Divinity: Dragon Commander - Skąd się wzięły smoki?

Sławek Serafin
2013/08/11 22:22

Smokowie rodzą się w Etiopijej, części świata Afryki, którzy są okrutni, jadowici, bystrzy, śmiali i natarczywi; wzrost abo wielkość ich w sobie, gdy jako ma być dorośnie, do podziwienia jest na łokci dwadzieścia, ma na sobie kudły kędzierzawe, żyje ścierwem różnym, gdy im już w którym miejscu nie stanie pożywienia, w dalszy kraj wędrują i pomykają się, dlatego z miejsca na miejsce przez różne wody, rzeki, jeziora płyną, łeb swój do góry jako wąż podniosszy.

Tak o smokach pisał w 1693 roku Jakub Kazimierz Haur w swoim Składzie abo skarbcu znakomitych sekretów ekonomijej ziemiańskiej. Jeszcze pod koniec XVII wieku, a nawet później, święcie wierzono w istnienie smoków, nawet jeśli nikt ich nie widział na własne oczy. Nawet ojcowie paleontologii badając i systematyzując pierwsze kości jurajskich gadów, używali wymiennie określenia smok i dinozaur, choć oni pewnie już nie wierzyli w istnienie smoków jako takich. Do dziś jednak są ludzie, którzy uparcie twierdzą, że smoki były prawdziwe, że faktycznie istniały współcześnie z ludźmi i że jest to dowód przeciwko ewolucyjnej teorii powstania świata. Nie tylko profesor Maciej Giertych wieszczy takie śmiałe idee ku uciesze ludzi - wielu innych kreacjonistów, głównie z USA, trzyma się mocno tej tezy i popiera ją różnymi dowodami.

Divinity: Dragon Commander - Skąd się wzięły smoki?

Smok, jako potężne a złowrogie stworzenie występuje w zasadzie we wszystkich mitologiach, nie ma takiego zakątka na świecie, oprócz biegunów, gdzie nie opowiadano sobie strasznych rzeczy o olbrzymich, pokrytych łuską stworach, czasem uskrzydlonych, czasem pływających w morzach, czasem pozbawionych łap, innymi zaś razami z jedną, dwiema lub trzema parami odnóży. Przyjmuje się, że część tych mitów powstała zainspirowana znaleziskami olbrzymich kości dinozaurów, które musiały jeszcze silniej przemawiać do wyobraźni starożytnych niż naszej, ale nie ma pewności skąd się smoki tak naprawdę wzięły - może ze strachu ludzi przed jadowitymi wężami, które w opowieściach powiększano i nadawano im magiczne właściwości lub inteligencję?

Współczesne smoki znamy dobrze wszyscy. Czy to Smaug z Hobbita, smoki Daenerys z Gry o Tron, Akatosh i Alduin z The Elder Scrolls, złoty smok Villentretenmerth z opowiadań o Wiedźminie, czy swojski Smok Wawelski - słyszeliśmy o nich wszyscy. Ale to tylko następcy swoich nobliwych pradziadów, którymi od zarania dziejów straszono nie tylko dzieci. Czy ich także znacie?

Jedne z najstarszych "udokumentowanych" europejskich smoków pochodzą z Grecji, a najbardziej znany z nich to wężowy sługa Posejdona, Cetus. Bóg mórz wysłał Cetusa by pustoszył kraj królowej Kasjopei, gdy ta ośmieliła się ogłosić, że jest piękniejsza niż morskie nimfy. Zrozpaczeni władcy poradzili się wyroczni, a ta odpowiedziała, że smoka można ułagodzić jedynie składając mu w ofierze córkę królowej, piękną Andromedę. Tak też uczyniono, ale Cetus nie zdążył dokonać konsumpcji, bowiem w odpowiednim momencie zupełnie przypadkiem pojawił się Perseusz, który dosłownie przed chwilą zabił był jedną z Gorgon, Meduzę. Cetus nie stanowił dla niego wyzwania - Perseusz wbił miecz w niechronione łuską miejsce na ciele smoka, a potem trzema ciosami przebił jego serce i zakończył jego podły żywot. Nie lepiej skończyły smoki, o których mowa w micie o Jazonie i Argonautach - jeden z nich pilnował Złotego Runa, a jego zęby, zasiane w ziemi, miały zrodzić w pełni uzbrojonych wojowników. Fenicki książę Cadmus także zabił smoka, który strzegł świętego źródła Aresa, boga wojny. Gdy zasiał jego zęby, narodzili się z ziemi spartoi, dzieci Aresa, groźni wojownicy. Cadmus cisnął między nich szlachetny kamień i spartoi pozabijali się walcząc o niego - pozostało tylko pięciu i razem z nimi Cadmus założył miasto Teby. Potem musiał odsłużyć rok jako niewolnik Aresa, co było karą za zabicie smoka, ale pod koniec wyroku w ramach zadośćuczynienia otrzymał za żonę Harmonię, córkę Aresa i Afrodyty. W Grecji zabijanie smoków było generalnie dość opłacalne...

