Tydzień z grą Age of Conan 2009 - dzień pierwszy

Conan w piśmie i obrazach

Conan w piśmie i obrazach

Conan w piśmie i obrazach, Tydzień z grą Age of Conan 2009 - dzień pierwszy

Conan to bez najmniejszych wątpliwości jedna z najbardziej rozpoznawalnych i powszechnie znanych person światowej popkultury. Jego postać została wymyślona i stworzona w 1932 roku przez Roberta E. Howarda, amerykańskiego pisarza, który tworząc Conana, nie przypuszczał chyba, jak wielką sławę osiągnie ten bohater. Pierwsze opowiadania o mocarnym barbarzyńcy ukazały się na łamach amerykańskiego magazynu Weird Tales, specjalizującego się w skierowanych do szerokich mas fantastyce i horrorze. Cymmeryjski wojownik szybko zyskał olbrzymią popularność, jednocześnie do dziś będąc archetypem tego typu bohaterów – pochodzących z dzikiej i surowej północy, silnych i bezkompromisowych wojowników. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że obok Tolkiena jest Howard najbardziej wpływowym pisarzem w obrębie rodzącego się wówczas gatunku fantasy. O ile angielski profesor wylansował epicką i bogatą w szczegóły odmianę tego gatunku, o tyle REH wręcz zdefiniował pojęcie heroic fantasy.

Paker z depresją

Przyjrzyjmy się może nieco bliżej postaci samego autora, którego biografia jest niemniej ciekawa, niż przygody jego bohaterów. Robert Ervin Howard przyszedł na świat 22 stycznia 1906 roku, w miejscowości Peaster w Teksasie. Pochodził z lekarskiej rodziny, co było między innymi przyczyną częstych przeprowadzek. Dopiero w 1919 roku jego rodzina osiadła na stałe w Cross Plains, w tymże samym Teksasie, gdzie młody Robert spędził okres dojrzewania. Jako dziecko był raczej drobnej budowy i miewał problemy emocjonalne, co w połączeniu z zamiłowaniem do książek sprawiło, iż w środowisku kolegów uchodził za dziwaka i mola książkowego. Prowadziło to często do typowej we wszystkich chyba szkołach sytuacji - chłopak był prześladowany i gnębiony przez silniejszych rówieśników. Sytuacja ta spowodowała, iż wdrożył niezwykle rygorystyczny program ćwiczeń siłowych oraz rozpoczął regularne treningi bokserskie.

W chwili gdy rozpoczynał szkołę średnią, był już wyjątkowo dobrze zbudowanym, silnym mężczyzną, bez trudu radzącym sobie z rówieśnikami. Codzienna dawka ćwiczeń stanowiła zresztą obowiązkowy punkt każdego dnia do końca jego życia – nie ma wiele przesady w stwierdzeniu, że z czasem sam zaczął wyglądać jak bohaterowie, których opisywał. Pisarski debiut Howarda miał miejsce w sierpniu 1925 roku, kiedy to na łamach Weird Tales opublikował swe pierwsze opowiadanie pt. Włócznia i pazur. Nie było to jednak pierwsze jego dokonanie - już w wieku lat kilkunastu pisywał opowiadania przygodowe i historyczne, często wzbogacane o elementy fantastyczne. W owym czasie mieszkał już w Brownwood, gdzie po ukończeniu miejscowej wyższej szkoły kontynuował edukację w Howard Payne University. Problemy finansowe nie pozwoliły mu dokończyć nauki, w rezultacie nie uzyskał więc dyplomu, zmuszony do podejmowania dorywczych prac pozwalających mu na przetrwanie.

Przez cały czas pisał kolejne opowiadania, nie gardząc praktycznie żadną odmianą fantastyki. Znajomość z Howardem P. Lovecraftem zaowocowała nie tylko bogatą korespondencją, ale również kilkoma opowiadaniami wykorzystującymi stworzoną przez niego mitologię Cthulhu. Największą sławę przyniosły jednak Howardowi opowiadania o Conanie - barbarzyńcy pochodzącym z dzikiej Cymmerii, górzystego kraju położonego na północy olbrzymiego kontynentu znanego jako Hyboria. Protoplastą Cymmeryjczyka był inny bohater opowiadań Roberta imieniem Kull, a dodatkowo doprawił Howard swoje opowieści elementami horroru oraz powieści przygodowej. Co najciekawsze, pierwszym utworem osadzonym w tym świecie był... wiersz Cimmeria, zainspirowany wizytą na wzgórzach wokół Fredericksburga, a opublikowany w lutym 1932 roku. W grudniu tego samego roku, na łamach Weird Tales, pojawia się opowiadanie Feniks na mieczu, które rozpoczyna heroiczną epopeję o Conanie.

