Killzone 2 - zapowiedź

Mastermind
2007/12/05 15:58

Burza z piorunami

Burza z piorunami

Burza z piorunami, Killzone 2 - zapowiedź

Do tej pory Killzone miał niezbyt dobrą prasę. Pierwsza część, wydana na PS2 pod koniec 2004 roku, w zamierzeniach twórców miała zrywać kask, kosić konkurencję i oferować niespotykaną nigdzie indziej grywalność. No cóż... Delikatnie mówiąc, obietnice złożono nieco na wyrost, a tytuł przemknął przez sklepowe półki, zbierając raczej powściągliwe recenzje. O wiele lepiej wypadło Killzone: Liberation, które rok temu trafiło do sprzedaży, jednak tylko w wersji na PSP. Killzone 2, nad którym prace zaczęły się jeszcze zanim jedynka ujrzała światło dzienne, debiut miał również niezbyt udany. Oto na targach E3 w roku 2005 zaprezentowano trailer, który wedle zapewnień twórców obrazował rozgrywkę. Widzowie byli zachwyceni poziomem animacji, ale szybko okazało się, że był to jedynie render przygotowywany na potrzeby prezentacji. Autorzy najedli się wstydu, a Killzone 2 popadł w niełaskę. Teraz próbuje się przebić po raz kolejny. Zobaczmy zatem, co się szykuje.

Fabuła gry kontynuuje wątki poprzednich części. Dwa lata po inwazji Helghan na planetę Vekta, które to wydarzenie przedstawiało Killzone: Liberation, ISA postanawia wziąć na nich odwet. Charyzmatyczny bohater z irokezem na głowie, imieniem Sev, którego animować będzie gracz, to najemny żołnierz, członek elitarnej jednostki ISA nazywanej Legion. Będzie on brał udział wraz z towarzyszami w inwazji na stolicę planety, Pyrrhus. Cel jest jasny: pojmać lidera państwa, imperatora Visari, i wstrzymać nabierającą rozpędu machinę wojenną. Helghanie to nacja znana już graczom, która na swej rodzimej planecie nauczyła się doskonale wykorzystywać warunki pogodowe, a nawet wpływać na nie. Szybko okaże się więc, że największym wrogiem ISA są nie tyle żołnierze gwardii helghańskiej, ile... sama planeta. Jako przykład autorzy podają działo zwane ARC, które wykorzystywać ma błyskawice. W wielkim uproszczeniu, broń ta kumuluje energię z wyładowań atmosferycznych i kieruje ją w naszą stronę. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, co to oznacza, ale, jak zapewniają twórcy, członkowie Legionu już na starcie znajdą się w niemałych opałach, a niebo rozświetli się od piorunów. Działając w nieprzyjaznym środowisku, legioniści będą musieli nie tylko stawić czoła kolejnym zastępom przeciwników, ale również aurze właśnie. Kto wie, może ten element okaże się na tyle istotny, że warto będzie się grą zainteresować. Autorzy zapowiedzieli także, że w Killzone 2 pojawi się kilku bohaterów z jedynki, w tym m.in. kapitan Rico oraz Visari, któremu głosu ponownie użyczył Brian Cox.

Interakcja z otoczeniem

Ponieważ Killzone 2 będzie tytułem o ogromnym ładunku akcji, programiści jako najważniejszy element swojego dzieła wskazują daleko posuniętą interakcję ze środowiskiem. Jak sami zaznaczają, ponieważ 70 – 80% czasu w shooterach spędza się na strzelaniu, pragnęli, by ten element był dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Praktycznie każda mniejsza i większa budowla z upływem czasu obróci się w stertę gruzów i kamieni. Przez większą część zabawy pod zmasowanym ogniem przeciwnika poszukiwać będziemy osłon. Jednak większość z nich okaże się jedynie incydentalna, bowiem po kilkunastu sekundach najzwyczajniej zniszczą ją serie karabinów maszynowych lub pociski rakietowe. Niezwykle ważną umiejętnością Seva będzie przyleganie do ścian i płaskich powierzchni (np. pozostałości murów) oraz połączona z tym możliwość prowadzenia ostrzału poprzez wychylanie się. Na tym jednak nie koniec. Wychylać będziemy mogli się nie tylko na boki, ale również w górę, a w krytycznych momentach pojawi się również możliwość wystawienia samej broni i posłania mniej celnej serii w stronę przyczajonych wrogów. Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że ów kreatywny sposób prowadzenia walk będzie charakterystyczny również dla naszych nieprzyjaciół.

