R.U.S.E. - recenzja

Marcin Kaleta
2010/09/10 12:00
0
0

Nareszcie, po wielu zmaganiach, testach, demach i zapowiedziach na horyzoncie pojawiła się finalna wersja R.U.S.E., strategii czasu rzeczywistego osadzonej w realiach drugiej wojny światowej, której rozgrywka oparta została o specjalne zdolności zwane fortelami. Jak ostatecznie w boju poradzi sobie dzieło Eugen Studios?

Nareszcie, po wielu zmaganiach, testach, demach i zapowiedziach na horyzoncie pojawiła się finalna wersja R.U.S.E., strategii czasu rzeczywistego osadzonej w realiach drugiej wojny światowej, której rozgrywka oparta została o specjalne zdolności zwane fortelami. Jak ostatecznie w boju poradzi sobie dzieło Eugen Studios?

R.U.S.E. - recenzja

Tym razem dane nam było przyjrzeć się uważniej ukończonej wersji gry, w tym trybowi multiplayer, który miał być przecież osią napędową tego tytułu. Aby zapoznać się ze wszystkimi aspektami R.U.S.E., także z tymi dotyczącymi kampanii i fabuły gry zapraszamy do przeczytania beta testu, który opublikowaliśmy jakiś czas temu.

Oszustwem świat stoi

Oczywiście najważniejszym i najczęściej dyskutowanym zagadnieniem tej gry są fortele. Jak jednak działają i czy rzeczywiście przydają się w rozgrywce? Zanim użyjecie jakiejkolwiek ze zdolności, należy pamiętać, że każda działa wyłącznie w obrębie jednego sektora mapy (zasięg będzie pokazany w momencie zagrania fortelu). Błędny wybór miejsca i czasu aktywacji może stać się gwoździem do naszej trumny. Część z nich ma cel ofensywny (przyśpieszenia i wzmocnienia), inne defensywny (akcje maskujące), jeszcze inne mają na celu zmylić przeciwnika (makiety).

Oszustwem świat stoi, R.U.S.E. - recenzja

Skuteczność tych zdolności jest jednak dyskusyjna. W trakcie kampanii i potyczek z SI fortele zwykle działają i spełniają swoją funkcję, gwarantując stworzenie oczekiwanego wyłomu w liniach wroga lub odciągnięcie jego uwagi od prawdziwych oddziałów / budynków. W rozgrywce przeciwko innej osobie - już nie zawsze. Pomijając to, że gracze mogą zdać się na instynkt lub szczęście i po prostu zignorować to, co widzą, źle uruchomione lub błędnie dobrane do sytuacji oszustwo staje się banalnie proste do przejrzenia, nawet dla początkującego gracza. Niektórzy z graczy rezygnują praktycznie całkowicie z ich aktywacji forteli w trakcie gry, używając np. jedynie garstki tych ofensywnych.

Co do działania forteli w R.U.S.E. , to każdy z nich ma inną funkcję. Blitz przyśpiesza wszystkie oddziały o połowę. Fanatyzm sprawia, że jednostki nie poddają się panice i nie uciekają z pola bitwy. Terror powoduje wcześniejszą ucieczkę przeciwnika, atrapy tworzą fałszywe wizerunki budynków, a pozorowana ofensywa pozwala odciągnąć uwagę wroga od prawdziwych jednostek ( podobnie jak dezinformacja, skutkuje to błędnym rozmieszczeniem sił przeciwnika, co otwiera atakującemu możliwość zadania śmiertelnego ciosu). Szpieg pozwala zidentyfikować wszystkie oddziały, natomiast nasłuch odkrywa rozkazy wydane jednostkom przeciwnika. Cisza radiowa pozwala ukryć własną armię, a siatka maskująca podobnie kamufluje budynki. Ostatnim z forteli jest dezinformacja, dzięki której wróg widzi nasze lekkie jednostki jako ciężkie i odwrotnie ( co utrudnia skuteczną obronę przed atakiem).

