Dziś w kąciku czytelniczym pozycje naukowe, ale też beletrystyka asasynowska i trochę mistyki

Kamil Ostrowski & Adam Berlik & Jakub Zagalski
2017/01/06 14:00
0
0

Człowiek musi się rozwijać, dlatego prezentujemy książki naukowe, ale potrzebna jest również rozrywka - dlatego nie brakuje strawy lekkiej dla ducha.

Kamil Ostrowski

Bezpieczeństwo informacyjne - Krzysztof Liederman

Bezpieczeństwo informacyjne - Krzysztof Liederman , Dziś w kąciku czytelniczym pozycje naukowe, ale też beletrystyka asasynowska i trochę mistyki

Nie będę ukrywał – to nie będzie opis pasjonującej lektury. Brakuje tutaj bohaterów, opisów, metafor, wreszcie samej akcji. Bezpieczeństwo informacyjne Krzysztofa Liedermana to pozycja typowo akademicka, której zrozumienie jest możliwe tylko pod warunkiem, że gdzieś na etapie szkoły średniej przyswoiliśmy sobie pewne podstawowe pojęcia z zakresu matematyki, informatyki, a już na studiach czy też hobbystycznie dodaliśmy do tego parę podstawowych zasad logiki. Na niewiele zda się lektura Bezpieczeństwa informacyjnego, jeżeli nie znamy się na sprzęcie komputerowym i nie rozumiemy idei funkcjonowania sieci komputerowych. Wreszcie do pełnego przyswojenia zawartości przydadzą się zagadnienia z zakresu problematyki prawa karnego w cyberprzestrzeni. Krótko mówiąc –to specyficzna pozycja, nawet jak na książkę naukową.

Na szczęście z zadowoleniem mogę Bezpieczeństwo informacyjne Krzysztofa Liedermana polecić wszystkim tym, którzy chcą podnieść poziom swojej wiedzy w tej niszowej dziedzinie. Książka dosyć przystępnie w pierwszych rozdziałach przybliża podstawowe zagadnienia, żeby później uzasadnić stosowanie teoretycznych modeli obrotu informacją, jak również przedstawić podstawowe z nich. Wtedy zaczynają się schody, ale to jeszcze nic w porównaniu z opracowywaniem schematów modeli zarządzenia ryzykiem, które jak na złość – przedstawiono na końcu książki, kiedy mózg odmawiał mi już posłuszeństwa.

Bezpieczeństwo obrotu informacją, wyliczanie ryzyka i opracowywanie modeli jego unikania, to ciekawy i przyszłościowy temat, który warto zgłębiać już teraz. Podręcznik stworzony przez Liedermana z powodzeniem może służyć nie tylko specjalistom w zakresie cyberbezpieczeństwa, ale również osobom zajmującym się dziedzinami pokrewnymi. Przyzwoicie i rzeczowo przybliży też to niełatwe zagadnienie menadżerom czy właścicielom firm. Warto poszerzać horyzonty, a wiedza oferowana przez autora może kiedyś bardzo się przydać.

Jakub Zagalski

Mózg i serce – magiczny duet - James R. Doty

Mózg i serce – magiczny duet - James R. Doty , Dziś w kąciku czytelniczym pozycje naukowe, ale też beletrystyka asasynowska i trochę mistyki

„Znany neurochirurg radzi, jak wykorzystać potęgę umysłu i moc serca, by osiągnąć wszystko, czego pragniesz” - czytając taki slogan przed lekturą książki Jamesa Doty'ego można się spodziewać, że na ponad 300 stronach będzie się roiło od wydumanych prawd i coachingowo-motywacyjnego bełkotu. Nie ukrywam, że do Mózgu i serca podchodziłem ze sporym dystansem jako czytelnik uczulony na wszelkiej maści poradniki życiowe zawierające niezawodny przepis na sukces. Tyle tylko, że książka Doty'ego stoi zupełnie na innej półce niż mądrości samozwańczych autorytetów. Mózg i serce to fascynująca opowieść o człowieku, który z dzieciaka bez perspektyw (wychowany w małej mieścinie przez ojca alkoholika i matkę ze skłonnościami samobójczymi) wyrósł na słynnego neurochirurga, milionera, inwestora i filantropa, który zwrócił na siebie uwagę samego Dalajlamy. A wszystko to zaczęło się od wizyty w sklepie dla magików...

Mózg i serce – magiczny duet zawiera elementy charakterystyczne dla autobiografii, chociaż Doty wychodzi poza ramy gatunku, by pokazać, jak w praktyce udało mu się osiągnąć sukces, a przede wszystkim zrozumieć „tajemnice ludzkiego umysłu i sekrety serca”. Punktem wyjścia jego historii jest bowiem opis spotkań z pewną kobietą, matką właściciela sklepu dla magików, która dostrzegła w młodym Jamesie niezwykły potencjał i zaczęła go uczyć „magii”. Nie były to jednak karciane sztuczki czy wyciąganie królika z kapelusza, ale specjalne ćwiczenia (oddychania, uspokajania myśli itp.), które pomogły chłopcu lepiej zrozumieć samego siebie i zupełnie inaczej spoglądać na świat. Doty, opisując szczegółowo te wszystkie ćwiczenia w swojej książce, nie ukrywa, że dzięki nim stał się tym, kim jest teraz. Czytelnik sięgający po Mózg i serce może przekonać się na własnej skórze, na czym polega ów „magia” i czy regularne ćwiczenia mogą rzeczywiście odmienić życie. Mózg i serce – magiczny duet nie jest jednak wyłącznie praktycznym poradnikiem, ale przede wszystkim fascynującą opowieścią o wzlotach i upadkach niezwykłego człowieka. Doty przyznaje się do swoich porażek, błędów i niepowodzeń (również takich, które kosztowały go utratę fortuny), nie stawia się w pozycji mentora czy autorytetu. Jednocześnie pokazuje, że z każdego dołka można się wydostać.

