Recenzja War Hospital - Daleko od noszy

Mateusz Mucharzewski
2024/01/11 10:00
0
0

Funkcjonowanie szpitala polowego w trakcie I wojny światowej to poważny temat. Zrobienie z tego dobrej gry to jeszcze trudniejsza kwestia.

Recenzja War Hospital - Daleko od noszy

Zeszłoroczna jesień była wyjątkowo bogata w dobre gry. Praktycznie każdego tygodnia na rynek trafiało coś ciekawego. Francuski Nacon trzeźwo zauważył, że wydanie wówczas strategii War Hospital może być poważnym błędem. Opóźnienie na styczeń to koło ratunkowe dla sprzedaży. Tak przynajmniej można było pomyśleć. Po spędzeniu całkiem sporego czasu z grą stwierdzam, że powód był jeszcze inny - danie polskiej ekipie Brave Lamb odrobinę więcej czasu na ratowanie projektu. Trudnego, z pewnym potencjałem, momentami nawet wykorzystanym, ale jednak finalnie zaprzepaszczonym. Przez co? Przez to co zawsze.

Zacznijmy jednak od początku. War Hospital to strategia od debiutującego zespołu Brave Lamb, który uznał że na warsztat weźmie szpital polowy z I wojny światowej. Okres nieco inny, rzadziej eksploatowany, ale prawdę mówiąc z perspektywy tej gry nie robi to większej różnicy. W końcu i tak chodzi o to, aby rannego żołnierza przyjąć, opatrzyć i, jeśli przeżyje, odesłać dalej. Pozwolicie więc, że temat otoczki zostawię na bok, bo nie stanowi ona istotnego elementu gry. Skupmy się na rozgrywce. War Hospital to zarządzanie na kilku poziomach. Pierwszy to budynki. Ranni najpierw trafiają do miejsca, w którym decydujemy o ich losie. Przede wszystkim przydzielamy ich do konkretnych lekarzy, a w skrajnych przypadkach zostawiamy na śmierć. Zazwyczaj jednak udaje się wszystkich przyjąć. Z tego miejsca żołnierze wędrują do szpitala, gdzie są operowani. Na końcu czeka ich czasowa rekonwalescencja. Prosty schemat obudowany jest kilkoma mechanikami, które sprawiają, że w War Hospital nie ma chwili na odpoczynek. Dosłownie.

Podstawą w grze jest personel. Zaczynamy od skromnych kilku ludzi - pielęgniarki, lekarza, inżyniera czy medyka. Ten ostatni przede wszystkim nosi rannych żołnierzy z miejsca na miejsce. Lekarz operuje, inżynier wznosi budynki (ulepszenia) oraz produkuje zapasy (np. bandaże), a pielęgniarka pomaga gdzie się da, aby zwiększyć efektywność (np. zmniejsza szanse niepowodzenia operacji). Rozgrywka w dużym stopniu opiera się więc na przydzielaniu odpowiednich osób w konkretne miejsca, aby wszystko prawidłowo funkcjonowało. Nie da się tego zrobić raz, a dobrze, ponieważ sytuacja ciągle się zmienia. Po pierwsze, co chwilę przyjeżdżają nowi ranni, których trzeba przydzielić do lekarzy. Operacje chwilę trwają, a więc trzeba pilnować aby krytyczne przypadki były przyjmowane priorytetowo. Druga, znacznie ważniejsza sprawa to zmęczenie. W War Hospital nikt nie jest robotem i musi regularnie regenerować siły. Jeśli wycieńczonego lekarza zostawimy przy stole operacyjnym, nie tylko zabije pacjenta, ale też zemdleje i będzie się regenerować więcej czasu.

Z ważnych mechanik należy też wymienić decyzje dotyczące dalszych losów pacjentów. Po wyleczeniu to my decydujemy co z nimi zrobimy. Możemy ich zwolnić ze służby (zwiększa to morale), przekazać do centrum dowodzenia (otrzymamy wtedy punkty służące do ulepszeń oraz zamawiania zasobów) lub wysłać na front. Ta ostatnia opcja jest ważna, ponieważ wróg regularnie atakuje (widać to na osi czasu), a więc musimy mieć się kim bronić. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kilka mniejszych mechanik, głównie zarządzanie cmentarzem, wykonywanie pojedynczych zadań dodatkowych (np. oddelegowanie części personelu do wykonania jakiejś czynności) czy wysłanie zwiadowcy na misje. Jest więc tego całkiem sporo.