Arsenał zniszczenia

Arsenał zniszczenia, R.U.S.E. - recenzja

Jak w każdej strategii ważne jest odpowiednie wykorzystanie jednostek i wiedza na temat tego, które z nich są najskuteczniejsze do zwalczanie konkretnego typu oddziałów przeciwnika. Piechota świetnie nadaje się do walki ze stanowiskami artyleryjskimi, może również ukrywać się w lasach i miastach atakując z zaskoczenia, co pozwala jej niszczyć nawet czołgi. Jednak zwykli żołnierze nie mają szans z maszynami pancernymi w otwartej walce. Czołgi nie mogą z kolei wjeżdżać do lasów, ale są zabójcze dla piechoty i mogą nawiązać równą walkę z innymi jednostkami opancerzonymi.

Ciężka artyleria może strzelać na dużą odległość, nie jest jednaka zbyt celna ani odporna. Wśród jednostek naziemnych są oddziały pancerne, takie jak różnego rodzaju czołgi, działa, czy niszczyciele czołgów. Można produkować wozy pancerne, pełniące funkcję zwiadu i będące śmiertelnym wrogiem piechoty (mogą wjeżdżać do lasów oraz atakować z zaskoczenia). Oczywiście, są jeszcze jednostki lotnicze, myśliwce, bombowce, myśliwce bombardujące, samoloty zwiadowcze i wiele innych.

Wielokrotnie w trakcie bety zwracano krytycznie uwagę na pozorną ślamazarność oddziałów w R.U.S.E. . Wrażenie takie odnosimy, gdy obserwujemy wszystko z widoku taktycznego. Owszem, odnosi się takie wrażenie. Jednak przy większym zbliżeniu na daną jednostkę (np. czołg) widać, że w swojej skali porusza się ona bardzo szybko. Gdyby jeszcze je przyspieszyć, to ze swojej perspektywy rozwijałyby naprawdę zawrotne prędkości. Niestety, nadal kuleje odnajdywanie właściwej drogi. Ścieżka, jaką wybierają do przemieszczania się twoje armie bywa absurdalna. Często podążają do celu zupełnie bezsensowną trajektorią, trafiając pod ostrzał przeciwnika.

Jak już wspominaliśmy wcześniej w beta teście R.U.S.E. , twórcy gry, pragnąc wprowadzić dodatkowy element napędzający rywalizację, stworzyli system osiągnięć. Wszystkich razem jest 50, z czego 18 można uzyskać grając w trybie singleplayer, 15 w trybie multi, a kolejne 17 w pojedynczych bitwach z SI. Zobaczymy czy zaimplementowanie takiego rozwiązania będzie dla graczy motywujące.

Wachlarz możliwości

Wachlarz możliwości, R.U.S.E. - recenzja

R.U.S.E. pozwala na kilka rodzajów rozgrywki. Obok standardowej kampanii i trybu multiplayer można również rozegrać pojedyncze bitwy lub sprawdzić się w wypełnianiu misji według konkretnych wytycznych w trybie operacja. Ukończenie tych dodatkowych wyzwań pozwala uzyskać kolejne osiągnięcia, a punkty doświadczenia zdobyte za wygraną dodawane są do poziomu gracza.

Rozgrywając pojedyncze bitwy, możemy wybierać przedział czasowy i nację, którą sterujemy. Wyboru dokonujemy spośród trzech dat: 1939, 1942, 1945. W zależności od tego, którą z nich zaakceptujemy, będziemy mogli budować inne jednostki i budynki. Możemy się wcielić w dowódcę jednego z sześciu krajów. Kierować możemy wojskami amerykańskimi, brytyjskimi, niemieckimi, rosyjskimi, francuskimi i włoskimi. Miła jest zauważalna różnica w arsenałach poszczególnych krajów.

