House, M.D. - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2010/09/28 19:00
1
0

Spora ilość graczy już od samego początku uważała powstanie gry na bazie serialu Dr House, za chybiony pomysł. Twierdzono, że taka produkcja nie będzie w stanie zagwarantować rozgrywki nawet na przyzwoitym poziomie – czy obawy były słuszne, czy też może okazało się, że otrzymaliśmy produkt z wyższej półki?

Spora ilość graczy już od samego początku uważała powstanie gry na bazie serialu Dr House, za chybiony pomysł. Twierdzono, że taka produkcja nie będzie w stanie zagwarantować rozgrywki nawet na przyzwoitym poziomie – czy obawy były słuszne, czy też może okazało się, że otrzymaliśmy produkt z wyższej półki?

Znany i (nie)lubiany bohater, a jaka gra?

Znany i (nie)lubiany bohater, a jaka gra?, House, M.D. - recenzja

Gregory House to postać, której raczej nie trzeba przedstawiać. Ten ironiczny, irytujący, chamski, bezczelny, a jednocześnie nierzadko budzący współczucie i zazwyczaj zainteresowanie doktor, jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci, jakie mieliśmy okazję oglądać na małym ekranie. Można go pokochać, jako fikcyjną postać lub też znienawidzić wówczas, gdy spróbujemy postawić się na miejscu osób, z którymi na co dzień przebywa. Nie zmienia to jednak faktu, że serial cieszy się ogromnym zainteresowaniem mimo, iż obecnie w Stanach Zjednoczonych jest wyświetlany już siódmy rok z rzędu.

Legacy Interactive, firma odpowiedzialna za stworzenie i wydanie gry House, M.D. (anglojęzyczny tytuł serialu) stwierdziła najwidoczniej, że można jeszcze wyciągnąć pieniądze z kieszeni fanów, tworząc wspomnianą produkcję. Jest ona przedstawicielem gatunku zręcznościowych przygódowek z elementami logicznymi (czytaj: zagadkami). Mamy tutaj do czynienia w pełni licencjonowanym tytułem, który oddaje do naszej dyspozycji zarówno lokacje, jak i postacie znane z małego ekranu. Naszym zadaniem jest rozwiązanie pięciu głównych przypadków – tak samo, jak w serialu. Co to oznacza?

Ni mniej, ni więcej tyle, że wszystkie zadania diagnostyczne są schematyczne. Rozpoczynamy od dialogu z pacjentem, by sprawdzić, czy kłamie oraz dowiedzieć się, co mu naprawdę dolega, wykonując kolejne badania, przeprowadzając burzę mózgów między lekarzami wchodzącymi w skład zespołu Dr House’a, by wreszcie postawi właściwą diagnozę i rozpocząć leczenie. Niestety, mimo iż doskonale znamy te czynności z poszczególnych odcinków House, M.D., w grze wykonujemy je niejako z przymusu – próżno szukać jakiejkolwiek frajdy z osłuchiwania danego osobnika czy też rozmawiania z nim. Zwłaszcza, że dialog polega na wybraniu jednej poprawnej z trzech dostępnych odpowiedzi.

House, M.D. oferuje wspomnianą burzę mózgów, czyli element, który spośród wszystkich pozostałych, jest najbardziej absorbujący i wymaga wysilenia szarych komórek (ale spokojnie, nikt się nie przemęczy, gdyż w porównaniu do zwykłych przygodówek, poziom zagadek pozostawia wiele do życzenia). Naszym zadaniem nie jest samo wymyślanie możliwych chorób, lecz ich zgadywanie poprzez odgadywanie kolejnych literek, które są zakryte na ekranie. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że gra jest wyłącznie dostępna w angielskiej wersji językowej. Co to oznacza? Albo musimy mieć opanowane nazwy chorób (chociażby z serialu), albo będziemy siedzieć ze słownikiem lub po prostu zrezygnujemy z zabawy.

