Internetowe wydanie angielskiego brukowca The Sun opublikowało dziś artykuł, w którym "Dr Keith" narzeka na dzisiejszą młodzież i jej złe nawyki. Robi to przy okazji ogłoszenia wyników badań, z których wynika, że co prawda odsetek ćwiczących regularnie mężczyzn wzrósł z poziomu 41%, ale o zaledwie ułamek punkta procentowego. Dr Keith przyznaje, że przyczyną tak słabych wyników mogą być czynniki ekonomiczne (opłaty za siłownię czy kluby fitness), ale o wiele gorszym wrogiem zdrowia i sprawności fizycznej młodzieży są oczywiście gry wideo.

(...) jednak uważam, że jest inne wytłumaczenie. Jedynymi częściami ciała, jakie ćwiczą młodzi ludzie są ich palce i nadgarstki. Bez śmiechów proszę - mówię o grach komputerowych. Wszystkie te godziny, które kiedyś spędzano na kopaniu piłki czy wspinaniu się na drzewa przepadły. Jesteśmy zbyt zajęci klikaniem na konsoli z oczami przyklejonymi do ekranu".
Jednak i to nie jest najgorsze, bowiem Dr Keith doznał niedawno szoku, gdy przyłapał swoje dzieci na robieniu naprawdę niegrzecznych, bardzo niegrzecznych rzeczy. Bynajmniej nie chodzi tutaj o jakieś niegroźne kopanie psa sąsiada czy przywiązywanie foliowych worków do łap kota, o nie. Dr Keith przyłapał swoje pociechy: "na graniu w wirtualny tenis. A zaraz za rogiem mamy prawdziwy kort tenisowy. Zamiast powdychać nieco świeżego powietrza, one zużywały nasz dywan, swoje kciuki i moją cierpliwość".
Wypociny Dr Keith są o tyle szkodliwe, że czyta je dziennie jedynie kilka milionów Anglików, którzy z chęcią przyznają mu rację. Zawsze ma się to nieco lepsze samopoczucie, że ten mały grubas trzymany w domu jest taki przez te cholerne gry, a nie brak troski i zainteresowania ze strony rodziców...