Killzone 2 ma oferować AI, która nie tylko będzie wykonywać szereg zaskryptowanych rozwiązań, ale na placu boju sprawi wrażenie uczącej się od gracza. Choć zapowiedzi podobne słyszeliśmy już niejednokrotnie, to kto wie, może akurat w tym wypadku się sprawdzą. Miło byłoby ujrzeć w końcu rywali godnych graczy, a nie tylko boty o kurzych móżdżkach, które po prostu czekają, aż poślemy im kulkę. Jako przykład tej specyficznej inteligencji przeciwników programiści z Guerilla Games wskazują możliwość wykorzystywania porozmieszczanych tu i ówdzie butli z gazem. Generalnie chodzi o to, że po trafieniu w owej butli zrobi się dziura, a ciśnienie sprawi, że rozpocznie ona swój koszący lot, niezbyt może skoordynowany i przewidywalny, ale z pewnością śmiercionośny dla wszystkich, którzy znajdą się na jej drodze. W zabawie chodzi o to, żebyśmy to my do owych butli strzelali, ale nasi krzemowi przeciwnicy ponoć mają robić to niezgorzej. Gdy tylko zauważą, że istnieje szansa, by uszkodzona butla uprzykrzyła nam życie, wykorzystają to. Nie będą również unikali zasłon i prowadzenia ognia zza nich, a także działania w grupie, stawiania ognia zaporowego, flankowania oraz kilku innych sztuczek.

Starć nie ułatwi brak HUD-a. Rezygnacja z niego jest, zdaniem autorów, bardziej realistyczna, niż wszelkie wymyślne informacje, które pojawiają się na ekranie wielu strzelanin. W Killzone 2 zabraknie zatem informacji o stanie magazynków, celach misji oraz pasku energii. Nic z tych rzeczy. Jedynym momentem, w którym zobaczymy jakąś ikonę, będzie ten, kiedy znajdziemy się nieopodal martwego wroga, aby podnieść jego broń. HUD-a wprawdzie nie będzie, ale komputer skomunikuje się z nami w inny sposób, gdy będziemy ranni. Ekran stopniowo przybierze czerwoną barwę, a jeśli sytuacja stanie się poważna, zacznie coraz bardziej ciemnieć, zrobi się niewyraźny i zamazany. Oczywiście ma to oznaczać, że należy poszukać jakiegoś schronienia.

W grze zabraknie również apteczek. Energię w dramatycznej sytuacji odzyskamy po upływie kilku chwil, jeśli oczywiście w tym czasie nikt nie potraktuje nas ołowiem. Co ciekawe, nasz heros będzie mógł natomiast leczyć kolegów z teamu, co wymagać będzie kilku sekund i użycia specjalnego zestawu ratunkowego. Sev nabędzie także w nowej odsłonie umiejętności skakania, której brak tak bardzo doskwierał w jedynce. Chcąc również postawić na realizm, autorzy zabrali graczowi możliwość jednoczesnego skakania i strzelania, twierdząc, skądinąd słusznie, że na polu walki nikt nie skacze jak królik, jednocześnie siejąc ogniem na prawo i lewo. Efektowne sceny zgonu

