Sid Meier's Starships - recenzja

Kamil Ostrowski
2015/03/23 14:00
9
0

Niewiele jest gier co do których tak mocno się pomyliłem jak w stosunku do Sid Meier's Starships. Spodziewałem się spin-offa godnego jednej z najbardziej wciągających serii w dziejach, a dostałem półprodukt, który nigdy nie powinien wyjść poza ekrany telefonów komórkowych.

Sid Meier's Starships - recenzja

Możliwe, że trochę za bardzo się nakręciłem. Nie zmienia to jednak faktu, że nowa gra sygnowana znanym nazwiskiem nie powinna wyglądać w taki sposób.

W teorii Sid Meier's Starships wygląda ciekawie. Wchodzimy na wyższy poziom w stosunku do Civilization: Beyond Earth - zawładnąć mamy całym imperium, złożonym z wielu planet. Akcja dzieje się w podobnym czasie, co wspomniana wcześniej ostatnia cześć głównej serii, podobna jest więc siłą rzeczy stylistyka. Podobny miał być także klimat - wyprawy w nieznane, odkrywania nowego. Niestety nie jest, ale to tym później.

Na samym początku wybieramy jedną z trzech nacji, każda oferująca inny bonus, nieco wpływający na rozgrywkę. Podobnie możemy wybrać jednego z ośmiu dowódców, z podobnym skutkiem - dostajemy drobny prezent na początek rozgrywki. Liczba kombinacji nie powala, ale w teorii pozwala na wzbudzenie drobnego zainteresowania przynajmniej na kilka partii. Do tego dochodzi możliwość ustawienia poziomu trudności, rodzaju mapy i ilości przeciwników.

Co dziwne, nie pojawiają się w Sid Meier's Starships w ogóle "ustawienia". Nie zmienimy jakości wyświetlanej grafiki, a już w czasie zabawy możemy co najwyżej zaznaczyć czy grę chcemy oglądać na pełnym ekranie czy może w oknie, a także dostosujemy głośność muzyki i efektów dźwiękowych. To tyle. To oczywiście "zasługa" tego, że gra w zasadzie jest produkcją na urządzenia mobilne, a nie grą na peceta.

Ale do rzeczy. Po rozpoczęciu gry dostajemy we władanie flotę statków kosmicznych. Możemy z czasem kupować nowe i ulepszać je (niestety, nie ma to wpływu na ich wygląd (edit - mają, ale bardzo znikomy, łatwo przeoczyć - dzięki "madjudge" za zwrócenie uwagi) i przekłada się tylko na statystyki). Całość jest bardzo prosta, a w dodatku nie możemy posiadać jednocześnie więcej niż jednej floty. Utrudnia to rzecz jasna ogarnianie dużego imperium, kiedy już takowe sobie zbudujemy. Pomagać będą nam w tym dopiero specjalne ulepszenia - wrota międzygwiezdne, które sprawią, że nasza załoga nie będzie się męczyła w trakcie podróży (o zmęczeniu napiszę zaraz).

Rozgrywka rzecz jasna jest podzielona na tury. W każdej z nich przemieszczamy naszą flotę, starając się zdobyć wpływ na okolicznych planetach. Zdobywanie kolejnych punktów wpływu będzie dawać nam prawo do przejmowania części surowców produkowanych przez ten świat. Potrzebujemy czterech punktów, aby dany glob stał się częścią naszej federacji, pełnoprawną częścią imperium, liczącą się do warunków zwycięstwa (ponad połowa populacji musi być pod naszym władaniem). Jak zdobywać punkty? Są na to trzy sposoby: możemy wykonywać misje zlecone nam przez mieszkańców (maksymalnie jedną na turę), sprowadzające się do walki z niezależnymi jednostkami, możemy te wpływy kupić za jeden z surowców (tak zwane "kredyty"), albo możemy zacumować flotę na jeden odpoczynek, co zresztą kończy też naszą turę.

