Dzień piąty - Agroprom

Bo to jest nasza Powinność

Bo to jest nasza Powinność

Zapis: Iwan Kowboj / 18-08-2011 / 11:31 / Wysypisko Bo to jest nasza Powinność, Dzień piąty - Agroprom

Nie jest dobrze. Trzeba było jednak zaryzykować i iść nocą. Żeby dostać się do Agropromu, muszę przejść w zasadzie w poprzek Wysypiska, opanowanego przecież w znakomitej części przez bandziorów. Myślałem, że uda mi się może przemknąć bokami, ale właśnie taka taktyka sprawiła, że tkwię teraz ukryty za blokiem betonu, obok blokującej mi dalsze przejście anomalii. Za plecami mam w tej chwili posterunek z kilkoma bandytami, a w kałaszu ostatni pełny magazynek. Jestem zablokowany i bliski paniki, nie mogę się ruszyć, a od tej cholernej anomalii zaczęła mnie boleć głowa.

Zapis: Iwan Kowboj / 18-08-2011 / 15:11 / Agroprom A jednak udało się przedrzeć. Pomoc nadeszła niespodziewanie i w najmniej oczekiwany sposób. Najprawdopodobniej niezależni stalkerzy mieli już dość bandyckich rządów na Wysypisku i postanowili podjąć próbę przepędzenia dresiarzy z rejonu. Po tym, jak zaatakowali ich główną siedzibę mieszczącą się w jakiejś starej fabryce czy czymś fabrykę przypominającym, opustoszały wszystkie posterunki. W tym również ten blokujący moją drogę odwrotu. Niemalże spacerem dotarłem do blokady drogowej i stamtąd wprost w okolice dawnego instytutu. Za plecami słyszałem cały czas strzelaninę, co oznaczało, że walka wciąż pozostała nierozstrzygniętą.

To jednak nie był koniec kłopotów. Kiedy tylko dostałem się w okolice Agropromu, zaatakowało mnie stado wściekłych psów. Nie mając zbyt wiele amunicji i żałując, że sprzedałem obrzyna, pobiegłem co sił w nogach w stronę widocznych obok torów zabudowań. Okazało się, że otoczony solidnym murem kompleks budynków to obecnie siedziba sporej grupy niezależnych stalkerów. Na szczęście tym razem nikt do mnie nie strzelał, chłopaki od razu pojęli, co się dzieje, i przegonili kilkoma celnymi seriami sforę. Przekazałem im wszystkie posiadane informacje na temat bitwy na Wysypisku, zakupiłem profilaktycznie dwie paczki amunicji do kałacha i właśnie wyruszam w drogę do pobliskiego instytutu, gdzie ma bazę Powinność. To podobno tam znajdę swojego Miszę.

Zapis: Iwan Kowboj / 18-08-2011 / 16:14 / Agroprom No po prostu super! Prawie godzina szukania, wypytywania, dawania łapówek, i nic! Nie załatwiłem niczego, niewiele więcej się dowiedziałem. Raz, że faceta, z którym miałem pogadać w imieniu Sidorowicza, dorwały ponoć jakieś Pijawki. Mówiąc krótko, jak większość trupów, jest obecnie zimny i martwy. Dwa, że Misza Dynamit owszem, był w Agropromie. Przy czym użycie tutaj czasu przeszłego ma swoje głębokie uzasadnienie. Raczył bowiem dwie noce temu ulotnić się i podążyć w nieznanym kierunku. Przez cały czas pobytu trzymał się na uboczu, z nikim praktycznie nie rozmawiał, zbywał milczeniem wszystkie pytania. Cudownie! Znowu jestem w dupie. Idę sobie pogadać jeszcze raz z tutejszym barmanem, ponoć Misza był u niego i czasem coś zamawiał, może to naprowadzi mnie na jakiś ślad?

