Tydzień z WH40K: Dawn of War - Dark Crusade (dzień pierwszy)

Finnegan
2006/11/13 16:00

Gwardia Imperialna - w służbie Imperium Ludzkości

<i>UWAGA! Zamieszczone ilustracje są własnością Games Workshop</i>

Gwardia Imperialna - w służbie Imperium Ludzkości

Gwardia Imperialna - w służbie Imperium Ludzkości, Tydzień z WH40K: Dawn of War - Dark Crusade (dzień pierwszy)

No dobra, jesteście tu nowi, przybyliście z kolejnymi uzupełnieniami, więc może nie wiecie, co my tu robimy. No to powiem wam, żebyście mieli jakie takie pojecie, zanim się to zacznie na dobre. Od początku czułem w kościach, że będzie się działo... coś naprawdę dużego. Ale nigdy nie śniło mi się, że będę brał udział w tak doniosłych wydarzeniach. Zaczęło się od tego, że ścigaliśmy tych cholernych Eldarów i ich Arcyprorokinię, aż z Lorn V. Generał Lukas Alexander zawziął się na nią strasznie i racja, bo to przeklęci obcy i powinno się ich wytłuc, co do jednego. Ostatnie raporty donosiły podobno, że wiali w tę stronę, w okolice Kronusa. A więc dostaliśmy rozkazy i ruszyliśmy za nimi. Weszliśmy na orbitę planety i nic, cisza, ani widu, ani słychu...

Wysadziliśmy desant w okolicach dawnego górniczego miasta Ironworks Bay, a potem standardowo, zgodnie z procedurą: „okopać się i umocnić”. Wszystko szło, jak po sznurku. Pomyślałem sobie, że to trochę zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Wiecie, jestem w Gwardii Imperialnej już od kilkunastu lat, a ostatnich parę do spokojnych nie należało i rzadko kiedy wszystko się tak układa... Nie to, żebym narzekał. Moje oddanie służbie i wiara w Imperatora są niepodważalne. Że co? Że nie widziałeś mnie na wieczornej modlitwie? Bo wartę karną miałem. I zarobię jeszcze kolejny tydzień takich wart, bo ci chyba zaraz w pysk dam. Zamknij się i słuchajcie, bo teraz zaczyna się najlepsze... Ciii... Poczekajcie, aż Komisarz odejdzie kawałek dalej...

Cholera, nie przepadam za nimi... Pamiętam jak na Lorn V siedzimy przyciśnięci przez ostrzał artyleryjski chaosyckiego Plugawiciela w jakichś ruinach, ośmiu nas chyba było... Sierżant Cafferty umiera mi na rękach, a tu podbiega komisarz Sheiferr i drze się, żeby natychmiast kontratakować, prosto pod ogień. Wtedy Willi, nowy taki, podnosi na niego przerażoną twarz i mówi, że on nigdzie nie idzie. No to Sheiferr zastrzelił go na miejscu jako zdrajcę. Rzeczywiście, taka perspektywa dodaje skrzydeł... Poderwaliśmy tyłki i poszedł kontratak, wyparliśmy ich wtedy z miasta, ale od tamtego czasu jakoś zawsze mi nieswojo jak kręci się gdzieś obok.

A więc... co? Aha, mówić dalej miałem, tak? No dobra, na czym ja to...? A, tak, rzeczywiście. No więc cisza i spokój. Poszły patrole, zaczęliśmy fortyfikować miasto, ale Eldarów dalej ani widu, ani słychu. I wtedy jeden z oddziałów coś znalazł. Olbrzymią konstrukcję, jakby monstrualne działo zagrzebane do połowy w ziemi. Wysłano dodatkowe ekipy i Kapłanów Maszyny, żeby to zabezpieczyć. Plotki mówią, że to jakiś artefakt - relikt z czasów Herezji Horusa czy jakoś tak... Oczywiście powiadomiono o tym dowództwo i czekano na dalsze rozkazy.

No i wtedy się zaczęło. Nagle alarm, wszyscy postawieni w stan gotowości, bo flota na orbicie podobno zaatakowana została przez obcych. Pomyślałem wtedy, oho, a to się daliśmy Eldarom... My ich tu szukamy, a oni nas od tyłka zaszli... Ale nie, to nie byli oni, tylko flota Dominium Tau, kolejni przeklęci xenosi... Ponoć kręcili się wcześniej tutaj na Kronusie. Nigdy z nimi nie miałem do czynienia, podobno wyposażeni są w jakąś dziwną broń, a po ich stronie walczą potwory, które pożerają poległych na polu walki. Plugawe istoty, chroń nas Imperatorze! Zdążyli wysadzić desant na południowy zachód od Ironworks Bay. W międzyczasie pojawiła się też flota inwazyjna Orków, całe tysiące zielonoskórych – mówię wam, piekło. I wtedy doszły rozkazy. Do standardowych, czyli: „oswobodzenia świata spod dominacji obcych i przywrócenia go na łono Imperium Ludzkości” dodano także promocję. Ani chybi to, co znaleźliśmy musi być cholernie ważne, bo Generał Lukas Alexander został w trybie przyspieszonym mianowany Wojskowym Gubernatorem planety wraz ze wszystkimi koniecznymi uprawnieniami.