GramTV przedstawia:

O, skoro tak płynnie przeszliśmy do tego tematu, to może napiszę parę zdań o mechanice. Stan załogi naszej floty obrazuje wskaźnik "zmęczenia". Na początku tury wskazuje on równe dziesięć, a potem, wraz z dokonywaniem różnych czynności, spada, aż musimy dać naszym wojakom przepustkę. Kiedy to się stanie, przychodzi czas na wykonanie ruchu przez innych graczy. Co ważne, im wyższy wskaźnik zmęczenia podczas walki, tym gorzej sprawują się nasi żołnierze w trakcie potyczek. Warto więc najważniejsze starcia toczyć na początku tury.

O właśnie - potyczki. Jak one wyglądają? Inaczej niż w przypadku klasycznej Cywilizacji, podczas walki przenosimy się na inną płaszczyznę. Tam też rozgrywka podzielona jest na tury, ale zmienia się nieco skala. Podczas walk możemy sterować każdym statkiem z osobna. Rozstawiamy nasze fregaty, niszczyciele czy co tam jeszcze innego mamy na składzie i ścieramy się z przeciwnikiem, strzelając do siebie laserami, kosmicznymi torpedami i tym podobnymi. W czasie walk ważne jest ustawienie naszych statków - ilość zadawanych obrażeń zależy od tego czy na drodze będą jakieś kosmiczne śmieci, ciała niebieskie (można się ukryć za planetą!), a także od ustawienia trafianego celu (zawsze lepiej celować w rufę i burty niż dziób statku). Podczas starć możemy też używać paru "umiejętności" w rodzaju wystrzelenia myśliwców, kamuflażu czy czegoś w rodzaju dopalacza pozwalającego polecieć kawałek dalej. Nie jest tego dużo, wszystko mamy w małym palcu po godzinie gry.

Co jeszcze? Oczywiście możemy ulepszać swoje planety - budując kolejne miasta zwiększamy populację globu, co przekłada się na większą ilość produkowanych surowców. Możemy też budować ulepszenia, w rodzaju dodatkowych szklarni, zmodernizowanych zakładów metalurgicznych, itp. Wszystko to sprowadza się do tego, aby nasze planety produkowały więcej jednego z kilku surowców: energii (za nią budujemy i ulepszamy statki), metalu (za nią budujemy ulepszenia), żywności (za nią budujemy miasta) i nauki (za nią opracowujemy technologie). Są jeszcze wspomniane już kredyty, które dostajemy sprzedając pozostałe zasoby. One służą do handlu i kupowania wpływu na planetach.

Na papierze wygląda to całkiem sensownie. Sęk w tym, że w paru poprzednich akapitach w zasadzie wyłożyłem Wam całą grę. Nie ma w Starships miejsca na coraz to lepsze rozumienie mechaniki, jak to wygląda w przypadku klasycznych Cywilizacji. Gra jest brutalnie wręcz prosta.

Efekt jest taki, że po mniej więcej dwóch godzinach mamy wrażenie, że widzieliśmy już wszystko. Statki będą coraz lepsze, ale tylko ich statystyki. Planety będą bardziej rozwinięte, ale w zasadzie nie zmienia to w żaden sposób rozgrywki. Misje szybko stają się powtarzalne, a walki przestają być wyzwaniem. Oczywiście możemy podnieść poziom trudności, ale w żaden sposób nie łamie to monotonii.

Szybko niestety orientujemy się, jak wielką pomyłką było wydawanie jej na pecety. Widać, że zrobiono to bez przekonania, chociażby po tym, że nawet tak prostą produkcję trapią problemy techniczne. W moim przypadku nie można było w żaden sposób zmaksymalizować okna. Grając widziałem pasek zadań na dole ekranu.

Problem z Sid Meier's Starships to przede wszystkim fakt, że to gra na telefony i tablety. Jako takiej należałoby jej się parę ciepłych słów. Jako gra za parę dolców, która pobawi nas przez parę podróży, jako "odmóżdżacz" na mały ekran byłaby niezła. Niestety, jako gra na peceta, w dodatku nawiązująca do świetnej serii, zasługuje tylko na baty.

