Weekend z grą Red Alert 3 - o wyższości sierpa nad młotem...

Lucas & Myszasty
2008/11/02 12:15
7
0

...czyli nie taki Stalin straszny jak go malują

...czyli nie taki Stalin straszny jak go malują

...czyli nie taki Stalin straszny jak go malują, Weekend z grą Red Alert 3 - o wyższości sierpa nad młotem...

Lucas the Great: Premiera Red Alert 3 wywołała w sieci dyskusję na specyficzny temat. Chodzi o użycie w kampanii reklamowej tej gry elementów związanych z jedną z frakcji - mianowicie sowieckiej Rosji. Nastąpił wysyp czerwonych gwiazd oraz pamiętnego combo: sierpa i młota. Cóż, faktycznie jest to odniesieniem do fabuły, w której ZSRR na skutek manipulacji czasem przetrwało w dobrym zdrowiu, zamiast runąć w wyniku Pierestrojki. Taka wola autorów scenariusza. Jednakże porobiło się przy okazji tak, że można w ramach nabywania powiązanych z grą gadżetów wyposażyć się w czapki, koszulki (i diabli wiedzą co jeszcze) opatrzone symbolem sierpa i młota. Symbolem totalitarnego reżimu, którego istnienie świat przypłacił milionami ofiar. Z etycznego punktu widzenia to bardzo wątpliwe, czyż nie?

Myszasty: Zaraz, zaraz. Mówisz Lucasie, że są to, cytuję: "czapki, koszulki (i diabli wiedzą co jeszcze)". Następnie pada zarzut, że są one opatrzone symbolami totalitarnego państwa. Wcześniej jednak pojawia się informacja, że są to "powiązane z grą gadżety". I jeśli traktować je w takiej kategorii, jeśli oprócz tych symboli znajduje się tam również logo gry, to czemu nie? Tym bardziej, iż z tego co zauważyłem, większość symboliki została tu poddana pewnym modyfikacjom. Poza tym, nie zapominajmy o jednej rzeczy, która akurat w przypadku Red Alert jest moim zdaniem dość istotna. Grę stworzono na Zachodzie, który bezpośrednio - może poza wschodnimi Niemcami - nie doświadczył na swoich plecach sowieckiego buta. Dla ludzi z EA LA to teraz jedynie egzotyczne symbole przywołujące mgliste wspomnienia z dzieciństwa. Pamiętasz jeszcze wielką modę na radzieckie mundury i odznaczenia w czasach Pierestrojki? W USA sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.

Lucas the Great: Ameryka faktycznie ma swoistą manię na punkcie "poetyki" sowieckiej Rosji. Nie da się zaprzeczyć. Pierwszy Red Alert powstał na fali wspomnianej przez ciebie mody pierestrojkowej. Czy jednak jest to jakimkolwiek rozsądnym wytłumaczeniem? Czy fakt, że grę stworzono w kraju, w którym młodzi ludzie uważający się za postępowców i buntowników bezkrytycznie obnoszą się z twarzą Che Guevary na t-shirtach, zmniejsza wagę problemu? I czy, idąc tym tropem dalej, nie byłoby zasadne reklamowanie kolejnej gry dotyczącej II Wojny Światowej za pomocą koszulki i kubeczka z -oczywiście poddanymi "pewnym modyfikacjom" – wroną i swastyką? Ma się rozumieć, że dla podkreślenia, iż to tylko gadżet związany z grą, nad tymi symbolami widniałby jej tytuł...

Myszasty: Owszem, jest to wytłumaczenie, choć kwestia jego racjonalności jest dyskusyjna. Mówimy przecież teraz o ludziach, którzy mają zupełnie inną mentalność niż my i takoż inny bagaż doświadczeń historycznych. Swastyki i wrony raczej by nie przeszły, jestem tego pewien. Więc to akurat nie jest argument moim zdaniem, tylko czysty populizm. Wracając wszakże do tematu - w pierwszej wypowiedzi chciałem Cię właśnie sprowokować do takiej skrajnej reakcji, co jak widzę przyszło mi bez trudu. Sam nie jestem zwolennikiem umieszczania tego typu symboli na wszelkich kubkach, czapeczkach, koszulkach i breloczkach. Są jednak wyjątki, których będę twardo bronił. Pamiętasz może słynną "aferę" związaną z sowiecką flagą w polskim wydaniu 9 Kompanii? Co o tym sądzisz?

