XIII Międzynarodowy Festiwal Fantastyki w Nidzicy – relacja

Lucas the Great
2006/07/05 17:30

Uczta nie tylko intelektualna

Uczta nie tylko intelektualna

 Uczta nie tylko intelektualna, XIII Międzynarodowy Festiwal Fantastyki w Nidzicy – relacja

Festiwale Fantastyki w Nidzicy mają już swoją tradycję i grono stałych bywalców. Co roku, w czerwcu, na kilka dni pokrzyżacki zamek zapełnia się związanymi z fantastyką we wszystkich odcieniach pisarzami oraz fanami. W ciągu ostatnich lat liczba gości z zagranicy wzrosła tak znacznie, że organizatorzy uznali za słuszne dodać w nazwie festiwalu słowo „międzynarodowy”.

Zacznijmy od tego, że nidzicki Festiwal to impreza zupełnie unikatowa, niepodobna do innych. Co roku w Polsce odbywają się dziesiątki mniejszych lub większych zlotów miłośników fantastyki. Niektóre są bardziej udane, inne mniej. Żaden jednak nie oferuje takiego rodzaju atrakcji, jak ten w Nidzicy.

Na początek sprawa lokalizacji. Główna część odbywa się w surowych murach wzniesionej na stromym wzgórzu fortecy. Ponieważ zamek do najmniejszych nie należy, to miejsca na spotkania z autorami, prelekcje, wernisaże i pokazy filmowe nie brakuje. Należy do tego dodać dwa dziedzińce – na tym wewnętrznym, otoczonym galeryjką, znajduje się centrum życia towarzyskiego imprezy. Przy umieszczonych w podcieniach stolikach można usiąść i toczyć z autorami swobodne rozmowy przy dowolnie wybranych napojach chłodzących. Poruszanych jest wiele ciekawych tematów, a osób, z którymi warto porozmawiać jest tyle, że aż trudno wybrać.

Dolny dziedziniec to lokacja, w której mają miejsce rozmaite atrakcje towarzyszące imprezie, wymagające dużej sceny. W tym roku odbył się tam, między innymi, koncert interesującego zespołu folkowego White Garden. Wykonawcy przybyli dobrze przygotowani nie tylko technicznie, ale i marketingowo. Po koncercie można było nabyć od nich po kusząco niskiej cenie płytkę z piętnastoma urokliwymi utworami. Na tej samej scenie odbył się też konkurs strojów pod hasłem Wybory krasnoludzkiej Miss Polski. Kandydaci obojga płci, ku uciesze oglądających, musieli wykonywać program taneczny pod przeboje masowego rażenia. Bodaj najciekawszy był taniec dookoła topora, pełniącego w tym wypadku rolę rury z lokali rozrywkowych.

Dość na razie dygresji o rozrywkach z dziedzińców. Pora wspomnieć, kogo można było w tym roku w Nidzicy spotkać. Ponieważ lista byłaby długa, zdecydowaliśmy się na subiektywny wybór, niewątpliwie nieco krzywdzący pominiętych. Gośćmi z zagranicy byli Thomas R. P. Mielke (autor między innymi świetnego Sakriversum), Maria Galina (coraz popularniejsza w Polsce rosyjska pisarka) i Chris Achilléos – grafik, którego prac po prostu wstyd nie znać. Z polskich twórców wymieńmy chociażby Andrzeja Sapkowskiego, Marcina Wolskiego, Jarosława Grzędowicza, Maję Lidię Kossakowską, Andrzeja Pilipiuka, Tomasza Bochińskiego, Magdalenę Kozak, Marka Oramusa, Lecha Jęczmyka… a to tylko część nazwisk, uwierzcie. W czasie wolnym od innych zajęć, wszystkie te osobistości przesiadywały przy stolikach na dziedzińcu i każdy chętny mógł podejść po autograf, lub uciąć sobie pogawędkę z ulubionym pisarzem. Radosna atmosfera Festiwalu udzielała się wszystkim, bez względu na wiek, staż w branży, czy narodowość.

