Wbrew pozorm, Habbo Hotel to NAPRAWDĘ popularna... masówka? Przez 10 lat swojego istnienia przez HH przewinęło się aż 80 milionów użytkowników! W każdej chwili, w tym MMO "raczej dla nieletnich" przebywa 100 000 spragnionych towarzystwa "graczy". Cała machina jest napędzana dzięki systemowi mikrotransakcji, w którym mieszkańcy Habo Hotel kupują sobie stoły, obrusy, dresy czy złote wisiorki za prawdziwe pieniądze. Po takim sukcesie twórcy gry z pewnością mają prawo mówić o tym, jak go osiągnąć.

"Użycie staromodnego, pikselowatego wyglądu dobrze nam się przysłużyło. Nasza grafika wygląda tak samo staro jak 7 lat temu. Jeżeli popatrzysz na grafikę 3D sprzed 7 lat, to wygląda ona koszmarnie. Nasi gracze po prostu akceptują ten wygląd jako "styl" gry" - powiedział Sulka Haro.
Natomiast co do najważniejszego, czyli zarabiania na grze, Haro stwierdził: "Ludzie nie cierpią sytuacji, gdy można kupić rzeczy, które czynią kogoś lepszym w grze". Tutaj faktycznie, trudno się sprzeczać zwłaszcza, gdy ceny za przedmioty są europejskie, a zarobki w danym kraju nie... Habbo Hotel w swojej historii różnie podchodziło do sposobów finalizowania mikrotransakcji (m.in. SMS-y). W efekcie firma posiada już "setki systemów płacenia na całym świecie zintegrowanych ze sobą w jedną, spójną całość".

Dodatkowym źródłem zysków operatora tej masówki są indywidualni reklamodawcy: "reklamodawcy nauczyli się już, że można rozmawiać z nastolatkami, a nie tylko do nich mówić. Odeszliśmy od bannerów i zaczeliśmy robić markowe przedmioty, które czasami były o wiele popularniejsze niż te bez znaczka danej firmy".
Jak Haro sam stwierdza, grupą docelować HH są dzieciaki w wieku 13 - 16 lat, które "spędziły w internecie całe swoje życie". I tutaj także ciężko się spierać - wszak w Habbo Hotel są nawet osoby, które wcielają się w pełnoetatowych... pracowników McDonalda. To już brzmi nieco sado-masochistycznie.