Lucas the Great: Faktycznie, dałem się nieco sprowokować. Na dodatek zepchnąć do roli agresywnego, populistycznego konserwatysty. A przecież nic nie jest jednoznaczne. Ja sam od żołnierzy sowieckich opuszczających Polskę odkupiłem mundur galowy z szynelem i polowy sort oficera Specnazu. To jednak było prawie dwadzieścia lat temu. Wtedy każdy wiedział, z czym to się je. Dziś to już zamierzchła przeszłość. Po prostu niepokoi mnie takie oswajanie komunizmu i ZSRR. Uważam się za człowieka z poczuciem humoru, dlatego nieco karykaturalne przedstawienie sowietów w serii Red Alert nie przeszkadza mi. Za to przeraża mnie myśl, że powoli zachodzi potencjalnie tragiczna metamorfoza - totalitarny reżim staje się czymś w rodzaju ikony popkultury. Wiesz, mam świetną pamięć. Jako dziecko widziałem z okna walki na gdańskiej starówce, gdy rozpoczynał się Stan Wojenny. Wypaliło się w pamięci. Dlatego nie podoba mi się proces oswajania komunizmu, który obserwuję, a którego elementem są gadżety powiązane z Red Alert 3. Sprawy z 9 Kompanią nie kojarzę, przybliż.

Myszasty: Sprawa 9 Kompanii świetnie wpasowuje się w Twoją wypowiedź. Chodziło tam o dodanie do naszej kolekcjonerki radzieckiej flagi, z czego zrobiła się przez chwilę całkiem zażarta dyskusja na forum. Ja broniłem wtedy tego "gadżetu". Dlaczego? Ponieważ nie uważam go w tym wypadku za formę gloryfikowania czy oswajania komunizmu. Tutaj dochodzimy do sedna sprawy – RA3 to gra w fikcyjnym uniwersum, pozbawiona realizmu, i jak sam przyznałeś, mocno przerysowana w formie. 9 Kompania to również RTS, ale stawiający raczej na realizm i oddanie klimatu okupacji Afganistanu przez ZSRR. Ze względu na charakter gry, ukazane to zostało z perspektywy radzieckich żołnierzy, zaś dobrze zbudowany klimat wiele osób potraktowało jak całkiem poważną propagandę. Flagi nie traktuję więc w tym wypadku jako taniej sensacji, tylko dodatek o charakterze historycznym. Ktoś użył wtedy kontrargumentu dotyczącego Silent Huntera i bandery Kriegsmarine. Ja akurat nie miałbym nic przeciwko temu, jeśli tylko zezwalałoby na to nasze prawo.

Lucas the Great: Fakt, w momencie, gdy sprawa dotyczy potraktowanych serio elementów historycznych, można na zagadnienie patrzeć przez pryzmat edukacyjny. Jednakże niewiele gier dotyka tematu w wystarczająco wierny sposób, by było to furtką do stosowania symboli powiązanych ze zbrodniczymi reżimami. Flaga jest trochę jak te moje mundury - swoistym przedmiotem z epoki, ma raczej zdrowe konotacje. Pod takimi flagami żołnierze rosyjscy dokonali inwazji na Afganistan. Za to żaden z nich nie chodził w szpanerskiej czapeczce z sierpem i młotem. Same symbole to jedno - istniały i nie wolno pod żadnym pozorem ich zapomnieć. Ale trzeba pamiętać, że były powiązane z tragicznymi kartami historii ludzkości, a nie kojarzyć z popcornem, kubeczkiem, breloczkiem i fajnym podrywem "na oryginała". Narzekaliśmy na Amerykę, ale nawet u nas w kraju jest tendencja do znacznie lżejszego traktowania symboliki komunistycznej niż nazistowskiej. Chociaż na obie jest ten sam paragraf.

