Weekend z Bound by Flame - studio Spiders, czarny koń wśród twórców RPG

Sławek Serafin
2014/05/09 21:02
6
0

Kim są ludzie, którzy stoją za Bound by Flame?

Małe francuskie Spiders Games ma historię krótką i niezbyt burzliwą, przynajmniej w porównaniu z innymi studiami zajmującymi się produkcją gier cRPG. Nie ma w swoich szeregach legendarnych deweloperów. Nie ma też właściwie żadnych wielkich hitów na swoim koncie, przynajmniej takich, którymi mogłoby się pochwalić. A mimo to Francuzi tworzą gry ciekawe, trochę ułomne, z konieczności niskobudżetowe, ale charakteryzujące się pewnym specyficznym sznytem, który wyróżnia je z tłumu i sprawia, że się je pamięta.

Weekend z Bound by Flame - studio Spiders, czarny koń wśród twórców RPG

Wszystko zaczęło się w połowie ubiegłej dekady od zapomnianego już, a niesłusznie, action-RPG Silverfall. Gra w ciekawy sposób łączyła tradycyjne fantasy ze steampunkiem i okraszała to wszystko cel-shadingową grafiką. Gdy w 2006 roku odbyła się premiera, studio Spiders jeszcze nie istniało - ale miało powstać już wkrótce, założone właśnie przez byłych twórców Silverfall. Nastąpiło to w 2008 roku, po wyprodukowaniu dodatku do Silverfall i zwolnieniach w firmie Kyiv Games, która za ten tytuł odpowiadała. Debiut młodej firmy był skromny, bo choć od razu rozpoczęto realizację własnego projektu, to pierwszym dzieckiem "pająków" był konsolowy port przygodówki Sherlock Holmes versus Jack the Ripper. Zresztą portowaniem gier studio zajmowało się później częściej, przenosząc z pecetów na konsole dwie inne gry przygodowe - Gray Matter i The Testament of Sherlock Holmes.

Pierwszym samodzielnym dziełem Spiders był baśniowy erpeg Faery: Legends of Avalon, luźno nawiązujący do mitów celtyckich, nordyckich i kilku innych legend oraz podań. Gracz wcielał się w nim w skrzydlatą wróżkę faerie tudzież elfa i jako bohater magicznej krainy Avalon, rządzonej przez króla Oberona, musiał stawić czoła nieuchronnej zagładzie jego świata, odchodzącego w niebyt i zapomnienie. Francuzom udało się w Legends of Avalon wykreować interesujący klimat i za pomocą cel-shadingowej grafiki przedstawić oryginalne, jak na standardy fantasy, uniwersum. Niestety, gry nie uratowała galeria ciekawych bohaterów i towarzyszy, których główny bohater mógł zwerbować dla swojej sprawy - sama rozgrywka bowiem kulała mocno z powodu nadmiernych uproszczeń, a i starcia z mitycznymi istotami różnej maści nie robiły dobrego wrażenia, były bowiem zbyt łatwe i w konsekwencji nudne na dłuższą metę. Mimo to Faery: Legends of Avalon wyróżniało się pośród konkurencji, bo wydano grę wyłącznie cyfrowo, na PC i konsole poprzedniej generacji, jeszcze zanim w tego typu dystrybucji zaczęły się pojawiać gry inne niż proste zręcznościówki i banalne strzelaneczki. Choć tytuł nie odniósł wielkiego sukcesu, wręcz przeciwnie nawet, to nie pociągnął też studia na dno.

