Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay - rzut okiem

Szary
2006/09/10 16:30

Gry na podstawie filmów to zwykle temat do żartów i narzekań.

Gry na podstawie filmów to zwykle temat do żartów i narzekań.

Gdy na podstawie kinowego hitu powstaje gra zazwyczaj jest to „play the movie game”, czyli taka (pseudo)zabawa w odtwarzanie tego co już dobrze znamy z wielkiego ekranu. Jeszcze częściej mamy do czynienia ze zwykłymi, robionymi naprędce gniotami, lub w najlepszym wypadku produkcyjniakami. Na szczęście są od tej reguły wyjątki. A Chronicles of Riddick są jednym z nich.

 Gry na podstawie filmów to zwykle temat do żartów i narzekań. , Kroniki Riddicka: Ucieczka z Butcher Bay - rzut okiem


Riddick to pamiętny antybohater z filmu Pitch Black a zarazem próba stworzenia kolejnego bohatera Kina Nowej Przygody. Lata osiemdziesiąte dały nam takich idoli jak Arnold Schwarzenegger (w kolejnych Conanach, Predatorze i Terminatorach), Sigourney Weaver w Obcych, czy Harrison Ford jako Indiana Jones i Han Solo. Później pojawiła się pustka, którą miał właśnie wypełnić Riddick, bohater jak przystało na nasze czasy – okrutny i bezwzględny morderca, wyrokowiec o grobowym głosie i operacyjnie zmodyfikowanych oczach, którymi widzi w najczarniejszych ciemnościach.

Miks gatunów Chroicles of Riddick: Escape from the Butcher Bay nie jest adaptacją żadnego filmu. To właściwie łącznik pomiędzy Pitch Black a Chronicles... To także połączenie gry FPS, skradanki TPP oraz RPG. Brzmi jak niezły kogel-mogel, ale o dziwo nie dość, że wyszedł strawny to jeszcze smakowity.


Witamy w więzieniu Najbardziej poszukiwany w galaktyce przestępca został złapany. Łowca nagród Johns wiezie go właśnie do tytułowego więzienia Butcher Bay. Tak zaczyna się ta opowieść, a dalsza gra to w zasadzie jedna wielka ucieczka z mamra. Wydawać by się mogło, że pomysł choć fajny bardziej pasuje na jeden level z gry niż cały projekt, ale nic bardziej mylnego. Czego w tej grze nie ma? Początek rozgrywki to właściwe RPG. Jako Riddick poznajemy samo więzienie i jego przymusowych mieszkańców. Rozgrywamy układy pomiędzy więźniami – poznajemy dealerów prochów, fajek i innej kontrabandy. Nie dajemy się wykiwać i po wyrwaniu kilku chwastów ustalamy swoje porządki w pudle. Ten etap gry, choć krótki jest świetnym, klimatycznym RPG. Opracowanie i wdrożenie planu ucieczki to kolejny epizod. Tu wśród cieni i zaułków starych korytarzy inspekcyjnych, szybów wind i tuneli wentylacyjnych zaczyna się prawdziwa skradanka. W trakcie gry Riddick otrzymuje swoje nowe, piękne, widzące w ciemnościach oczy i od tego momentu zabijanie staje się dużo prostsze.

Potem niespodziewanie pojawia się survival horror, gdy Riddick trafia do skażonych kazamatów, głęboko pod więzieniem, gdzie żyją potwory. Kiedy niesławny bohater trafia wreszcie do górnego miasta i koszar strażników, gra zamienia się w klasyczną, brutalną strzelankę. Akcja przybiera na sile gdy władze Butcher Bay wysyłają przeciwko naszemu nożownikowi ciężki sprzęt – pancerze wspomagane a nawet taktyczne mechy. Co jednak poprawia ten ponury obraz, to możliwość przejęcia tych technicznych cudeniek. Kilka poziomów gry przemierzamy zamknięci w stalowym pancerzu i niemal niezniszczalni kosimy kolejne ekipy klawiszy.


Krwawo i brutalnie Chronicles of Riddick, nie ma co ukrywać jest grą brutalną, jak jej bohater. Łysol zabija gołymi rękami, skręca karki, tnie nożami, podrzyna gardłda i odstrzeliwuje głowy. Cała walka przedstawiona jest z perspektywy oczu bohatera. Istnieje wiele kombinacji ciosów dla poszczególnych broni oraz specjalnych „kombosów” – Riddick potrafi wyrwać broń z rąk strażnika i strzelić mu w gardło. Kiedy zajdzie nieświadomą ofiarę od tyłu może ją delikatnie popchnąć...wprost do bezdennej przepaści. Arsenał broni palnej również jest obszerny – mamy więc pistolet, taser, strzelbę, karabinek automatyczny, granaty, i oczywiście działko obrotowe. Jednak przez połowę gry muszą nam wystarczyć więzienne noże robione ze śrubokrętów i kawałków stali, kastety, pałki z gwintowanych prętów i nakrętek. Jest w czym wybierać.

