"Dwa miliony zabitych pierwszego dnia. Kolejnych siedem do końca pierwszego tygodnia. Wszelki opór zdławiony. Nasze siły są w odwrocie… Przegrupowują się gdzieś. Raporty nadchodzą ze wszystkich ważnych miast – to doskonale skoordynowany atak i jak dotąd cholernie skuteczny. (...) Jeśli Shepard nie przybędzie szybko z pomocą... Nie będzie już Ziemi do uratowania."
"Dwa miliony zabitych pierwszego dnia. Kolejnych siedem do końca pierwszego tygodnia. Wszelki opór zdławiony. Nasze siły są w odwrocie… Przegrupowują się gdzieś. Raporty nadchodzą ze wszystkich ważnych miast – to doskonale skoordynowany atak i jak dotąd cholernie skuteczny. (...) Jeśli Shepard nie przybędzie szybko z pomocą... Nie będzie już Ziemi do uratowania."
Te słowa padły w pierwszym, jakże klimatycznym zwiastunie, jednej z najbardziej oczekiwanych produkcji tego roku – Mass Effect 3. BioWare, twórcy tego tytułu, szykuje dla nas nie tylko spektakularne, ale przede wszystkim mroczne zamknięcie trylogii gier wideo pretendującej do bycia „Gwiezdnymi Wojnami XXI wieku”. Co tym razem spotka nas na „ostatecznej granicy”?
Zgodnie ze standardem narracyjnym wypracowanym przez mistrza Hitchcocka historia przedstawiona w Mass Effect 3 rozpocznie się od „trzęsienia ziemi”. I to dosłownie! Główny bohater, komandor Shepard, znajduje się na naszej rodzimej planecie, gdzie... staje przed sądem. Z jakiego powodu? Ci z Was, którzy skończyli ostatni dodatek do „dwójki”, czyli Arrival, doskonale wiedzą o czym mowa. Nie miałeś okazji zagrać w to DLC? Spokojnie – w Mass Effect 3 znajdzie się interaktywny komiks wprowadzający nowych graczy we wszelkie niuanse fabuły.
Wróćmy jednak do naszego herosa zmagającego z wymiarem sprawiedliwości. W czasie jednej z rozpraw Ziemię atakują Żniwiarze, wyjątkowo niebezpieczna rasa obcych. I w tym momencie wsiadamy do istnego rollercoastera – musimy z powrotem dostać się na pokład statku kosmicznego Normandia, skompletować drużynę i, jak to przystało na mocny finał, uratować kolebkę ludzkości. Co ciekawe, wspomniani już Żniwiarze nie będą naszymi jedynymi wrogami – komandor Shepard jest również celem numer jeden organizacji Cerberus. Spodziewajcie się wielu potyczek z jej agentami oraz spotkań z Człowiekiem Iluzją, który również w tej części odegra niezwykle ważną rolę.
GramTV przedstawia:
Zwieńczenie trylogii to również podsumowanie kilku dobrych lat prac nad całą serią. Mass Effect 3 pod wieloma względami będzie najbardziej kompletną i jednocześnie najlepiej dopracowaną odsłoną cyklu. Po raz kolejny nie zabraknie przemodelowania rozgrywki. Bioware zapowiada, że walki, których w grze z całą pewnością nie będzie brakować, mają być jeszcze bardziej dynamiczne. Wyborne RPG z potyczkami rodem z Gears of War? Dla mnie jest to świetne połączenie. Ba! Shepard pozna też kilka nowych sposobów na załatwienie pewnych spraw „po męsku”. Do znanego z poprzednich odsłon ataku kolbą dojdą również uderzenia pięścią oraz kopniaki. Warto dodać, że kierowany przez nas obrońca ludzkości nauczy się również turlać i robić fachowe uniki. Oczywiście dla purystów i obrońców czystości tego gatunku mocno zaakcentowana „akcja” będzie ogromnym ciosem, ale musimy pamiętać, że gdyby nie ewolucja to wciąż zagrywalibyśmy się w rewelacyjne, choć bardzo już przestarzałe Baldur’s Gate.
Na szczęście ku ich uciesze ekipa tworząca grę postanowiła urozmaicić elementy związane z rozwojem prowadzonej przez nas postaci. Po Mass Effect 3 możemy spodziewać się jeszcze bardziej rozbudowanych drzewek umiejętności oraz większej swobody przy wybieraniu nowych talentów. To jeszcze nie wszystko – potwierdzono nowe klasy postaci, m.in. Heavy Melee, dzięki której Shepard stanie się mistrzem walki w zwarciu. Ponadto autorzy dadzą nam do dyspozycji możliwość modyfikacji posiadanych przez nas broni. Giwery będą dokładnie takie same jak w Mass Effect 2, ale dodając do nich specjalne celowniki bądź lufy z pewnością uczynimy z nich nowe, śmiercionośne narzędzia.
