Dying Light 2 jest jedną z bardziej wyczekiwanych produkcji przyszłego roku, w szczególności, jeżeli chodzi o fanów otwartych światów. Pierwsza część osiągnęła spory sukces – wystarczająco spory, aby firma Techland była w stanie wspierać grę przez tyle lat bez wprowadzania do niej irytującego systemu mikrotransakcji czy czegokolwiek podobnego. Z racji tego, że do premiery kolejnej odsłony coraz bliżej, twórcy coraz częściej zaczynają się wypowiadać na jej temat. Ostatnio Tymon Smektala, dyrektor kreatywny Dying Light 2 udzielił wywiadu dziennikarzom z magazynu Xbox: The Official Magazine, z którego wyróżniono przede wszystkim słowa dotyczące kwestii wielkich otwartych światów we współczesnych grach (via serwis Wccftech).
Nie jestem pewien, czy światy będą coraz większe. Myślę, że to, co się zmieni, to ich dokładność. Uważam, że gracze wcale nie potrzebują coraz to większych światów – zamiast tego potrzebują światów znacznie lepszej jakości, takich, w których poczują znacznie większą immersję. Stworzenie wielkich krain nie jest żadnych wyzwaniem dla obecnej generacji. Idziesz gdzieś, gra wczytuje niewielki kawałek mapy, później kolejny i tak dalej. W ten sposób łatwo stworzyć wielki świat, który w rzeczywistości nie wpływa za bardzo na doświadczenie. Na to wpływa zaś liczba postaci niezależnych, które spotykamy po drodze, ich różnorodność oraz sposoby zachowania, a także liczba animacji. Progres, z jakim wiąże się przejście do następnej generacji, pozwoli nam pójść dalej w tym właśnie kierunku. To jest również nasza misja – jako studia – i chcemy stworzyć pierwszoosobowe gry z otwartym światem, wysokiej jakości oprawą graficzną i możliwością immersji, w przypadku której poczujesz się, jakbyś rzeczywiście tam był.