Duże jest piękne
Zbliżający się wielkimi krokami najnowszy RTS, przygotowywany przez znanego twórcę gier Chrisa Taylora, uzmysłowi nam, iż wbrew powszechnym opiniom wielkość jednak ma znaczenie. Wedle zapowiedzi twórców, Supreme Commander przeniesie nas na gigantyczne pola bitew przyszłości, na których walczyć będą armie składające się z setek bojowych machin i robotów. Zbrojny konflikt, rozgrywający się w dalekiej przyszłości, przedstawiony zostanie w bezprecedensowej skali, gdyż na planszy gry, obok armii złożonych z maleńkich robotów, pojawią się gigantyczne machiny i pojazdy górujące nad polem bitwy. Dla przykładu bojowe mechy z przyszłości będą tak ogromne, iż małe automaty inżynieryjne wydadzą się przy nich zaledwie rojem nieszkodliwych muszek. Tymczasem niespodziewanie na pole walki może wkroczyć unikalna jednostka bojowa lub mobilna fabryka, przy której nawet wspomniany mech wyglądać będzie równie nieporadnie, co karaluch usiłujący umknąć przed nadjeżdżającym czołgiem.
Supreme Commander to jednak nie tylko płynne oddalanie i przybliżanie kamery do oddziałów wojskowych, ale także zupełnie nowa, bezprecedensowa skala bitew i rozgrywek taktycznych. W trakcie zabawy należy bowiem zapomnieć o schematach znanych chociażby z WarCrafta III, a więc dowodzeniu smętną bandą kilkudziesięciu koleżków zbrojnych w kije i kopyście. Aby dobrze się bawić, nie będziesz trzeba czekać godzinami, aż program pozwoli wreszcie zbudować jeden obiekt, służący na przykład do szkolenia piechoty czy budowy cięższego sprzętu. W opisywanej grze od razu po rozpoczęciu misji można będzie wznieść kilka fabryk pojazdów naziemnych, latających i okrętów. Zamiast czekać na opracowanie i zbudowanie dwóch czołgów lub robotów, za jednym zamachem zlecona zostaniew budowa dwudziestu jednostek. Gdy zaś wszystkie zamienią się w bezużyteczny złom, w odwodzie czekać będzie jeszcze dwa razy tyle bojowych maszyn. Ze wszystkich gier strategicznych Supreme Commander wyróżniać się będzie bowiem ogromną skalą prowadzonych działań, w trakcie których poślemy w bój liczne armie mechów i czołgów; w krótkim czasie uzupełnimy straty oraz sformujemy nowe jednostki. Co jest oczywiście całkowitym zaprzeczeniem zasad wspomnianego WarCrafta III.
Jeśli idzie o fabułę i pomysły na świat, to uniwersum Supreme Commandera zajeżdża sztampą jak stara szafa naftaliną. Akcja gry rozgrywać się będzie w dalekiej przyszłości, gdy doszło do wielkiego konfliktu zwanego szumnie Nieskończoną wojną. Zgodnie z panującą od pewnego czasu modą, wcielimy się w dowódcę jednej z trzech frakcji. Jedną z nich będzie United Earth Federation – złożona z sił ostatnich ludzi walczących o zjednoczenie znanej części wszechświata. UEF wykorzystywać będzie w walce klasyczne rodzaje wojsk – samoloty, czołgi i okręty. Kolejną frakcją są Cymbranie stworzeni przez naukowca Gustawa Brackmana, będący ludźmi podłączonymi do potężnych superkomputerów, wspomagających ich w walce. Rasa ta wznosi budowle i używa wojsk przypominających jako żywo instalacje maszyn z poczciwego, starego Matrixa i aż dziwne, że designerzy Gas Powered Games nie byli w stanie wymyślić czegoś bardziej oryginalnego. Ostatnia frakcja to Aeonowie, których przywódczynie przypominają zwiewne czarodziejki z powieści fantasy, a także bohaterki mangowych komiksów. Ludzie ci wierni są ideom stworzonym przez pokonaną rasę obcych - polegającym na głoszeniu Odrodzenia i wskazywaniu drogi dla ludzkości (miejmy nadzieję, że nie tej świetlistej, którą chcieli poprowadzić nas Włodzimierz Ilicz i Kim Ir Sen).

GramTV przedstawia:
Komentarze
59
Zaloguj się
Usunięty
Usunięty
24/02/2007 19:29
Usunięty
Usunięty
24/02/2007 19:25
Usunięty
Usunięty
22/02/2007 09:37
Trwa Wczytywanie