Przestrzeni, przestrzeni! 
Po założeniu konta na stronie Funcomu i jego aktywacji, zgłosił się oczywiście klient gry, który przystąpił do pobierania plików instalacyjnych. Trzeba przyznać, że gra ma dość duże wymagania sprzętowe, jednak rekordem jest tak naprawdę ilość miejsca zajmowanego na twardym dysku – aby móc ją zainstalować, należy pobrać z sieci... ponad 13GB danych! Nawet w przypadku łącza mającego szybkość 6 Mb/s, daje to przynajmniej kilka godzin ciągłego downloadu. Na szczęście, łącze można w każdej chwili odciążyć, gdyż firmowy download manager posiada użyteczną opcję pauzowania i wznawiania transferu danych. Instalacja gry przebiegła sprawnie i standardowo, choć w tym wypadku należy również przygotować się na dość dużą ilość miejsca zajmowanego przez grę – "goła" instalacja to około 20 GB danych.
Następnie logowanie i... znów przynajmniej kilkadziesiąt minut pobierania aktualnych patchy. Po uruchomieniu już zainstalowanej i zaktualizowanej gry oraz obejrzeniu animowanych logo firm partycypujących w projekcie, rozpoczyna się bardzo klimatyczny i świetnie zrealizowany filmik wprowadzający w klimat rozgrywki, w którym zobaczymy między innymi tytułowego bohatera cyklu Howarda. Następnie naszym oczom ukazuje się lista dostępnych serwerów, a po zalogowaniu się do wybranego, możemy przystąpić do tworzenia postaci. Tutaj dokonujemy naszych pierwszych wyborów dotyczących rasy i płci herosa oraz pierwotnej profesji. Do dyspozycji dostajemy mieszkańców – lub mieszkanki – trzech hyboryjskich krain: Cymmerii, Aquilonii i Stygii. Wybór pochodzenia jest dość istotny, gdyż niektóre z profesji dostępne są wyłącznie dla wybranych nacji – i tak na przykład nekromantami czy demonologami będą mogli zostać jedynie Stygijczycy. Generalnie mamy cztery klasy (Soldier, Priest, Rogue i Mage) podzielone na trzy profesje każda. Co najciekawsze, klasa Soldier to typowe tanki, a najlepszym materiałem na damage dealerów wydają się być przedstawiciele Rouge. Niektórym może również brakować typowego maga – klasa ta jest tutaj bardzo specyficzna, choć zgodna z realiami świata Hyborii.
Dwadzieścia poziomów do wolności
Jeśli chodzi o wygląd naszych bohaterów, to otrzymujemy całkiem spore możliwości jego modyfikacji. Oczywiście, możemy również zdać się na "podpowiedź" programu losowo generującego postać, jednak miłośnicy dopracowywania wyglądu będą mieli możliwość ręcznego ustawienia wzrostu, budowy ciała, koloru skóry, oczu, włosów, kształtu twarzy, czy choćby takich szczegółów, jak tatuaże, blizny czy makijaż. Choć zakres tych modyfikacji jest nieco ograniczony, zapobiega to przynajmniej tworzeniu przez graczy różnego rodzaju "potworków", zarazem różnicując i indywidualizując każdą z postaci. Mając już gotowego bohatera, rozpoczynamy grę. Po kilku minutach ładowania się pierwszej lokacji – wejście do każdej nowej oznacza zazwyczaj pobieranie kolejnych plików via internet – lądujemy na plaży w okolicach pirackiej stolicy Tortage, gdzie rozpoczyna się podzielony na instancje tutorial. 
Początek gry może nieco rozczarowywać, gdyż do chwili osiągnięcia 20 poziomu doświadczenia, zmuszeni jesteśmy do przebywania w startowej lokacji, w której działamy w dwóch trybach: dziennym i nocnym. Ten pierwszy to ograniczony multiplayer PvE, w którym spotykamy w danej instancji kilkudziesięciu graczy na podobnych do naszego, niskich poziomach i możemy realizować szereg prostych questów lub po prostu grindować mobów samodzielnie czy też w ramach party. Tryb nocny to z kolei single player online, w którym realizujemy samodzielnie szereg zadań związanych z "historią" naszej postaci, prowadzących ostatecznie do opuszczenia Tortage. Całość przypomina bardziej klasyczne cRPG, niż grę MMO – mamy tu często rozbudowane dialogi czy pełne udźwiękowienie wszystkich kwestii mówionych – nie jest to jednak absolutnie kwintesencja gry, która tak naprawdę zaczyna się dopiero po opuszczeniu pirackiego miasta. Niemniej jednak, zadania te są często dość ciekawe i wymagają stosowania nietypowych działań – zamiast grindować, możemy na przykład przekradać się niepostrzeżenie między posterunkami straży. 
W zależności od naszej rasy, trafiamy na początku do krainy, z której pochodzi postać. Tutaj zyskujemy już pełną swobodę poruszania się, choć wciąż mamy do czynienia z największą chyba wadą gry – permanentnym zoningiem. Choć główne lokacje są dość rozległe, to jednak wejście choćby do karczmy czy dowolnego innego budynku, wiąże się z doczytywaniem nowej lokacji – nawet jeśli za drzwiami trafimy raptem na jeden czy dwa niewielkie pokoje. Podczas pierwszej wizyty zazwyczaj musimy czekać przez kilka chwil, gdyż klient pobiera wtedy dane z serwera. Jednego jednak nie sposób odmówić lokacjom – są naprawdę niezwykle klimatyczne, niektóre z krajobrazów czy wnętrz wyglądają jak żywcem wyjęte z obrazów Franka Frazetty. Podobnie z modelami postaci, npców i mobów – możecie zapomnieć o kolorowych, bajkowych strojach czy wielkookich elfach; to ponury i okrutny świat w klimacie dark fantasy.
Graficznie AoC prezentuje się – szczególnie po ostatnich patchach – naprawdę świetnie. Rewelacyjna animacja postaci, szczegółowe modele, niezwykle malownicze krajobrazy, ostre i szczegółowe tekstury, świetna woda – to wszystko potrafi zrobić wrażenie. Niestety, aby cieszyć się takimi obrazkami, należy posiadać naprawdę mocny sprzęt, zaś prawdziwy komfort zaczynamy odczuwać mając w pececie 4 GB RAM i kartę przynajmniej klasy 8800GT. Rewelacyjne jest udźwiękowienie – zarówno jeśli chodzi o odgłosy otoczenia, jak i muzykę, którą śmiało można porównywać do słynnego soundtracku z Conana Barbarzyńcy, stworzonego przez Basila Poledourisa. To chyba najlepiej "brzmiąca" gra MMORPG z jaką mieliśmy do czynienia, mogąca być wzorem dla niejednej produkcji przeznaczonej do trybu single.