Śladami Marco Polo
Podobnie jak dwa lata temu, tak i tym razem męskie wcielenie Lary Croft wyruszy śladami dawnych podróżników. Padło na włoskiego obieżyświata Marco Polo, który w swej książce „Milion” dokładnie opisał wszystkie swoje wyprawy i wojaże na Daleki Wschód lecz jedna z nich została owiana mgłą tajemnicy… W swą podróż z Chin do Wenecji, wedle zapisków, wyruszył z załoga liczącą ponad sześciuset członków rozmieszczonych na czternastu okrętach, a dotarł na zaledwie jednym i to z garstką ludzi na pokładzie. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, co spowodowało tak wielkie zniszczenie ekspedycji, ale krążą pogłoski, jakoby głównym celem tej wyprawy było odnalezienie mitycznego miasta Shambhala i odzyskanie legendarnego kamienia Cintamani, przy którym złapanie złotej rybki to mały pikuś. Ten bowiem spełnia nie trzy, a wszystkie życzenia jego posiadacza i gdyby faktycznie istniał, w dzisiejszych czasach byłby wart oszałamiające miliardy dolarów. Tym tropem wyruszy dobrze nam znany Nathan, jednak nie on jeden chce odszukać tajemniczy artefakt. Podtytuł gry powinien przynajmniej częściowo wyjaśnić z kim będziemy mieli do czynienia tym razem.
Mieszanka Indiany Jones’a i Jamesa Bonda
Nathan to jednak koleś, który nie da sobie pluć w twarz. To taki typ trochę a la Indiana Jones, trochę jak James Bond. Z jednej strony nie cofnie się przed niczym co powstrzyma go przed odkryciem sekretnego artefaktu, z drugiej zaś dobrze wyglądającą posturą oraz swym ciętym dowcipem sprawia, że nawet pod naporem ołowiu cały czas kręci się wokół niego jakaś urodziwa panna. Tym razem towarzyszką przygód Drake’a będzie australijska ślicznotka Chloe Frazer - ten sam typ niepokornego ducha co Nathan, tyle tylko, że bardziej brawurowa i bezkompromisowa.
Pojawiły się nawet plotki, że sam główny bohater stanie się przez to bardziej mroczniejszy. Nic bardziej mylnego. W Uncharted 2 po prostu poznamy Nathana w jego bardziej naturalnych warunkach pracy (wizyta w dżungli z pierwszej części raczej nie była planowana), a co za tym idzie także i jego naturalne zachowanie. A to z kolei będzie wystawione na ciężkie próby. I nie mam tu na myśli kombinowania jak uratować swój własny tyłek przed ostrzałem wroga. Żeby dodać nieco pikanterii warto wspomnieć, że Nathana z Chloe łączy coś więcej niż biznesowe sprawy, a w trakcie gry pojawi się także dobrze znana z pierwszej części Elena… Autorzy zapewniają jednak, że bez znajomości „jedynki” każdy i tak będzie się dobrze bawił, fabuła ma być bardziej zawiła i dramatyczna, a w samą grę mamy grać zdecydowanie dłużej. Zresztą samych scen przerywnikowych nagrano aż 90 minut, które spokojnie starczyłyby na pełnoprawny film.
Nie tylko dżungla
W pierwszej odsłonie gry znaczną część czasu spędziliśmy w przepięknej, choć na dłuższą metę monotonnej, dżungli. Tym razem środowisko gry jest zdecydowanie bardziej zróżnicowane. Już pierwszy trailer pokazał nam Nathana brodzącego po kolana w śniegu, który na marginesie jest oczkiem w głowie grafików – to ma być najbardziej realistyczny śnieg jaki kiedykolwiek widzieliśmy w grze wideo. Z kolei fragment rozgrywki zaprezentowany podczas tegorocznych targów E3 pokazał nam w pełni jedno z nepalskich miast, w którym feeria kolorów przepięknie kontrastuje z wszechogarniającym miasto syfem, brudem i zniszczeniami. A to nie wszystko. Evan Wells z Naughty Dog twierdzi, że podróż Drake’a zabierze nas z Turcji do Borneo, poprzez wspomniany już Nepal, tybetańskie świątynie, na mroźnych szczytach Himalajów kończąc. Wszystkie miejscówki oczywiście będą ze sobą spójnie powiązane za sprawą scenariusza, ale już dziś nie można odmówić im jednego – uroku. Uncharted 2 to gra, która (zaraz padnie modne ostatnio stwierdzenie) wyciska ostatnie soki z mocy obliczeniowej PS3.
I choć przy każdej innej produkcji zapewne takie stwierdzenie wyśmiałbym złośliwym komentarzem, tak po tym co mogliśmy zobaczyć na E3 można śmiało stwierdzić, że oto mamy do czynienia z grafiką naprawdę nowej generacji, przy której Killzone 2 jest „tylko” ładny. Niesamowita dbałość o każdy najdrobniejszy detal sprawia, że momentami mamy ochotę stanąć na dachu hotelu i podziwiać panoramę nepalskiego miasteczka otoczonego górskim krajobrazem. Dopiero uszczypliwa uwaga naszej partnerki byśmy w końcu się ruszyli przypomina, że przybyliśmy tu wykonać pewną misję, a nie podziwiać niezaprzeczalnie urokliwe widoki.
Liczy się każdy szczegół
Nowy Uncharted ma hulać na podrasowanym silniku Naughty Dog Engine 2.0, który pozwala na wyświetlanie jeszcze większej ilości poligonów, a co za tym idzie prowadzenia walk z większą grupą przeciwników. System odpowiedzialny za generowanie światła i cienia przeszedł gruntowną modernizację, a przeciwnicy zostaną wyposażeni w ulepszoną SI, dzięki której będą zachowali się jeszcze bardziej wiarygodnie. Wszystko to możecie podziwiać na załączonych screenach, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co załoga „niesfornych psiaków” zrobiła z animacją. Tu wszystko jest jak żywe, Nathan wspinając się po ścianach i skacząc z barierki na barierkę, chowając się za osłonami wygląda jak żywy i dopiero w akcji gra pokazuje swój prawdziwy pazur. Zgodnie z panującymi trendami Drake będzie mógł wchodzić w interakcję z licznymi obiektami zastanymi na miejscu, głównie używając ich jako zasłony przed ogniem. Co ważne, każdy przedmiot zachowa swoje naturalne właściwości, zatem chowając się za drewnianym biurkiem trzeba mieć świadomość, że w każdej chwili zmasowany ogień może z użytecznego mebla zostawić garstkę wiór. Ta zasada działa także w odwrotną stronę. Adwersarze także będą starali się osłaniać, a my uzyskamy możliwość destrukcji „improwizowanej” tarczy.