Paramount nie chciał obsadzić Marlona Brando w filmie Ojciec Chrzestny

Krzysztof Żołyński
2023/08/10 17:00
1
0

Paramount nie chciał obsadzić Marlona Brando w filmie Ojciec Chrzestny. Aktor dostał za nią Oscara.

Obecnie trudno wyobrazić sobie, żeby ktokolwiek inny, jak Marlon Brando, mógł wcielić się w Vito Corleone. Jego rola to absolutna klasyka kina i a sama postać zyskała rangę kultowej. Okazuje się jednak, że reżyser filmu, Francis Ford Coppola, musiał stoczyć długi bój z Paramont, który nie chciał Brando w tym filmie.

Paramount nie chciał obsadzić Marlona Brando w filmie Ojciec Chrzestny

Trudno uwierzyć, że Paramount nie chciał obsadzić Marlona Brando w nagrodzonej Oscarem roli w Ojcu chrzestnym. Jego występ jest częścią popkulturowego ducha po dziś dzień, zdobył Oscara dla najlepszego aktora w 1973 roku, a od tego czasu Vito Corleone stał się standardowym archetypem włoskiego szefa mafii.

Marlon Brando mógł nie zagrać głównej roli w Ojcu Chrzestnym

Paramount powierzył Francisowi Fordowi Coppoli zadanie adaptacji bestsellerowej powieści Mario Puzo na potrzeby filmu. Wytwórnia widziała w tej roli współczesnego Amerykanina, włoskiego pochodzenia. Coppola jednak przygotował scenariusz po swojemu, osadzając akcję części filmu w latach 40. i na przekór swoim mocodawcom, zdecydował, że Brando będzie Donem Corleone. W 1972 roku reputacja tego aktora daleka była od ideału, a na dokładkę miał na koncie kilka filmów, które okazały się klapami finansowymi. Dlatego Paramount broniło się przed nim jak mogło.

Nawet sam Puzo chciał Brando jako Dona Corleone, posuwając się nawet do napisania do Brando listu z prośbą o wzięcie tej roli. W międzyczasie Paramount robiło wszystko, żeby obsadzić Danny'ego Thomasa. Brando odpisał Puzo, że żadne studio go nie zatrudni i że powinien poczekać, aż połączy siły z Coppolą, aby zdobyć dla niego rolę.

Kiedy reżyserował Ojca chrzestnego, Francis Ford Coppola miał 29 lat i nie miał wpływu na największe studia filmowe. Niemniej jednak walczył z ich decyzją o zawetowaniu obsady Brando, ponieważ chciał zdobyć „jednego z najwspanialszych aktorów na świecie”. Coppola był w stanie przeciągnąć Paramount na swoją stronę, akceptując trzy żądania studia: Brando musiał przejść test ekranowy, musiał wpłacić kaucję w wysokości miliona dolarów, gwarantującą, że będzie grzeczny i otrzyma wynagrodzenie uzależnione od sukcesu kasowego filmu.

Byłem młody i nie miałem władzy, więc doszli do wniosku, że mogą po prostu mną rządzić.

GramTV przedstawia:

Coppola nie chciał obrazić Brando, zmuszając go do przesłuchania, ale Brando zgodził się na makietę w swoim domu, aby uspokoić jego obawy. Nałożył na włosy czarną pastę do butów, a ponieważ Corleone został postrzelony w gardło, przybrał ochrypłe seplenienie przy niektórych kwestiach. Ostatnim akcentem było włożenie mu do ust wacików, aby „wyglądał jak buldog”. Występem oczarował wszystkich.

Marlon Brando pochodził ze Złotej Ery Hollywood i miał wystarczającą charyzmę, żeby nie tylko odegrać tak ważną rolę, ale być szanowanym także przez aktorów, którzy wcielili się w pozostałych członków rodziny. Bez niego ten film nie zyskałby tak znaczącej rangi i uwielbienia fanów. Wykorzystał naturalny styl aktorski z lat 40. i 50., przekazując go wschodzącym gwiazdom, takim jak Pacino i DeNiro. Film Ojciec chrzestny trzeba traktować jako kinowy triumf jego wytrwałego i utalentowanego reżysera oraz niesamowitej obsady, jaką udało się mu zgromadzić.


Komentarze
1
dariuszp
Gramowicz
10/08/2023 17:40

Oj tam, to standard w tej branży. Han Solo? Miał go grać Al Pacino. Znowu rolę Indiany Jonesa miał zagrać Tom Selleck. Finalnie rola trafiła do Harrisona Forda i dzisiaj nikt nie może sobie w niej wyobrazić innego aktora.

Pamiętacie Forrest Gump? Główną postać miał grać Travolta a nie Hanks. Travolta odmówił na rzecz... rolki z której znamy go najbardziej czyli Vincent Vega w Pulp Fiction.

Warto też wspomnieć że w tym okresie Travolta miał parę kiepskich filmów i studio nie chciało go w Pulp Fiction. Powód dla którego dostał tę rolę był niesamowity upór Tarantino któremu aktor się bardzo podobał.

Matrix też jest fajnym przykładem. Will Smith miał grać Neo. Ale bracia nie byli zbyt przekonujący i ten się deczko obawiał tego filmu więc sobie odpuścił na rzecz Wild Wide West. Wild Wide West okazał się kaszaną a Matrix stał się kamieniem milowym kina akcji.

No i nie wolno zapomnieć o Wolverine w X-men. Miał tą postać grać Dougray Scott. Ale miał wypadek na planie Mission Impossible i Jackman go zastąpił. I tak odgrywał tę postać przez kolejne 20 lat. Też ciekawostka - Jackman był suchoklatesem w tamtym okresie :-) Jak go reżyser zobaczył to opóźnili kręcenie filmu i przesunęli wszystkie sceny bez koszuli czy w koszulce na koniec produkcji żeby dać Jackmanowi czas by przypakował.