Tydzień z MotoGP'08 – Dzień szósty – motocyklowi bohaterzy

Zaix...
2008/10/25 19:00
2
0

Legenda...

Legenda... Tydzień z MotoGP'08 – Dzień szósty – motocyklowi bohaterzy

Mimo tego, że w takich ligach, jak F1 czy właśnie MotoGP ścigają się jedynie najlepsi z najlepszych, to i tak pomiędzy nimi trafiają się tacy, którzy dosłownie miażdżą przeciwników i dominują w zawodach przez wiele, wiele lat. Właśnie dziś postanowiliśmy przybliżyć Wam sylwetki tych zawodników, którzy w jakiś sposób przeszli do historii tego sportu. Zapraszamy do galerii sław.

Leslie Graham Zwycięzca pierwszych zorganizowanych Mistrzostw Grand Prix w 1949 roku. Sezon rozpoczął od startu w zawodach Isle of Man Tourist Trophy, jednak z powodu awarii magneta w swoim motocyklu spadł na dziewiątą lokatę. Jednak już drugi ze startów w tym sezonie był jego zwycięstwem. Do historii przejdzie na wieki jako pierwszy z Mistrzów Świata w MotoGP.

Carlo Ubbiali

W pierwszych sezonach MotoGP Carlo Ubbiali był pierwszym z zawodników, który naprawdę zdominował wyścigi w klasach 125 oraz 250 cm. Łącznie zdobył aż dziewięć mistrzowskich tytułów, w tym – w latach 1956, 1959 i 1960 – tryumfował w dwóch kategoriach na raz! Jeździł w zespole Mondial na motocyklu marki MV Agusta. Wystartował w 71 wyścigach, z czego w aż 39 zwyciężył. Do dziś znajduje się w grupie największych zawodników startujących w historii zawodów.

John Surtees

Urodzony w 1934 roku Anglik John Surtees jest wyjątkowym kierowcą. Jedynie on jest Mistrzem Świata zarówno w kategorii MotoGP, jak i w Formule 1. Urodzony w rodzinie z silnymi wyścigowymi tradycjami zaczął ścigać się w wieku czternastu lat. Pierwszy tytuł mistrza wygrał w 1956, natomiast w sezonach 1958 – 1960 zdobywał rokrocznie podwójne mistrzostwo w klasach 350 cm oraz 500 cm. Startował w 49 wyścigach, a wygrał w aż 38 z nich. Następnie zamienił dwa kółka na cztery i zaczął startować w Formule 1. Tam startował 113 razy, 24 razy stawał na podium i wygrał sześć wyścigów. Został także Mistrzem Świata w F1, a było to w roku 1964. Prawdziwie wielki kierowca i legenda wyścigów. Mike Hailwood

Dziewięciokrotny Mistrz Świata w trzech różnych klasach, który swoim bardzo naturalnym stylem prowadzenia motocykla zyskał sobie przydomek „Mike The Bike”. Urodzony drugiego kwietnia 1940. Swój pierwszy start w wyścigach motocyklowych zaliczył w wieku siedemnastu lat. W sezonach 1961, 1966 i 1967 tryumfował w klasie 250 cm oraz w 1966 i 1967 także w 350 cm. Do tego w latach 1962 – 1965 zdobył pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej w klasie 500 cm. Od 1971 roku ścigał się w Formule 1. Wystartował w pięćdziesięciu wyścigach, jednak jedynie raz udało mu się stanąć na podium. Wycofał się w 1974 po wypadku na torze Nürburgring. Do wyścigów motocyklowych wrócił na jeden rok – 1978 – startując w prestiżowych zawodach Isle of Man TT. Później wycofał się ze ścigania na dobre. Zginął w wypadku samochodowym niedługo później, bo w 1981 roku.

Giacomo Agostini

Pierwsza prawdziwa supergwiazda MotoGP, która ma na swoim koncie 15 tytułów mistrza uzyskanych w okresie dziewięciu lat!!! Do dziś nikt nie pobił tego wspaniałego wyniku. Wystartował w prawie 190 wyścigach i wygrał 122 z nich. Włoch jeździł początkowo na MV Agusta jako partner wspomnianego przed momentem Mike'a Hailwooda. Swój pierwszy tytuł minimalnie przegrał z Jimem Radmanem, kiedy to nieszczęśliwie wywrócił się w kończącym sezon wyścigu na torze Suzuka. Odbił sobie to dwa lata później, gdy rozpoczął swoją serię mistrzostw w klasie 350 cm, która trwała przez siedem sezonów, aż do 1974. Jednocześnie (!) przeżywał taką samą dobrą passę – osiem mistrzostw z rzędu – w klasie 500 cm, tyle że w sezonach 1966 – 1972. Jest współtwórcą sukcesu marki MV Agusta, która to w klasie 500 cm zdobywała mistrzostwo przez siedemnaście lat z rzędu. Ten ciąg zwycięstw rozpoczął John Surtees, a kontynuował Mike Hailwood, po którym pałeczkę przejął Giacomo. Po zakończeniu kariery ścigał się samochodami m.in. w Formule 2. Później został menadżerem zespołu Marlboro Yamaha i pod swoimi skrzydłami pomagał w zwycięstwach Kenny'emu Robertsowi, o którym za chwilę...