Po wydaniu Legends of Avalon pod koniec 2010 roku Spiders Games zajęło się znów działalnością usługową. Z jednej strony były to porty wcześniej wymienionych przygodówek, z drugiej zaś większy projekt, nowa gra RPG Of Orcs and Men. Nominalnie producentem tego tytułu było inne francuskie studio, Cyanide, ale zajmowało się ono głównie nadzorem i zarządzaniem, a prawdziwą pracę wykonało właśnie Spiders. Cyanide, które chwilę wcześniej wydało erpegową wersję A Game of Thrones, chciało wykorzystać wypracowane tam pomysły i mechanikę w kolejnej grze. Ani oni, ani Spiders nie chcieli jednak, by była to jeszcze jedna siekanka fantasy, dokładnie taka sama jak wszystkie. Gra miała być bardziej dorosła i nietypowa. I dlatego jej bohaterami uczyniono postacie, które w grach tego typu są obsadzane w rolach czarnych charakterów - orka i goblina. Nie był to pomysł nowy, ale zrealizowano go w niecodzienny sposób. Zwykle bowiem gdy wcielamy się w "tych złych" w jakiejś grze, jest ona produkcją mniej lub bardziej komediową, niepoważną, bawiącą się odwróceniem ról, jak w Dungeon Keeper, Overlord czy Evil Genius. Francuzi nie poszli tą drogą, choć nie można także powiedzieć, by Of Orcs and Men było grą śmiertelnie poważną - zadbał o to Styks, goblin-zabójca, towarzysz głównego bohatera orka Arkaila.

Of Orcs and Men - nasza recenzja

Znany od zarania growej historii konflikt między zielonoskórymi a ludźmi został w Of Orcs and Men pokazany z innej perspektywy. Orki i gobliny, choć dzicy i gwałtowni, są przedstawieni jako ofiary dyskryminacji i rasistowskiej nienawiści ludzi. Mordowani hurtem tylko dlatego, że są inni, brzydcy i zieloni. Spiders udało się uczłowieczyć potwory i przy okazji stworzyć jeden z ciekawszych duetów bohaterów gier RPG, ale... ale w Of Orcs and Men znów kulała sama rozgrywka. Pomysł był dobry, klimat świetny, kreacja świata jak najbardziej w porządku i nawet fabułę dało się przełknąć. Ale klaustrofobiczne lokacje, fatalnie zrealizowane sekwencje skradania i niepotrzebnie uproszczona względem A Game of Thrones taktyczna walka, obciążona dodatkowo fatalną pracą kamery, już stawały w gardle. Nie pomogła nawet niezła grafika czy porządnie udźwiękowienie, gra mimo tego miała posmak niskobudżetowości i niezrealizowanego potencjału. Nie była zbyt dobra, krótko mówiąc. Ale była jakaś. Inna niż pozostałe, odważniejsza w wychodzeniu poza konwencję i utarte schematy. Część tego wychodzenia została zrealizowana kiepsko, część jednak na tyle dobrze i interesująco, że o Of Orcs and Men trudno jest zapomnieć.

GramTV przedstawia:

Of Orcs and Men - nasza recenzja, Weekend z Bound by Flame - studio Spiders, czarny koń wśród twórców RPG

Gra nie była też aż taką klapą finansową, bo dzięki niej Spiders mieli fundusze na rozpoczęcie realizacji swojego kolejnego, tym razem już autorskiego, całkowicie własnego projektu - Mars: War Logs. Nie było tych funduszy wiele, a przynajmniej nie wystarczająco wiele, by zrealizować pierwotną koncepcję gry - ukazującą wielką wojnę domową na Marsie oczami jednego z żołnierzy, który dostrzega u siebie pierwsze oznaki groźnej mutacji. Dorosła, antywojenna fabuła miała się rozwijać poprzez ponad 70 różnych lokacji, według pierwszego projektu. Niestety, choć Spiders próbowali znaleźć wydawcę i inwestora, nikt nie był zainteresowany "erpegiem na Marsie", a zwłaszcza takim dużym i kosztowym. Dlatego też Francuzi musieli ograniczyć budżet do tego, czym sami dysponowali i przyciąć grę do rozmiaru, który nie przerastał ich skromnego, liczącego dwadzieścia osób zespołu.

