W wywiadzie udzielonym programowi Qore powiedział on, że wielką trudnością jest stworzenie shootera, który nie będzie sam siebie traktował zbyt poważnie. Jego zdaniem ekipie People Can Fly, na czele z Adrianem Chmielarzem, udało się tego tego dokonać.
Największym wyzwaniem przy tworzeniu Bulletstorm było opracowanie formuły, sprawiającej, że ten tytuł będzie po prostu megagrywalny i nie przekroczy pewnej linii, za którą znajdują się "bardzo poważne" FPSy.
Cliffy dodaje, że gdybyśmy zobaczyli montaż ujęć z wszystkich shooterów o zabarwieniu militarnym to nie bylibyśmy w stanie odróżnić tych gier od siebie. Trzeba przyznać, że ma on rację. Smutna prawda...
Bulletstorm ma to wszystko gdzieś - kopanie ludzi w twarz, przekomiczne dialogi i śmiercionośne giwery. Przywróćmy shooterom zabawę i przyjemność czerpaną z rozrywki! Nie grałem w taki tytuł od lat.
Zachwytom nad Bulletstorm nie ma końca. Czyżby szykowała się mała rewolucja w lekko skostniałym gatunku strzelanin, którą rozpocznie nasza rodzima produkcja? Przekonamy się o tym już w lutym, kiedy to krwawe przygody zabijaki Graysona Hunta trafią do sklepów.