Większość zaproszonych pisarzy poprowadziła prelekcje tematyczne. Podamy tematy kilku z tych punktów programu, przy okazji poszerzając listę nazwisk. Witold Jabłoński opowiadał o historycznych obliczach demonizmu, biorąc na warsztat Aleistera Crowleya i markiza de Sade. Marcin Przybyłek mówił o czymś, co określił jako antypsychologię biznesmenów. Sporo zamieszania wywołał Jacek Inglot za pomocą kontrowersyjnej prelekcji pod tytułem Wykopać Sapkowskiego, czyli dylematy polskiego autora fantastyki. Wśród innych złotych myśli znalazły się tam stwierdzenia o nieumiejętności naszych fantastów do konstruowania zdań złożonych. Ogólnie było na tyle (nie)ciekawie, że prelegent wkrótce potem otrzymał ostrzegawczy telefon od publicznie pomówionego wydawnictwa. Zdumiewająco ciekawie wypadł panel o fantastyce pisanej przez kobiety. Zwykle tego typu pogadanki prowadzą do jałowych dysput na temat ukutego przez marketing wydawniczy sztucznego pojęcia fantastyka kobieca. Tym razem było znacznie lepiej, na pewno po części dzięki doborowemu zespołowi prelegenckiemu, bo dyskutowały: Ewa Białołęcka, Maja Lidia Kossakowska, Magdalena Kozak i Joanna Kułakowska.

Tradycyjnie podczas festiwalu wręczane są też nagrody SFINKS, ufundowane przez głównego organizatora festiwalu - Fundację Solaris, a przyznawane przez czytelników. W tym roku po raz pierwszy dyplomy zostały zastąpione statuetkami. Nagrody SFINKS za 2005 rok w kolejnych pięciu kategoriach otrzymali: KSIĄŻKA ROKU: antologia ''Kroki w nieznane'' (Solaris) POLSKA POWIEŚĆ ROKU: Jarosław Grzędowicz ''Pan Lodowego Ogrodu'' (Fabryka Słów) ZAGRANICZNA POWIEŚĆ ROKU: Steph Swainston ''Rok naszej wojny'' (Solaris) POLSKIE OPOWIADANIE ROKU: Krzysztof Kochański ''Interesy nie idą dobrze'' (Nowa Fantastyka) ZAGRANICZNE OPOWIADANIE ROKU: Ted Chiang ''72 litery'' (Solaris) (antologia Kroki w nieznane)

Nim zamkniemy temat atrakcji dostępnych na zamku i przejdziemy do drugiego elementu składowego imprezy, warto jeszcze wspomnieć o dwóch znaczących wydarzeniach kulturalnych. Po pierwsze w Galerii pod Belką można było obejrzeć wiele unikatowych szkiców Chrisa Achilléosa. Takie gratki dla miłośników grafiki fantastycznej zdarzają się w Polce niezmiernie rzadko. Drugim smaczkiem był występ Teatru Ognia z Bisztynka. Tego po prostu nie da się oddać słowami. Pulsująca, agresywna muzyka i tancerze wykonujący skomplikowane układy z długimi łańcuchami, na których wściekle płonie ogień... rodzaj widowiska, które pamięta się latami.

Jak już wspomnieliśmy, Festiwal to nie to, co odbywa się na zamku nidzickim. Ponieważ impreza trwa cztery dni, uczestnicy muszą być gdzieś zakwaterowani. Tak więc każdego dnia, po pełnym atrakcji programie głównym, spod zamku odjeżdżały autokary do położonego nad jeziorem Omulew ośrodka wypoczynkowego. Tam, przy ognisku lub w lokalu, dalej kwitło życie towarzyskie. Ostatniej nocy, z soboty na niedzielę, odbyła się Biesiada Krasnoludzka – wielka uczta, na której stoły uginały się pod ciężarem potraw. Atmosfera była szampańska, choć lekko podszyta smutkiem – bądź co bądź Festiwal powoli dobiegał końca, a kolejny dopiero za rok...

Ogólnie XIII Międzynarodowy Festiwal Fantastyki, mimo pechowej liczby, był bardzo udany. Jak zwykle zresztą – mimo że impreza należy do najdroższych w branży fantastycznej, atrakcji jest tak wiele, że uczestnik doskonale wie, za co zapłacił. Darmowe poczęstunki, świetnie zaopatrzone stoisko księgarskie z atrakcyjnymi zniżkami, wygodny transport, mimo dzielącej obie lokalizacje (zamek i ośrodek) odległości – organizatorzy wiedzą, jak zadbać o uczestników. Znajduje to też odbicie w niepowtarzalnej, bardzo rodzinnej atmosferze Festiwalu. Ale to również rzecz, którą trudno opisać, trzeba po prostu zobaczyć i poczuć samemu.

GramTV przedstawia:

Komentarze
21
Usunięty
Usunięty
14/07/2006 10:53

sorry za dwa posty ale cos sie pokreciło

Usunięty
Usunięty
14/07/2006 10:53

faJNY tekst ale ja jednak wole o grach chociaz chicałbym tam byc :P

Usunięty
Usunięty
14/07/2006 10:52

faJNY tekst ale ja jednak wole o grach chociaz chicałbym tam byc :P




Trwa Wczytywanie