Tydzień z grą Pro Evolution Soccer 6 - dzień czwarty

gram.pl
2006/11/23 23:00
2
0

Dlaczego Pro Evolution Soccer?

Dlaczego Pro Evolution Soccer?

Na wirtualnej piłce znają się jak mało kto. Stoczyli setki, jeśli nie tysiące spotkań, spędzając długie godziny przed telewizorami lub monitorami. Śmiało można o nich powiedzieć, że z niejednego już pieca chleb jedli. Trzech ludzi, trzy magazyny o grach, jedno pytanie: "dlaczego właśnie PES?". Oni dokonali wyboru. A Ty?

Dlaczego Pro Evolution Soccer?, Tydzień z grą Pro Evolution Soccer 6 - dzień czwarty

Pierwszy kontakt z PES-em mocno zapadł mi w pamięci. W jednej z poznańskich „gralni” zauważyłem dwóch kolesi grających w nieznaną mi piłeczkę. I nagle akcja, której nigdy nie zapomnę - wrzutka z rzutu rożnego, napastnik główkuje, ale piłkę wybija stojący na linii obrońca. Brzmi banalnie, ale wówczas taka namiastka realizmu była rzeczą niespotykaną. W FIFĘ 98, z którą spędziłem mnóstwo czasu, takie zagrania nie były możliwe - tam liczyły się wyniki rzędu 23:8 i przechodzenie całego boiska jednym zawodnikiem. ISS Pro 98, bo z tą właśnie częścią przeżyłem inicjację, był cudownym kawałkiem kodu, potężnie grywalnym, a przede wszystkim przepięknie oddającym atmosferę rzeczywistego piłkarskiego starcia. Licencja nie odgrywała wtedy żadnej roli (Butatista, Sheallar, Ronarid - zgadnijcie, co to za zawodnicy:).

Z dawnych czasów najlepiej wspominam ISS Pro Evolution 2 z 2001 roku, ze stosowanym nagminnie L1+X i radosnym pomykaniem skrzydłami. Przesiadka na PlayStation 2 była dla serii trudna, ale już pierwsza część dała sygnał, że Konami dopiero się ze swoim cyklem rozwija. Każda kolejna odsłona przynosiła istotne zmiany nie tylko w gameplayu, ale i zasadach gry - zmądrzał sędzia, pojawił się przywilej korzyści, możliwość wykonywania rzutów wolnych z "pomocnikiem" i wiele innych smaczków. Nowa, szósta część, jest jak dotąd najmniej rozwojowym PES-em i wyznacza pewną granicę, którą teraz trudno będzie Konami przeskoczyć.

Seria do dziś pozostają jedną z moich ulubionych i w zasadzie jedyną, w którą cioram regularnie. Króluje zwłaszcza na wszelkich bibkach - w zasadzie konsolowo-browarowe nasiadówy odbywają się właśnie dzięki niej. Samo PSX Extreme od samego początku patronowało Scenie i organizowało pierwsze turnieje w Polsce - właśnie wtedy pojawiła się niepisana zasada "randomowe strzałki i kamera Wide". Gdyby jeszcze tylko Konami wreszcie zainwestowało pieniądze w licencje, sensowne kawałki w menu i mniej rozciapciany wygląd menusów...

Koso, PSX Extreme

Mecz układa się po mojej myśli – wychodzi prawie wszystko. Piękne prostopadłe podania, niskie i wysokie wrzutki, obrona ustawia się i pilnuje napastników przeciwnika tak dobrze, że nie wypracował on sobie ani jednej sytuacji. Jest tylko jeden problem – Barthez, stojący na przeciwnej bramce, jest dziś nie do pokonania. Broni we wszystkich sytuacjach sam na sam, porusza się dosłownie po całym polu karnym, czasem wychodzi i poza – robi wszystko, bym dziś nic nie trafił.

I co? Oczywiście – zgodnie z prastarą piłkarską zasadą niewykorzystane sytuacje się mszczą, jedna kontra i strzał, po którym mój Dida rozłożył tylko ręce, wpada do bramki. Przegrywam 0:1. Do końca meczu pozostało niewiele czasu, przeciwnik zmienia ustawienie na jak najbardziej defensywne, a ja zaczynam oblężenie Barthezowej twierdzy. Wreszcie, już po regulaminowym czasie, udaje się przelobować wysuniętego za daleko bramkarza, doprowadzam do dogrywki...

O takich meczach opowiada się latami, bo i nieczęsto zdarza się na prawdziwej murawie tak emocjonujące widowisko. PES jednak od zawsze ma to do siebie, że w trybie multiplayer każdy mecz wygląda inaczej, a tych, które wspominamy jeszcze długo, jest bardzo wiele. Nie ma bardziej realistycznej symulacji piłki nożnej – z jej wszystkimi wielkimi momentami i zdarzającymi się czasem fatalnymi błędami, które kończą się przegranym meczem. Nie ma drugiej gry, która by się lepiej nadawała na przeprowadzenie turnieju podczas imprezy z kumplami. Cóż – gdy piłka jest w grze, kobiety muszą poczekać albo się dołączyć.

