Historia Serii Soul

Hakken
2008/08/11 19:00

Bierz miecz i wroga siecz

Bierz miecz i wroga siecz

Bierz miecz i wroga siecz, Historia Serii Soul

Kiedy w roku 1996 japońska firma Namco wypuszczała swoją nową bijatykę, zatytułowaną Soul Edge, wielu uznało to za dość ryzykowne posunięcie marketingowe. Przecież firma ta wprowadziła już na rynek jeden tego typu tytuł, który zresztą odniósł ogromny sukces. Co więcej, nie dość, że w tym samym roku wydano Tekkena 2, to już zapowiedziano Tekken 3. Jak się jednak okazało, malkontenci nie mieli racji. Soul Edge okazała się klasą samą w sobie i jednocześnie grą tak różną od Tekkenów, że żadna z tych gier nie weszła w drogę pozostałym. Niby różnice są drobne, ale jak mówią, diabeł tkwi w szczegółach. Tym, co odróżniało te dwa tytuły, była obecność broni białej. Podczas gdy Tekken koncentrował się na walce wręcz, Soul Edge przedstawiał wojowników walczących różnorakimi ostrzami. Niby nic, a jednak to właśnie to zadecydowało o być albo nie być serii.

Soul Edge Jak już wspominaliśmy, pierwsza część serii ukazała się wiosną roku 1996. Początkowo została ona wydana na automaty do gier. Nie ma się zresztą czemu dziwić, gdyż w tamtych czasach wciąż były one jedną z najpopularniejszych platform, i to nie tylko w Japonii (gdzie święcą triumfy po dziś dzień), ale również w pozostałych krajach azjatyckich, a także USA i Europie. Zresztą trend ten utrzymał się niemalże we wszystkich kolejnych edycjach tej gry.

Należy przyznać, że jej pojawienie się okazało się dla fanów bijatyk jednym z najważniejszych wydarzeń owego roku. Może i nie była jakoś szczególnie odkrywcza, nie była również pierwszą grą tego typu osadzoną w otoczeniu 3D, ale za to okazała się niesamowicie grywalna. Z miejsca przykuła tysiące graczy do automatów, a kiedy kilka miesięcy później ukazała się w końcu na PlayStation, była już pozycją niemalże kultową, którą chciał mieć prawie każdy. Co ciekawe, wersja konsolowa wyszła pod zmienionym tytułem, nazywała się bowiem Soul Blade; nie zniechęciło to jednak graczy, zwłaszcza że była to już wersja poprawiona, a co więcej, można w niej było grać większą ilością postaci niż na automatach.

Jej główne złożenia były i są tak naprawdę banalnie proste. Wyposażeni w rozmaitą, mniej lub bardziej fantastyczną broń białą wojownicy walczą ze sobą na trójwymiarowych arenach. Ich style walki różnią się wyraźnie i wymagają zupełnie różnych taktyk. Dla przykładu ci, którzy walczą bronią długą, taką jak lance czy kije, starają się utrzymać dystans i nie dopuścić postaci walczących bronią krótszą zbyt blisko siebie. Ponadto zaliczają się oni również do grupy postaci bardziej powolnych, za to dysponujących potężniejszą siłą ciosu. Dla odmiany ci, którzy posługują się bronią krótką, jak najbardziej dążą do zwarcia po to, by seriami szybkich, choć niezbyt potężnych ciosów zakończyć pojedynek. Aby jednak nie było zbyt monotonnie, każda z postaci posiada również ataki, którymi może zaskoczyć przeciwnika. I tak wszystkie postaci z bronią długą potrafią również wyprowadzić szybsze, choć mniej potężne ataki w zwarciu, a z kolei ci wojownicy, którzy posługują się krótszym orężem, zazwyczaj potrafią zaatakować z dalszego dystansu lub też skrócić go błyskawicznie i tym samym zaskoczyć nieuważnego przeciwnika.

