World of Warcraft: Wrath of the Lich King - wywiad z Rycerzem Śmierci

Lucas the Great
2008/11/15 20:39

gram.pl: Witamy. Nim przejdziemy do dalszych pytań, chcielibyśmy się dowiedzieć, co pchnęło pana do wkroczenia na ścieżkę Rycerza Śmierci. Chodziło o unikalne możliwości, jakie oferuje ta kariera? O pierwiastek heroiczny?

World of Warcraft: Wrath of the Lich King - wywiad z Rycerzem Śmierci

gram.pl: Witamy. Nim przejdziemy do dalszych pytań, chcielibyśmy się dowiedzieć, co pchnęło pana do wkroczenia na ścieżkę Rycerza Śmierci. Chodziło o unikalne możliwości, jakie oferuje ta kariera? O pierwiastek heroiczny? Annomander: To była wola przeklętego Arthasa, Króla Licza. Całe życie poświęciłem służbie Sojuszowi, a ten potwór przemienił mnie, tchnął wypaczone życie w martwe kości. Odebrał pamięć i wolną wolę. Zmusił do czynienia makabrycznych rzeczy. Z jego rozkazu musiałem mordować cywilów, bezbronnych i słabych. Czy tu widzi pan jakiś „pierwiastek heroiczny”? Ja widzę bestialstwo i najgorsze zło, któremu kiedyś przysięgałem się przeciwstawić.

gram.pl: Cóż, rozumiemy ten punkt widzenia, ale przecież po kilku poziomach doświadczenia odzyskał pan wolność i zrzucił jarzmo Arthasa. W zasadzie tajemnicą poliszynela było, iż tak się stanie... Annomander: Nie rozumiem pańskich słów. Owszem, jestem wolny i ponownie służę Sojuszowi. Nie pojmuję jednak reszty wywodu. Jaka tajemnica poliszynela? W latającym zamku Króla Licza nie słyszałem żadnych plotek o możliwym odzyskaniu wolności. Nikt zresztą nie myślał wtedy o służbie Arthasowi jako zniewoleniu. Magia wiążąca nasze umysły była zbyt potężna. Nie od końca pojmuję też stwierdzenie o „kilku poziomach” – to znaczy domyślam się, że może chodzić o przekroczenie kilku progów bestialstwa podczas wojny z rycerzami Szkarłatnej Krucjaty albo o to, że zamek znajduje się wyżej niż ziemia, ale nijak nie potrafię pana pytania umieści w sensownym kontekście...

gram.pl: Spróbujmy więc inaczej... Służba Arthasowi łączyła się z wypełnianiem kolejnych zadań i awansem na kolejne poziomy doświadczenia. Misje związane ze wspomnianym przez pana atakiem na Nowy Avalon i okolice miały tu kluczowe znaczenie. Po osiągnięciu 58. poziomu nastąpił zwrot akcji – choć dla innych Rycerzy Śmierci, tych nadgorliwych, mógłby to być może nawet i 60 poziom... Annomander: Liczby, którymi pan szafuje, wprowadzają mnie w konsternację. Nic z tego nie pojmuję. Wspomniany został jednak Nowy Avalon – to tam po raz pierwszy ktoś z mieszkańców zawołał do mnie po imieniu. Dowiedziałem się, że żyłem kiedyś innym życiem. Ale wystąpienie z szeregów armii Arthasa było możliwe dzięki załamaniu się ataku na Kaplicę, w której schroniło się ostatnich 300 obrońców Światła i potężnej sile woli Dariona Morgraine’a, a nie dzięki jakimś dziwnym liczbom.

gram.pl: Widzę, że na niektórych płaszczyznach trudno nam się dogadać, spróbujmy więc póki co innego pytania, bardziej neutralnego. Rozumiem, że imię Annomander nawiązuje do postaci Anomandera Rake z Malazańskiej Księgi Poległych Stevena Eriksona. Czyżby podwójne „n” wynikło z faktu, iż oryginalne imię było już przez kogoś zajęte? Ktoś inny miał taki sam pomysł? Czy takie sztuczne modyfikowanie imienia nie trąci nieco dziecinnym podejściem do sieci? Annomander: Zmienia pan taktykę, co? Zamiast radosnego przymykania oczu na bestialskie mordy dokonane przez armię Króla Licza i żonglowania jakimiś dziwnymi cyferkami, zabiera się pan za zagrywki osobiste? Może ja też zmienię taktykę i zamiast odpowiadać panu słowem, odpowiem opancerzoną pięścią? Co do sieci, to chyba w poprzednim życiu nie byłem rybakiem, więc jedyne, co mi przychodzi do głowy, to obwiązać nią pana, obciążyć kamieniami i zafundować zwiedzanie dna morskiego. Co pan na to?

