W wywiadzie dla japońskiej gazety Sankei Shinbun, Iwata powiedział, że jego firma jest zdecydowana wypuścić swoją nową konsolę przed tegorocznym Bożym Narodzeniem. Wprawdzie za wcześnie jeszcze, by mówić o konkretnej dacie, ale Nintendo zdecydowanie nie chce opuścić świątecznego szału zakupowego. W przypadku USA oznacza to, że konsola pojawić się musi przed Świętem Dziękczynienia, przypadającym na ostatni czwartek listopada.
Nie sprawdzą się więc najprawdopodobniej przypuszczenia pesymistów, mówiące o premierze Revolution dopiero w roku 2007. Poza tym jednak Iwata nie powiedział nic konkretnego. W sprawie ceny zaznaczył tylko, że będzie ona "rozsądna". "Nawet jeżeli będzie to naprawdę niesamowity pod względem technicznym sprzęt, to nie sprzeda się, jeżeli będzie kosztował 50 tysięcy jenów (434 dolary). Chcemy ustalić cenę na rozsądnym poziomie".
Przedstawiciele Nintendo cały czas niezbyt są skłonni do mówienia na temat swojej nowej konsoli, nieważne czy chodzi o specyfikacje, planowane gry czy datę premiery. Ostatnio jednak jeden z nich - i to nie byle jaki, bo sam Satoru Iwata, prezes firmy - powiedział coś całkiem optymistycznego dla czekających na tę platformę.