Choć jego bohater szybko zyskuje popularność, Howard nigdy nie zda sobie sprawy z niesamowitego piętna, jakie odciśnie ta postać na światowej popkulturze. Towarzyszące mu przez dużą część życia problemy emocjonalne i związane z nimi tendencje samobójcze dojdą ostatecznie do głosu 11 czerwca 1936 roku. Na wieść o śpiączce chorej na gruźlicę matki zrozpaczony Robert pożycza broń, po czym we własnym samochodzie o 8.00 rano przykłada go sobie do skroni. Mimo natychmiastowej hospitalizacji lekarze są bezradni - ojciec Conana około 16.00 odchodzi z tego świata. Umiera autor, ale wciąż żyje wykreowany przez niego heros. Co więcej, jego życie i sława dopiero się rozpoczynają…

Hyboryjska sztafeta

Na pierwszy ogień idzie scheda po tragicznie zmarłym pisarzu - L. Sprague de Camp będący wielkim fanem jego twórczości przygotowuje do druku nieopublikowane opowiadania. Wkrótce potem nawiązuje współpracę z Linem Carterem, z którym – na podstawie oryginalnych zapisków i szkiców Howarda - dopisuje kolejne epizody opowieści o barbarzyńcy. Popularność Conana rośnie, co sprawia, że Howard znajduje coraz to nowych naśladowców, zafascynowanych ponurym i okrutnym światem Hyborii, bądź też po prostu chcących zarobić na znanej marce. Stąd zresztą wynika bardzo zróżnicowany poziom kolejnych opowiadań i powieści; choć historie o Conanie nigdy nie aspirowały do czegoś więcej niż literatura popularna, różnice te są dostrzegalne nawet dla mało wyrobionych czytelników. O popularności barbarzyńcy najlepiej świadczy fakt, iż z jego przygodami próbowali się zmierzyć między innymi tacy pisarze jak Poul Anderson, Karl Edward Wagner (twórca inspirowanej Conanem postaci Kane’a), Robert Jordan czy choćby ukrywający się pod pseudonimem Jack de Craft nasz rodak, Jacek Piekara.

Do dziś powstało przynajmniej kilkadziesiąt opublikowanych opowiadań i powieści, których bohaterem jest bezkompromisowy Cymeryjczyk. Sprawiło to oczywiście, że przez lata wielu miłośników opowieści o barbarzyńcy starało się usystematyzować wszystkie dzieła. W wyniku tego powstało aż kilka list układających te utwory w porządku "chronologicznym". Dość powiedzieć, że pierwsza z nich powstała jeszcze za życia pisarza i co najciekawsze została nawet przez niego zaakceptowana. Jej autorami byli P. Schuyler Miller i John D. Clark, wielcy miłośnicy twórczości Howarda, sami będący autorami fantastycznych opowieści. Oczywiście chronologia ta uważana jest za najbardziej kanoniczną - nie dość, że obejmuje jedynie dzieła powstałe za życia autora, to dodatkowo zyskała przecież pełną jego akceptację. Z pewnością warto wspomnieć tutaj również o listach stworzonych przez Roberta Jordana i Williama Galena Graya, które biorą pod uwagę również znakomitą część utworów stworzonych przez kontynuatorów. Ich wielkość doskonale świadczy o rozmiarach popkulturowego zjawiska, jakim jest postać Conana - pierwsza z nich ma 73 pozycje, na drugiej zaś znalazło się ich aż 99!

GramTV przedstawia:

Z postacią Conana związane jest nierozerwalnie jeszcze jedno nazwisko - Frank Frazetta. Ten amerykański malarz i ilustrator włoskiego pochodzenia zawdzięcza swą karierę właśnie twórczości Howarda. Kiedy jego obraz przyozdobił obwolutę wydanego w 1966 roku zbioru opowiadań Conan the Adventurer, wiele osób sięgnęło po książkę właśnie ze względu na niesamowitą i przykuwającą uwagę okładkę. Niezwykle surowy i wyrazisty, przesiąknięty brutalnością styl malowania Frazetty okazał się idealnie pasować do bezlitosnego świata Hyborii. Choć okładki do książek o Conanie tworzyło później wielu artystów, to nikomu - łącznie ze słynnym, choć zdecydowanie przesłodzonym Borisem Vallejo - nie udało się zbliżyć do klimatu, jaki uchwycił na swych obrazach Frazetta.