GramTV przedstawia:

Myszasty: I o to w sumie rozbija się cały problem. O stosowanie wciąż najtańszych i najmniej skutecznych metod. Zamiast zapobiegania stawiamy paragraf i pilnującego go policjanta. Bo tak taniej. A skuteczność takich metod jest prawie żadna, nie wspominając o efekcie zakazanego owocu. Spójrz jak wygląda to w praktyce, jeśli nawet sądy stają po stronie młodych nazistów, uznając w tym kontekście "hailowanie" za starożytne pozdrowienie. Niestety, odpowiednie wykształcenie i wyedukowanie ludzi to rzecz niezwykle kosztowna i czasochłonna. Najprościej więc zakazać i mieć święty spokój. Rodzi to sytuacje kuriozalne, jak na przykład konieczność samodzielnego wykonywania oznaczeń na modelach samolotów - praktycznie żaden producent nie dostarcza w zestawach kalkomanii swastyk. Przecież wszyscy modelarze to kryptofaszyści, którzy tylko czekają na okazję do przejęcia świata. Jest to chore i absurdalne, tylko czekam, kiedy w programach edukacyjnych i podręcznikach niemieckie, radzieckie, włoskie, czy japońskie flagi będą zasłaniane napisem "censored". Przy odpowiednim poziomie wyedukowania młodych ludzi, żaden z nich nie zakładałby koszulki z Che, czy quasi-faszystowskiego mundurku. Bo rozumieliby, że to po prostu totalny obciach.

Lucas the Great: "Obciach" w kontekście publicznego afiszowania się z podobizną faceta, który sam powiedział, że mógłby poświęcić życie wszystkich Kubańczyków dla ogólnoświatowej rewolucji, to chyba niewłaściwe słowo. Nieważne, zejdźmy z Ernesta. Swastyki nie ma na modelach, ale symbole Armii Czerwonej jak najbardziej w pudełkach znajdziesz. Bo widzisz, popkulturowy aspekt sowieckiego komunizmu jest na Zachodzie nacechowany humorystycznie. W Red Alert 3 masz tego świetny przykład. Fikcyjny dyktator jest tak komiczny, że zza maski klauna ledwie widać twarz potwora. Taki slapstickowy tyran. Wesoły jajcarz, troszkę satyr... Zastanawiałeś się może, dlaczego komunizm jest taki "do śmiechu" w popkulturze? Zwłaszcza w kontraście do nazizmu?

Myszasty: Tego "obciachu" użyłem celowo, żeby podkreślić kontrast do wspomnianego przez Ciebie podrywu "na oryginała". Komunizm nie zawsze jest "do śmiechu", a i z faszyzmu kpiono niekiedy okrutnie, co w iście mistrzowskim stylu zainicjował Charlie Chaplin. A czemu tak się dzieje? Przyznam szczerze, że wcześniej o tym nie myślałem w takim ujęciu. Jedną z przyczyn może być to, o czym już wcześniej wspominałem - w przeciwieństwie do nas, Zachód nie żył pod "bratnią opieką" przez kilka dziesięcioleci. Ma więc dużo większy dystans do czerwonych. Drugą sprawą, po stosunkowym uspokojeniu nuklearnej paranoi, mogła być chęć "oswojenia" zagrożenia, pokazania go ludziom na zasadzie kontrastu. "My mamy demokrację i wolność, u nas jest normalnie. Nie bójcie się, popatrzcie na ten absurd, jak ktoś tak zabawny może być dla nas zagrożeniem?" Po latach życia w paranoicznej atmosferze ciągłego zagrożenia wojną nuklearną ludzie mogli potrzebować takiego zaworu bezpieczeństwa.