Poszczególne badania, o których także możecie przeczytać w poprzednich akapitach, wykonujemy biorąc udział w niezbyt skomplikowanych mini-grach zręcznościowych. Najwidoczniej twórcy wyszli z założenia, że nie ma sensu tworzyć rozbudowanych zagadek logicznych, przy których będziemy zmuszeni skorzystać nawet z prawdziwej kartki i ołówka, lecz zaimplementowali znane rodzaje zabaw. Dlatego też oddali do naszej dyspozycji chociażby… konieczność układania puzzli, składających się z czterech kawałków.

Wady, wady, wady

Wady, wady, wady, House, M.D. - recenzja

Tak wygląda komputerowy House, M.D. Na wyżej wymienionych wadach jednak nie koniec. Spodziewałem się, że w grze będziemy mogli usłyszeć dialogi przeprowadzane przez bohaterów, a aktorzy, którzy się w nich wcielają w serialu, użyczą swoich głosów – nic bardziej mylnego. Mało tego, nie doświadczymy także animowanych przerywników filmowych. Możemy jedynie czytać pojawiające się napisy i oglądać statyczne obrazki, na których widnieją dobrze znani nam bohaterowie. Ewidentnie widać, co było celem twórców – zapewne nie stworzenie dobrej gry, lecz przygotowanie produkcji na przysłowiowym kolanie i jak najszybsze jej wydanie ze świadomością, że fani i tak na pewno kupią, widząc nieogolonego doktora na okładce.

Ale można znaleźć i plus. Prawie.

Ale można znaleźć i plus. Prawie., House, M.D. - recenzja

House, M.D. może wyłącznie poratować się przyjemną dla oka oprawą wizualną. Wszystkie postaci, jak również lokacje i przedmioty, które pojawią się w grze, sprawiają wrażenie ręcznie rysowanych. Taka komiksowa grafika ma swoje plusy – recenzowany tytuł charakteryzuje się bardzo niskimi wymaganiami sprzętowymi, ale także minusy – dobrze by było zobaczyć House’a, Cuddy, Wilsona i resztę przeniesionych do wirtualnego świata w tradycyjny sposób. Jeśli zaś chodzi o warstwę dźwiękową, ta również pozostawia wiele do życzenia, ponieważ motywów muzycznych jest zaledwie kilka i po dłuższym czasie zabawy, mamy ochotę wyłączyć głośniki.

Omijać z daleka!

Omijać z daleka!, House, M.D. - recenzja

Reasumując, House, M.D. to gra, która na pewno się sprzeda i kto wie, czy Legacy Interactive nie przygotuje kolejnej części. Takie są prawa rynku. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepiej omijać tę produkcję z daleka, nie dając się zwieść twórcom, którzy reklamują ją jako przygodówkę. Owszem, gra może stanowić wyzwanie, ale dla kilkuletniego dziecka, które bez problemu poradzi sobie z zagadkami, a raczej „zagadkami”, lecz będzie miało trudność z ułożeniem nazw chorób. Dlatego też ciężko znaleźć grupę docelową komputerowej wersji House, M.D. – casuale? Może, ale i oni stwierdzą, że nie mają ochoty w to grać, bo nic nie słychać (poza powtarzającą się muzyką) i nie uśmiecha im się zgadywanie, która odpowiedź w dialogu jest poprawna. Hardkorowcy? Przecież jest tyle innych tytułów… Nie pozostaje nic innego, jak jeszcze raz odradzić zakup.

GramTV przedstawia:

Redakcja gram.pl do grania wykorzystuje nowe modele peryferii firmy Logitech: mysz Wireless Gaming Mouse G700, klawiaturę Gaming Keyboard G510 i słuchawki Wireless Gaming Headset G930. Więcej informacji w naszej sekcji poświęconej sprzętowi firmy Logitech.

2,5
Maksymalne rozczarowanie
Plusy
  • może grafika?
  • postacie znane z serialu (licencja)
Minusy
  • może grafika?
  • muzyka
  • poziom trudności zagadek
  • liczba przypadków
  • brak cut-scenek
  • brak mówionych dialogów
Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
10/10/2010 11:23

Totalnie .. nic specjalnego ..