Zapis: Kołobok / 18-08-2011 / 16:27 / Agroprom

Misza. Misza Dynamit. Fiedia, to nie przypadkiem ten mrukliwy koleś, który wpadał tu ze dwa razy dziennie, zamawiał flaszkę i wypijał ją sam w kącie? No tak, teraz sobie przypominam, to chyba o niego ci chodziło. Nie, nic ciekawego ci raczej nie powiem, gościa kojarzę tylko z opowieści. Należał do tych, którzy od nas, Powinności, trzymali się raczej z daleka. Chociaż zaraz, raz słyszałem, jak z kimś rozmawiał. Znaczy przez radio. Ale zabij mnie, nie kojarzę, jak się zwracał do rozmówcy. Jedno co mi utkwiło, to że gdzieś tam w tym bełkocie przewinęło mi się chyba nazwisko Sacharowa. No wiesz, to ten profesor, bardzo mądry człowiek, szef grupy naukowej, co w Jantarze w bunkrze siedzi. Nic więcej nie pamiętam, a pamięć mam raczej dobrą.

Pytałeś o naszego technika? No niestety, na razie niewiele ci pomoże. Sam generał dał mu jakieś super pilne zlecenie i nie przyjmuje żadnych zamówień przynajmniej do końca tego tygodnia. Ale wiesz, on tu często wpada, a jak wypije, nic, tylko o swojej robocie gada. Jaka to niewdzięczna, że powinien więcej brać, że po pachy urobiony, takie tam. Przez te jego gadki zdaje mi się, że wiem w teorii przynajmniej tyle co on. No to mogę ci trochę o pancerzach opowiedzieć, jak chcesz. Zacznijmy od podstaw. A w zasadzie od pytania, czy wiesz, jak to wszystko wygląda w przypadku broni? AKM-a masz, widzę, przerobionego... No to zaje... Świetnie, znaczy! To nam ułatwi sprawę.

Wiesz zatem, że niewłaściwy wybór usprawnień może ci zablokować drogę do tych bardziej skomplikowanych. Warto więc od początku wiedzieć, czego tak naprawdę się chce. Bo przeróbki pancerza zazwyczaj mogą pójść w dwu kierunkach: wzmocnienia jego struktury pod kątem uszkodzeń fizycznych lub też odporności na czynniki biochemiczne. Tutaj sporo zależy od typu posiadanego skafandra. Weźmy na przykład stosunkowo podatną na przebicie SEVĘ. Zapewnia ona jednakże bardzo wysoką bazową odporność na chemię, ogień, a nawet czynniki psioniczne. Możesz jeszcze bardziej wzmocnić te jej cechy, przez co na terenie Zony znajdzie się tylko kilka miejsc, w których odczujesz skutki promieniowania, i to po dość długim czasie.

Z drugiej jednak strony nie może się ona równać z pancerzami wojskowymi pod względem wytrzymałości i odporności na uszkodzenia. Możesz jednak pozostawić bazowe i tak bardzo wysokie odporności, a zlecić wzmocnienie struktury skafandra. Dodatkowe płyty kevlarowe czy wzmocnienie struktury uczynią wtedy z pancerza środowiskowego doskonały pancerz bojowy. Na dodatek taki, w którym bez większych problemów przetrwasz w wielu miejscach, gdzie posiadacze specnazowskich Beryli zaczną świecić po kilku sekundach. Kolejna ważna rzecz to pojemniki na artefakty. Rzadko który kombinezon posiada ich standardowo więcej niż dwa. Jeśli więc jesteś szczęśliwym posiadaczem większej ilości artefaktów, nie pozostaje ci nic innego, jak dygać do jakiegoś majstra i prosić o dodatkowe pojemniki.