Barry Sheene

Kolejny z wielkich sportowców. Co prawda ma na swoim koncie „jedynie” dwa tytuły mistrzowskie, za to przeszedł do historii jako najtwardszy z zawodników. W 1975 roku przeżył bardzo poważny wypadek, w którym złamał sobie lewą kość podudzia, obojczyk, oba nadgarstki... Rok później wraca do wyścigów i dwa razy z rzędu zostaje Mistrzem Świata w kategorii do 500 cm pojemności. Pod koniec lat 70. przechodzi do zespołu Yamahy. W 1982 roku ma kolejny wypadek – przy prędkości ponad 200 km/h wywraca się i traci na siedem godzin przytomność. Już sześć miesięcy później wraca do wyścigów, uzyskując czwarte miejsce w generalnej klasyfikacji zawodów 1983. Rozbite w kolejnym sezonie kolano staje się powodem zakończenia sportowej kariery. Przenosi się do Australii i zostaje komentatorem sportowym. Umiera w 2003 roku.

GramTV przedstawia:

Kenny Roberts Pierwszy zawodnik z Ameryki, któremu udało się zostać Mistrzem Świata w kategorii do 500 cm. Ojciec Kenny'ego Robertsa Jr. – Mistrza z roku 2000. Rywalizował na torze z Barrym Sheene'em, a po jego wycofaniu się z zawodów rozpoczął swoją trzyletnią dominację w zawodach MotoGP, trwającą aż do 1980 roku. Wystartował w 60 wyścigach, z czego 44 razy stawał na podium, a 24 razy wygrywał. Po zakończeniu kariery, na początku tego tysiąclecia, miał swój własny wyścigowy team, w którego to barwach zdobył mistrzostwo Kenny Roberts Jr. Michael Doohan

Australijczyk, który zdominował całkowicie wyścigi w klasie do 500 cm pojemności w latach 90. W 1992 miał bardzo poważny wypadek, po którym zagrożona amputacją była jedna z jego nóg. Po rehabilitacji wraca do ścigania się i wygrywa klasyfikację generalną aż pięciokrotnie, w sezonach 1994 – 1998, co jest trzecim w historii wynikiem – przed nim są tylko Giacomo Agostini oraz Valentino Rossi. Jeździł na Hondzie NSR500 i "zbudował" legendę tego motocykla. Wycofał się z wyścigów w 1999, z powodu kolejnego wypadku, w którym złamał sobie nogę. Łącznie ścigał się przez dziesięć sezonów. Cały czas na NSR500, na której wygrał 54 wyścigi i aż 95 razy stawał na podium.

Ryszard Mankiewicz

A na koniec niespodzianka – przedstawienie pierwszego i jak do tej pory jedynego Polaka w MotoGP – Ryszarda Mankiewicza. Zdominował polskie wyścigi, m.in. został Mistrzem Polski w kategorii do 250 cm, jeżdżąc na... MZ 125. Startował także na arenie międzynarodowej, zaliczając wiele udanych wyścigów, zdobywając liczne tytuły mistrzowskie. Dzięki temu w mógł wystartować w MotoGP w klasie do 125 cm w sezonie 1969.

Pierwszy start miał miejsce na niemieckim torze Hockenheim i okazał się nieszczęśliwy, bowiem już na pierwszym kółku motor zaczął się zacierać. Mimo to Ryszard jechał dalej, kończąc zawody na wysokim ósmym miejscu, za co aplauzem nagrodziła go publika. W następnym wyścigu w Jugosławii miał szanse na pierwsze miejsce i jedynie zmiana pogody pozbawiła go tryumfu na jedno kółko przed końcem. Ale i tak odniósł sukces, kończąc zawody na trzecim miejscu. Z kolei w następnych zawodach, rozgrywanych we Włoszech, zajął czwartą lokatę. Ostatniego wyścigu nie ukończył z powodu awarii. Uplasował się na siódmym miejscu w klasyfikacji końcowej i do tej pory jest jedynym Polakiem w MotoGP w historii. Czekamy na następcę...

Tym artykułem kończymy część "Tygodnia z MotoGP" poświęconą opisowi zawodów. Jutrzejszy, ostatni tekst będzie recenzją najnowszej części gry. Serdecznie zapraszamy.

Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
27/10/2008 16:23

Witam.Czytając artykuł na temat bohaterów... czekałem na ostatni wpis i tu wielkie rozczarowanie. Brak osoby Valentino Rossiego????????! Nie jestem wielkim fanem Moto GP ale wiem ze Rossi Doctor jest bohaterem naszych czasów w tym sporcie i mimo, że jeszcze startuje jest już legendą tego sportu. Mistrz Świata we wszystkich 3 klasach....Chyba, że coś przeoczyłem...Pozdrawiam.

Usunięty
Usunięty
26/10/2008 10:54

Artykuł tylko na czwórkę.Szkoda, że nie zamieściłeś podpisów pod zdjęciami. Mogłeś też rozwinąć bardziej historie każdego z bohaterów tak do 4 lub nawet 5 stron. Chociaż pewnie się nie wysilałeś widząc jak mało osób czyta artykuły o "Tygodniu z MotoGP".Czekam na jutrzejszą recenzję.