Nail'd - recenzja

Paweł Pochowski
2010/12/14 22:40

Techland jawi się jako producent na wszech miar szeroko utalentowany. Tworzy gry o przeróżnej tematyce – od FPS-ów na dzikim zachodzie z cyklu Call of Juarez, przez rajdówki z serii Xpand Rally, futurystyczne strzelanki Chrome, aż po zręcznościowe symulacje żużla i tytuły muzyczne (Karaoke for fun). Tym razem przyszedł czas na wyścigi quadów oraz motocykli w jednym, czyli oczywiście Nail’d. Czy i w tej dziedzinie Techland zaprezentuje się na piątkę z plusem?

Techland jawi się jako producent na wszech miar szeroko utalentowany. Tworzy gry o przeróżnej tematyce – od FPS-ów na dzikim zachodzie z cyklu Call of Juarez, przez rajdówki z serii Xpand Rally, futurystyczne strzelanki Chrome, aż po zręcznościowe symulacje żużla i tytuły muzyczne (Karaoke for fun). Tym razem przyszedł czas na wyścigi quadów oraz motocykli w jednym, czyli oczywiście Nail’d. Czy i w tej dziedzinie Techland zaprezentuje się na piątkę z plusem?

Nail'd - recenzja

Zapowiedzenie Nail’d przez Techland było znacznym zaskoczeniem. Producent o niektórych swoich projektach mówi już od wielu lat (patrz Chrome 2) i niewiele się w ich temacie dzieje, a tym czasem jakby spod ziemi wyskoczył Nail’d i zadebiutował w kilka miesięcy po ogłoszeniu, że w ogóle powstaje. Na pierwszy rzut oka gra wyglądała bardzo podobnie do Pure. I choć twórcy zarzekali się, że podczas tworzenia Nail’d nie wzorowali się na grze stworzonej przez studio Black Rock, to trudno uniknąć wrażenia, że oba tytuły mają ze sobą trochę wspólnego. Ale przecież Pure było bardzo dobrą produkcją, a wzorowanie się na najlepszych to nie grzech. Pytanie brzmi jednak na ile Nail’d wprowadzi do gatunku coś nowego i czy fani Pure, Mx vs Atv i podobnych produkcji powinni zainteresować się najnowszą grą rodzimego Techlandu?

Odpowiedź brzmi owszem, wszyscy którzy uwielbiają gnanie na złamanie karku na quadzie lub crossowym motocyklu, wyskoki w powietrze i twarde lądowania oraz kochają potężny zastrzyk adrenaliny powinni się Nail’d zainteresować. Muszą jednak zdawać sobie sprawę z tego, że jest to produkcja dobra i zaoferuje im kawał porządnej rozrywki, ale jednocześnie nie można jej przecenić i wymagać złotych gór oraz słonia na złotym łańcuszku. Nail’d nie jest niczym Crysis wśród FPS-ów, ani tym, czym Burnout dla zręcznościowych wyścigówek. Jest trochę jak film kina akcji klasy B. Ale przecież przy nich także można spędzić czas w przyjemny sposób, prawda?

Pierwsze chwile spędzone przy Nail’d powodują, że nasza szczęka naprawdę może znaleźć się niebezpiecznie blisko podłogi. Praktycznie od samego startu osiągamy dużą prędkość i nie zwalniamy aż do samej mety, po drodze skacząc na kilkadziesiąt metrów w powietrze lub spadając po kilkanaście sekund ostro w dół. Na naszej trasie co chwile natrafiamy na różnego rodzaju przeszkody, a mocniejsze uderzenie automatycznie uruchamia respawn i zabiera nam cenne sekundy. A wszystko to przy akompaniamencie mocnego brzmienia – Rise Against i Queens of the Stone Age to nie byle tam podwórkowe kapele. Nail’d jest prawdziwym mistrzem pierwszego wrażenia. Szkoda jednak, że czym dłużej przy Nail’d siedzimy, tym bardziej rzucają nam się w oczy wady, a nie pozytywy tej produkcji. Wszystko co dobre widać bowiem od razu, natomiast wady zauważamy dopiero po pewnym czasie.

