Disney+ zaoferuje wielką kinową premierę jeszcze w marcu. Grudniowy hit już wkrótce do obejrzenia

Ubiegłoroczne kinowe hity Disneya zaczynają debiutować na platformie streamingowej wytwórni. Właśnie dzisiaj w bibliotece serwisu zadebiutowała Vaiana 2, czyi trzeci najlepiej zarabiający film w 2024 roku. Ale to nie koniec atrakcji dla posiadaczy abonamentu. Disney+ ogłosiło że już 26 marca na Disney+ zadebiutuje Mufasa: Król Lew. Pomimo słabego weekendu otwarcia film zdołał stać się kasowym przebojem w okresie świąteczno-noworocznym, pozostawiając konkurencję daleko w tyle.

Mufasa: Król Lew z datą premiery na Disney+

Prequel Króla Lwa zadebiutował w kinach 18 grudnia ubiegłego roku i już po nieco ponad trzech miesiącach będzie można obejrzeć film na Disney+. Produkcja zarobiła w amerykańskich kinach 250,6 milionów dolarów, ale nadrobiła wysokim zainteresowaniem widzów na pozostałych regionach, z których pochodzi aż 462 mln dolarów. Łącznie Mufasa przyniósł 712,6 mln dolarów, co wystarczyło na zajęcie siódmego miejsca na liście najlepiej zarabiających filmów w 2024 roku. Produkcja nadal jest dostępna w kinach i niewykluczone, że ostatecznie uda się pokonać Diunę 2, która zajmuje szóstą lokatę z wynikiem 214,6 mln dolarów.

Historia rozpoczyna się od Kiary, córki Simby i Nali, która słucha opowieści Rafikiego o największym z królów Lwiej Ziemi – Mufasie. Barwnych komentarzy do historii dodają Timon i Pumba, którzy chcą opowiedzieć o dziadku małej lwicy z ich perspektywy. Mufasa to osierocone młode, zagubione i samotne dziecko, dopóki nie spotyka empatycznego lwa o imieniu Taka – spadkobiercy królewskiego rodu. Przypadkowe spotkanie rozpoczyna nieoczekiwaną podróż niezwykłej grupy odmieńców.

Reżyserem filmu jest Barry Jenkins, twórca nagrodzonego Oscarem Moonlight, a także takich produkcji, jak Gdyby ulica Beale umiała mówić oraz Kolej podziemna. W obsadzie głosowej znaleźli się: Aaron Pierre (Mufasa), Kelvin Harrison Jr. (Skaza), Seth Rogen (Pumba), Billy Eichner (Timon) oraz John Kani (Rafiki).

• Mufasa: Król Lew – recenzja filmu. Strasznie już być tym królem chcę