Lucas the Great: Wydekoltowane panny ze spluwami i czerwoną gwiazdą przypiętą do stroju oraz zabawny dyktator na tle popiersia Lenina - takie ZSRR nam zafundowali twórcy z EA LA, mieszkańcy słonecznej Kalifornii. Dorzucili tresowane niedźwiedzie. Oczywiście nie próbowali zakłamywać rzeczywistości, bo całość akcji Red Alert 3 dzieje się w świecie alternatywnym do naszego. Nie mam im za złe tego podejścia na luzie, gra się fajnie, ale jak już się zgodziliśmy, umieszczanie sierpa i młota na promocyjnych gadżetach to już nieco zbyt pochopne działanie. Może w stolicy popkultury - czyli Los Angeles - jest to "cool", ale w kraju, który jeszcze dwie dekady temu przerabiał finał realnego socjalizmu raczej nie do końca. Czyli co, Myszasty, na koniec zostanie nam smutna konstatacja, że społeczeństwo nam durnieje, ludzie wolą popcorn od historii, a my - ponieważ pamiętamy Stan Wojenny - jesteśmy starymi zdziwaczałymi prykami? Sztywniakami nie umiejącymi się cieszyć smakiem herbaty z kubeczka okraszonego symbolem masowego mordu i marudzącymi, gdy damski biust zasłania nam twarz speca od plutonów egzekucyjnych?

Myszasty: Oczywiście ludzie mają do tego prawo. Zresztą ze specami od marketingu nikt nie wygra, oni zawsze wiedzą swoje. Weź pod uwagę, że większość tego typu gier kierowana jest do ludzi, dla których wojna czy komunizm to tylko nudne 45 minut w szkole. Opowieść o zamierzchłych czasach. Ale choć przed .org dużo częściej niż "historycy" ludzie wpisują "joemonster" nie ma co popadać w paranoję. Przynajmniej dopóki dyskusje na ten temat wciąż będą się pojawiać.

Na koniec dodam jeszcze, że mój kubek do kawy ozdabia swoją ponurą facjatą niejaki Darth Vader. Te czarne charaktery mają jednak swoją charyzmatyczną magię. Ale to już temat na zupełnie inną dyskusję...

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
02/11/2008 20:11

@ HugenPopieram wypowiedź Hugena... All Commies Are Bastards !Jeżeli chodzi o samą grę, to jest ona średnia, zarówno kampania jak i multi. Rozumiem nieprzemijający ślinotok Red Alert 2, aczkolwiek przypominam, że w czasie w którym Red Alert 2 jak i seria Command & Conquer królowały, to tylko dlatego, że nie miały one zbyt dużej konkurencji jeżeli chodzi o skale gier strategicznych. Przepraszam, ale w dobie tak ciekawych rozwiązań w tym gatunku jak Company of Heroes i World In Conflict – od Red Alert 3 wymagałbym co najmniej dorównania do poziomu tych dwóch gier, a tak otrzymałem jedynie średniaka o zawyżonych ocenach, a może nawet typowy „kibel” od EA z legendarnym tytułem w tle.

Usunięty
Usunięty
02/11/2008 18:30

Miało być Nazizmu i Komunizmu oczywiście. Ale akurat przez przypadek wyszło mi tak jak to się w Polsce przedstawia :D

Usunięty
Usunięty
02/11/2008 18:28

Ktoś użył wtedy kontrargumentu dotyczącego Silent Huntera i bandery Kriegsmarine. Ja akurat nie miałbym nic przeciwko temu, jeśli tylko zezwalałoby na to nasze prawo.Nie wiem czy autorzy wiedzą ale w konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej w artykule bodajże trzynastym zabronione jest zarówno gloryfikowanie Nazizmu oraz Nazizmu razem ze wszystkimi jego symbolami, oczywiście są "równi i równiejsi" wobec czego zabronione są w Polsce flagi ze swastyką natomiast uchodzi płazem i przedstawiciele prawa nie robią sobie nic z tego, że w sklepach można nabyć flagi z sierpem i młotem - ideologii, która chciała utopić całą Europę w morzu krwi. Ale cóż ma być innego, skoro w Polsce na stołkach zasiadają czerwoni (tudzież ich synowie albo wnukowie).




Trwa Wczytywanie