Na przykład Niemcy wśród najsilniejszych jednostek mają bardzo mocne, drogie czołgi i potężną artylerię, z kolei Francuzi maja dostęp do zwiadu opancerzonego, mogącego niszczyć odziały pancerne i ukrywać się w lesie. Niestety, czasem odnosi się wrażenie, że same jednostki nie różnią się za bardzo od siebie wyglądem.

Łączmy się

Grając w trybie multiplayer R.U.S.E. , możemy wybrać spośród kilku opcji: szybka gra (automatyczne wyszukanie meczu w oparciu o typ gry i rok), załóż grę, dołącz do rozgrywki (wybór pomiędzy różnymi mapami założonymi przez innych graczy) oraz gra rankingowa. Niestety trzeba dość długo oczekiwać na dołączenie się kolejnych graczy (zwłaszcza na większych mapach). Mogą oni w każdej chwili się wycofać, co skutkuje czekaniem na kolejną osobę. Mapy nie można włączyć, dopóki nie zapełni się wymaganej ilości graczy. Oczywiście, to, ile to potrwa, zależy od ilości chętnych do gry w sieci.

GramTV przedstawia:

Jak na razie dość często zdążają się problemy z połączeniem w trakcie meczu, jednak to może jeszcze zostać dość łatwo skorygowane przez twórców w najbliższym czasie. Rozłączanie i lagi powodują wyświetlenie się na środku ekranu komunikatu, informującego o zaistniałych problemach. Podobny komunikat widoczny jest, gdy ktoś opuścił grę. W przypadku większych lagów u którejkolwiek z osób gra pauzuje i wszyscy muszą czekać, aż sytuacja się poprawi. Łączmy się, R.U.S.E. - recenzja

Niestety, tak jak w innych tego typu grach zmorą są osoby wychodzące z rozgrywki, zanim się ona zakończy. W momencie gdy przegrywają albo coś nie idzie po ich myśli, po prostu się rozłączają. Pół biedy, jeśli grają jeden na jednego - wtedy przeciwnik wygrywa, ale gorzej jest w przypadku gry drużynowej. Oczywiście, nie jest to wada gry, jednak warto by stworzyć jakiś lepszy mechanizm zapobiegający takim akcjom.

Jeśli ktoś z własnej drużyny opuści mecz wcześniej, gracz automatycznie przejmuje kontrolę nad wszystkimi jego jednostkami i budynkami. Powoduje to chwilowy chaos, gdy usilnie staramy się zorientować, co jest gdzie wybudowane i które oddziały pozostawione były w danym miejscu.

W przypadku multi R.U.S.E. wszystko dzieje się znacznie szybciej niż w kampanii. Wielu graczy nie ma ochoty rozwijać infrastruktury, stawiać wszystkich budynków i ulepszeń i atakuje już po kilku minutach. Z kolei inni uważają, że taka taktyka zabija całą radość z grania. Na nic budowanie bazy prototypów, fabryk, ulepszeń. Ostatecznie wszystko kończy piechota, czołgi średnie i lotnictwo.

Właśnie bombowce stają się jedną z najskuteczniejszych broni w arsenale. Można w ten sposób szybko zniszczyć budynki i bunkry przeciwnika, nie angażując w to swoich głównych sił. Broniąc się przed takim losem warto szybko postawić baterie przeciwlotnicze i w odpowiedniej chwili zastosować fortel terror. Dzięki temu większość samolotów zawróci, zanim zdążą spowodować większe zniszczenia.

Odnosi się również wrażenie, że grając w R.U.S.E. w sieci lepiej atakować niż się bronić, oczywiście, zależy to od stylu rozgrywki indywidualnego gracza. Bunkry mogą być łatwo zniszczone z powietrza, a jednostki pieczołowicie ukryte w lasach i miastach zostają szybko rozstrzelane przez ciężką artylerię wroga. Ta sama artyleria mało się przydaje do obrony, gdyż najskuteczniejsza jest chyba właśnie do eliminacji ukrytych lżejszych oddziałów. Sporo zależy również od topografii terenu i tego, ile po naszej stronie znajduje się mostów, mokradeł i lasów.

