Zombie Army 4: Dead War - wrażenia z pokazu na Gamescom 2019.

Zombiaki w czasach drugiej wojny… a nie, wróć – po drugiej wojnie światowej, wracają w Zombie Army 4: Dead War.

Zombie Army 4: Dead War - wrażenia z pokazu na Gamescom 2019.

Demoniczny Hitler został pokonany i odesłany do piekła. Ale czy na pewno? Grupa śmiałków pod dowództwem legendarnego Karla Fairburne’a postanawia zmierzyć się z pozostałościami hordy zombie znajdującej się we Włoszech. Wszystko po to, aby pomóc w odbudowywaniu ludzkości na nowo. Tak w telegraficznym skrócie prezentuje się fabularnie Zombie Army 4: Dead War – kolejna odsłona spin-offu serii Sniper Elite.

Kto grał wcześniej w Zombie Army Trilogy czy ogólnie gry z serii Sniper Elite wie, czego tak właściwie po Dead War powinien się spodziewać – kooperacyjnego strzelania oraz ogromnych hord nieumarlaków do eliminowania na przeróżne sposoby. Brytyjski Rebellion nie stara się tutaj o wynalezienie koła od nowa, a raczej stara się wraz z doświadczeniem zdobytym m.in. przy tworzeniu Sniper Elite 4 zaproponować graczom coś więcej niż to, co było dostępne w Zombie Army Trilogy. To się chwali, bo mimo wszystko drastyczne zmiany w obrębie mechanik rządzących rozgrywką nie raz potrafiły odbić w zupełnie innym niż zamierzonym kierunku. Jedną ze zmian, które ma zaproponować Dead War to nowe podejście do tematu świata, w którym przyjdzie nam walczyć. Nie jest to zupełnie otwarty świat, a raczej lekka ewolucja w stronę tego, co oferował Sniper Elite 4 jeśli chodzi o możliwości wykonywania zadań, ale tym razem w trakcie kampanii Dead War. Tym samym będziemy wędrować od schronienia do schronienia w poszukiwaniu misji, co z drugiej strony pozwoli również na ponowne odkrywanie miejscówek w poszukiwaniu łupów czy innych pozostawionych rzeczy.

Nadal jednak oprócz umiejętności celnego strzelania przyda się również dobra ekipa, jak również koordynowanie działań w drużynie. Zwłaszcza, że ogrywanym demie na Gamescomie nieumarli potrafili sprytnie zachodzić za plecy, czy wychodzić z położonych nieopodal studzienek lub spadać na głowę w trakcie pojedynków. Innymi słowy – nigdy nie można być pewnym tego, że ktoś z tyłu nie postanowi wbić swoich zębów w prowadzonego przez nas bohatera. Inna sprawa to fakt, że wraz z Dead War twórców coraz mocniej ponosi fantazja w kwestii przeróżnych elementów otoczenia, które można wykorzystać do walki z zombiakami. Łączenie ich ze sobą zwiększa mnożnik zabójstw, a co za tym idzie otrzymujemycoraz więcej doświadczenia za eliminacje. Prosta rzecz, a cieszy niesamowicie zawsze!

Mimo oddania w ręce graczy dość sporego arsenału broni trzeba się przygotować na dokładne przeczesywanie lokacji w poszukiwaniu paczek z ulepszeniami, bo to właśnie one obok poziomów doświadczenia są głównym celem w kwestii rozwoju postaci. O tym, czy będzie to dobre rozwiązanie przekonamy się zapewne dopiero po premierze, ale już w buildzie zaprezentowanym na targach widać – trochę szperania będzie. Gra, mimo dość wyraźnie zarysowanej ścieżki głównej, wyraźnie zaznacza gdzie można zboczyć z kursu i szukać szczęścia dalej. Warto będzie to robić, ponieważ ulepszenia broni czy naszego bohatera są naprawdę przydatne w walce z dużymi skupiskami wrogów. Odpowiednia umiejętność specjalna, wykończenie czy dodatki do broni potrafią mocno przechylić szalę na korzyść gracza i lepiej jest poświęcić im chwilę. Pokonanie przygotowanego dema w kooperacji z członkiem ekipy Rebellion zajęło mi dwa podejścia – pierwsze, typowo rozgrzewkowe, z losowo wybranymi dodatkami oraz drugie, już z konkretnym przygotowaniem tego, co przyda mi się najbardziej. Różnica między próbami była dość spora i mam wrażenie, że warto będzie mimo wszystko popracować nad konkretnymi buildami, gdy przyjdzie do mierzenia się z tymi najtrudniejszymi wyzwaniami stawianymi przez Zombie Army 4: Dead War. W przypadku luźnych przebieżek solo lub w duecie niekoniecznie, choć warto jest mieć cały czas głowę na karku.

GramTV przedstawia:

Czy pod względem graficznym Dead War położy na łopatki konkurencję? Nie sądzę. Mimo wszystko czuć w tym poziom, który oferował Sniper Elite 4 – jest ładnie, porządnie, ale bez rewelacji. Najważniejsze jednak jest to, że nadal wybuchające ciała nieumarlaków, a także wykonywanie obrzydliwie szczegółowych x-rayów nadal prezentuje się efektownie. Nie zmienia to jednak faktu, że na zupełnie nowy poziom szczegółowości w serii Zombie Army z pewnością jeszcze sobie trochę poczekamy do nowej generacji, jeśli twórcy zdecydują się kontynuować swoją przygodę. Z rozmów z ekipą Rebellion można spokojnie wynieść, iż pojawienie się kolejnych odsłon cyklu będzie kwestią czasu.

Muszę przyznać że to, czego się spodziewałem po Zombie Army 4: Dead War, to również zobaczyłem. Rewolucji wielkiej nikt nie planuje robić, co dla jednych z pewnością będzie dobrą wiadomością, bo nie ma sensu gruntownie przebudowywać tego, co już teraz całkiem dobrze się sprawdza. Ci, którzy juz teraz bardzo dobrze bawili się przy Zombie Army Trilogy z pewnością odnajdą w Dead War pokłady niesamowitej grywalności w dobrze znanym stylu oraz kilkoma świeżymi pomysłami. Dla nowych graczy może okazać się natomiast zachętą do narobienia wcześniejszej trylogii, która jako spin-off serii Sniper Elite jest naprawdę solidną zabawą. Tym bardziej, że zgarnąć można ją często na wyprzedażach, więc jak najbardziej warto.

Zombie Army 4: Dead War swoją premierę ma zaplanowaną na wczesny 2020 rok na PlayStation 4, Xbox One oraz PC.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!