Jednakże nie tylko prosta, intuicyjna, a zarazem spektakularna walka sprawiła, że wydanie Soul Edge wyznacza początek kultowej serii. Tym, co w dużej mierze przyciągnęło fanów do tego tytułu, były bez wątpienia szczegółowo dopracowane postaci, z których każda różniła się od innych nie tylko odmiennym stylem walki, ale przede wszystkim wyglądem i bardzo dopracowaną historią. Co więcej, w wersji na PSX każda z nich miała swoje przygody przedstawione w Edge Master Mode, będącym interaktywną opowieścią o poszukiwaniu tytułowego Soul Edge. W tym trybie gry postacie toczyły serie pojedynków na zróżnicowanych planszach i na różnych zasadach, a na końcu, po pokonaniu głównego adwersarza, wyświetlana była renderowana scenka przedstawiająca dalsze losy bohatera. Jakby tego było mało, każda z dziesięciu postaci mogła zakończyć grę na dwa różne sposoby. Ciekawą opcją było udostępnienie graczom możliwości kupowania bohaterom nowej, potężniejszej broni za punkty zdobywane podczas gry. Można jej było używać, grając w Edge Master Mode, aby ułatwić sobie zwycięstwa.

Sama historia przedstawiona w Soul Edge jest raczej prosta, ale z drugiej strony to przecież tylko bijatyka, a nie rasowy RPG. Całość dzieje się w alternatywnej rzeczywistości bardzo zbliżonej do naszego świata. Jest rok 1584; najpotężniejsza z broni, zwana Soul Edge, przedmiot pożądania pokoleń wojowników, trafiła w ręce Kapitana Cervantesa i przybrała formę dwóch długich mieczy. Z całego świata wyruszają wojownicy, by rzucić mu wyzwanie i położyć rękę na tym legendarnym artefakcie. Niektórzy z nich chcą posiąść moc miecza, inni z kolei wiedzą, iż w tym ostrzu drzemie wielkie zło, więc chcą je zniszczyć. Po drodze muszą oczywiście pokonać w pojedynkach wielu rywali, a na końcu samego straszliwego Cervantesa, jednakże każdy z bohaterów jest zdeterminowany i za wszelką cenę pragnie zdobyć Soul Edge.

Dodanie warstwy fabularnej do bijatyki było strzałem w dziesiątkę i sprawiło, że tak wiele osób zakochało się w tej grze. Oczywiście jej najważniejszym elementem wciąż pozostał tryb versus, który umożliwiał grę dwóm graczom na raz, jednak możliwość większego utożsamienia się z animowanymi przez graczy postaciami również przyczyniła się do tego, że tytuł ten długo nie schodził z list bestsellerów. Po tak oszałamiającym sukcesie nikt już nie miał wątpliwości, że Namco wypuści sequel tej gry.

Soul Calibur I tak właśnie się stało. W lipcu roku 1998 na automatach do gier miała miejsce premiera gry Soulcalibur, będącej oficjalnym sequelem Soul Edge. Co prawda tytuł ten nie doczekał się aż tak oszałamiającego przyjęcia, jak jego poprzednik, ale i tak było ono na tyle dobre, by Namco zdecydowało się wypuścić jego wersję domową na konsolę Dreamcast. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Ludzie znów oszaleli na punkcie walk z użyciem broni białej i koniec końców gra ta została absolutnym bestsellerem, plasującym się w ścisłej czołówce najlepszych gier wydanych na tę konsolę.

W samej rozgrywce zmieniło się niby niewiele, ale wszystkie nowości okazały się bardzo udane i stały się później opcjami kopiowanymi w niemal wszystkich grach tego typu. Najważniejszą z nich jest tak zwany Eight-Way Run, czyli mówiąc najprościej, możliwość swobodnego poruszania się po całej planszy. W poprzedniej części, jak również w innych najważniejszych grach z tego gatunku, takich jak Tekken czy Virtua Fighter, możliwość poruszania się na boki była mocno ograniczona i sprowadzała się do przetoczeń oraz "kroków w bok". Tymczasem w Soul Caliburze wystarczyło przesunąć joystick w odpowiednią stronę i tam właśnie przemieszczał się nasz bohater. Ponadto twórcy gry wydłużyli czas potrzebny na wprowadzenie sekwencji przycisków potrzebnej do wyprowadzenia kombosa, dzięki czemu gracz mógł skupić się na samej rozgrywce, a nie na sterowaniu.

Akcja gry toczy się trzy lata po zakończeniu pierwszej części, czyli około roku 1587. Hiszpański pirat Cervantes został w końcu pokonany przez połączone siły świętej wojowniczki Sophitii oraz kobiety ninja imieniem Taki. Udało im się zniszczyć jedno z bliźniaczych ostrzy, jednakże drugie wpadło w ręce młodego rycerza imieniem Siegfried. Kiedy ten położył swą dłoń na rękojeści przeklętego ostrza, zalał go snop jasnego światła i miecz posiadł go, przemieniając przystojnego młodzieńca w potwora nazwanego Nightmare. Wydarzenie to nazwano Złym Ziarnem; dało ono początek wielu nieszczęściom, gdyż od tamtego momentu Soul Edge zaczął szerzyć zło i zniszczenie. Trzy lata później najpotężniejsi wojownicy znów ruszają, by zdobyć ten potężny artefakt.

