W samo południe cofając się o dwie dekady

Lucas the Great
2007/09/25 12:00

Tym razem Naczelnemu zebrało się na wspominki. Konkretnie zaś na cofnięcie się do czasów, gdy w Polsce dopiero zaczynano grać w "papierowe" RPG. Choć nie zawsze tekst to sugeruje, Naczelny nie mówi bynajmniej ogólnikami - to faktyczne wspomnienia z owych czasów, wspomnienia z pierwszej ręki. Zapraszamy do lektury!

Jak zwykle nikt Wam nie każe zgadzać się z przedstawionym w tekście punktem widzenia. Można i nawet trzeba wygłaszać na forum własne opinie... Najpierw jednak wypadałoby zapoznać się z treścią felietonu:

Kiedyś już wspominałem, że felietoniście do pracy wystarczy dowolny pretekst. Cóż, taka jest prawda... Oto wczoraj gram.pl ogłosiło, iż wprowadza do sprzedaży podręczniki do RPG, konkretniej zaś D&D – pretekst wystarczający. Dziś wystarczy wejść na internetowy portal, polski bądź zagraniczny, zamówić potrzebne podręczniki i voila! – można grać. Brakuje ludzi do stworzenia drużyny? Piszemy na forum i robimy łapankę. Sieć wiele ułatwia...

Choć niektóre osoby może toto zdziwić, 20 lat temu sprawa wyglądała nieco inaczej. Osób wiedzących cokolwiek o RPG w Polsce praktycznie nie było: ot, rozrzucone po kraju jednostki. Na szczęście w tej nielicznej grupie znalazł się jeden dziennikarz.

GramTV przedstawia:

Pełen tekst znajdziecie tutaj

Komentarze
30
Usunięty
Usunięty
29/09/2007 10:49

Jeśli ktoś był związany z Fandomem lub mieszkał w większym mieście, to miał ułatwiony dostęp do turlaczy. W 1984 firma Encore wydała grę Labirynt Śmierci, która przy odrobinie inwencji już mogła służyć jako podstawa do własnego systemu RPG. W bodajże tym samym roku były już dostępne periodyki PSMF Sfera i Feniks również poruszające temat RPG i z polskim tłumaczeniem wyrywków podręcznika starego wydania D&D. Liźnięto nieco temat w miesięczniku Fantastyka, tygodniku Razem oraz telewizyjnych programach: Fantastyka, Poza Ziemią, Teleranek, 5-10-15. Trochę było w różnorakich Fanzinach ale największy wówczas dostęp do RPG był w klubach i na konwentach, gdzie można było uzyskać dostęp do różnorakich kopii, tłumaczeń i samoróbek a przede wszystkim załapać się na jakąś sesję. Osobiście szybko przekonałem się, że do gry wystarczy opis świata, bestiariusz, jakieś materiały w postaci map, planów, rycin i GM z wyobraźnią a cała reszta w postaci mechaniki, tabelek, przepisów i kostek to tylko zbędny balast oraz strata czasu. Mistrz ma do opowiedzenia jakąś historię a gracze przygodę do przeżycia w zależności od realiów i konwencji świata gry mogą sobie pozwolić na mniej lub więcej szaleństwa, jeśli zaś sesja kończy się po trzech minutach bo tak wynikło z pechowych rzutów i tabelki to chrzanić wszelką mechanikę.

Usunięty
Usunięty
28/09/2007 20:30

Ja tak samo ;)

Usunięty
Usunięty
26/09/2007 15:20

Mam postać u kolegi ale niestety jeszcze nie graliśmy ani razu...trzeba mu przypomnieć




Trwa Wczytywanie