Potwornie dobry remaster - recenzja Monster Hunter Stories 1 i 2

Jakub Zagalski
2024/06/13 17:30
0
1

Przenoszenie gry z Nintendo 3DS na współczesne pecety i konsole może i brzmi ryzykownie, ale Monster Hunter Stories pokazuje, że czasami ma to sens.

Monster Hunter Stories po 8 latach i na dużym ekranie graficznie nie zachwyca
Monster Hunter Stories po 8 latach i na dużym ekranie graficznie nie zachwyca

Zebraliśmy się dzisiaj, by powspominać zamierzchłe czasy panowania przenośnej konsolki z rewolucyjnym ekranem 3D. W pamiętnym roku 2016 Japończycy stali w długich kolejkach przed sklepami, by dostać w swoje ręce kwadratowe pudełko opatrzone tytułem Monster Hunter Stories. Seria gier o łowcach potworów już w czasach PS2 i PSP została w Japonii otoczona kultem, a każda kolejna odsłona sprzedawała się w rekordowych nakładach. Tymczasem Monster Hunter Stories nie było kierowane do hardkorowych wyjadaczy, a przede wszystkim do młodych odbiorców i fanów gier w stylu Pokemon.


Wspominałem o tym już w 2017 roku, gdy recenzowałem Monster Hunter Stories na Nintendo 3DS. Teraz mam okazję powspominać za sprawą remastera, który trafia w ręce graczy Switch, PC i PS4. Co więcej, w dniu premiery "nowego" Monster Hunter Stories (14 czerwca) Capcom wypuszcza także Monster Hunter Stories 2 na PlayStation 4. W przypadku sequela nie jest to jednak wielkie czy zaskakujące wydarzenie, gdyż mówimy o grze wydanej w 2021 roku na Switcha i pecety. Obie gry można kupić niezależnie w dystrybucji cyfrowej lub w zestawie jako pudełkowe Monster Hunter Stories Collection.


Obie części Monster Hunter Stories to rasowe spin-offy, które klimatem i modelem rozgrywki diametralnie różnią się od gier głównej serii. Są one przy tym niezależne fabularnie, więc bez problemu można zanurzyć się w świat "dwójki" bez znajomości "jedynki".


Gwoli przypomnienia, seria Montser Hunter Stories odrzuca model rozgrywki action RPG z walką w czasie rzeczywistym i żmudnym ulepszaniem postaci/sprzętu, który rozkochał w sobie rzesze fanów MonHuna. Zamiast tego mamy tryb walki turowej z charakterystycznymi dla serii Pokemon elementami, ze zdobywaniem tytułowych potworów na czele. Ponadto Historie umieszczone w tytułach sugerują, że mamy do czynienia z bardziej narracyjną przygodą, w której liczy się odkrywanie kolejnych rozdziałów fabuły, poznawanie prawdy o świecie i żyjących w nim bohaterach.


Monster Hunter Stories celują przede wszystkim w młodego odbiorcę. Spin-offy MonHuna to przez większość czasu prosta, łatwa i przyjemna, a przy okazji oczywista opowiastka, która momentami skręca w mroczne klimaty. Ale tylko na chwilę. Największy nacisk położono na dobrą zabawę, humorystyczne dialogi wypełnione grą słów (często bardzo czerstwą, ale tak ma być) i lekki, przyjazny klimat. Tyczy się to obu części, przy czym "jedynka" zdaje się być jeszcze bardziej "dziecinna" niż sequel. Jeśli miałbym wręczyć po jednej grze dzieciom w różnym wieku, to Monster Hunter Stories podarowałbym uczniowi pierwszych klas podstawówki, zaś Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin nastolatkowi (takiemu 12-13 lat, a nie 18-19).

Intro MHS1 zachowało niską rozdzielczość
Intro MHS1 zachowało niską rozdzielczość

Co nowego?