Obrazki mniej...

Nie powinno nikogo dziwić, że rosły barbarzyńca trafił również na łamy komiksu, który wydawał się medium wręcz stworzonym do przedstawiania heroicznej odmiany fantasy. Nastąpiło to wszakże dość późno, gdyż dopiero w 1970 roku, kiedy to ukazał się pierwszy album z dość łagodnej i "poprawnej politycznie" serii Conan the Barbarian, wydawanej przez Marvel Comics. Seria od samego początku cieszyła się olbrzymią popularnością, co sprawiło, iż była obecna na rynku do grudnia 1993 roku, zaś liczba albumów osiągnęła budzącą szacunek liczbę 275. Pod egidą tegoż samego Marvela powstała wkrótce (1974 rok) równoległa seria, tym razem przeznaczona dla nieco starszych czytelników. Czarno-biały The Savage Sword of Conan szybko dorównał popularnością starszemu bratu, osiągając do 1995 roku liczbę 235 albumów. Co jednak najważniejsze, pobił go zdecydowanie pod jednym względem – seria ta zyskała obecnie status kultowej, zarówno wśród fanów komiksu, jak i miłośników prozy Howarda. Oprócz tych dwóch serii, Marvel wydał także na przestrzeni lat kilka krótkich cyklów, których głównym bohaterem był cymmeryjski barbarzyńca.

Po kilkuletniej nieobecności Conan powrócił kilka lat temu na komiksowe plansze w dwóch seriach wydawanych przez Dark Horse Comics. Pierwsza z nich, zatytułowana po prostu Conan, wydawana była w latach 2004 – 2008 i osiągnęła liczbę 50 pozycji. W 2008 roku rozpoczęto publikację nowych komiksów, tym razem w ramach cyklu opatrzonego tytułem Conan the Cimmerian. W ciągu tych lat Dark Horse wypuściło także na rynek kilka pojedynczych albumów oraz tematycznych mini-serii z Conanem w roli głównej.

... i bardziej ruchome

O tym jak postać Cymmeryjczyka może odmienić życie i stać się początkiem wielkiej kariery przekonał się nie tylko Frazetta, ale również pewien amerykański... polityk. Brzmi trochę tajemniczo? Czy będzie nieco jaśniej, kiedy napiszę, że polityk ów urodził się w Austrii i przez wiele lat był znanym aktorem? No właśnie, przecież hollywoodzka kariera Arnolda Schwarzeneggera mogła nigdy nie mieć miejsca, gdyby nie Conan Barbarzyńca z 1982 roku! Scenariusz do filmu, który jest zresztą bardzo luźną adaptacją howardowskich wątków, napisali Oliver Stone i John Milius. Drugi z panów również całość wyreżyserował, zaś producentem został Dino De Laurentiis, wykładając na jego powstanie okrągłe 20 milionów dolarów. Pieniądze te szybko się zwróciły, film bowiem odniósł olbrzymi sukces na całym świecie, będąc dziś jednym z najbardziej kultowych klasyków kina fantasy. Oczywiście byłoby przesadą dopatrywać się w nim jakichś głębszych przesłań, jednak w swojej klasie po dziś dzień może stanowić wzór do naśladowania. Zrealizowany z odpowiednim patosem, nie poraża jednak wszechobecnym w większości produkcji fantasy sztucznym zadęciem i rażącą oczy tandetą.

Pisząc o tym filmie, grzechem byłoby nie wspomnieć choćby słowem o soundtracku. Muzyka stworzona przez Amerykanina greckiego pochodzenia, Basila Poledourisa, to jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych w historii kina. Oprawa dźwiękowa, która początkowo miała być tylko tłem dla przedstawionych na ekranie wydarzeń, stała się równie ważnym składnikiem co obraz. Poledouris - wyraźnie zainspirowany twórczością rosyjskich kompozytorów - stworzył dzieło, które żyje także w oderwaniu od filmu. Porywający i monumentalny Riddle of Steel/Riders of Doom do dziś wykorzystywany jest zresztą w wielu trailerach filmów Universal Pictures, zaś jego siłę oddziaływania śmiało porównać można do słynnego O Fortuna! w opracowaniu Carla Orffa. Co najzabawniejsze, początkowo film miała ilustrować... muzyka pop w stylu Flasha Gordona. Na szczęście dla filmu i dla nas, Milius wyperswadował ten pomysł producentowi, proponując jako kompozytora swojego starego kumpla z "filmówki" - Basila.