GramTV przedstawia:


Akcji nigdy za wiele Olbrzymim plusem gry jest właśnie fakt, iż nie jest ona adaptacją filmu. To zupełnie odrębny tytuł, przy produkcji którego autorzy mieli pełną swobodę twórczą. To plus osoba Vin Diesel’a, który w projekt zaangażował się nie tylko jako aktor, ale także jako producent (czytaj: Pan Pieniądze), zaowocowało bardzo dobrym tytułem. Pomysły zawarte w grze, zarówno dotyczące miejsc, fabuły jak i postaci są dużo lepsze niż to co oglądaliśmy w kinie. Mamy tu i więzienie, w którym cele są stalowymi klatkami przenoszonymi przez dźwigi i wieszanymi nad krawędzią przepaści i ponure kanały pełne zmutowanych skazańców. Jest głęboki labirynt kopalń i żyjący jeszcze niżej obcy. Są mechy, pogonie, strzelaniny... słowem scenami akcji można by obdzielić kilka innych gier. Doom technology Silnik na którym „chodzi” Riddick to autorski program Starbreez Studios. Bazuje on na podobnych efektach co sławny Doom III. Mamy więc głębokie stencilowe cienie i tworzące odkształcenia normal mapy. Jak na science-fiction przystało jest tu wiele lśniących metalowych powierzchni, do wykonania których użyto technologii specular. Jako, że Riddick widzi w ciemnościach wykorzystano w grze system dynamicznej zmiany oświetlenia i perspektywy (zmienia się tak zwany FOV- Field of View). Do tego dochodzą jeszcze wspaniałe, naturalne animacje – wszystkie stworzone z użyciem techniki przechwytywania ruchu żywych aktorów, oraz dynamiczna, filmowa muzyka.


Oczywiście nie wszystko poszło tak jak należy. Gra ma liczne błędy – postaci, choć świetnie wymodelowane, przenikają przez siebie. Źle dopasowane trójkąty, z których składa się wizerunek bohatera nagle rzucają cienie szpecące całą sylwetkę. Przeciwnicy w ciężkich pancerzach nie są w stanie strzelać do góry. Inteligencja strażników bardzo często zawodzi. Niektóre projekty pomieszczeń, faktury ścian czy obiekty są zrobione jakby naprędce i niestarannie. Całą zabudowa jest totalnie kanciasta i nawet normal mapy nie wystarczają aby poprawić ten efekt.


Jest jeszcze ten wątek pseudo-mistyczny, którym uraczono nas w drugim filmie o Riddicku. W sumie sprowadza się to do pierniczenia o jakiś przepowiedniach, cudownych mocach i bohaterze, który ma coś tam ocalić. Pewnie świat. Jest to nagła zamiana w stosunku do Pitch Black, które było klasycznym SF z gatunku Obcego (porównanie nie bez przyczyny, gdyż scenarzysta Pitch Black to ten sam facet, który napisał Alien Ridleya Scotta). Oczywiście wszystkie te wady gra rekompensuje świetną rozgrywką, dobrymi pomysłami i konkretną akcją. Dla wszystkich miłośników Action/ Adventure w klimatach S-F.


Komentarze
41
AdamBart
Gramowicz
31/08/2008 12:11

Gra zjadła mnie totalnie . Od początkowego menu aż do napisów końcowych jest to tytuł świetnie przemyślany i wykonany. Niedoróbki opisane w artykule a zdażające się praktycznie w każdej produkcji tutaj w ogóle nie przezkadzają. Moim skromnym zdaniem gra pod względem fabularnym jest lepsza niż druga, zbyt cukierkowa i naciągana część filmu. Grając w grę naprawdę można poczuć duszny i wrogi klimat Butcher''s Bay. Jest to jedna z niewielu gier które tak sugestywnie ukazują siłę fizyczną bohatera. Gracz odnosi wrażenie że Riddick nie wspina się, skaczę czy skręca karki tak łatwo dlatego że to tylko gra, lecz dlatego że naprawdę go na to stać. Za animację postaci daje grze 10/10. Za fabułę również. Minusem może być nieco przykrótki czas gry. Polecam wszytskim aby po przejściu gry zagrali ponownie w tryb z opisami autorów. Niektóre są po prostu świetne.Pozdrawiam

Usunięty
Usunięty
06/10/2006 21:33

Własnie przeszedłem fajna gra szkoda ze tak szybko sie kończy ale naprawde ciekawa w skali 1:10 daje 9 za klimat i ciekwą fabułe ale tylko 9 bo krótka troche

Maurycy_69
Gramowicz
11/09/2006 16:32

i co takiego najdzwyczajnego w tych zdjeciach...? ze rozdzielczosc duza...? :/ i co w tym takiego WOW!! ...? nie rozumiem...




Trwa Wczytywanie