„Gry to strata czasu, dzięki nim nigdzie nie zajdziesz”. Znany komentator wbija szpilę w środowisko graczy

Okazuje się, że nawet jeśli lipcowe konferencje wydawców nie przyprawiły środowiska graczy o szybsze bicie serca, to w zupełnie negatywnym kontekście, zapewnił im to znany komentator i komik Joe Rogan. Ten podczas kolejnego odcinka swojego podcastu w bardzo negatywny sposób odniósł się do grania w gry i osób, które upodobały sobie takie hobby. Bohater naszego wpisu stwierdził wprost, że gry to poważny problem i strata czasu, który można by wykorzystać na coś produktywnego, co zapewni przyszłość. Porównał gracza z entuzjastą sztuk walki, który po kilku latach treningów jest mistrzem, zakłada własną szkołę i zarabia na życie. W tym samym czasie gracz gra, gra, i gra, a potem pozostaje mu czekać na nową grę albo konsolę.

Nie wiem, czy mam prawo głosu, jako ten, który zmarnował życie, grając w gry, a przecież mógłbym w nie nie grać i zarabiać. A nie, chwila, przecież właśnie także dzięki nim zarabiam na życie. Cóż, widocznie zbyt daleko idący wniosek Joe Rogana nie bierze pod uwagę wielu czynników, na co też nie omieszkali zwrócić uwagi inni miłośnicy gier wideo. W tym przypadku posłużę się wypowiedzią znanego w wielu kręgach streamera Tylera „Ninja” Blevinsa, który zwrócił uwagę na to, że najwyraźniej Joe Rogan nie rozumie, jak działają gry i zebrana wokół nich społeczność.

Cóż, nie pierwszy raz ktoś ma swoje 5 minut w mediach po tym, jak wbija szpile graczom. Jak oceniacie takie wypowiedzi i dlaczego już Was to nie rusza? Myślicie, że prowadzący serio sądzi, że gracze siedzą w piwnicy przy grach i nie robią w życiu nic innego?