Znów zaczął się weekend. Minął kolejny tydzień wypełniony pracą. Upłynął mi on stanowczo zbyt szybko. Zanim się obejrzałem znalazłem się w tym samym punkcie, co w zeszły piątek. Jest już wieczór i jedyne, na co mam ochotę, to snucie planów - jak najlepiej wykorzystać nadchodzący wolny czas. Obowiązek jednak wzywa i należy umieścić na stronie kolejny felieton.
Ku memu zdziwieniu, mój ostatni tekst spotkał się z wyjątkowo pozytywnym odbiorem.
Całe szczęście, iż znalazło się kilka osób, które pokusiły się o słowa krytyki. No i dobrze, ponieważ nic tak autora nie mobilizuje jak zmieszanie z błotem jego dzieła. Wśród waszych wypowiedzi znalazło się również kilka cennych uwag, szczególnie tych dotyczących tytułu mojego felietonu. Muszę powiedzieć, że nie było moim celem nawiązywanie do żadnego działu znajdującego się w którymś z istniejących, bądź nieistniejących już pism. Dotyczy on jedynie pory, o której cykl ten ukazuje się. Zatem aby nie zostać oskarżonym o plagiat zmieniłem go nieco i mam szczerą nadzieję, że nikt przede mną nie wykorzystał jeszcze tego tytułu.
Wystarczy już tego nieco przydługiego wstępu - czas przejść do rzeczy. Jak już wcześniej wspominałem tydzień upłynął mi błyskawicznie. Szczęśliwie jednak tym razem kilka wydarzeń zmusiło mnie bym poważnie zastanowił się nad pewnymi aspektami moralności. Co zresztą uczyniłem i swymi spostrzeżeniami postanowiłem podzielić się z Wami.
Pierwszym z tych wydarzeń był felieton Naczelnego, a drugim wizyta Papieża w Polsce. Zresztą nie tyle nawet sam przyjazd Ojca Świętego, co raczej dziwne zachowania polityków jemu towarzyszące. Te dwie pozornie niezwiązane ze sobą sprawy mają jedną cechę wspólną - pokazują w jak przedziwny sposób ludzie oceniają, co jest, a co nie jest moralnie słuszne.
W pierwszym wypadku dotyczy to kryteriów, którymi kierują się ludzie przyznający grom kategorie wiekowe. Jak słusznie zauważył Lucas, z niezrozumiałych przyczyn golizna jest dla tych osób o wiele gorsza niż przemoc. W drugim zaś przypadku zdumiała mnie prohibicja wprowadzona w dniach pielgrzymki Benedykta XVI na terenie województwa mazowieckiego. Zaowocowało to tym, że przez kilka poprzednich dni ludzie wykupywali ze sklepów cały dostępny alkohol. Jak podejrzewam nie kupowali go tylko po to by stał on w domowych barkach, zwłaszcza, że od soboty zakaz ten przestaje już obowiązywać, więc nie ma potrzeby robić zapasów. Całej sprawie dodaje jeszcze pikanterii fakt, że w sejmowym barze alkohol można było w tym samym czasie kupić bez problemu. Sytuacja ta zdała mi się o tyle dziwna, że nie sądzę by Papież był osobą szczególnie przeciwną tej używce. Zwłaszcza, że jako kapłan, sam go wykorzystuje w celach sakralnych. Zatem skoro to nie Ojcu Świętemu on przeszkadzał ani politykom, którzy bez problemu mogli go kupować to, komu?
Ten ciąg dość luźnych, przyznaję, skojarzeń doprowadził mnie do kolejnych pytań. Myśli me zatoczyły krąg i po raz wtóry zacząłem się zastanawiać nad kategoriami wiekowymi gier.
Nie chodzi tu jednak tym razem o goliznę ani o przemoc, a raczej o próbę ochrony młodych graczy przed treściami potencjalnie traumatycznymi. Nie mówię tu bynajmniej o jakichś szczególnie brutalnych scenach zawartych w grze, lecz o samej możliwości ich wystąpienia. Czy zastanawialiście się, dlaczego w takim na przykład Oblivionie nie ma żadnych dzieci? Oczywiście występują w nim postacie będące czyimiś potomkami (w końcu, było nie było, każdy człowiek jest czyimś dzieckiem), są to jednak postaci już dorosłe. Odpowiedzi na to pytanie nie należy szukać w możliwości tworzenia modelu postaci, ale właśnie w owej dziwnie pojmowanej moralności, o której dziś piszę. Otóż skoro gra pozwala na zabicie niemal każdej napotkanej w niej postaci, to mogłoby się zdarzyć, że gracz stanie się świadkiem sceny dzieciobójstwa. To od razu sprawiłoby, że produkt umieszczony zostałby w najwyższej kategorii wiekowej. Zatem jego twórcy, by nie zawężać kręgu potencjalnych odbiorców, woleli zubożyć nieco świat przedstawiony i nie umieszczać w nim dzieci.
Naturalnie wymieniony tu Oblivion jest tylko przykładem. Problem ten dotyczy większości gier dostępnych na rynku. Nie można przy tym winić za to ich twórców. Prawdziwymi winowajcami są stróże moralności, podobni tym, którzy zabraniają sprzedaży alkoholu w dniu przyjazdu Papieża. Muszę przyznać, że cechuje ich niesamowita zdolność przewidywania. Idąc tym tropem zrozumiałem powody wprowadzonej w mym mieście prohibicji. Jeżeli nie będzie można kupić alkoholu - to nikt się w tych dniach nie upije i nie wytoczy się przed Papamobile wywołując tym samym międzynarodowy skandal. Gratuluję zapobiegliwości. Dzięki niej dobre imię Rzeczpospolitej zostało uratowane. Szkoda tylko, że nie potrafią oni wykrywać przestępstw zanim się wydarzą. Wtedy poczułbym się zupełnie jak w Raporcie Mniejszości P. K. Dicka...
Pozdrawiam Was nocne marki.