Na fali sukcesu pierwszej produkcji powstał również drugi film o Conanie. Wyprodukowanemu w 1984 roku i wyreżyserowanemu przez Richarda Fleischera Conanowi Niszczycielowi daleko jednak do wielkiego poprzednika. Mimo udziału Schwarzeneggera obydwie produkcje dzieli bardzo wiele – tytułowi temu bliżej do kompletnie nieudanej Czerwonej Sonji czy też seriali telewizyjnych o cymmeryjskim barbarzyńcy. Istnienie tychże jedynie zasygnalizujemy, gdyż głębsza ich analiza mogłaby zaszkodzić wizerunkowi dumnego króla Aquilonii.

Postać potężnie zbudowanego, nadludzko silnego i zwinnego barbarzyńcy to obecnie jedna z ikon popkultury i najbardziej rozpoznawalnych, fikcyjnych postaci na świecie. Howardowi udała się rzecz niezwykle wyjątkowa i rzadko spotykana – stworzył postać ponadczasową, która na dodatek weszła do kanonu fantastyki, stając się archetypem i punktem odniesienia dla innych podobnych bohaterów. Możemy jedynie żałować, że pisarz odszedł tak wcześnie i w tak dramatycznych okolicznościach. Jak bowiem twierdzi wielu miłośników heroicznej fantasy, nikomu jak na razie nie udało się opisać świata Hyborii w tak specyficzny sposób, w jakim czynił to jej twórca.

Komentarze
33
Usunięty
Usunięty
21/01/2009 11:39

"Legere et non intellegere neglegere est." - nie znam łaciny, ale kiedyś natknąłem się na tą właśnie sentencję, która doskonale tutaj pasuje...Na tym zakończe dyskusję z tobą marcusie, bo nie ma ona kompletnie sensu...Mam nadzieję, zę ludzie którzy nie wiedzieli o niedogodnościach serwerowych istniejących w polskiej wersji, teraz mają ich świadomość...Jeżeli jednak któs już o tym wiedział od dawna, nie musi wypisywać zbędnych komentarzy o nieprzydatności tych informacji.Dziękuje za uwagę i pozdrawiam.Oby polski serwer rósł w siłę.Miłej gry życzę.

Usunięty
Usunięty
21/01/2009 10:24
Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

Czytając Twą odpowiedź Marcusie stwierdzam, że chyba więcej czasu powinieneś poświęcić nauce czytania ze zrozumieniem niż samej grze...

No co Ty nie powiesz? To zobaczmy jak Ty czytasz ze zrozumieniem:

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

Nie zagłębiajmy się już w róźnice między serwerami PVE i PVP. Każdy wybiera to co dla niego odpowiednie. Przyznaję więc, zę może z tym potencjałem przesadziłem.

Może? Co za optymizm, biorac pod uwagę że nie podałeż zadnego typu rozgrywki niedostępnego na serwerze PvE.

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

Jednakże Mini gry PVP nie oddają tego co oddaje prawdziwe otwarte PVP - a takiego właśnie na serverach PVE brakuje... Server PVP może Ci więc zaoferować tą nutkę zagrożenia, niepewności oraz sporo dodatkowej adrenaliny z tym związanej. Ponad to miło jest czasem wiedzieć, że członkowie Twego klanu chętnie spiorą kilka tyłków ludzią, którzy właśnie przed chwilą postanowili zakończyć Twój żywot. Na serwerze PVE mogą co najwyżej krzyknąć "Wyzywany Was na pojedynek PVP Mini Games !"... Ale tak jak pisałem wcześniej - taka forma nie każdemu może odpowiadać i ma do tego całkowite prawo.

Aha czyli za serwerach PvP mam atmosferę zagrożenia ze strony innych graczy. No tak ale jest jedno ale: Jest to oczywista sprawa, spowodowana różnicą pomiedzy typem rozgrywki i jakoś nie widzę tutaj tych 50% możliwości gry które podobno graczom PvE umykają - bo twoje czy moje odczuwanie atmosfery gry to jedna sprawa, a jej możliwości to inna.Na serwerze PvE moi koledzy nie muszą nic krzyczeć, bo nie ma sytuacji że ktoś mnie zabije, o ile nie chciełem się sprawdzić w trybie PvP. A jedyna róznica jaka istnieje to taka że na serwerze PvP nie ma się wyboru czy w danej chwili chcesz walczyć z innym graczem, czy nie. Na serwerze PvE jak masz chęć to idziecie obaj do rejonu Border Kindgoms i "polujecie" na siebie. Wykorzystując Twój "argument" o adrenalinie, to mniej więcej tak jakby porównywać sparring na ringu od wyjścia nocą na Targówek (to nie jest krytyka Warszawy - tylko przykład, równie dobrze mogła by być Nowa Huta, ale ja w Krakowie nie mieszkałem) i stwierdzenie, że ci bokserzy nie mają takiego napływu adrenaliny bo wiedza że się będą bić, a nie tylko zastanawiają się czy ktoś ich zaczepi, albo czy samemu kogoś nie zaczepić.

