Recenzja The Precinct - Jak stare GTA, ale jesteś policjantem

Mateusz Mucharzewski
2025/05/13 15:00
1
0

Codzienne życie policjanta, pościgi, strzelaniny i zbrodnia. To brzmi jak gra, której potrzebowaliśmy. Niestety to jednak nie ona.

Recenzja The Precinct - Jak stare GTA, ale jesteś policjantem

Macie czasami tak, że wystarczy kilka sekund trailera, aby zagrzała Was wizja jakiejś gry? Ja tak miałem z The Precinct. Nie była to nigdy najbardziej wyczekiwana przeze mnie produkcja, ale miałem ja z tyłu głowy i liczyłem, że to może być bardzo pozytywna niespodzianka. Jest tutaj wiele rzeczy, których bardzo mi brakuje w branży - miasto pełne zbrodni, a my w roli policjanta, który z nią walczy. Gier o stróżach prawa jest tak niewiele, że każdy tytuł należy szanować. Dodatkowo The Precinct wydawał się bardzo kompetentnie wykonanym akcyjniakiem. Co z tego wyszło? Niestety wysokie oczekiwania były zbędne.

Fabularne podstawy The Precinct brzmią jak wyciągnięte z podręcznika do pisania oklepanych historii z filmów z lat 90. Mamy więc nowego na komisariacie policjanta, w którego przyjdzie nam się wcielić. Żółtodziób pochodzi z rodziny policyjnej, a jego ojciec nie tak dawno temu zginął na służbie. Reszta towarzystwa to stereotypowi gliniarze rzucający czerstwymi żartami. Nawet narracja prowadzona za pomocą dialogów z wizerunkami postaci wygląda jak z przeciętnego visual novel. Oczywiście nie jest to komplement. W czasie zabawy gdzieś w tle pojawia się motyw zabójstwa ojca, ale na pierwszy plan wychodzi pozbycie się z miasta dwóch gangów siejących spory zamęt.

Służba nie drużba

Zanim ruszymy do akcji czeka nas szkolenie. Na początku rozgrywki poznajemy czym dokładnie jest The Precinct. Otóż spora część rozgrywki to normalna praca policjanta patrolującego okolicę. Do naszej dyspozycji twórcy oddali długą listę aktywności. Możemy na przykład zatrzymywać auta jadące ze zbyt duża prędkością, czy wlepiać mandaty za parkowanie - kiedy bilet się skończy, auto stoi na chodniku lub jest zbyt blisko skrzyżowania. Są też bardziej dynamiczne sytuacje, jak spisanie ulicznego wandala, zakucie w kajdanki uczestników bijatyki lub złodziei czy nawet wzięcie udziału w strzelaninie. Możliwości jest więc sporo, a do tego gra mocno stawia na realizm. Podejrzanych możemy przeszukiwać, sprawdzać dokumenty, stan trzeźwości czy zawartość bagażnika ich aut. Na końcu musimy też wybrać rodzaj przewinienia i formę kary. Choć brzmi to na rozbudowany system, w ostatnim przypadku istnieją istotne uproszczenia - z jednej strony możemy ten obowiązek scedować na partnera, z drugiej rzadko kiedy dajemy karę grzywny, najczęściej kończy się to zatrzymaniem podejrzanego.

Oprócz zadań typowego krawężnika, w The Precinct są też bardziej dynamiczne akcje. Jak wspomniałem wcześniej, od czasu do czasu weźmiemy udział w strzelaninie. Są też pościgi - czasami na pieszo, ale zazwyczaj prowadząc pojazd. Miasto w jakim przyjdzie nam pracować nie należy do najbezpieczniejszych, a więc zdecydowanie częściej będziemy brać udział w intensywnej akcji niż wlepiać mandaty za blokowanie dostępu do hydrantu. To wszystko dotyczy standardowych patroli, bo misje fabularne są oczywiście mocno napakowane akcją. Brzmi to ciekawie, prawda? No to spójrzmy co jest pod maską - to da nam odpowiedź na pytanie, dlaczego The Precinct to zmarnowany potencjał.

Dwie podstawowe mechaniki związane z akcją - strzelanie oraz pościgi - są niestety bardzo źle wykonane. Na wstępie polecam zmienić w ustawieniach autocelowanie na maksymalne. Inaczej strzelanie jest bardzo nieprzyjemne. Przeciwnicy mają niesamowitego cela, a więc zanim nam uda się kogoś namierzyć, wpakują nam kilka kulek. Niestety celowanie jest zbyt mało precyzyjne, a możliwości wrogów zbyt duże, aby dawało to sporo frajdy. Nie lepiej jest z pościgami. Przede wszystkim radiowóz bardzo źle się prowadzi. Auto jest zbyt czułe i słabo trzyma się drogi. Zazwyczaj konieczność utrzymania nad nim kontroli jest tak angażująca, że ciężko skupić się na ściganiu przeciwnika. Inna sprawa, że uciekinierzy najczęściej są mistrzami kierownicy, przez co dogonienie ich bywa bardzo męczące. W tym wszystkim nieco pomaga AI. Nie dlatego, że jest dobre - wręcz przeciwnie, jest idiotyczne. To jednak powoduje, że czasami podejrzani uciekają nam i wracają, prosto w nasze ręce. Z drugiej strony nasz partner to totalna sierota i nie ma z niego wiele pożytku. Najmocniej widać to kiedy mamy dwóch podejrzanych do skucia. Ja gonię za jednym, a on za drugim. Ani razu nie zdarzyło mi się, aby skutecznie wykonał zadanie.

