Devil May Cry 4 - recenzja wersji PC
Kino amerykańskie wykreowało pewien typ bohaterów. U takiego gościa najistotniejszym elementem jet poza. Takim postacią był Riddic, Terminator czy John McClane. Taki nurt wykreował również rynek gier wideo, wystarczy spojrzeć na Duke Nukema. DMC jest grą, w której owo zjawisko jest doskonale widoczne.

Wielkie miecze, gnaty i skórzane płaszcze, a do tego setki wrogów do zabicia w niezwykle spektakularny sposób. Brzmi znajomo? Powinno, bo oto na pecety powraca Devil May Cry, tym razem opatrzony numerem 4. Ta część wprowadza do serii powiew świeżości, dostaliśmy bowiem w swoje ręce drugą grywalną postać. Wszyscy fani bardzo obawiali się tak radykalnej zmiany, jak się jednak okazuje, zupełnie niepotrzebnie. Nero okazał się równie ciekawy co Dante, a niezwykle widowiskowe pojedynki i utarczki słowne tych dwóch bohaterów na długo pozostają w pamięci.