gram.pl: Hej, jestem nieuzbrojony! Jestem cywilem! Podróżowaliśmy razem, nie ma chyba powodów do okazywania agresji? Postaram się inaczej dobierać słowa. Możemy kontynuować? Annomander: Pierwszy argument poniżej pasa, drugi naciągany, ale wybaczam. Jednocześnie chcę zwrócić uwagę, że jako „nieuzbrojony cywil” zagrzewał mnie pan do walki, naciskał na używanie mocy i kazał się ustawiać w pozach heroicznych w momentach, gdy na włosku wisiało moje życie. Do tego na początku bez przerwy musiałem słuchać marudzenia o kiepskim sprzęcie, jaki panu pozostał, niskiej jakości zdjęć i podobnych głupotach. Dookoła ginęli ludzie, a pan myślał tylko o swoich zabawkach. Nieważne, proszę pytać dalej. Obiecałem porozmawiać, więc zacisnę zęby i to zrobię. Nie łamię danego słowa.

gram.pl: Rycerze Śmierci posiadają bardzo ciekawe, przydatne w walce umiejętności. Trzy drzewka rozwoju pozwalają na skompletowanie imponującego zestawu, o przynajmniej trzech bardzo różnych konfiguracjach. Aspekty Krwi, Mrozu i Bezbożności – co może pan nam o nich opowiedzieć? Annomander: Owszem, Arthas, tworząc Rycerzy Śmierci, dał im wielki potencjał. Mieliśmy być rdzeniem jego armii, ostrzem podążającym za tarczą z ożywionego mięsa i kości. Faktycznie, moi bracia, ci nawróceni i ci wciąż pozostający we władzy Króla Licza, dzielą się w pewien sposób na trzy grupy. Aspekt Krwi przywodzi mi na myśl wypaczoną wizję Paladyna. Ci, którzy koncentrują się na Mrozie, to najwierniejsze odbicia tego, czym stał się Arthas. Aspekt Bezbożny w pewnym sensie jest najmniej rycerski, pod wieloma względami kojarzy się z profesjami magicznymi. Czy taka odpowiedź pana zadowala?

gram.pl: Na początek to wystarczy. Podrążyłbym jednak temat głębiej. Bezbożni Rycerze Śmierci uważani są ogólnie za najszybciej awansujących na poziomy doświadczenia. Korzystają z pomocy przywołanych zza grobu istot, do tego dysponują paroma zdolnościami pozwalającymi na zadawanie obrażeń AOE. Dodatkowo są w stanie bronić drużynę za pomocą strefy antymagicznej. Może się pan do tego jakoś ustosunkować? Annomander: Znowu używa pan dziwnych określeń, ale rozumiem, że sednem tego wywodu i pytania jest droga Bezbożna. Nie jest to ścieżka, która specjalnie mnie fascynuje. Myślę, że zbyt wiele w niej pozostaje z mocy Króla Licza. Takie wypaczenie niezbyt przystoi obrońcy Światła. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby korzystali z niej „rycerze”, którzy ostatnio dołączyli do Hordy. Ci plugawcy nie mają zahamowań. Jak wspominałem, ogólnie jest to raczej bojowy mag niż prawdziwy rycerz. Do tego pozostaje chodzącą potwarzą dla bogów...

GramTV przedstawia:

gram.pl: W takim razie zajmijmy się Mrozem. Krążą opinie, że to taka wariacja na temat tanka z możliwościami CC, dzięki efektom spowolnienia i unieruchomienia. Pewna ilość umiejętności przerywających rzucanie zaklęć i wyłączających leczenie też jest tu bardzo interesującą. Chcielibyśmy jednak opinii z pierwszej ręki, od pana. Annomander: Jak wspominałem, Rycerze Śmierci korzystający ze ścieżki Mrozu najbardziej przypominają ogólny wizerunek Arthasa. Nie wiem, o co chodzi z tym „tankiem”, bo nie mamy w zwyczaju tankować jak krasnoludzcy wojownicy. Alkohol ma dla nas mniejsze znaczenie. Tak czy inaczej, ścieżka Mrozu wiąże się ze zwiększeniem możliwości obronnych i mocami opartymi na zimnie, a więc spowalniającymi, unieruchamiającymi. Magowie ze skostniałymi palcami nie są tak skuteczni, prawda? Jednak koncentrując się na tej ścieżce, rezygnuje się po części z elementów ofensywnych, skupiając na defensywnych.