Chyba najbardziej podoba mi się w Pro Evo to, że praktycznie każda osoba, z którą toczyłem boje, prezentowała inny styl. Gra dzięki swojemu bogactwu pozwala na stosowanie dziesiątek różnych taktyk – a każda może być równie skuteczna. I choć w żadnym wypadku PES nie jest pozbawiony wad (choć nie czas i nie miejsce na rozwodzenie się nad tym), żadna niedogodność nie jest w stanie przeszkodzić mi w toczeniu codziennie pojedynków z kumplami po sieci.

GramTV przedstawia:

Dlaczego PES? Po prostu: bo jest zdecydowanie najlepszą symulacją piłki nożnej, jaką widziały kiedykolwiek PeCety i konsole. Tylko tyle i aż tyle.

Teutates, Click!

Dlaczego pasjonuje mnie seria Pro Evolution Soccer? Bo lubię piłkę nożną, emocje z nią związane, piękne krosowe podania, szybkie wymiany z klepki, inteligentną grę bez piłki, a najbardziej gole strzelane na zimno, z głową (mimo iż najpiękniejsze są bramki sytuacyjne). Znajdą się tacy, którzy powiedzą: „ale przecież to tylko symulator, a nie prawdziwa gra". Z nimi nie będę dyskutował, tylko cicho przytaknę, bo już samo powyższe zdanie świadczy o braku zrozumienia tematu. Jak mawia pewien mój znajomy: „dyskusja z pseudo-mądralą mija się z celem, bo sprowadzi was do swojego poziomu i pokona doświadczeniem." Kto nie grał w futbol, nigdy go tak naprawdę nie zrozumie. Podobnie jest z PES-em.

Twórca serii Pro Evolution Soccer, genialny Shingo "Seabass" Takatsuka, od lat udowadnia, że możliwe jest przeniesienie emocji stadionowych do małego pokoju, gdzie stoi nasz elektroniczny bożek. Z każdą kolejną odsłoną niezmordowanie ukazuje jedną rzecz: pokażę wszystkim, iż można zrobić to jeszcze lepiej. I jak przystało na prawdziwego mistrza, wraz z każdą kolejną częścią pokazuje coś nowatorskiego, wnoszącego do branży powiew świeżości. Nie inaczej jest i tym razem.

W porównaniu z poprzednimi odcinkami gry, diametralnie zmieniła się mechanika oddawania strzałów oraz prowadzenia gry. Gracz obyty z PES 5 zauważy to już od pierwszego zetknięcia z futbolówką. Niby piłkę prowadzi się tak samo, jednak daje się wyczuć tytułową ewolucję. Postawiono na precyzję wykonania. Przykładowo, w zależności od technicznych umiejętności zawodnika, gała klei się do nogi w odpowiednim stopniu. Tak więc zabranie skóry posiadanej przez Ronaldinho (w rękach doświadczonego gracza) graniczy z cudem. Co zrobić, gdy dojdzie do piłki? Może to nie po dżentelmeńsku, ale faulować. W końcu nie przyszliśmy tu po to, by wymieniać zbędne uprzejmości, ale po to by wygrać mecz.

Poprawie uległa też sztuczna inteligencja. Taktycznie zawodnicy reagują szybciej przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Dużo mądrzej ustawiają się defensorzy. Widać większą kooperację przy przekazywaniu sobie graczy atakujących naszą bramkę. A ponieważ lepiej gra obrona, trudniej sypać bramki. To również zasługa bramkarzy, którzy w porównaniu z PES 5 puszczają mniej głupich goli. A jeśli lubicie się kiwać, to w departamencie sztuczek technicznych także znajdziecie kilka nowych opcji. Generalnie rzecz biorąc, żeby w pełni poczuć klimat „szóstki" potrzeba spędzić przy niej nieco czasu. Bo prawdziwy entuzjazm dla PES 6 przyniosą dopiero akcje zaplanowane i wyegzekwowane według wcześniej skrojonego planu. Nowości jest znacznie więcej, a na opisanie wszystkich nie starczy mi tutaj miejsca, więc jedyną metodą na poznanie wszystkich innowacji jest zagranie w tą fenomenalną grę.

Grałem w wiele różnych gier komputerowych/konsolowych, jednak seria PES jest jedyną do której wciąż wracam oraz żywię tak wielki sentyment. Bynajmniej nie tylko dlatego, że pasjonuje mnie futbol. Po prostu szanuję, gdy rozrywka potrafi nieustannie mnie zaskakiwać i łaskotać "zmarszczki w mojej głowie" w inteligentny sposób.

Paweł Karaszewski, GameRanking

Komentarze
2
sianer
Gramowicz
24/11/2006 09:32

Uohoho, autor lamil, ciorajac (dobrze napisalem?) 1-2 w PES2.

Runners_High
Gramowicz
24/11/2006 00:51

Spoko artykulik, a PES najlepszą serią piłkarską :] Howgh