Piłka jest jedna, a piłkarzy dziesięciu.
Electronic Arts Big jest studiem, które nie zajmuje się tworzeniem symulacyjnych gier sportowych. Ich dziedziną są owszem sportówki, ale podane w bardzo lekkim i jednocześnie przez to bardzo przystępnym i grywalnym charakterze. Nie inaczej jest z FIFA Street 3. W przeciwieństwie do standardowych produkcji jak FIFA czy konkurencyjny Pro Evolution Soccer, chce ona ukazać inne oblicze piłki nożnej. To, w którym nie liczą się dziesiątki wykupionych licencji, tysiące posiadane na koncie czy miliony wydane na transfery piłkarzy. Jest ona z tych elementów okrojona i zupełnie pozbawiona takich trybów jak kariera, elementy menadżerskie bądź taktyczne. Tutaj tego nie znajdziemy. A co pozostaje? Czysta radość z kopania piłki.Wszyscy chętni do poodbijania gały muszą przygotować się na to, iż w wersji Street 3 wygląda to trochę inaczej. Przede wszystkim gramy na małym boisku, a w drużynie znajduje się po czterech graczy w polu i jeden na bramce. Nie liczą się ani auty, ani rogi, ani faule, ani spalone. Nic dziwnego, w końcu nie ma także sędziego, który zadbałby o przestrzeganie przepisów. Piłkarze wykonują wiele efektownych ewolucji. Kopią piłkę z pół-obrotu w powietrzu, biegają po ścianach, robią masy trików i żonglerek, i trafiają do bramki z prawie każdej pozycji. Warunkiem zaś wygranej jest oczywiście strzelenie większej ilości goli niż przeciwnik, z tym, że często ograniczeni jesteśmy poprzez pewne nakazy – o czym szerzej później.
Tryby rozgrywki dla jednego gracza są aż trzy. Pierwszym z nich jest trening, drugim szybki mecz, lecz oba są bardziej wprowadzeniem do zabawy niż jej meritum. Trzecim trybem jest natomiast FIFA Street Challenge, w którym bierzemy udział w turnieju składającym się z dziewięciu zawodów. W każdych zawodach stajemy naprzeciwko innej drużyny piłkarskiej, która tworzona jest z uwzględnieniem pewnych kryteriów. I tak np. raz gramy przeciwko niskim zawodnikom, raz tylko przeciwko obrońcom, pomocnikom, napastnikom, a jeszcze kiedy indziej po przeciwnej stronie boiska staje drużyna Adidas. By wygrać z danymi zespołami, bierzemy udział w kilku spotkaniach (najczęściej czterech-pięciu), a każde z nich stawia przed nami określone warunki. Dla przykładu, w jednym wygrywa drużyna, która jako pierwsza strzeli pięć goli, kiedy indziej liczą się tylko bramki zdobyte z główki bądź woleja, a jeszcze kiedy indziej jedynie te strzelone podczas aktywacji gamebreakera (specjalny tryb dający nam o wiele większą skuteczność, który możemy włączyć, gdy robiąc triki, zapełnimy pasek punktów). Pomysł bardzo fajny, jednakże takich trybów jest jedynie sześć, przez co mamy wrażenie, że gramy w nie w kółko. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o stworzenie więcej ciekawych modyfikacji. Kontynuując o FIFA Street Challenge – my sami także wybieramy jedną z takich drużyn, do walki z przeciwnikami. Każda pokonana drużyna przechodzi także „na naszą stronę” i od tego momentu możliwe jest jej wybranie do następnych zawodów. Jednakże raz wybraną drużynę należy poprowadzić przez wszystkie mecze jednego turnieju. Wybór graczy, którymi będziemy sterować, ma dość spore znaczenie, bowiem są oni podzieleni według pewnych cech i przez to jedna drużyna świetnie może sobie poczynać w zmaganiach z obrońcami, ale okazać się zupełnie nieskuteczna podczas kolejnego turnieju np. z napastnikami.Takich cech przydzielonych najlepszym piłkarzom są cztery rodzaje. Dostają je ci, którzy są świetni w defensywie (obrońcy*), ci którzy bardzo dobrze podają i rozprowadzają grę (pomocnicy*), ci ze świetnie wykalibrowanym celownikiem (napastnicy/snajperzy*) albo ci, którzy wykonują z piłką najlepsze ewolucje (trickerzy*).