Gra ta okazała się wielkim sukcesem, większym nawet niż jej poprzednia część. Co prawda zabrakło w niej możliwości zakupu nowej broni, ale za to obecność w grze dziewiętnastu grywalnych postaci, z których aż pięć miało po trzy różne kostiumy, zrekompensowała ten niedobór. Ponadto, choć ciężko w to dzisiaj uwierzyć, tytuł ten powszechnie uznawano za najładniejszą grę, jaka do tej pory powstała. Nie ma się więc co dziwić, że Namco, nie czekając na nic, rozpoczęła pracę nad kolejnym tytułem serii Soul.

Soul Calibur 2

Na nowy tytuł trzeba było czekać aż trzy lata, jednakże stanowczo się opłaciło. Tradycyjnie już dla serii premiera gry miała miejsce najpierw na automatach, a dopiero rok później na innych platformach. Tym razem Namco postarało się, by tytuł dotarł do jak największego grona odbiorców. Dlatego też gra ukazała się na GameCube, PlayStation 2 oraz Xboksie. Aby dodatkowo odróżnić od siebie edycje przeznaczone dla rozmaitych platform, każda z nich zawierała jedną dodatkową postać, która nie pojawiała się na innych konsolach. Należy przyznać, że w Soul Caliburze 2 pojawiło się najwięcej istotnych zmian, które w dużej mierze obecne są w serii po dziś dzień.

GramTV przedstawia:

Przede wszystkim powrócono do pomysłu z pierwszej części i znów można było dokupować bohaterom nową, lepszą broń. Tym razem jednak można ją było wykorzystać nie tylko trybie fabularnym, ale również w każdym innym. Rozbudowano również mocno samą fabułę, która składała się z dziesięciu podstawowych rozdziałów, czterech podrozdziałów oraz dwóch misji bonusowych. W sumie grywalnych było dwadzieścia pięć postaci, z czego trzynaście miało więcej niż dwa różne kostiumy. Co więcej, postaci mogły mówić w dwóch językach: po japońsku i po angielsku. W samej rozgrywce dodano kilka udogodnień – jak na przykład większe możliwości unikania ciosów – przez co walka stała się jeszcze ciekawsza. To jednakże tylko najważniejsze z wprowadzonych zmian, oprócz nich dodano wiele mniej istotnych, takich jak wprowadzenie na arenach kilku ścian, przez co nie zawsze można było zepchnąć przeciwnika z planszy.

Historia opowiedziana w tej części gry dzieje się w roku 1591. Cztery lata wcześniej Nightmare'owi udało się zgromadzić wystarczającą ilość dusz, by przywrócić Soul Edge pełnię sił. Jednakże ceremonia ta została przerwana przez kilkoro młodych wojowników, którzy przynieśli ze sobą broń zwaną Uświęconą Trójcą. W obecności Soul Edge okazała się ona być tak naprawdę Soul Caliburem, mieczem, którego przeznaczeniem było zniszczyć ten potężny artefakt. W wynikłej bitwie Nightmare został pokonany, a Siegfried odzyskał swoją tożsamość i pamięć. Jednakże jego więź z Soul Edge była zbyt wielka. Dlatego też ten potężny artefakt przejmował nad nim kontrolę i gromadził dusze. Kiedy zgromadził ich już wystarczająco wiele, na ziemię powrócił Azure Nightmare, by siać śmierć i zniszczenie. I znów grupa wojowników stanęła do walki, by zażegnać niebezpieczeństwo lub też posiąść legendarny Soul Edge. Soul Calibur 3

Czwarta odsłona serii Soul ukazała się jesienią 2005 roku. Tym razem wbrew dotychczasowej tradycji wersje na automaty i konsole wydano jednocześnie. Zmniejszono również ilość platform, na które tytuł ten się ukazał – teraz była to gra wyłącznie na PlayStation 2. Początkowo krytycy i gracze przyjęli ją bardzo entuzjastycznie, okazało się jednak, że gra zawierała kilka poważnych błędów i niedociągnięć. Najważniejszym z nich okazał się dość częsty problem z plikiem save na kartach pamięci. Frustracja graczy, którzy tracili wszystkie wypracowane przez siebie osiągnięcia, jest raczej zrozumiała. Ponadto gra nie dawała możliwości gry przez sieć, co spowodowane było głównie kiepskimi strukturami IT przeznaczonymi dla PlayStation 2.