W obecnej fazie produkcji ciężko jest jeszcze podać wiele informacji na temat uzbrojenia, bowiem autorzy strzegą tego sekretu jak oka w głowie. Na pewno w wyposażeniu znajdą się pistolety, karabiny maszynowe, karabiny szturmowe, snajperki, miotacz płomieni, miny, strzelby oraz granaty i bazooka, ale to żadną nowością w zasadzie nie jest. Wiadomo również, że ta ostatnia będzie miała niesamowity odrzut, co poczują nie tylko posiadacze wibrujących kontrolerów, ale wszyscy gracze. Otóż po strzale trzeba będzie przez chwilę opanować Seva, żeby mógł oddać kolejny. Tajemnicą pozostaje natomiast istnienie alternatywnych trybów użycia broni. Zakładając jednak, że Guerilla Games nie chce obniżać lotów, możemy spodziewać się wielu pukawek z możliwością usprawnień, bo tak było w części pierwszej. Autorzy zapewniają jednak, że chcą usatysfakcjonować szerokie rzesze graczy. Właśnie dlatego Killzone 2 będzie oferował różne typy zachowań, od snajperskich podchodów począwszy, poprzez zgranie drużynowe, na ostrym szturmie skończywszy.

Dodatkowo w rozgrywce zaimplementowano bardzo realistyczny system obrażeń i w zależności od tego, w co trafimy wirtualnych przeciwników, takie sceny agonii zaobserwujemy. Każdy pocisk ma bowiem w grze konkretny ładunek siły, którą przekazuje uderzonemu korpusowi ludzkiemu. Odpowiada za to system Hit Response, który wylicza zachowanie wirtualnych ciał przeciwników pod ostrzałem wroga, a mówiąc precyzyjniej, zestawia technikę motion capture z fizycznymi impulsami spowodowanymi działaniami broni. W zależności od tego, gdzie trafimy przeciwnika i z jakiej broni, zobaczymy różne animacje jego zachowania, począwszy od zachwiania się, poprzez upadek, aż po efektowną śmierć. Zwłaszcza ten ostatni element, krytykowany w pierwszym Killzone, uległ modyfikacjom i gra wykorzystuje teraz efektowny ragdoll. Denaci będą przechylać się przez barierki, turlać po schodach i zaliczą dziarskie spotkania ze stałymi przedmiotami, które będą mieć niemały wpływ na ciążenie ich ciał ku podłożu.

Niewiele wiadomo natomiast o samych przeciwnikach. Wprawdzie na filmach widać wrogów podobnych do latających mechów, jednak oficjalnie przedstawiono na razie jednego kolosa. To tzw. miniboss – The Heavy, monstrualnie duży, opancerzony żołnierz uzbrojony w miniguna. Aby go pokonać, najpierw będzie trzeba strzelać w głowę, co go nieco oszołomi, a potem zajść go od tyłu i rozwalić celną serią zbiorniki z gazem, które ma przytwierdzone do pleców. Generalnie jednak przeciwnicy według obietnic będą mieli reakcję na strzały uzależnioną od typu broni, z jakiej wypaliliśmy, oraz własnych, osobniczych zdolności. Najlepiej wyjaśnić to na przykładzie. Gdy z bliskiej odległości trafimy The Heavy w prawe ramię, w zasadzie niewiele mu zrobimy. Ot, po prostu siła uderzenia odrzuci go nieco w prawo, a po chwili znów będzie parł do przodu jak czołg. Co innego nieopancerzony piechociarz, który po serii w prawe ramię padnie na ziemię, wijąc się w bólach i dopiero po chwili się pozbiera. Niewiele wiadomo na razie o pojazdach, poza tym, że będą i że będzie można je obsługiwać w kilka osób. Na trailerach widać wielkie dropshipy podobne trochę do śnieżnych skuterów, które są w stanie przewieźć 6 – 8 wojów trzymających się poręczy (ciekawe, czy można będzie się puścić i spaść?), a do tego buggie oraz helikopter; ale nie wiadomo, czy sami będziemy mogli ich używać.