Nail’d jest jednym z tych tytułów, które idealnie nadają się do odreagowania po ciężkim dniu w pracy lub w szkole. Rozgrywka jest prosta i satysfakcjonująca, a do tego nieskomplikowana. Zasady są jasne: kto pierwszy na mecie – wygrywa. Pędzimy więc ile fabryka dała, odkręcając manetkę do oporu i totalnie nie zważając na prawa fizyki. W świecie Nail’d bowiem one praktycznie nie obowiązują. Niczym groźnym nie kończą się dla nas upadki ze stu metrów, maszyna słucha się nas niczym trenowany pies nie sprawiając nigdy żadnych trudności, a zderzenie chociażby z drzewem lub ścianą kosztuje nas co najwyżej kilka minut czekania. Nie da się ukryć - Nail’d to stu procentowa arcadówka i brawa dla Techlandu, że zdecydował się na stworzenie takiej produkcji.

Szkoda jednak, że rodzimy producent nie zdecydował się na większe zróżnicowanie, wprowadzenie więcej trybów zabawy, tras i maszyn. Podczas kolejnych posiedzeń okazuje się bowiem, że w Nail’d brakuje bardziej wciągającego trybu kariery. Ten który jest, to zaliczanie kolejnych wyścigów po to, by przejść do wyższej ligi i jeszcze raz zaliczyć te same wyścigi. Ekstra. Pure nie było pod tym względem bardziej innowacyjne, ale jakoś tryb kariery w tamtej produkcji znudził mi się dopiero pod koniec. Tutaj swego rodzaju znużenie dopadło mnie już w połowie. Dodatkowo sytuacji wcale nie ratują inne tryby rozgrywki. Tryb kaskaderski w ogóle mi się nie spodobał, ponieważ jako tako w Nail’d trików po prostu nie ma, a punkty przyznawane są za czysty przejazd fragmentu trasy, opróżnienie zapasu nitro czy idealne lądowanie. Faktycznie kaskaderka pełną gębą. Z kolei wyścig z czasem to standard i nie spędza się w nich zbyt wiele czasu.

To, co w Nail’d wykonano naprawdę świetnie, to lokacje oraz trasy wyścigów. Tych drugich jest jedynie 14, co nie jest dużą liczbą. Gdy weźmiemy pod uwagę liczbę lokacji (cztery) to zauważymy, że twórcy mogli stworzyć ich więcej. Oklaski należą im się za to, że niewielka liczba tras nadrabiana jest przez jakość ich wykonania. Twórcy postarali się abyśmy co chwilę byli zaskakiwani. Podczas jazdy musimy mieć oczy dookoła głowy, wykazać się świetnym refleksem i bardzo szybko podejmować decyzje. Co chwilę bowiem widzimy kilka możliwych dróg którymi możemy pojechać, jednak zbyt późne podjęcie decyzji najczęściej powoduje kraksę. Dodatkowo dużą rolę w wyścigach odgrywają obiekty ruchome jak latające balony, ogromne piły tarczowe czy jadące pociągi. Dodają zabawie smaczku i emocji.

GramTV przedstawia:

Tak jak już wspomniałem w Nail’d brakuje możliwości robienia trików. Nie rzadko w powietrzu spędzamy po kilka sekund, aż prosiłoby się aby w tym momencie nasz zawodnik mógł puścić się motocykla, przełożyć nogi nad kierownicą, wygiąć się w pięknej cordovie lub wykonać inną, karkołomną ewolucją. A tutaj owszem, lecimy, jest szybko, wysoko, fajnie, ale czym dłużej grałem w Nail’d, tym bardziej żałowałem, że nie można w tej grze robić żadnych powietrznych ewolucji. Podobnie marzyło mi się, byśmy mogli nawiązać ciekawszą walkę z naszymi przeciwnikami. Gdybyśmy do dyspozycji mieli chociażby odepchnięcie ręką i kopniak, zmagania nabrałyby znacznie większej intensywności. A tak wyścigi robią się ciekawsze dopiero po pewnym czasie, gdy poziom trudności rośnie. Swoją drogą kilkanaście pierwszych razy metę przekraczamy z przewagą nawet ponad dziesięciu sekund.