Aha, jeszcze coś. Czasem, choć bardzo rzadko, można dostać na wolnym rynku rewelacyjny wojskowy kombinezon pancerny Bułat. W tym czymś można spokojnie stawać do otwartej walki z kilkoma przeciwnikami wyposażonymi w broń automatyczną. Poza ceną ma on tylko jedną wadę – zapomnij o pojemnikach na artefakty. Coś za coś. Aj, jeszcze jedno, cholerna skleroza, za dużo wódki i mielonki.... Zwracaj uwagę na stan kombinezonu. Przestrzeliny nie wpływają zbytnio na jego integralność strukturalną, ale w zamian obniżają szczelność, a więc odporność na czynniki biochemiczne. Cholera, nie miałem pojęcia, że aż tyle wiem na ten temat. Te, Kowboj, wisisz mi dwie puszki mielonki za ten wykład. Poważnie mówię!

GramTV przedstawia:

Zapis: Inkwizytor / 18-08-2011 / 17:08 / Agroprom Ty jesteś Kowboj? Podobno rozpytywałeś o Miszę Dynamita? Słuchaj, weź u Kołoboka flaszkę i chodź do mojego zoo, tam pogadamy.

Zapis: Inkwizytor / 18-08-2011 / 17:21 / Agroprom

Dobra, więc jest tak: Misza był tu dwa dni, o tym pewnie już wiesz. Ale wątpię, żebyś wiedział o tym, że dał w łapę naprawdę kupę kasy, żeby dostać się do naszego nadajnika dalekiego zasięgu. Nie pytaj mnie po co, tego pewnie nie wie nawet ten skurczysyn Alosza, który go tam zostawił sam na sam z aparaturą na jakieś piętnaście minut. Dlaczego ci to mówię? Bo nie lubię gada, mam swoje powody. Najchętniej zamknąłbym go w którejś ze swoich klatek i pokazywał za pieniądze. Ale mniejsza, wracamy do Miszy. Pogadaj z Waśką Carewiczem, stał ostatnio na blokadzie przy drodze na Jantar, coś mi się kojarzy, że w barze wspominał o tym całym Miszy.

A co to jest? Moje zwierzaczki, zoo moje, eksponaty. Chcesz popatrzeć? No to dawaj, przyda ci się. Żeby walczyć z Zoną, trzeba ją dobrze poznać. I przestać się jej bać. Wiesz, to oswaja chłopaków z tymi wszystkimi potworami, mniej się potem cykają, kiedy widzą, że to zwykłe stworzenia. Takie, które da się ubić, czasem nawet złapać, w klatce zamknąć, a potem wypchać i postawić pod ścianą. A wtedy nie taka Pijawa straszna, jak ją malują. Ty, no nie mów, że nigdy Pijawy nie spotkałeś? Serio? To co ty wiesz o Zonie? To tutaj, na podwyższeniu. Robi wrażenie, nie? Szybka, groźna, dość odporna, jak się już przyssie, to nie puści. Ale nie to najgorsze. Kamuflaż ma, wiesz, taki jak na tym starym filmie z Arnoldem. Znaczy taki rodzaj niewidzialności, zlewa się z otoczeniem, ale nie jak kameleon, bardziej, jakby przezroczyste było. O właśnie, dobrze gadasz, Predator!

Ślepe psy i Niby-psy pewnie żeś już widział? Pojedynczo to raczej groźne nie są, chyba że ktoś wyjątkowa cipa. Gorzej, że zawsze w watahach chodzą, czasem się i takie po kilkanaście sztuk widuje. Ale najgorsze to Niby-psy czarnobylskie, te, co blisko elektrowni zmutowały. Rzadko spotykane – i całe szczęście, podobno w Czerwonym Lesie kilka grasuje. Bo widzisz, ze zwykłymi kundlami to jest tak, że strzelasz, trafiasz, zabijasz, po sprawie. A te potrafią jakieś takie swoje duchy wygenerować, co to wyglądają jak prawdziwe i nawet atakują! Jak masz dobry pancerz, nic ci nie zrobią, ale zamieszanie niezłe jest. Bo strzelasz, widmo znika, a po chwili pojawia się następne. I tak w kółko, aż ci się amunicja skończy. A wtedy ten jeden, prawdziwy, już cię ma. Niełatwo go znaleźć, bo cwany z tyłu się zawsze chowa. Ale i na to jest sztuczka. Masz PDA? No to jak, muszę coś jeszcze wyjaśniać?