Starszy niż smoki greckie jest biblijny Lewiatan, podobnie jak Cetus, ogromny morski wąż, stworzony dnia piątego jako władca mórz i wszystkiego co w nich żyje. Lewiatan był tak potężny, że żadne stworzenie nie mogło mu się przeciwstawić i żadna broń w rękach śmiertelnika nie mogła przebić jego łuski. Bóg za jednym zamachem stworzył dwie takie bestie, ale potem okazało się, że we dwójkę mogą zawładnąć całym światem, nie tylko morzami, dlatego jednego węża Bóg zabił. Drugi, w ramach rekompensaty został uczyniony nieśmiertelnym - miał żyć wiecznie w głębinach, aż do dnia sądu, kiedy to przepowiedziano, że zabije go archanioł Gabriel. Co ciekawe, bardzo podobnie brzmi mit o innym wielkim morskim smoku-wężu, pochodzącym nie z Bliskiego Wschodu, ale z mroźnej Skandynawii.

Jörmungand, bo o nim mowa, był synem boga Lokiego i olbrzymki Angrobody. Olbrzymi i podły, został przez mądrego Odyna strącony w ocean otaczający świat ludzi, Midgard. Odyn wiedział, jaką rolę wielki wąż odegra w dniach ostatnich, w czasie Ragnarök - jego przeznaczeniem było zginąć z ręki Thora, boga grzmotu, który jednak sam padnie od jadu Jörmunganda. Do tego czasu zaś wąż urośnie w morzach taki wielki, że jego zwoje opasają cały Midgard. Z mitem o Ragnarök związany jest jeszcze jeden nordycki wężowy smok, Nidhögg. Jego przeznaczeniem jest ponieść na swoich skrzydłach do ostatniej bitwy legiony martwych wojowników - a zanim to nastąpi Nidhögg spędzi długie wieki na pracowitym podgryzaniu korzeni Drzewa Życia, Yggdrasila, razem ze swoimi wężowymi współpracownikami, Goinem, Moinem, Grafvitnirem i Grabakiem. Najbardziej przypominającym "nasze" smoki nordyckim mitycznym jaszczurem był jednak Fafnir.

Fafnir był synem krasnoludzkiego króla Hreidmara, który niesłychanie się wzbogacił, gdy uwięził dla okupu Odyna, Lokiego i Hoenira. Loki zapłacił za uwolnienie siebie i swych ziomków przeklętym złotem - skłoniło ono chciwego Fafnira do zamordowania własnego ojca. Razem ze złotem Fafnir uciekł w dzikie ostępy, gdzie klątwa podłości i chciwości zmieniła go w smoka, strzegącego dniem i nocą wielkiego skarbu i plującego jadem tak daleko, że skaził całą krainę wokół swej kryjówki. Smoka ubił Sigurd, przybrany syn brata Fafnira, zdradzieckim sposobem. Na drodze do strumienia, w którym zły jaszczur gasił swe pragnienie, Sigurd wykopał zamaskowany dół, w którym ukrył się ze swoimi mieczem. Gdy Fafnir przechodził nad dołem, Sigurd dźgnął go w serce, a następnie pogonił broczącego posoką smoka do strumienia, gdzie zadał mu kolejne ciosy. Umierający Fafnir przestrzegł Sigurda, że złoto z jego skarbca sprowadza śmierć na swego posiadacza, ale Sigurd odrzekł, że każdy w końcu umiera, a on woli umrzeć bogaty niż biedny. Niewiele brakowało, by Sigurd zginął zaraz potem, z ręki swego ojczyma, brata Fafnira, opętanego rządzą przeklętego złota. Magia krwi smoka, której Sigurd się trochę nałykał, sprawiła, że bohater rozumiał mowę ptaków - z ich rozmów dowiedział się o planowanej zdradzie i ubiegł swego ojczyma, ścinając mu głowę tym samym mieczem, którym zabił smoka.

W smoki wierzyli nie tylko wikingowie, ale także dawni Słowianie, którzy określali je mianem żmijów - w takiego węża mógł zmieniać się Weles, bóg podziemi i śmierci, strażnik rudy złota. Smoki występują także często w mitach celtyckich. Co ciekawe, Celtowie jako jedyni chyba Europejczycy wierzyli, że są także dobre smoki - dla wszystkich innych te bestie były jednoznacznie złe. Smoki Brytów były bardzo mądre i służyły jako strażnicy bram do innych światów oraz największych tajemnic i skarbów. Ich skrzydlate podobizny chętnie umieszczano w szlacheckich herbach - do dziś na fladze Walii pyszni się czerwony smok Y Ddraig Goch, podobno będący herbem samego legendarnego króla Artura.