GramTV przedstawia:

500 źródeł światła

Trzeba przyznać, że już na obecnym etapie prac gra prezentuje się znakomicie pod względem wizualnym. Silnik stworzony został na potrzeby Killzone 2 i oferuje dynamiczne oświetlenie, na które autorzy kładą największy nacisk. Dość powiedzieć, że jedną scenę (lokację) może obsługiwać aż 500 niezależnych źródeł światła, co spowoduje, że dość mroczne otoczenie ożyje efektownymi cieniami i atmosferą zaszczucia. Najlepiej opisać to na przykładzie wąskiej alejki, którą będziemy przemierzać w jednym z poziomów. Generalnie jest ona brudna i mroczna. Jednak poumieszczane tu i ówdzie źródła oświetlenia – lampy, halogeny, szyby, od których odbija się inne światło oraz latarnie nadają jej dodatkowego klimatu. Również nasza broń generuje pewien poziom światła, zatem strzelając w pozostawioną w kącie oponę dopiero w czasie wystrzałów obejrzymy ją w pełnym blasku. Jak wiadomo, tam gdzie są światła, są również cienie. W Killzone 2 pieczołowicie nad nimi pracowano. Każdy obiekt środowiska rzuca własny, w zależności od tego, pod jakim kątem załamuje promienie światła, a wszystkie zmieniają się dynamicznie. Ważne jest to zwłaszcza przy okazji przeciwników, których często będziemy mogli namierzyć po cieniach właśnie oraz po... wystrzałach z broni.

Niezłe wrażenie sprawiają również projekty żołnierzy. Każdy z nich jest masywny, napakowany, z doskonale zindywidualizowaną twarzą, a nawet sylwetką. Taki wygląd potęguje wrażenie, że mamy do czynienia z prawdziwymi „bad guys”, a nie bandą panienek na pikniku w Puszczy Białowieskiej. Postaci będą bardzo szczegółowe oraz posiadać będą uzbrojenie, którego aktualnie używają. Znakomite są animacje biegu, przeskakiwania przeszkód i ukrywania się za nimi. Legioniści będą również gestykulować, wydając w ten sposób polecenia co do zmiany pozycji lub opisując położenie przeciwnika. Efektownie prezentować się mają również wybuchy. Bronie o większej sile rażenia dawać będą efekt smugi dymu, a po trafieniu pociskiem w cel w powietrze polecą fragmenty zdemolowanych przedmiotów. Gdy na przeciwniku użyjemy miotacza płomieni, obleką go efektowne jęzory ognia, a delikwent zacznie biegać w trwodze i raptownie machać rękoma. Również lokacje będą atrakcyjne dla oka. Autorzy zapowiadają zrujnowane fragmenty miasta, w którym panować będzie atmosfera grozy. Zapomnijcie o widokach rodem z kartek pocztowych. W Killzone 2 niebo będzie zasnute ciemnoszarymi chmurami, jego sklepienie będą przeszywać przerażające błyskawice, a nad całym polem walki będzie unosiła się nieprzyjemna mieszanina kurzu, dymu i mgły. Generalnie o poziom graficzny nie powinniśmy się martwić. Kto wie, czy Killzone 2 nie będzie lepszy od wszystkiego, co do tej pory widzieliśmy.

Czy szykuje się hit? Ciężko o tym w tej chwili zawyrokować, jako że do zakończenia prac zostało jeszcze kilka miesięcy. Jeżeli jednak chociaż połowa z zapowiadanych przez twórców atrakcji znajdzie swe urzeczywistnienie w finalnej wersji produktu, możemy być raczej pewni, że Killzone 2 wciągnie nas na dłużej. Wszak nad grą pracuje ponad 150-osobowy zespół, a w produkcję już teraz zainwestowano ponad 40 milionów dolarów. To musi się udać!

Komentarze
37
Usunięty
Usunięty
22/11/2008 10:09

Czekam na tę grę, jak nad żadną inną :) To musi być hit! ;)

Usunięty
Usunięty
16/12/2007 00:14

A mnie ta zapowiedź nie przekonuje... Brzmi raczej jak powtarzanie wszystkich słodkich obietnic twórców, a nie jakieś obiektywne i spokojne spojrzenie na całą sprawę. Niestety wiele już było takich hitów murowanych tylko w zapowiedziach, oby tym razem spotkało nas co innego.

Usunięty
Usunięty
15/12/2007 16:05

Gra będzie na pewno bardzo grywalna ale na PS3 jest zbyt mało tak fajnych gier, co zniechęca mnie do tej konsoli ale w przyszłości powinno być pod tym względem lepiej.




Trwa Wczytywanie