Pędzlem po mapie

Pędzlem po mapie, R.U.S.E. - recenzja

Grafika prezentuje się tak jak w udostępnionych wcześniej wersjach. Nie wprowadzono żadnych większych zmian. Z widoku taktycznego (makietowego) wszystko wygląda ładnie i estetycznie. Przybliżając, można zauważyć jednak pewien spadek płynności i oszczędność w detalach części elementów.

Mapy są ładne, widać na nich również szczegóły takie jak działająca latarnia morska (wygląda bardzo fajnie), ruiny zamków, megalitów, góry, lasy, rzeki, mosty, miasta, jednak wszystkiego (zwłaszcza tych drobnych elementów i ozdobników) jest zdecydowanie za mało. Przez to tereny, na których toczy się potyczki, są mało urozmaicone i jedyne, na co zwraca się uwagę, to spalone wraki czołgów. Warto jednak pochwalić grafików za efekty atmosferyczne pojawiające się na niektórych mapach (burza, chmury, śnieg, deszcz).

Przyglądając się mapom z bliższa, można zauważyć, że ciężki ostrzał artyleryjski i wybuchy niszczą lasy, a jadące bardzo szybko czołgi (tylko na maksymalnym zbliżeniu) taranują i niszczą drzewa, przez które przejeżdżają. Niestety, jak już wspomnieliśmy, przy największym przybliżeniu okazuje się, że gra lubi lekko przycinać (na rekomendowanych ustawieniach), a nasza armia mogłaby być wykonana bardziej szczegółowo. Jeśli chodzi o dźwięk, to polski dubbing woła o pomstę i zmiłowanie. Na szczęście można go zmienić na inny język w opcjach, podobnie zresztą jak język całej gry(osobna opcja). Polskie tłumaczenie również nie jest najlepsze. Użycie niektórych zwrotów do opisania pewnych zdarzeń (śmierci oddziałów, porażki czy sukcesu w pewnych momentach fabuły) w kampanii, jest co najmniej dyskusyjne.

Akcent końcowy

Mimo błędów i występujących czasem trudności w wyborze oddziałów R.U.S.E. warte jest uwagi. Jeśli nie jest się zwolennikiem gry sieciowej, można przejść kampanię i na odwrót, jeśli ktoś nie ma ochoty grać w pojedynkę, zawsze może skupić się na trybie multiplayer. Fortele wprowadzają trochę nowości do nieco już skostniałego gatunku RTS (chociaż tak naprawdę nie są znowu niczym wybitnie nowym) i pozwalają na uczucie satysfakcji po zwycięstwie osiągniętym z ich pomocą. Dobrze, że w przypadku tej produkcji zrezygnowano z zabezpieczeń DRM. Każdy gracz chyba wie jak wiele problemów mogą one sprawić. Ostatecznie nie jest to przełom, jaki zapowiadano, jednak nadal jest to kawał przyzwoitej strategii i na pewno znajdą się osoby, którym przypadnie ona do gustu.

Redakcja gram.pl do grania wykorzystuje nowe modele peryferii firmy Logitech: mysz Wireless Gaming Mouse G700, klawiaturę Gaming Keyboard G510 i słuchawki Wireless Gaming Headset G930. Więcej informacji w naszej sekcji poświęconej sprzętowi firmy Logitech.

7,0
Gra nie jest zła, niestety fabuła jest kiepska, a drobne błędy irytują. Nad trybem multi też możnaby jeszcze popracować.
Plusy
  • fortele
  • widok taktyczny
  • prosty interfejs sterowania
  • wielkość map
  • sporo jednostek
  • możliwość robienia zasadzek w lasach i miastach
Minusy
  • nudna fabuła
  • spolszczenie
  • problemy jednostek z odnajdywanie drogi
  • lagi, czekanie na połączenie
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!