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

Co do statystyk to ich nie skomentuje... Pokazująć tego screena, starałeś się tylko potwierdzić moje zdanie ? Bo czytająć Twój zarzut pod tym adresem zrozumiałem go zupełnie inaczej... Może zapomniałeś go zretuszować ? Pamiętaj, że pod pozycją "Inny" też kryją się servery PVP, co nam daje w sumie jakieś 57% (niech strace 52% - ze względu na dość szeroką zawartość tej pozycji) chętnych.

A miałeś nie komentować. :PTa statytyka pokazuje wyrażnie że niemal 1/3 testerów preferuje serwery PvE, a niecała połowa PvP. Różnica nie jest ogromna, by tych pierwszych spychać na margines, a Ty twierdzisz że tych preferujących PvE jest "naprawdę niewielu". Podaj mi definicję tego zwrotu gdzie uznano by 29% ogółu za "naprawdę niewiele". Dopóki tego nie zrobisz, nie używaj zwrotów, których znaczenia najwyraźniej nie rozumiesz.Druga sprawa: Pod pozycją "Inne" kryją się serwery RPG (bo AoC ma dwa typy serverów poza Pve i PvP, a są to PvE-RP i PvP-RP), ale jakoś nie przeszkadza Ci to arbitralnie dodawać ludzi którzy ją wybrali (mimo ze opcja PvP była w nakiecie) jako chcących grać wyłącznie na serwerach PvP. Dali Ci oni jakies upoważnienie by ich przyporządkować inaczej niż oni sami to zrobili? Czy jedynym powodem jest Twoja arogancja?

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

> Moim skromnym zdaniem, polski server będzie świecił pustkami... > Jak będzie wtedy wyglądać ta "Wspólna zabawa w sieci z tysiącami innych graczy.", której > to hasło widnieje w opisie naszego rodzimego wydania, ja się pytam ? Tego też nie udało Ci się dokładnie doczytać... Proszę Cię o podkreślenie zdania, które mówi o tym, że większa grupa potrzebna jest tylko do szlachtowania innych graczy w bitwach PVP... Do Raidów potrzebna jest także (jak najbardziej) i to nawet bardziej niż do samego PVP... Tylko co z tego jak tych grup poprostu zabraknie ?

Proszę o podanie statystyki, która poda że server PvE (bo przeciez twierdziłeś, że tylko taki zostanie stworzony, prawda?) będzie świecił pustkami. Do tej pory nie podałeś żadnych konkretynych danych, na podstawie których twoje zdanie można by uznać za posiadające realne podstawy.Dlatego też napisałem, że swoje zdanie to oczywiście możesz mieć. W domyśle było, że prorokować przyszłość gry na podstawie tylko własneego zdania, bo statystyki podane wczesnie m przeze mnie pokazują że jednak zainteresoweanie serwerem PvE jest dość duże, to już nieco naciągane. Na przyszłośc nie będę niczego w rozmowach z Toba zostawiał do domysłu.Co do rajdów. Ja podałem przykład formy rozgrywki, dostępnej również na serwerze PvE, gdzie ściała współpraca graczy jest konieczna. Wcześniej podałem statystykę która pokazuje ze jadnach chetni do grania za serwerze PvE się znajdą.

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

(Tak, moim zdaniem współpraca z innymi graczami także jest źródłem zabawy). - a to już Twoje zdanie... Czy według Ciebie współpraca między graczami liczy się tylko na Raidach ?

Oh, przepraszam, nie wiedziałem że podając przykład współpracy przy której można dobrze się bawić, muszę napisać całe wypracowanie na temat tego gdzie ta współpraca w grze AoC występuje ...

