Najważniejsze w TERA jest kilka aspektów, które mogą zdecydować o „być” albo „nie być” tej produkcji. Czy gracze pokochają nowy system walki? Czy odnajdą się w nowatorskim systemie dyplomacji? Czy poradzą sobie z obsługą padów (TERA wyjdzie na PC, ale będzie można nimi grać)? W końcu – last but not least – czy zechcą płacić abonament? Pokaz gry, na który wybrałem się do Berlina, pokazuje, że może być warto.
Wykreuj, co tylko zechcesz
Wprawdzie autorzy przygotowali nam na czas betatestów kilka postaci wysokopoziomowych, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby pobawić się trochę w kreację. W TERA możemy wybierać spośród 7 dość oryginalnych ras (Ludzie, Elfy, Baraka, Aman, Popori, Castanic oraz Elin). Do tego dochodzi 8 klas postaci (Archer, Berserker, Mystic, Lancer, Priest, Slayer, Sorcerer oraz Warrior). Nie ma żadnych ograniczeń jeśli chodzi o kombinację ras i klas - trzeba przyznać, że to zróżnicowanie wypada nieźle. Dla przykładu Lancer to tank, który został wyposażony w wielką jak stodoła średniowieczną lancę. Z kolei Priest to postać wsparcia, posiadająca szeroki wachlarz umiejętności leczniczych i czarów wspomagających, ale potrafi i przywalić, jeśli trzeba. Jednym słowem – dla każdego znajdzie się coś miłego.
Po dokonaniu wyborów zapewne z przyjemnością zagłębicie się w personalizację postaci, bo trzeba przyznać, że na tym polu TERA również ma sporo do zaoferowania. Da się ustawić najdrobniejsze detale twarzy, koloru włosów, skóry, oczu, ale wybrać możemy również takie elementy jak np. zarost, makijaż czy blizny. Autorzy obiecują, że daleko posunięta będzie również indywidualizacja strojów oraz dostępnego w grze ekwipunku, łącznie ze zdobieniami na rękojeściach broni. Wprawdzie ten ostatni element jeszcze nie został zaimplementowany, ale już na samych screenach prezentuje się znakomicie. Fani MMO z pewnością takie kompleksowe podejście do tematu kreowanie wizerunku docenią.
Ładnie, kolorowo i zacięciem do rzemiosła
Nie bez przyczyny pierwsze, co rzuca się w oczy po uruchomieniu gry, to wspaniałą grafika. Nic w tym dziwnego, skoro za jej generowanie odpowiada Unreal Engine 3. Technologia Epic Games to, mimo upływu lat, nadal narzędzie, któremu ciężko wytknąć jakieś poważniejsze wady, co świetnie widać w TERZE . Kwestią gustu jest jednak upodobanie do nasyconych, ciepłych kolorów, które niektórym graczom mogą się wydać zbyt „cepeliowe”. Ja na przykład, choć nie gustuję w tego rodzaju „baśniowej” estetyce, uważam, że to co wyczarowali programiści z Bluehole Studio, zasługuje na uznanie. Świat Tery jest bardzo urozmaicony (różne gatunki zwierząt, urozmaicona flora), trafiamy w nim na różne scenerie (nasycone zielenią i czerwienią lasy, mroźne górskie szczyty, ciemne bagniska, rozległe łąki i niebezpieczne jaskinie) i zwiedzamy kilka dużych miast. Do tego obraz można w dużym zakresie zbliżać i oddalać, więc potyczki z wrogami – zwłaszcza tymi ogromnymi – prezentują się zachwycająco.
Fajny jest też w grze system rzemiosła i wzmacniania przedmiotów. Jak poinformowali mnie twórcy, pozwala on stworzyć ponad 1000 akcesoriów, w tym unikalne bronie i pancerze, których nie da się znaleźć w świecie gry i trzeba je po prostu zrobić samemu. Najpierw jednak, zanim cokolwiek zrobimy, trzeba postarać się o odpowiednie schematy i plany, ale także potrzebne surowce oraz mityczne części, które posłużą do wzmocnienia ekwipunku. Dla przykładu: umieszczenie konkretnego kryształu w broni daje możliwość powalenia przeciwnika na ziemię, osłabienia go albo zatrucia. Możliwości oferowane przez przedmioty są w tym względzie rozległe. Co ciekawe, w grze istnieje również opcja zdjęcia zaklęć z bezużytecznych broni i przeniesienia ich na te dla nas ważne. Autorzy gry zaimplementowali też ciekawy system glifów. Dzięki nim gracze mogą wzmocnić umiejętności i zaklęcia postaci. Wyobraźcie sobie specjalny glif, który można połączyć z umiejętnością ataku łucznika, co w efekcie daje nam możliwość strzelania paraliżującym gradem strzał. Brzmi nieźle, decyduje o różnorodności poszczególnych postaci, a przy tym wygląda wspaniale.
