do rozgrywki opowiastki, w których znakomitą większość czasu spędzamy po prostu tłukąc kolejne hordy przeciwników.

Wydaje mi się, że nie tędy droga. W moim odczuciu dużo lepiej poradził sobie z tą kwestią zespół odpowiedzialny za rozszerzenia do Mass Effect 2, o czym już wkrótce również będę pisał. Najbardziej boli to, że koncepcje niektórych DLC do Początku były naprawdę bardzo obiecujące i oparte na niezwykle nośnych pomysłach. Nie wykorzystano jednak zupełnie tego potencjału. Paradoksalnie, najbardziej przydatnymi jawią się teraz te pierwsze dodatki, które zostały po prostu wycięte z podstawowej gry. Gdyby kolejne również były bardziej zintegrowane z podstawką, to nawet w tej formie (na przykład dodając nowych towarzyszy) byłyby z pewnością bardziej interesujące. A tak nie otrzymaliśmy ani rozszerzenia rozgrywki w podstawowej wersji gry, ani też interesujących i naprawdę wciągających miniaturek. Szkoda.

Pozostaje mieć nadzieję, że znacznie lepiej zostanie to rozwiązane przy okazji drugiej części Dragon Age. Choć biorąc pod uwagę entuzjastyczne doniesienia o bardzo dobrej sprzedaży obecnych DLC zaczynam mieć co do tego poważne obawy...

Podsumowanie, Dragon Age: Początek - cztery dodatki DLC - recenzja

Redakcja gram.pl do grania wykorzystuje nowe modele peryferii firmy Logitech: mysz Wireless Gaming Mouse G700, klawiaturę Gaming Keyboard G510 i słuchawki Wireless Gaming Headset G930. Więcej informacji w naszej sekcji poświęconej sprzętowi firmy Logitech.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!