Fajnie, że Techland oddał do naszej dyspozycji w Nail’d zarówno motocykl crossowy, jak i quad. Szkoda jednak, że twórcy nie zdecydowali się na stworzenie więcej niż jednej maszyny dla każdej kategorii. Dużo ciekawie byłoby, gdyby kariera pozwalała nam na zbieranie środków finansowych, które następnie przeznaczalibyśmy na wymianę naszego potwora na coraz potężniejszego. Dobrze, że wprowadzono chociaż system modyfikacji. Zarówno dla quada jak i motocykla możemy wraz z postępem w karierze dobierać nowe części karoserii, wydech czy zamontować mocniejszy silnik. Miałem jednak wrażenie, że wpływ modyfikacji na zachowanie się motocykla mógłby być wyraźniejszy. Tak samo, jak wyraźniejsze mogłyby być różnice w prowadzeniu motocykla i quada. W tym momencie prowadzą się one bardzo podobnie.

Nail’d pochwalić się może niesamowitą ścieżką dźwiękową, którą nie pogardziłaby żadna z zachodnich produkcji. Możemy usłyszeć na niej chociażby Rise Agains, Slipknot, Queens of the Stone Age czy Slaves of Dope. Nie każdy wie, że niektóre z utworów zostały skomponowane specjalnie na potrzeby tej produkcji! To wielki zaszczyt oraz plus, bowiem muzyka pasuje do rozgrywki jak ulał i napędza nas do szybszej jazdy. Dobra wrażenie robi także grafika. Lokacje prezentują się epicko i niczym z pocztówek, krajobrazy nie raz zapierają dech w piersi. Nie da się ukryć, że Call of Juarez wyglądało lepiej pod względem szczegółowości grafiki, ale nie było tak urozmaicone. Mocnym pozytywem jest doskonała optymalizacja silnika gry i to, że nie sprawia on większych problemów. Kuleje detekcja kolizji z obiektami, bowiem czasem po mocnym uderzeniu jedziemy dalej, a po lekkim puknięciu nasz quad/cross wybucha, no ale można na to przymknąć oko.

Podsumowując, Nail’d jest produkcją bardzo przyjemną, dostarczającą całkiem sporo przyjemności z grania. Pokazuje, że Techland dobrze czuje się także w klimacie gier bardzo zręcznościowych, gdzie liczy się przyjemna rozgrywka i dużo akcji. Szkoda jednak, że twórcy nie zdecydowali się na bardziej rozbudowany tryb kariery lub wprowadzenie większej ilości maszyn. Gra dłużej odkrywałaby przed nami to co ma dobrego, dzięki czemu efekt znużenia występowałby później. Bez tego jest to produkcja dobra, smakująca najlepiej w małych dawkach i półgodzinnych sesjach. Ale czy to źle?

7,3
Naild jest niczym cross o pojemności 125 cm - niby da się już fajnie pobawić, ale chciałoby się więcej
Plusy
  • epickie lokacje
  • ciekawie zaprojektowane trasy
  • zabawa w 100% zręcznościowa
  • prosta, przyjemna i satysfakcjonująca rozgrywka
  • świetny soundtrack
Minusy
  • po jakimś czasie i przy dłuższych sesjach nuży
  • brak możliwości robienia trików
  • jednie jeden quad i motocykl crossowy
Komentarze
24
Usunięty
Usunięty
10/01/2011 16:21

"a zderzenie chociażby z drzewem lub ścianą kosztuje nas co najwyżej kilka minut czekania" raczej autor miał na myśli "pare sekund" czekania.

Usunięty
Usunięty
10/01/2011 16:21

"a zderzenie chociażby z drzewem lub ścianą kosztuje nas co najwyżej kilka minut czekania" raczej autor miał na myśli "pare sekund" czekania.

Usunięty
Usunięty
01/01/2011 12:29

Mam tą gierkę i można powiedzieć ,że jest całkiem fajna :) Tylko niektóre misje się znudzą dla niektórych :) Ja lubie mutadory . Trzymam cały czas Dopalacz i jest frajda ^^ Ale jest jeden minus jeszcze. Prawie nikt nie gra w multiplayer .




Trwa Wczytywanie