4,8
Starships nigdy nie powinno było pojawić się na pececie
Plusy
  • Można schować flotę za planetą
  • Bawi przez pierwsze dwie godziny
Minusy
  • Bardzo proste zasady zabawy
  • Ubogi kuzyn pozostałych gier Sida Meiera
  • To gra na telefon, nie na peceta
Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
23/03/2015 23:58

Czego niby można było spodziewać się po grze dedykowanej tabletom...Ktoś chce sycącego kosmicznego 4X bogatego w content, to kupuje Distant Worlds: Universe lub Galactic Civilizations II czy Space Empires IV/V.Ktoś szuka podobnie nieskomplikowanego i ładnego wizualnie produktu jak Starships, to kupuje Endless Space.Od początku było przecież wiadome że pecetowe Starships niczym wybitnym na polu gier 4X nie będzie...

kindziukxxx
Gramowicz
23/03/2015 23:33

Człowiek sobie myśli że kupi sobie fajną gierkę, a tu do Pirates! trzeba będzie wracać.

Usunięty
Usunięty
23/03/2015 22:55

Ta gra wyszła na PC jedynie z tego powodu że są premie w Starshipie które się odblokowuje grając w "Beyond Earth". Warunek trzeba być zalogowanym w obydwu grach na koncie 2K. Jest nawet lista tych premii, ale w jaki sposób je odblokować to już nie wiem. Mam odblokowane 3 premie, za ukończenie początkowych zadań pobocznych, pomimo tego że podczas rozgrywki w Beyonda skupiłem się głównie na tym aspekcie więcej nie dostałem. To są nawet achie, bo mam ich już kilka. Co ciekawe są też premie do Beyonda, ale o tym się dowiedziałem grając w Starshipa, bo nigdzie nie ma tej informacji.DNADesigN - co z tego ze są warunki, jak grając pod cuda partia trwa ok 30 min, grając na dominacje komp wygrał ze mną bo miał większą populacje. Masz trzy frakcje, które różnią się jedynie początkowymi bonusami ale dowódcy już są wszędzie tacy sami. Statki dla każdej frakcji są jednakowe, różnią się jedynie wyglądem. Na ostatniej partii chciałem się pobawić badaniami, rozwojem statków dlatego wziąłem dominacje i jak wyżej napisałem komp wygrał przez populacje bo pozostałe frakcje połączyły swoje siły i oddały planety jednej.Gra jest prosta, AI nie zachwyca. Komp idzie w ilość a nie jakość. Mając 10 niszczycieli przeciw moim 3 pancernikom zamiast mnie atakować to krył się za planetą i nie oddał ani jednego strzału, jedynie latały torpedy które mi nic nie robiły (cud kasujący obrażenia od nich). Wyższy poziom trudności to tylko większe oszukiwanie jednostek komputerowych. Kompa nie dotyczy wtedy kara za strzał przez meteoryty, potrafi strzelić przez pół mapy za pełną moc laserów pomimo tego że to ja mam cud kasujący karę za odległość, mając wymaksowane lasery i osłony w połowie zadaje mu 1/3 obrażeń jego pomimo ze ona lata krążownikiem a ja pancernikiem i mając o wiele lepiej rozwinięte badania od niego; prawie każdy krytyk jaki wejdzie od AI to zniszczenie osłon, wtedy drugi strzał potrafi walnąć nawet za 300-40 pkt obrażeń, a przegięcie to było gdy strzał poszedł przez pół mapy, przez planetę, dwa skupiska meteorów za 16tys w statek z full HP i osłonami na poziomie 8 (do mnie należał cud kasujący karę za odległość do laserów). U mnie jedynie krytyki wychodziły od załóg na poziomie ELITA, a u niego to prawie każdy statek. Dalej, błędne działanie kilku cudów. Mając cud :inteligentne osłony", który kasuje karę za atak na silnik moje statki non stop obrywały krytyki z rufy w osłonę, myśliwce często zadają większe obrażenia od statków. Odpuściłem sobie po 11 godz.




Trwa Wczytywanie