Wielką niewiadomą pozostaje wiarygodność plotki, według której w Mass Effect 3 stoczymy walki w kosmosie. Przyznajcie sami – możliwość przejęcia sterów Normandii i skorzystanie z jej potencjału bojowego to byłoby coś! Ostateczna batalia prowadzona zarówno przy pomocy statku kosmicznego, jak i naszej drużyny... ehh marzenia. Chociaż... kto wie jaki będzie finał ciągnącej się od 2007 roku historii? Pozostając w kwestiach rozgrywki – wiemy, że powróci skanowanie planet. Twórcy obiecują, że dołożą wszelkich starań, aby tym razem ten element był znacznie ciekawszy niż ostatnim razem. W „dwójce” szukanie surowców na powierzchni obcych ciał niebieskich potrafiło uśpić gracza szybciej niż chusteczka nasączona chloroformem. „Do widzenia” powiemy natomiast pojazdom – w przeciwieństwie do swych poprzedników w Mass Effect 3 nie skorzystamy z łazików służących do eksploracji obcych planet.
BioWare po raz kolejny zamierza podnieść poprzeczkę w kwestii grafiki. Chyba każdy zgodzi się ze mną, że Mass Effect 2 to jedna z najlepiej wyglądających gier w ogóle i z całą pewnością „najprzystojniejsze” RPG zarówno na konsolach, jak i komputerach osobistych. Przynajmniej tak będzie do grudnia tego roku, kiedy to na sklepowe półki wkroczy część trzecia. Autorzy obiecują nowy system oświetlenia, dzięki któremu grafika ma być wręcz fotorealistyczna. Do tego dojdą znacznie większe lokacje, w tym futurystyczne wersje Londynu i Nowego Jorku. Czy zgodnie z panująca obecnie modą (Enslaved, Crysis 2 czy nadchodzący Prototype 2) znów zobaczymy „Wielkie Jabłko” w zgliszczach? Intuicja oraz pierwszy zwiastun podpowiadają mi, że tak. Nie sądźcie jednak, że Shepard cały czas przebywał będzie na Ziemi – potwierdzono, że zawitamy również na Marsa, rodzimą planetę rasy Salarian i quariański księżyc. W pełnej wersji gry zwiedzić będzie można o wiele więcej zakątków wirtualnej galaktyki. Pracownicy BioWare zarzekają się, że przygotowanie każdej z kluczowych lokacji zajmuje im aż sześć miesięcy, a to dla tego, że miejsca, w których znajdzie się komandor mają wręcz tonąć w drobnych detalach oraz interaktywnych elementach. Całkiem niedawno Brenon Holmes, jeden z autorów gry, powiedział że studio eksperymentuje z elementami interfejsu rodem z serii Dead Space (czyli "wtopionego" w świat gry). Innymi słowy spodziewajmy się wielu hologramowych przycisków i być może menusów, które nie będą osobnymi „ekranami”.
Także od strony audio najnowsze dzieło BioWare zapowiada się bardziej niż obiecująco. Aktorzy znani z poprzednich części powrócą, aby jeszcze raz ożywić swym głosem wirtualne postaci. Z pewnością i tym razem nie zabraknie humorystycznych „wymian argumentów” między Jokerem, pierwszym pilotem Normandii, ponownie granym przez Setha Greena i Sztuczną Inteligencją EDI, w którą wcieli znana z serialu Battlestar GalacticaTricia Helfer. Z ust głównego bohatera jeszcze raz usłyszymy kwestie wypowiadane przez (to nie jest błąd w druku!) Marka Meere’a i Jennifer Hale – pamiętajcie, że Shepard może być również panią komandor! Muzyka? Obecność Clinta Mansella, autora ścieżek dźwiękowych do takich filmów jak Requiem dla snu i Czarny Łabędź, w ekipie tworzącej Mass Effect 3 to chyba wystarczające zapewnienie, że i tym razem na nasze uszy spłynie fala miodu.
Wszyscy w BioWare staramy się wszystko udoskonalać, a ja gorąco wierzę, że nasze najlepsze dzieło wciąż jest przed nami – mówi menedżer generalny firmy, Ray Muzyka. Wszystko wskazuje na to, że on i jego ekipa spełnią się zawodowo już na tegoroczne święta, kiedy to miliony graczy położą swe ręce na Mass Effect 3. Gra ukaże się od razu na trzech głównych platformach sprzętowych - Xboksie 360, PlayStation 3 i PC. Nikt z nas nie będzie musiał czekać dłużej na poznanie zakończenia tej historii, a będzie ono wspaniale, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.