GramTV przedstawia:

Kolejny wielki problem The Precinct to struktura rozgrywki. To nie jest typowy sandbox, w którym jeździmy po mieście i robimy zadania w dowolnej kolejności. Twórcy postawili na system, w którym robimy patrole, wybierając najpierw teren, na którym chcemy się poruszać. Oczywiście ma to symboliczne znaczenie, bo możemy jeździć po całym mieście. Wtedy wracamy do wcześniejszego akapitu, w którym opisałem paletę wykroczeń jakie możemy ścigać. The Precinct zamienia się wtedy w symulator życia policjanta, a nie grę akcji. Co ciekawe, od czasu do czasu w czasie interwencji zdobędziemy dowody obciążające jednego z sześciu gangsterów. Ot tak, najwidoczniej przy błahych sprawach można znaleźć coś na lidera największej organizacji przestępczej w mieście. Niewiele w tym logiki, ale na tym właśnie polega The Precinct - ciągłym robieniu prostych zadań policyjnych, aby w tle zebrać dowody pozwalające rozpocząć większe zadania fabularne.

Niestety te większe misje, związane z aresztowaniem kluczowego gangstera, do najciekawszych nie należą. Widać wtedy, że paleta mechanik jest zbyt wąska, a narracja leży. Przykładowo jedna misja to malutka strzelanina pod klubem nocnym. W innej pilotujemy helikopter. Musimy nim ścigać dwa auta, które jeżdżą po mieście i czekać aż policjanci na ziemi ich dopadną. Nie ma w tym żadnego polotu. Do tego wszystkiego taka struktura powoduje, że gra szybko robi się bardzo monotonna. W szczególności pod koniec trzeba wykonać kilka długich patroli, aby zebrać dowody na ostatniego gangstera. Dodajmy do tego fakt, że miasto jest bardzo małe i nieciekawe. W efekcie dosyć szybko The Precinct robi się bardzo nudny. To nie jest długa gra, a i tak na koniec chciałem już tylko zobaczyć napisy końcowe i wyłączyć konsolę.

Paradoksalnie początkowo widać w grze pewien potencjał. Standardowe patrole potrafią być ciekawe. Jeżdżąc po mieście i szukając przestępców można fajnie wczuć się w klimat. Problem w tym, że zbyt szybko na pierwszy plan zaczynają wychodzić największe bolączki gry - kiepskie strzelanie i jazda autem, mierne AI, brak ciekawych misji fabularnych i monotonne miasto. To znacząco psuje efekt końcowy. Widać, że robili tę grę ludzie, którzy mieli sporo dobrych idei, ale jednocześnie brakowało im budżetu i dobrych testów. Z tego pomysłu można było wycisnąć znacznie więcej. Mam więc nadzieję, że nawet jeśli The Precinct okaże się sprzedażową porażką, ktoś ponownie podejdzie do tego tematu i wykona go lepiej.

Lepiej przejść na wcześniejszą emeryturę

Werdykt nie może być więc pozytywny dla The Precinct. To pod wieloma względami ciekawa gra, w której warstwa symulatora policjanta potrafi być interesująca i wciągająca. Wszystko rozbija się jednak o kiepskie wykonanie tego, co powinno nadawać grze dynamiki i emocji - mechaniki związane z akcją oraz misje fabularne. W efekcie dostaliśmy grę, którą spokojnie można teraz odpuścić. Wróćcie jednak do niej na jakiejś przecenie, bo nieco uroku nie da się jej odmówić.

6,3
Gliniarze nadal czekają na swoją porządną grę
gram poleca
Plusy
  • Klimat pracy gliniarza
  • Warstwa symulatora policjanta jest rozbudowana i nawet ciekawa
Minusy
  • Słabo wykonane strzelanie i jazda autem
  • Mierne AI
  • Małe i nudne miasto
  • Monotonna struktura misji
  • Mało porywające zadania fabularne
Komentarze
1
wolff01
Gramowicz
13/05/2025 18:20

Generalnie zagrałem w demo. Gra prezentuje się nieźle, ma fajny klimat i ciekawy pomysł. Wydaje mi się jednak że to taki typ gry który dosyć szybko odkrywa wszystkie karty i po szybkim czasie staje się wtórny - i skoro ja miałem po demie wrażenie "niby spoko, zobaczyłem, pograłem ale jakoś nie mam ochoty grać dalej" to chyba coś jednak jest z nią nie do końca w porządku.