*Oryginalne nazwy to: Playmakers, Enforces, Tricksters oraz Finishers. Ogólnie rzecz biorąc, FIFA Street Challenge jest bardzo ciekawym trybem rozgrywki dla pojedynczego gracza. Niewiarygodne jest jednak to, że tak naprawdę jest on jedyną możliwością porządnej zabawy dla kogoś, kto nie ma dostępu do Xbox Live lub też nie posiada drugiego pada oraz kumpla, który wpadnie chętnie popykać na konsoli. W takim wypadku jego zabawa z FIFA Street 3 zakończy się nie dalej niż po trzech-czterech godzinach. Tragedia.Dużo lepiej wygląda sytuacja, gdy idzie o rozgrywkę wieloosobową – czy to przy jednej konsoli, czy przez Xbox Live. Dochodzą tutaj takie tryby jak Playground Picks (z jednej drużyny obaj gracze wybierają kolejno po jednym piłkarzu, zupełnie tak jak na osiedlowych meczach), Head to Head (gracz vs. gracz na jednej konsoli) czy World Challenge (on-linowe rozgrywki, w których biorą udział drużyny narodowe. Jest ich w FIFA Street 3 18 i oczywiście polskiej nie ma). Generalnie, jeżeli tylko mamy dostęp do XBL lub chętnego kolegę, to zakup gry opłaca się o 50% bardziej.
Do lekkiego charakteru gry, który ma przede wszystkim bawić, dostosowano także grafikę. Ma ona trochę komiksowy charakter, bowiem postacie są wyraźnie przerysowane. Ich sylwetki, miny czy poszczególne części ciała od razu przywołują na myśl właśnie rysowane historyjki. Tak samo animacja postaci, mimo że wiarygodna i rzeczywista, zrobiona jest w pasującej do tego wszystkiego konwencji. Dzięki temu gra jest jeszcze zabawniejsza. Co ciekawe, wszystkie z wykonywanych przez piłkarzy ewolucji da się zrobić naprawdę – dla zainteresowanych na końcu tekstu umieściliśmy filmik, w którym parkourowcy pokazują jak się je robi. Oglądając rozgrywkę z boku, można odnieść wrażenie, że sterowanie w FIFA Street 3 musi być bardzo trudne i rozległe. Nic bardziej mylnego. Całe sterowanie opiera się o dwie gałki analogowe – lewą sterujemy piłkarzem, prawą robimy triki. Do tego na RT biegamy, a na LT trzymamy piłkę przy nodze. Na A oraz X podajemy piłkę nisko lub wysoko, na B strzelamy, natomiast Y odpowiada za żonglowanie piłką. Do tego dochodzi kilka takich połączeń pomiędzy tymi przyciskami, które naciśnięte razem lub w odpowiedniej kolejności, dają pewien ciekawy efekt. Ogólnie rzecz jednak biorąc, to sterowanie sprawia wiele przyjemności i ułatwia rozgrywkę, bynajmniej w niej nie przeszkadzając.Na platformie wiertniczej też można kopać…
Miejsca, które odwiedzamy, kopiąc łaciatą, rozrzucone są na całym świecie. Stwierdzić to można jednak jedynie orientacyjnie, bowiem przy żadnym z nich nie jest jasno powiedziane, gdzie się znajdują. Odwiedzamy boisko szkolne, przyplażowe, położone nad rzeką, gramy na dachu domu w osiedlu mieszkalnym, na dachu wieżowca w japońskim mieście, w porcie oraz na platformie wiertniczej. Każde miejsce ma swój klimat i różni się od pozostałych. W każdym także bardzo przyjemnie się gra. Szkoda jednak, że boisk jest jedynie siedem. Troszkę to mało. No chyba, że w jakiś sposób odblokowuje się jakieś dodatkowe, a co uszło naszej uwadze. W co jednak wątpimy.Strona techniczna jest dobrze wykonana i robi za plusy produkcji. Grafika prezentuje się okazale i ciekawie. Lokacje wykonane przez grafików naprawdę cieszą i przykuwają oko – mają swój klimat. Do tego każda jest odmienna, raz gramy na płytkach chodnikowych na placu położonym nad rzeką i obserwujemy idealną animację fal na rzece, innym razem kopiemy piłkę na dachu wieżowca w japońskim mieście – zewsząd otacza nas noc rozświetlona światłami i neonami miasta. Jeszcze kiedy indziej odwiedzamy port, kopiąc gałę na falochronie i oglądamy przycumowane statki. Na niektórych boiskach trafiają się elementy ruchome, jak np. uginający się płot, gdy kopniemy w niego piłką. Jest to urozmaicenie wykonane dość delikatnie. Gdyby na ekranie znajdowało się więcej elementów ruchomych niż piłkarze, rozpraszałoby to naszą uwagę.
Materiał filmowy