GramTV przedstawia:

Najsłynniejszy celtycki smoczy mit związany jest jednak z bydlęciem morskim, Stoorwormem. Niesłychanie łapczywy Stoorworm potwornie się obżerał i gdziekolwiek wystawił swój łeb z wody, tam okoliczna ludność musiała go nieustannie karmić. Na dodatek w każdą sobotę smok ziewał dziewięć razy, a następnie życzył sobie śniadania z siedmiu dziewic. Miarka się przebrała, gdy wędrowny czarodziej stwierdził, że smoczy apetyt zaspokoi raz na zawsze królewska córka. Niespecjalnie się to podobało królowi, więc uradzono, że ten, kto zabije uciążliwego węża w ciągu najbliższych 10 tygodni dostanie królewnę za żonę. Chętnych było wielu, ale przeraził ich sam widok Stoorworma przewalającego się przez fale. Nie wystraszył się tylko młody chłopak, Assipattle, który wypłynął rankiem na morze małą wiosłową łódką uzbrojony w płonący torf w żelaznym kociołku. Ziewający Stoorworm oczywiście połknął łódkę. Chłopak powiosłował w jego trzewia, a gdy dotarł do wątroby, wyciął w niej dziurę i wsypał do niej płonący torf z kociołka. Spazmy płonącego od środka smoka wypluły łódkę i chłopca. Stoorworm dziko się miotając wywołał takie fale, że przerwały one ląd w okolicy Danii i zalały obszar znany dziś jako Bałtyk. Wypadające smocze zęby uformowały Orkady, Szetlandy i Wyspy Owcze, a zdychający Stoorworm zwinął się w kłębek na północy i skamieniał w Islandię. Assipattle i królewna wzięli ślub tydzień później oczywiście.

Bajki o smokach opowiadano wszędzie w Europie, ale tylko starożytni Rzymianie, ludzie praktyczni, używali smoków do swoich celów. Jeden z generałów z czasów wojen z Kartaginą, Atlilius Regulus, wytłumaczył duże straty w ludziach w bitwie nad rzeką Bagradą koniecznością zabicia smoka, który rozłożył się zaraz za palisadą jego obozu i strasznie przeszkadzał. Atak smoka był popularnym wśród rzymskich dowódców wytłumaczeniem przegranej bitwy, bądź też poniesionych strat. Regulus jednak, w odróżnieniu od pozostałych łżących generałów, wysłał do Senatu skórę zdjętą z jaszczura, która według legendy miała 40 metrów długości i przez 100 lat była wystawiana w Rzymie, prawdopodobnie w całkiem sporej gablocie... Później, za cesarstwa, symbol smoka przyjął się jako sztandar rzymskiej kawalerii, a potem wszystkich wojsk, na równi z tradycyjnymi orłami.

Całkiem inne legendy o smokach i całkiem inne wyobrażenie tychże mają ludy Wschodu, zwłaszcza zaś Chińczycy. Ich smoki to dobre i mądre magiczne stworzenia, zwykle związane z rzekami, jeziorami, morzami i deszczem. Zwykle, bo są także smoki podziemne, strzegące spoczywających w ziemi skarbów - według legendy wulkany to miejsca, w których smoki przebijają powierzchnię w drodze do nieba, gdzie składają raporty ze swoich obowiązków. W sumie Chińczycy rozróżniają aż dziewięć rodzajów smoków, z których tylko jeden ma skrzydła, a tylko niektóre latają - większość ma długie, wężowate ciała, cztery łapy, rogi jelenia, szpony orła, wąsy tygrysa, oczy demona i 117 łusek karpia. Mimo tych demonicznych oczu smoki są w Chinach bardzo poważane i czczone, jako powiązane z niebem i pierwiastkami boskimi. Smoka uczynili swoim bogiem także Majowie i Aztekowie, w osobie Quetzalcoatla (Kukulcana), latającego pierzastego węża, boga wody, nieba i płodności, zrodzonego z dziewicy jako jeden z dwóch braci bliźniaków - drugim był, co ciekawe, Xolotl, bóg-pies, przewodnik słońca w jego nocnej wędrówce przez krainy podziemne, czyli ani trochę smok.

Zdecydowaniem smokiem była natomiast Piasa, czyli pokryty łuskami, rogaty niby-ptak, który gnębił Indian znad Mississippi. Pierwotnie Piasa był zwyczajnym wielkim drapieżnikiem, który żywił się jeleniami i innymi stworzeniami, ale pewnego dnia trafił na pole bitwy i najadł się ludzkiego mięsa - od tego czasu polował już na Indian, jako najsmaczniejszych. Pokonany został przez dwudziestu dzielnych wojowników, z których jeden poświęcił się by wywabić smoka z jaskini. Gdy Piasa gonił jednego z nich, pozostali naszpikowali go zatrutymi strzałami, od czego zdechł.