Dziki i mięsacze chyba sobie darujemy, nie? Po pierwsze trzeba być idiotą, żeby w pojedynkę wkurzać całe stado, a po drugie nawet wtedy można sobie z nimi poradzić. Ale opowiem ci o czymś innym. O Niby-olbrzymach. Rzadko spotykane, bardzo rzadko. Za to diabelnie niebezpieczne. Wielkie jak ze dwie krowy, żywotne i odporne, od razu szarżują bez żadnego ostrzeżenia. Do tego potrafią wywoływać taki jakby podmuch, jakąś falę, która dotkliwie rani niezależnie od pancerza. Bywało, że jeden taki potrafił roznieść na strzępy całą drużynę ogniową z automatami. Na niego są tylko dwa sposoby: albo broń ciężka, albo cholernie dużo zimnej krwi, jeszcze więcej amunicji i celowanie w łeb.

A o Kontrolerach słyszał? No tak, w dowcipach i nocnych opowieściach to każdy słyszał. Ale niewielu jest takich, którzy nie tylko słyszeli, ale widzieli i potem mogli o tym opowiadać. Bo widzisz, Kontroler to zupełnie inna para kaloszy. On nie rzuca się do gardła, nie strzela. Ale wchodzi w twoją głowę, rozumiesz? Dlatego Kontroler, bo jak nie uciekniesz albo nie ubijesz, to jesteś jego. Dosłownie. A ubić ciężko, bo tak ci miesza, że wzroku na niczym nie skupisz. I weź tu strzelaj. Opowiadają, że podobno da się takiego z nożem podejść i zadźgać, ale to na mój gust bajki jakieś. Bo jak to tak? Z bliska? Jak on i ze stu metrów może ci sieczkę z mózgu zrobić? Bzdura.

Zapis: Iwan Kowboj / 18-08-2011 / 21:07 / Agroprom Idę do Jantaru. Nie czekam już jak poprzednio, pal to licho. Wiem, że zbliża się noc, ale za resztkę kasy technik w bazie stalkerów zamontował mi noktowizor. Sprzedałem co się dało, mam pełen plecak pestek do kałasza, kilka apteczek i diabelną chęć dowiedzenia się, o co w tym wszystkim chodzi.

Komentarze
19
Usunięty
Usunięty
11/09/2008 08:45

Następny świetnie napisany tekst. Nigdy nie grałam w strzelanki, ale te teksty zachęciły mnie do spróbowania. Kupiłam obie części STALKERA i teraz gram w I część. Nie idzie mi może rewelacyjnie ale za to podoba mi się bardzo.

Usunięty
Usunięty
11/09/2008 08:39

Kolejny komentarz, kolejne pozytywne zaskoczenie. :)

Usunięty
Usunięty
08/09/2008 00:06

Nieźle. Ja nie mam DX10 i raczej nigdy sie nie szkuszę :PUżywam tylko tego najlepsego oświetlenia - jest ładne a mój komp daje sobie z tym bardzo dobrze radę.Ale niestety nie mogę pozbyć się tego Buga. Za każdym razem jak wychodzę z podziemi Agopromu i ma się pojawić komunikat, że ukończyłem jakieś zadanie i dostanę następne to mi gra wywala się do pulpitu z błędem. Utknąłem i czekam na jakiegoś patcha. Nie chce mi się ryzykować tego, że jak zaczę od nowa to mi to samo się zrobi jeszcze raz. Cóż... MASS EFFECT ciągle czeka na półce :P




Trwa Wczytywanie