Recenzja filmu Thor: miłość i grom. Bóg błazenady

Radosław Krajewski
2022/07/08 22:15

Po pięciu latach sponiewierany przez życie Odinson powrócił z kolejnymi własnymi przygodami. Oceniamy, dlaczego to najgorszy film z MCU.

Fetyszysta młotów

Droga Thora w uniwersum była niezwykle wyboista. Nie chodzi nawet o wszystkie te przykrości, które go spotykały w jego własnej podróży, ale o filmy, w których uwielbiana przez fanów postać pojawiała się na przestrzeni ostatnich czternastu lat. Pierwsza część przygód Boga Piorunów była przyzwoita, ale zbyt poważna i sztywna, co szczególnie zostało uwydatnione w Thor: Mroczny świat, zdecydowanie w jednym z najgorszych produkcji z uniwersum. Odinson lepiej radził sobie w Avengersach, więc kolejny jego film musiał przejść gruntowne zmiany. Tak narodził się Ragnarok, który przedstawił zupełnie innego Thora. Nic więc dziwnego, że Marvel oddał superbohatera w ręce Taiki Waititiego, który miał poprowadzić Thora w nową erę MCU. Ale ktoś popełnił okropny błąd, powierzając poważną, filozoficzną i na wskroś dramatyczną historię reżyserowi znanemu z groteski i komizmu. Miłość i grom szybko udowadnia, że nie znajdziemy tu trudnej i wymagającej tematyki, za to otrzymujemy jedynie kolejne kolorowe śmieszki stworzone pod młodszych widzów.

Fetyszysta młotów, Recenzja filmu Thor: miłość i grom. Bóg błazenady

Thor (Chris Hemsworth) wraz ze Strażnikami Galaktyki ratują światy przed zagrożeniem. Po kolejnej udanej akcji otrzymują mnóstwo wiadomości o śmierci najróżniejszych bogów. Postanawiają się rozdzielić, aby zbadać tajemnicze zabójstwa. Thor dowiaduje się, że pewna osoba weszła w posiadanie Nekromiecza – oręża zdolnego zabijać bogów. Powraca do Nowego Asgardu, gdzie po raz pierwszy ściera się z Gorrem (Christian Bale), zwanym również Bogobójcą. Podczas walki pomaga mu Walkiria oraz Jane Foster (Natalie Portman), która dzierży w dłoni Mjolnira. Wspólnie wyruszają do siedziby bogów, aby nakłonić Zeusa do pomocy z Gorrem. Jednak sprawy zaczynają się komplikować i muszą liczyć wyłącznie na siebie. W międzyczasie Bogobójca porywa asgardzkie dzieci, które chce wykorzystać, aby dostać się do potężnej istoty zdolnej spełniać życzenia. Gorr jednym życzeniem zamierza wymazać wszystkich żyjących bogów.

Film rozpoczyna się niezwykle klimatyczną scenę stanowiącą swoiste origin story Gorra. Mężczyzna wraz z córką przemierza wysuszony na wiór świat, błagając jednego z bogów o pomoc. Nie dla siebie, ale dla swojego umierającego dziecka. Prosta, ale skuteczna scena świetnie przedstawia motywacje antagonisty, który niedługo później zdobywa miecz i zabija swojego pierwszego boga. Niestety najnowszy film Marvela już na samym początku prezentuje wszystko to, co ma najlepszego do zaoferowania. Pozostałe półtorej godziny seansu zleci na czerstwych żartach, zmarnowanym potencjale i kiepskich relacjach z postaciami w tej pozbawionej emocji historii. Ale po kolei.

GramTV przedstawia:

Miłość i grom ma dwa wiodące wątki i oba zostały całkowicie położone przez charakterystyczny styl Taiki Waititiego. Reżyser nie potrafi się powstrzymać choćby na pięć minut, żeby nie obrócić wszystkiego w żart. Widać to już na początku, gdy Strażnicy Galaktyki proszą o pomoc Thora, który wykorzystuje swój topór w roli miotły(?), aby polecieć na pole bitwy i podczas wymiany ognia wygłosić płomienną przemowę, po czym w pojedynkę rozprawić się z zagrożeniem. Rozumiem, że to film o Thorze, ale po co w takim razie pojawia się w nim drużyna Star-Lorda, która zostaje sprowadzona do tła. Reżyser robi z nich bezużytecznych gamoni, którzy muszą prosić swojego kolegę, aby im pomógł, inaczej zginą. Jest to siarczysty policzek wymierzony w filmy Jamesa Gunna, w których ta sama ekipa zdołała dwukrotnie ocalić świat i to bez pomocy zblazowanego blondasa.