GramTV przedstawia:

Byłem na placu w Ironworks Bay podczas uroczystości zaprzysiężenia. Gubernator pozdrowił nas i powiedział, że mamy ważną misję i musimy ją wypełnić, ku chwale Imperatora. Odtąd nasz regiment zwać się będzie „Wyzwolicielami” - Pierwszym Regimentem Kronusa. Cholera, co by nie mówić o całej tej sytuacji, to zawsze marzyłem o czymś takim! Być pierwszym regimentem nowo skolonizowanego świata, to wielki zaszczyt.

Niestety, tuż przed wymarszem zjawili się Kosmiczni Marines z zakonu Krwawych Kruków. Ich Brat-Kapitan Davian Thule przedstawił jakieś swoje rozkazy, mieliśmy się chyba natychmiast wycofać i opuścić planetę, a artefaktami to mieli się zająć oni. Ale nasz Generał odparł, że jego wytyczne z dowództwa są inne i że zostajemy. Zrobiła się trochę napięta sytuacja, stoimy naprzeciw nich, ściskamy karabiny w dłoniach i każdy się zastanawia, co będzie. Wreszcie ten ich dowódca powiedział, że daje nam czas do następnego dnia na rozpoczęcie ewakuacji. Odmowę potraktują jako zdradę Imperatora, wyobrażacie sobie?! Na to usłyszał: „Zdradą byłoby nie wykonanie moich rozkazów, kapitanie. Niech pan trzyma się swoich rozkazów, ja będę trzymać się swoich”. No i, cholera, zostaliśmy! Chociaż teraz, to chyba trzeba się liczyć z tym, że Kosmiczni Marines będą walczyć nie tylko z obcymi, ale i z nami. Trudno. Jeśli taka będzie wola Imperatora, niech tak będzie. Słuszność jest po naszej stronie.

Potem była parada – trochę w warunkach polowych, rozumiecie - bo przecież mamy wojnę. Parę naszych wysuniętych posterunków starło się już z nieprzyjacielem, więc kolumny pancerne ruszały od razu na front. Najpierw szły pojazdy kroczące Sentinel, potem czołgi Leman Russ i Baneblade, duma Gwardii, wszystkie z nowym kamuflażem i świeżo wymalowanymi insygniami I Regimentu Kronusa. Za nimi Hellhoundy uzbrojone w miotacze ognia Inferno. No, tym to akurat nie chciałbym jechać... Tylko wariaci jeżdżą tym sprzętem, podobno często zdarzają się różne „wypadki” i cały pojazd staje w płomieniach. Ale to nic dziwnego, skoro działonowi sami modyfikują uzbrojenie, żeby miało „większego kopa”. Dalej jechała artyleria samobieżna Basilisk i transportery Chimera a za nimi szła Gwardia, szereg za szeregiem, kolumna za kolumną... Regularni Gwardziści prowadzeni przez Komisarzy i Kapłanów, elitarni Kasrkini - weterani wielu bitew, potężne Ogryny, a także zespoły broni ciężkiej, niosące ciężkie karabiny automatyczne i działka laserowe. Z taką potęgą oczyścimy planetę z obcych i ani się obejrzymy jak na Kronusa przylecą koloniści, a my, „Wyzwoliciele”, będziemy także mogli się tu osiedlić po zakończeniu służby. Jest się o co bić, nie? A więc, ku chwale Imperium!

Generał, przepraszam, Gubernator Alexander osobiście poprowadzi nas do walki. Podobno powiedział do jednego z kapitanów: „Mam do dyspozycji tysiące Gwardzistów, wojska pancerne i wsparcie Imperialnej Floty. Niech Wszechmocny Imperator zlituje się nad tymi, którzy staną na mojej drodze, bo ja litości mieć dla nich nie będę.”

Komentarze
42
Usunięty
Usunięty
18/08/2007 18:28

Jak się nie umie grać Gwardią to się jej nie lubi ;] Za tekst 9,5/10Nie można ściągnąć filmiku ;(

Usunięty
Usunięty
03/04/2007 21:49

gwardia imperialna to beznadzieja Elifiasz pogrobowiec rządzi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Usunięty
Usunięty
17/11/2006 23:11

Tekst fajny, chociaż według mnie jedyna zaleta Gwardii to to, że walczą po stronie Nieśmiertelnego Imperatora :P Space Marines, attaaack!!!A gierasę (DC) kupię (a raczej poproszę o zafundowanie rodzinkę) razem z Flatoutem2 na święta. Oby tylko mój napęd cd/dvd do tej pory był sprawny (o co codziennie proszę Imperatora :P).Winter Assaulta nie mam, ale jako że jest w tej samej (chyba) cenie co DC a są tam tylko 2 kampanie to sobie go daruję i poczekam na następny expansion :P




Trwa Wczytywanie