Jak widać, smoki można napotkać w najróżniejszych legendach na całym świecie, nie tylko na ekranie kinowym lub komputerowym monitorze. Ustalony na potrzeby współczesnej popkultury wizerunek smoka jako wielkiej jaszczurki z błoniastymi skrzydłami to tylko jeden z rodzajów historycznych smoków, i to wcale nie ten najbardziej rozpowszechniony w mitach. Warto to wiedzieć, gdy zapoluje się na bestię w jakiejś następnej grze, lub też samemu się w nią wcieli, jak w Divinity: Dragon Commander. Na koniec zaś tej krótkiej rozprawki o smokach i naszego Tygodnia z Divinity: Dragon Commander pełne mądrości słowa Benedykta Chmielowskiego z pierwszej polskiej encyklopedii Nowe Ateny z 1745 roku:

SMOK jest także z Wężów rodzaju; gdy Wąż w miejscu ukrytym, wygodnym przez długość lat, do wielkiego przyjdzie wzrostu, nawet i skrzydła mający, nie z piór morę Ptaków, ale z błonek i skóry jak nietoperz. Natale solum daje mu Pliniusz Murzyńską Ziemię. Ex mente Kirchera rodzą się SMOCY jako i inne Monstra z pomieszania nasienia circa coitum. Gdzie Orłów i Sępów wiele, tam mało tych strasznych bestii, Teste Kirchero. DRACO u Greków nazwany od widzenia bystrego i czujnego. (...) Nierembergius Autor w Historii Naturalnej mniema, że tych Zwierząt Pan BÓG nie stworzył, ale ich jest Matką korrupcja albo zgnilizna.

>>Kup Divinity: Dragon Commander w sklepie gram.pl

Artykuł jest częścią Tygodnia z grą Divinity: Dragon Commander - wspólnej akcji promocyjnej CD Projekt i gram.pl.

Komentarze
14
Okkam-Hanzo
Gramowicz
12/08/2013 23:15
Dnia 12.08.2013 o 10:51, Mati-PL1993 napisał:

> Istnienie smokow jest faktem. Odkryto zachowany w lodzie okaz w gorach Rumunii. Poprostu > jest to dinozaur potrafiacy latac i bodaj ziac ogniem i z grubsza przypomina te z rysunkow. > Wspomniany okaz zamarzl w okresie sredniowiecza. Kiedys uwazalem smoki za istoty z bajek > teraz wiem ze istnialy, ciekawe co jeszcze uwazane za bajke jest prawdziwe... Dodam jeszcze że do niedawna mówiono że z fizyczno-biologicznego punktu widzenia smoki w takiej formie jak je opisywano nie miały prawa istnieć (latanie bo za duża masa, zianie ogniem bo skąd zapłon i dlaczego substancja nie zapalała się wewnątrz smoka itp.) a jednak przedstawiono tezę, która chyba jest całkiem sensowna i rozwiązuje powyższe problemy. Tezę tą przedstawiono w filmie zrobionym w sposób paradokumentalny "Świat smoków: fantazja ożywiona" Temat smoków jest wciąż intrygujący ponieważ nikt nie potrafi jednoznacznie udowodnić że istniały lub nie istniały :) Żeby pokazać że natura zna podobne istoty i zrobić jeszcze większy mętlik to tutaj macie fotkę jaszczurki, która wygląda jak miniatura średniowiecznych gadów :) http://www.reptileforums.co.uk/forums/members/central-scotland-reptiles-albums-sungazer-picture106914-sungazer1-1.jpg A tutaj inna tyle że ze skrzydłami. http://www.otofotki.pl/img16/obrazki/dy9352_Mini_Turok_%281%29.jpg Pozdrawiam

No w dobie miniaturyzacji .... :D

Okkam-Hanzo
Gramowicz
12/08/2013 23:12

O i takie artykuły to ja łykam bez popicia, świetna rzecz fajnie napisane ciekawostki keep it up!

Sinirio
Gramowicz
12/08/2013 22:34

Na naszych ziemiach Weles nie był uważany za złego. Tak dopiero stało się po nadejściu chrześcijaństwa. Wcześniej Weles był utożsamiany z wodą (głównie morzem) i światem umarłych. Pomógł też stworzyć świat będąc przewodnikiem i doradcą.Artykuł mi się podobał, pomimo potraktowania tematu trochę "po łebkach" (ale jest to portal o grach, więc to zrozumiałe).




Trwa Wczytywanie