I nie przekonuje mnie to, że można podciągnąć to pod stronniczą opowieść Korga, który przedstawia subiektywną wersję historii dzieciom. Bo ta formuła ciągnie się przez cały film, niezależnie czy w wątku Gorra, czy też Jane Foster. A nawet samego Thora, który ma przedziwny fetysz broni. Avenger rozmawia z dzierżonym przez siebie orężem, które posiadają swoją własną rozwiniętą samoświadomość. Uwierzcie mi, ale nie brzmi to nawet w połowie tak źle, jak jest w rzeczywistości. Wszędobylski humor i żartowanie sobie dosłownie ze wszystkiego przeszkadza w budowaniu historii i prowadzeniu samej narracji. Szczególnie gdy w niezrozumiały sposób cała pierwsza połowa filmu jest egzaltowanie teatralna. Nie ma tu ani jednego dialogu, który zostałby powiedziany w normalny sposób i nie byłby kolejnym nieudanym żartem.

Komentarze
22
Renchar
Gramowicz
04/08/2022 12:28
MarF napisał:

MOim zdaniem - jeśli ktos oglądał i polubuł Ragnarok który moim zdniem jest najlepszy filmem MCU polubi również Miłość i Grom . nie jest to tak dobra komedia ale to ciągle kawał dobrej zabawy . 

Jeśli jednak ktoś - jak pewien jestem autor tego tekstu nie oglądal Ragnaroka jak również nie zna twórczości Pana Taiki Waititiego  , zna jak tylko Avengersów to będzie miał problem z nowym Thorem i specyficznym prześmiewczym humorem . 

Jak  by nie było 3/10 to zdecydowana przesada . Rozumiem tyle dać słabym Eternasom czy Black Widow nie nie Thorowi  .
8/10

Bylismy chyba na dwóch różnych filmach 8/10 ty słuchałeś tych tekstów w tym filmie. Pal licho komediowe wstawki reszta scenariusza ich wypowiedzi to dno poziomu boliwudzkich filmów. Nawet fani nie dają więcej jak 6/10 a ty tu z 8 wyskakujesz.

Karanthir666
Gramowicz
02/08/2022 17:06
MarF napisał:

MOim zdaniem - jeśli ktos oglądał i polubuł Ragnarok który moim zdniem jest najlepszy filmem MCU polubi również Miłość i Grom . nie jest to tak dobra komedia ale to ciągle kawał dobrej zabawy . 

Jeśli jednak ktoś - jak pewien jestem autor tego tekstu nie oglądal Ragnaroka jak również nie zna twórczości Pana Taiki Waititiego  , zna jak tylko Avengersów to będzie miał problem z nowym Thorem i specyficznym prześmiewczym humorem . 

Jak  by nie było 3/10 to zdecydowana przesada . Rozumiem tyle dać słabym Eternasom czy Black Widow nie nie Thorowi  .
8/10

No właśnie nie. Ragnarok miał wyważony humor i był umiejętnie wpleciony w cały film. Tutaj poza początkiem i końcem brakuje filmowi powagi. Przy dramacie Thora jakim jest rak Jane, wszystkie postacie (zwłaszcza Thor) sobie żartują z każdej sytuacji. Albo przedstawienie z grubą Helą. I postaraj się dawać więcej spacji przed znakami interpunkcyjnymi. Tak z minimum 5.

MarF
Gramowicz
30/07/2022 15:36

MOim zdaniem - jeśli ktos oglądał i polubuł Ragnarok który moim zdniem jest najlepszy filmem MCU polubi również Miłość i Grom . nie jest to tak dobra komedia ale to ciągle kawał dobrej zabawy . 

Jeśli jednak ktoś - jak pewien jestem autor tego tekstu nie oglądal Ragnaroka jak również nie zna twórczości Pana Taiki Waititiego  , zna jak tylko Avengersów to będzie miał problem z nowym Thorem i specyficznym prześmiewczym humorem . 

Jak  by nie było 3/10 to zdecydowana przesada . Rozumiem tyle dać słabym Eternasom czy Black Widow nie nie Thorowi  .
8/10




Trwa Wczytywanie