Mars: War Logs - nasza recenzja

I w ten sposób narodziła się pachnąca antywojennym cyberpunkiem historia Roy'a, człowieka, który ucieka przed swoją przeszłością. Ucieczka niezbyt mu się udała, bo najpierw trafił do wojska, a potem wzięty do niewoli wylądował w obozie jenieckim, gdzie też rozpoczyna się akcja Mars: War Logs. I jest to obóz bardziej przypominający okrutne Butcher Bay z gry o Riddicku, niż naiwną sielankę kolonii karnej z Gothica. Spiders znów, tak jak i w Of Orcs and Men, zagrywają w Mars: War Logs kartą dorosłej kreacji świata. Nie boją się pokazywać patologii i okrucieństwa, nie boją się przedstawiać świata i ludzi takimi, jakimi naprawdę są. Wiarygodności i autentyzmu tylko Wiedźmin nie musiał zazdrościć Mars: War Logs - wszystkie inne gry RPG, w tym także te próbujące "dorosłości", jak Mass Effect, wyglądały w zestawieniu z produkcją Spiders Games jak naiwne bajeczki dla dzieci.

Mars: War Logs - nasza recenzja, Weekend z Bound by Flame - studio Spiders, czarny koń wśród twórców RPG

Niestety, choć wizję autorzy mieli, to na jej pełną realizację zabrakło czasu i pieniędzy. Głównie pieniędzy. Nie było za co pogłębić wątków pobocznych, nie było jak dopracować szczegółów, po prostu nie dało się zrobić wszystkiego inaczej niż powierzchownie i skrótowo. Dialogi wyszły takie sobie, głosy postaciom podłożono kiepsko, grafika technicznie nie była zła, ale wszystkie lokacje wyglądały tak samo rdzawo i ponuro. Na szczęście system walki nie wypadł tym razem źle, bo Francuzi porzucili mechanikę, którą stosowali w Of Orcs and Men na rzecz zręcznościowych starć chyba najbardziej przypominających te z Wiedźmina. Koniec końców nie wyszło to wszystko tak źle, a jak na grę dość tanią i dostępną wyłącznie w cyfrowej dystrybucji, Mars: War Logs mógł być nawet uznany za pozycję wartą uwagi. Szczególnie, jeśli ktoś miał dość infantylnego, papkowatego fantasy serwowanego we wszystkich innych grach RPG.

I znów Spiders Games nie trafili w dziesiątkę z przyczyn obiektywnych, ale zrobili to w swoim specyficznym stylu, nie kłaniając się utartym schematom i próbując zrobić coś nietypowego i oryginalnego. I mimo tego, że Mars: War Logs nie było grą z górnej półki, to wypadło nieźle, jak na produkcję w zasadzie niezależną i bez dużego budżetu. Okazało się też wyraźnie lepsze od Of Orcs and Men, przynajmniej o tyle, o ile to ostatnie było lepsze od Faery: Legends of Avalon. To zaś oznacza, że powoli, ale uparcie, Francuzi ze Spiders Games robią gry coraz lepsze. Czy ich najnowsze dzieło, Bound by Flame, jest kontynuacją pozytywnego trendu?

Bound by Flame - nasza recenzja

Weekend z Bound By Flame jest wspólną akcją promocyjną firm CDP.pl i Gram.pl

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
12/05/2014 12:03

Mars: Wars Logs bardzo mi się podobało. Na pewno zagram w Bound by Flame.

Usunięty
Usunięty
10/05/2014 18:48

Z tego co widzę, to typowy średniaczek bez polotu, nie dla mnie.

Usunięty
Usunięty
10/05/2014 18:43

> Cały czas zastanawia mnie dlaczego oszukujecie z godziną, a czasami i dniem publikacji> artykułu na stronie. Byłem wczoraj na gramie przed północą i tego artykułu nie było.> Sytuacja taka powtarzała się wielokrotnie. Nawet nasz forumowy spamer wpisał się dopiero> po 10 w sobotę. Można przez to przegapić ciekawe artykuły.Coś w tym jest , news o premierze Bound by flame został opublikowany 9 maja czyli w dzień premiery a jego autor pisał że gra jest dostępna w najbliższy/ten piątek zamiast dzisiaj.




Trwa Wczytywanie