Monster Hunter Stories 1 i 2 wpisują się w kanon jRPG z turowymi walkami. Nie da się ukryć, że główną inspiracją dla tychy gier były Pokemony, ale nie nazwałbym ich prostymi klonami. System walki jest super (zwłaszcza w "dwójce"), zbieranie potworów uzależniające - o czym szerzej pisałem w recenzjach oryginalnych wydań i do nich też odsyłam zainteresowanych szczegółami.


Teraz należy postawić sobie pytanie, czy Monster Hunter Stories ma rację bytu jako gra wydana w 2024 roku na współczesnych konsolach i pecetach? Technicznie jest to poprawny remaster, który siłą rzeczy musiał być przemodelowany ze względu na specyfikę oryginału. Pierwotnie gra wykorzystywała nie tylko efekt 3D na górnym ekranie, ale także dotykowe funkcje dolnego wyświetlacza. Teraz wszyskie funkcje, jak wybieranie komend w trakcie walki czy minimapa, zostały przeniesiony na "główny" ekran. Oprawa graficzna jest podciągnięta do wyższej rozdzielczości, ale np. intro wita nas mdłym obrazem, pamiętającym 2016 rok. Ogólnie widać, że jest to gra z handheldowym rodowodem i mocno odstaje od sequela ze Switcha/PC.

GramTV przedstawia:


Remaster Monster Hunter Ruins wprowadza przy tym pełny dubbing angielski i japoński z polskimi napisami. To świetne posunięcie, które sprawia, że gra dedykowana dzieciom w końcu ma szansę zaistnieć na naszym rynku. Jeśli wasze dzieci/młodsze rodzeństwo/kuzyni itp. uwielbiają Pokemony w konsolowym wydaniu, podsuńcie im Monster Hunter Stories.


Odświeżona wersja 8-letniej gry zawiera także zupełnie nowy tryb Muzeum. Jest to bogaty zbiór grafik i muzyki z krótkimi, ale bardzi ciekawymi komentarzami samych twórców. Jeśli chcecie poznać sekrety i ciekawostki projektowania strojów, potworów czy lokacji, to macie teraz najlepszą okazję. Gratką dla zachodnich graczy są też wszystkie dodatki, które wchodzą w skład podstawowej gry, a dotychczas cieszyli się nimi wyłącznie Japończycy (Kushala Daora, Teostra i Rajang, rozbudowany end game).

Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin (PS5)
Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin (PS5)

Dzięki tym wszystkim elementom Monster Hunter Stories jest znakomitym remasterem, który pod każdym względem przewyższa oryginał. Oczywiście pomijając fakt, że na dużym ekranie i po ośmiu latach grafika nikogo nie zachwyci tak jak na Nintendo 3DS (wtedy był efekt WOW). W przypadku Monster Hunter Stories 2 mamy do czynienia z poprawnym portem na PlayStation 4 (grałem na PS5), który przypomniał mi mile spędzony czas przed Switchem. A przy tym naprawia techniczne niedociągnięcia jak długie lodingi czy zwalniająca animacja. Nie liczcie jednak na nową zawartość, więc wersja na konsole Sony jest skierowana przede wszystkim do nowicjuszy w tym temacie.


Monster Hunter Stories 1 i 2 są z jednej strony dosyć sztampowymi jRPG-ami wzorowanymi na Pokemonach. Osadzenie rozgrywki w realiach łowców (a w tym przypadku jeźdźców) potworów robi jednak sporą różnicę i ma szansę zainteresować miłośników fantastyki w japońskim wydaniu. A dzięki polskiej wersji językowej "jedynka" jest szczególnie polecana młodym graczom, którzy poznają zabawne losy bohaterów i przeżyją niesamowite przygody.

7,7
MHS1 trąci myszką, ale remaster i tak wciąga na długie godziny
Plusy
  • Polska wersja językowa
  • Pełny dubbing angielski i japoński
  • Muzeum
  • Dodatki z japońskich aktualizacji
  • Przyjemne jRPG szczególnie dla młodszych graczy
Minusy
  • MHS2 bez nowych elementów
  • Archaizmy MHS1 dają się we znaki
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!