Bez wątpienia najciekawszą nowością tej odsłony było wprowadzenie opcji umożliwiającej stworzenie swojej własnej postaci. Można jej było wybrać styl walki, broń, ubrania i ekwipunek. Stworzonego przez siebie bohatera można było testować we wszystkich rodzajach rozgrywki, nie wyłączając z tego Tales of the Sword, w których opowiedziano o wydarzeniach poprzedzających akcję tej części gry.

Ta z kolei dzieje się kilka miesięcy po wydarzeniach znanych z poprzedniej części. Dzięki wydatnej pomocy szermierza imieniem Raphael przeklęty rycerz Siegfried uwolnił się od klątwy Soul Edge. Przy pomocy Soul Calibura przebił złe ostrze i tym samym spętał oba miecze, po czym ruszył w poszukiwaniu możliwości zniszczenia swego nemezis. Niestety, nie wiedział o tym, że dusza Soul Edge uciekła. Znalazła sobie nowego nosiciela i znów zaczęła siać śmierć i zniszczenie. Tym oto sposobem grupa wojowników już po raz czwarty w ciągu kilku lat wyrusza na poszukiwanie Soul Edge.

Soul Calibur Legends

Tak naprawdę nie jest to kolejna część tej kultowej bijatyki, ale raczej tytuł poboczny, którego akcja rozgrywa się w tym samym świecie. Jednakże wypada nam o nim wspomnieć choćby z kronikarskiego obowiązku. Wydany został rok temu na konsolę Wii; niestety, nie odniósł większego sukcesu, głównie ze względu na niedzisiejszą grafikę i nużącą rozgrywkę. Nie jest to już bijatyka, a raczej gra z gatunku action-adventure. Można się w niej wcielić w jedną z sześciu postaci znanych z poprzednich części cyklu oraz w jedną występującą tu gościnnie, po czym przemierzać świat, aby walczyć z rozmaitymi przeciwnikami.

Jej akcja toczy się pomiędzy wydarzeniami z Soul Edge i Soul Calibura. Głównym bohaterem gry jest Siegfried, który odnajduje Soul Edge na statku Cervantesa i toczy z kapitanem pojedynek. Następnie przenosimy się do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, gdzie sam cesarz zleca nam odnalezienie pozostałych fragmentów przeklętego ostrza, aby przywrócić je do pełni sił i dzięki niemu wygrać wojnę z Imperium Ottomańskim.

To jeszcze nie koniec

Jak zatem widać, seria gier z Soul w tytule jest długa i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie zaprzestano jej wydawania. Wszystkie główne tytuły serii okazywały się hitami i bestsellerami pomimo rozmaitych błędów i uchybień. Tymczasem niedawno ukazała się już piąta (nie licząc Soul Calibur Legends) część tej gry. Jednakże odpowiedź na pytanie, czy jest ona godna swych świetnych poprzedniczek, uzyskacie dopiero pod koniec naszego Tygodnia z grą Soul Calibur 4.

Komentarze
15
Usunięty
Usunięty
26/08/2008 14:28

co tam story mode, najwazniejsza jest miesista nawalanka, dobra dynamika i porzadne postacie. a tego w serii sc nigdy nie brakowalo i miejmy nadzieje nigdy brakowac nie bedzie.

Spayki
Gramowicz
13/08/2008 07:14
Dnia 13.08.2008 o 06:55, krak2610 napisał:

Mozna sie doczepic ze StoryMode na easy pada po 15-20 minutach ale granie wtedy dopiero sie zaczyna ;];]

To jest akurat dość naturalne dla większości bijatyk. Po prostu jest to tryb, którego założenia przenoszone są z automatów, dlatego ich zaliczenie trwa najczęściej jakieś kilkanaście minut właśnie ;)

Usunięty
Usunięty
13/08/2008 06:55

SC 4 mam gram i bardzo mi sie podoba :)Gra jest NAPRAWDE swietna :)Mozna sie doczepic ze StoryMode na easy pada po 15-20 minutach ale granie wtedy dopiero sie zaczyna ;];]




Trwa Wczytywanie