W dzisiejszych czasach robienie gier to interes wymagający. Jednak o tym, jak zrobić to najmniejszym kosztem wiedzą niezależni twórcy. W trakcie GDC głos na ten temat zabrał twórca Braida, jednego z najlepszych tytułów Xbox Live Arcade minionego roku. Okazuje się, że gra ta powstała nakładem 200 tys. USD i jak przyznaje jednak Jonathan Blow, mógł on ten koszt jeszcze zmniejszyć.

Po pierwsze - Blow stworzenie tekstur wykorzystanych w Braidzie powierzył profesjonalnemu artyście, a to kosztowało naprawdę sporo. Mógł co prawda sam nauczyć się obsługi Photoshopa czy innego Gimpa, ale efekt daleko odbiegałby od tego, co można zobaczyć w finalnej wersji gry.
Po drugie - koszt własnego utrzymania: "(...) lwią część z tych 200 tys. została wydana, bo nie chciałem żyć w przyczepie... Zrobienie gry nie wymaga 200 tys. USD. Wymaga za to komputera, dev kita i wystarczającej sumy, aby przeżyć w trakcie prowadzenia prac i nieco dłużej, bo zawsze są jakieś poślizgi. Jeżeli możesz mieszkać przez 3 lata w domu rodziców, możesz zrobić grę za darmo".
Po trzecie - reklama. Braid otrzymał spore wsparcie od blogów i serwisów przyjaznych niezależnym twórcom. Niektóre normalnie nie recenzują gier dystrybuowanych cyfrowo, ale robią wyjątki w przypadku co lepszych produkcji. To już jest promocją samą w sobie. Sam Blow przyznaje, że opłacenie reklam nie jest aż tak ważne, jak jakość gry. Dobry tytuł sam się wybroni i wtedy "pi-ar" jest zbędny: "Ciężko sprzedać g***o. Każdy może poczuć jego smród i nie ważne jest wtedy, ilu ludzi najmiesz do zrobienia reklamy".