GramTV przedstawia:

Biblia. Początek, czyli jak powstał najlepszy know how na świecie – Roman Zając

Biblia. Początek, czyli jak powstał najlepszy know how na świecie – Roman Zając , Dziś w kąciku czytelniczym pozycje naukowe, ale też beletrystyka asasynowska i trochę mistyki

Dlaczego Nowy Testament akceptuje niewolnictwo? Czy Jezus był poliglotą? Co w niej jest prawdziwe? W jakim języku po raz pierwszy przemówił Bóg? To tylko kilka pytań, które pojawiają się w książce „Biblia. Początek” Romana Zająca. Wciągającej i bardzo przystępnej lektury dla wszystkich, których ciekawi Święta Księga chrześcijan (i po części żydów). Autor odnosi się do ważnych tematów z popularnonaukowym zacięciem. Bez przynudzania i nadmiernej powagi, która kojarzy się z biblijną egzegezą. „Biblia. Początek” jest dzięki temu wyjątkowym wprowadzeniem do poznania tej Księgi, której (jak przekonuje sam autor) nie należy przeczytać. „Nie wystarczy się przecież raz najeść, żeby już nigdy nie odczuwać głodu.”

„Biblia. Początek” zaskakuje swoim podejściem i nieoczywistością w sposobie przedstawiania starożytnych tekstów, które zmieniły historię ludzkości. Roman Zając sięga po przykłady z historii, kultury, czy wręcz popkultury (niech was więc nie zdziwi plakat „Pulp Fiction” w książce o Biblii), by zobrazować związek Księgi z rzeczywistością. Co więcej, autor nie ogranicza się do przedstawiania fundamentalnych zagadnień, np. kto i kiedy spisywał poszczególne księgi, ale bierze również pod lupę zaskakujące mity. Na przykład to, że niektóre polskie katoliczki starej daty uznają Maryję za Polkę (sic!), więc Jezus z pochodzenia również musiał być Polakiem, choć urodził się w miejscu, gdzie dookoła żyli sami Żydzi, co nie skończyło się dla Niego dobrze.

Adam Berlik

Assassin's Creed: Ostatni Potomkowie - Matthew J. Kirby

Assassin's Creed: Ostatni Potomkowie - Matthew J. Kirby, Dziś w kąciku czytelniczym pozycje naukowe, ale też beletrystyka asasynowska i trochę mistyki

Do książek bazujących na znanej licencji podchodzę z dystansem, bo zwykle są to powieści, które nawet fani danego uniwersum powinni omijać szerokim łukiem. Od tej reguły są jednak wyjątki, a jeden z nich stanowi pierwsza część trylogii Assassin’s Creed: Last Descendants (Ostatni Potomkowie). Nie jest to oczywiście ambitna literatura najwyższych lotów, ale powieść, która – kolokwialnie rzecz ujmując – po prostu wciąga.

Głównym bohaterem jest nastolatek imieniem Owen, którego ojciec został niesłusznie oskarżony o napad na bank i wsadzony do więzienia, gdzie następnie umiera. Chłopak otrzymuje niepowtarzalną szansę, by udowodnić niewinność mężczyzny. Za pomocą Animusa udostępnionego przez swojego nauczyciela informatyki przenosi się do wspomnień zapisanych we własnym kodzie genetycznym. Tam dowiaduje się o istnieniu potężnego artefaktu, Trójzębu Edenu, który jest przedmiotem sporu między asasynami a templariuszami... Oczywiście musi go odnaleźć nim zrobią to inni.

O sile Assassin’s Creed: Last Descendants stanowi ciekawy sposób narracji. Choć akcja rozwija się w ślimaczym tempie, po około stu stronach przechodzimy do sedna. Trafiamy wsam środek nowojorskich protestów przeciw przymusowemu poborowi w 1863 roku, a kolejne zdarzenia z tym związane obserwujemy z perspektywy kilku postaci, co ma swoje uzasadnienie także w historii opowiadanej w czasach współczesnych. Ten ciekawy zabieg pozwoli na ukazanie wydarzeń z kilku perspektyw, w efekcie czego kolejne strony przewraca się tutaj z niekłamaną przyjemnością.

Assassin’s Creed: Last Descendants nie powstało w oparciu o żadną grę wideo, ale ewidentnie widać, że mamy do czynienia z produkcją osadzoną w uniwersum wykreowanym na potrzeby bestsellerowego cyklu Ubisoftu. Poza wspomnianym już Animusem, którego sposób działania został przez autora poprawnie opisany, pojawia się tutaj kilka istotnych nawiązań do serii, jak np. postać Shaya Patricka Cormaca z Assassin's Creed: Rogue czy też Ezio Auditore Da Firenze ze słynnej trylogii.

Ostatni Potomkowie to gratka dla sympatyków gier z serii Assassin's Creed. Co prawda początkowe rozdziały zbyt wolno wprowadzają w fabułę, a gdzieniegdzie można trafić na mało przekonujące wątki, ostatecznie Matthew J. Kerry, czyli autor powieści, stanął na wysokości zadania. Dlatego też z niecierpliwością czekam na drugą część Last Descendants.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!