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

Teraz poruszę kwestię informowania wydawcy o zaistniałej "niedogodności" związanej z serwerami... Rzeczywiście podana została informacja o utworzeniu jednego typu serwera, ale nigdzie nie widać tam wzmianki o tym, że zostanie od całkowicie odcięty od serwerów europejskich... Ba, powiem więcej... Gdzie informacja o tym, że osoba która chciała by pograć ze swym znajomym na serwerze europejskim ciesząc się w pełni spolszczoną grą nie będzie miałą do tego prawa ? Ja takowej nie wychwyciłem... Nawet zmiana języka w ustawieniach gry na nic się nie zda dopóki konto nie będzie polskie... Trochę to moim skromnym zdaniem dziwne, skoro istnieje możliwość ustawienia chociażby języka francuskiego, czy też niemieckiego (mimo, że podział na takie serwery także istnieje) i granie w grę właśnie w tym języku na dowolnie wybranym przez siebie realmie... W chociażby Guild Wars, nie stanowiło to takiego problemu (w pełni spolszczona, gramy gdzie i z kim chcemy)...

W odpowiedzi na ten "zarzut" zacytuję sam siebie:"Informacje można znaleźć nie tylko w wywiadzie ale bardziej dokładnej w komentarzach do niego, np tu jest o oddzieleniu polskiego klienta od serwerów zachodnich: http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=44284&pid=36"Jak następnym razem przyjdzie Ci chęć zarzucać innym że nie czytają ze zrozumieniem, to najpierw przeczytaj dokładnie wszystko co ci inni napisali.Ciekaw jestem gdzie w reklamie masz podane wszystkie informacje na temat produktu ... bo jakoś nie przypominam sobie żebym absolutnie wszystko co chciałbym wiedzieć o produkcie dostał "na tacy" od sprzedającego.

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

Sprawa nadal jest nienaświetlona, a Twoje ironiczne wypociny nie wniosły do tego tematu kompletnie nic... Nie obraź się więc, ale dziękować Ci nie będe.

Nie jest naświetlona? To pewnie dlatego tylko Ty się o to samo znów pytasz?

Dnia 20.01.2009 o 14:29, BadMonkey napisał:

P.S Twoje skrzywienie psychiczne nie odnosi się chyba tylko i wyłącznie do samego ironicznego wydźwięku posta. A co do udawania idioty - nawet nie wiesz jak dobrze Ci teraz poszło.

Powiedział człowiek zarzucający innym brak czytania ze zrozumieniem, choć sam nie potrafił przeczytać całości komentowanej wypowiedzi ... wiesz: fakty jednak mówią za siebie.Dwie ciekawe sprawy:1) Początkowo powolywałeś się na "wiarygone żródła", ale teraz nie dość że żadnego nie podałeś, to jakoś tak ton na bardziej osobisty zmieniłeś. Może powiesz dlaczego? Bo zachodzi podejrzenie, że "wiarygodne źródła" to jednak Ty.2) Jakoś nie widzę na forach gram.pl ludzi chcących serwera RPG, zarzucających że coś z AoC PL jest bardzo, ale to bardzo, nie tak. Może zastanów się dlaczego ani jeden z tych ludzi nie protestuje i nie domaga się wyjaśnień, w takiej formie jak robią to Ci co uważają PvP za njaważniejszą (ba niemal jedyną słuszą, skoro 29% to "naprawdę niewiele") formę grania.

zawcia
Gramowicz
20/01/2009 16:33

Hm... ;> BadMonkey, przyznam się, że dla mnie ta informacja jest oczywista, gdyż już dawno CDP rozwiał wątpliwości na ten temat.O PvE nie będę mówił, bo po prostu, przyznaję się, nie kręci mnie, wolę ginąć i zabijać przez cały czas, nawet jeżeli kosztuje mnie to rzuceniem w powietrze "noob" czy innym inwektywem, gdy ktoś mnie po chamsku w plecy atakuje podczas zabawy z mobami ;) Ale w pełni to akceptuję jako część egzystencji. No i było nie było jest fajniej niż w WoWie, bo tam bez żadnych konsekwencji może Cię każdy uwalić :PCo ilości serwów PvP i PvE - po prostu zasadniczo rzecz ujmując na serwach EU ograniczyli ich ilość do jednego, co zaowocowało choćby 8 instancjami w Khess na Fury <3 Czyli sprawa piękna. Wg. mnie ogólnie genialne posunięcie, bo nareszcie mamy tak jak w najlepszych czasach full ludzi na każdym przedziale poziomowym.Moja opinia jest taka, że AoC to jeden z najlepiej trzymających się MMO ;) Nevermind, zobaczymy jak to będzie ;)




Trwa Wczytywanie