Walka niczym w grach akcji
TERA zaskakuje również bardzo dynamicznym systemem walki. Jest on szybki, mocno taktyczny i odcina się całkowicie od tego, co zwykle widzi się w grach MMO. Zapomnijcie o daleko posuniętej automatyce znanej z innych MMO. Nie znajdziecie tu auto-zaznaczania przeciwników, czy pomocy w namierzaniu. W czasie starć trzeba być w ciągłym ruchu, należy właściwie ustawiać się do przeciwników, zachodzić wrogów z różnych stron – krótko mówiąc - trzeba być elastycznym jak w grach akcji. Tak samo jest w przypadku uzdrawiania naszych kompanów oraz rzucania czarów obszarowych. Liczy się timing i precyzja, bo pudła to szansa dla wrogów na przejęcie inicjatywy w walce. Mnie taki system przypadł do gustu. Walki są dzięki niemu bardziej wymagające i wciągające. Dodatkowo, od pierwszych minut gry daje się zauważyć, że łączenie różnych sposobów ataku w łańcuchy zadaje przeciwnikom większe obrażenia. To sprawia, że z czasem nasza postać przeradza się w prawdziwego killera również dzięki naszym manualnym umiejętnościom.
Interesująco zapowiada się w TERZE także system polityczny. Nie mogłem tego wprawdzie przetestować, bo betatesty dotyczyły innych aspektów, ale wypada o nim wspomnieć. Na każdym serwerze gracze walczą o stanowiska. Można zostać nawet królem obszaru, ale wiąże się to zarówno z obowiązkami, jak i dodatkowymi bonusami. Da się np. ustalić procent, jaki wpadnie do naszego skarbca, za stworki ubite przez innych graczy, ale taki swoisty system podatkowy może nam także zaszkodzić. Jeśli ustalimy zbyt wielkie stawki, inni gracze mogą się zbuntować i pozbawią nas tytułu. To coś na wzór demokracji. W grze część stanowisk ma być wybieralna, więc warto dbać o swoją reputację, zabiegać o przychylność, zawierać sojusze, aby w głosowaniach wypadać jak najlepiej. Tylko czekać, kiedy w grze MMO powstawać będą prawdziwe partie ;)
Zwierzaczki - handlarze
Warto także wspomnieć o systemie petów, jaki znajdzie się w grze. TERA oferuje cztery zwierzaczki, które łączą w sobie funkcje kupca i sklepu. Najpierw trzeba stworka wyhodować z jaka, które kupimy lub znajdziemy po zabitym przeciwniku. Jajo hodujemy w inkubatorze, aż wykluje się z niego stworek. Potem przypisujemy peta do postaci i wyposażamy go w orby (trzy dostępne: kup, sprzedaj oraz kup i sprzedaj) . Takiego zwierzaczka można zostawić w określonym miejscu w jakimś mieście i zlecić mu zadania sprzedawania lub kupowania określonych przedmiotów. Ważne jednak, że trzeba się też nim opiekować i np. karmić go by nie zginął. W tym celu warto zostawić mu określoną ilość żarcia, żeby ciągle do niego nie wracać. Opcja bardzo fajna, bo zwierz może wyręczyć nas w zadaniach, które spokojnie można zautomatyzować.
Niestety, dość słabo wypadają w TERA questy. Muszę się jednak zastrzec, że na ograniczonej czasowo prezentacji nie widziałem pewnie nawet 1/50 gry, więc może potem będzie coś bardziej urozmaiconego. Jednak to, co zobaczyłem sprawiało wrażenie typowego „przynieś, podaj, pozamiataj”. Zlecenia od NPC-ów były oczywiste do tego stopnia, że w którymś momencie złapałem się na tym, że... nie czytam, o co w nich chodzi... Do realizacji wystarczy w zasadzie mapka, na której zaznaczają się automatycznie ważne miejsca i osoby. Przy okazji warto wspomnieć, że na razie gra jest w koreańskiej wersji językowej, a angielskie są tylko napisy, stąd nie było mowy o wsłuchiwanie się w to, co mówią NPC-e. To ma się jednak zmienić. Czy finalnie powstanie nadwiślańska lokalizacja? Na razie nie ma takiego potwierdzenia, więc na to bym (przynajmniej na początku) nie liczył.
Berliński pokaz TERA udowodnił mi, że produkcja Bluehole Studio ma kilka atutów, które powinny wnieść do MMO powiew świeżości. Oczywiście w przypadku tytułu płatnego pozostaje zawsze pytanie o cenę i o to, czy zaakceptują ją gracze. Wiadomo jednak, że płatna gra daje autorom szanse na poprawki i bezustanne rozwijanie swojego dzieła. Liczę więc na to, że w abonament na TERĘ warto będzie zainwestować.