gram.pl: Jak więc wygląda sprawa, gdy ktoś skoncentruje się na drzewku Krwi? Wspomniał pan o „wypaczonej wizji Paladyna” – czyżby znajdowało się tam coś w rodzaju osławionego „bąbelka” albo jakieś moce kompatybilne z tamtą klasą? To zdaje się najbardziej ofensywne rozwiązanie, ale mocno uzależnione od trafień krytycznych? Annomander: Hmm... W zasadzie znowu nic nie pojmuję z pana wywodu, ale owszem, o ścieżce Krwi mogę nieco opowiedzieć. Tacy Rycerze Śmierci dobrze sobie radzą w pojedynkę, bo duża część mocy pozwala im regenerować siły życiowe bezpośrednio w czasie walki. Oczywiście siłą rzeczy nie polegają aż tak bardzo na pancerzu. Taki styl walki pozwala na szybkie pokonanie przeciwnika bez ponoszenia trwałych strat, ale faktycznie najskuteczniej wypada, gdy uda się jednym ciosem powalić wroga. To chyba jednak dosyć ogólna zasada, prawda?

gram.pl: Nurtuje nas też kwestia doboru broni. Wasze miecze runiczne mogą zostać łatwo zmienione dzięki rekonfiguracji używanych runów. To daje potencjalnie spore pole do manewru. Widuje się też Rycerzy Śmierci używających zamiast ciężkiej dwuręcznej broni dwóch lżejszych. Proszę nam nieco opowiedzieć o tych kwestiach. Annomander: Osobiście preferuję ciężkie, zadające poważne rany rodzaje broni. Ale faktycznie, wśród Rycerzy Śmierci ze ścieżki Mrozu widywałem takich, którzy walczyli z ostrzem w każdej ręce. Jeśli idzie o zaklinanie runami broni, to sprawa jest raczej prosta – należy zastanowić się, jaki styl walki preferujemy, i pod tym kątem się wspomóc. To dosyć indywidualna kwestia. Przecież zmian nie można dokonać ot tak sobie, gdziekolwiek...

gram.pl: Pozostaje jeszcze jedna kwestia – w czasie wykonywania zadań dla Arthasa i jego generałów Rycerze Śmierci dorabiają się relatywnie potężnego zestawu przedmiotów – w zasadzie wychodzą z tego etapu „na niebiesko”. Czy tamte przedmioty starczają na długo? Wydaje się to być prawdopodobne, chociaż po wkroczeniu na standardową ścieżkę zadań z poprzedniego dodatku ma się szansę dosyć szybko sięgnąć po zabawki z instancji – chyba są one lepsze od tego, z czym się opuszcza zamek Arthasa? Annomander: O ekwipunku rycerskim mówimy, tak? W zasadzie to, co uzyskałem na służbie Króla Licza, nim dane mi było zerwać łańcuchy, to zacne wyposażenie. Pozwoliło mi później bez trudu wykonać wiele zadań, a otrzymywane w nagrodę przedmioty zdecydowanie nie należały do zbyt przydatnych. Jednak teraz już widzę możliwości wymiany pancerza i innych drobiazgów, zwłaszcza w wyniku stoczenia naprawdę heroicznych walk. Jest to o tyle kuszące, że dodatkowo zerwę częściowo z wizerunkiem sługusa Arthasa. Pamięta pan, że na początku w Stormwind obrzucano mnie zgniłymi owocami? Taka szata szpeci człowieka...

gram.pl: To chyba wszystko, o co chcieliśmy pana zapytać. Dziękujemy za poświęcony nam czas... Annomander: Cieszę się, że wypełniłem tę obietnicę i dzięki temu mogę wrócić do walki. Staniem w miejscu i strzępieniem ozora nie uratuje się świata. Prywatnie dodam, że gardzę takimi pasożytami jak pan. Ten świat to nie miejsce dla słabeuszy i krętaczy. Tu trzeba działać szybko, sprawnie i nie zastanawiać się dwa razy nad znaczeniem rozkazów...

Komentarze
25
Usunięty
Usunięty
16/11/2008 18:53
Dnia 15.11.2008 o 22:28, Khasim napisał:

było za***ste.

Prosiłbym o wyrażanie swoich emocji bez pomocy słów uważanych za wulgarne.

Usunięty
Usunięty
16/11/2008 18:26
Dnia 15.11.2008 o 22:05, gadula4 napisał:

> /ciach/ A napiszecie coś bliżej o walce w locie i niszczeniu budynków? Najlepiej jakby się też w taką otoczkę fabularną ubrać udało ;)

Poczytaj sobie na stronach poświęconych WoWowi już wystarczająco dużo postów o jednej grze tutaj mamy.

Lucas_the_Great
Redaktor
16/11/2008 17:47

Doszliśmy do wniosku, że przyda się na okrasę wywiadu parę fotek - miłego oglądania :)




Trwa Wczytywanie