Zapytacie pewnie jak w takim razie wygląda standardowa pętla rozgrywki. Już na etapie II rozdziału, kiedy personel jest nieco większy, wygląda to tak - przydzielenie nowych rannych do lekarzy i ustawienie im pór odpoczynku, decyzja dot. wyleczonych żołnierzy, sprawdzenie stanu energii personelu oraz podjęcie działań z tym związanych i od początku. Co jakiś czas dochodzi zamówienie zasobów (jeśli zacznie czegoś brakować), wysłanie zwiadowcy na misję i wydanie zgromadzonych punktów na ulepszenia. Pętla jest więc stosunkowo krótka i non stop powtarza się. I tak w kółko. Jeśli nie zapomni się o niczym wszystko idzie bardzo gładko, a liczba wyleczonych żołnierzy znacząco przewyższa sumę zgonów.

Czy to RTS czy mały city builder?

Co czujniejsi gracze pewnie zapytają gdzie w tym wszystkim jest strategia. Otóż moim zdaniem nazywanie War Hospital RTS-em to spore nadużycie. To raczej time management. To dosyć niszowy gatunek, który opiera się właśnie na mikro zarządzaniu czasem. Tutaj jest identycznie. W produkcji Brave Lamb najwięcej wysiłku idzie na kontrolowanie poziomu energii członków personelu. Nawet odblokowanie jakiegoś ulepszenia to kombinowanie kiedy i jak wykorzystać inżynierów, aby to zrealizować, bo bieżącej pracy jest dla nich tak dużo. Klikanina wychodzi więc na pierwszy plan, całkowicie spychając decyzje strategiczne. Wbrew pozorom jest w tym nawet całkiem sporo przyjemności. Jak wszystko się układa czuć, że szpital staje się dobrze naoliwioną maszyną. To jednak sprawia, że stosunkowo łatwo opanować mechanikę tak, aby nie była większym wyzwaniem. Przykładowo przez połowę drugiego aktu zadania fabularne tak mocno zeszły na dalszy plan, że War Hospital przestał być jakimkolwiek wyzwaniem.

GramTV przedstawia:

To był moment, w którym czułem że rozumiem tę grę. To nie jest takie oczywiste, bo początek był ciężki. Gra pokazał mi kilka rzeczy, ale wielu mechanik musiałem się uczyć na żywym organizmie, często mając przez to ogromne problemy. W efekcie morale ryły o dno, a liczba zgonów była zdecydowanie zbyt wysoka. Samouczek nie należy więc do najlepszych. Jak już jednak rozgryzłem o co w tym chodzi, bawiłem się całkiem przyzwoicie. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale fani gatunku znajdą w tym przyjemność. Wygląda to całkiem sympatycznie i ma oryginalny pomysł. No chyba, że mówimy o scenkach przerywnikowych (np. cykliczny atak przeciwnika). Te są tak koszmarnie złe, że nie potrafię tego opisać. Wyglądają tragicznie, zacinają się, a rozdzielczość wygląda, bez grama przesady, jak 360p. Deweloper nie miał moim zdaniem wstydu, że to zostawił. Uznajmy jednak, że nie wpływa to na ocenę końcowa. Co innego stan techniczny.

Tutaj dochodzimy do momentu, w którym wyjaśni się dlaczego War Hospital nie jest przyzwoitą produkcją dla fanów gatunku, a czymś co odradzam na obecnym poziomie. Niestety kolejny raz widzimy dewelopera, który nie dał rady dopracować swojego produktu. Przez mniej więcej połowę gry liczba bugów była niewielka. Mogłem wręcz napisać, że testowana przeze mnie wersja na PS5 jest całkiem przyzwoita (z tego co wiem na PC problemów jest więcej). Co ciekawe kłopoty zaczęły się po tym, jak konsola poinformowała mnie o instalacji patcha. Wtedy wszystko się posypało. Przykładowo co chwilę przestawał działać przycisk odpowiedzialny za pauzę, co oznacza brak możliwości zapisu. Uwaga, gra nie ma autozapisu! Na pewnym etapie miałem też problem z nagłym końcem zabawy spowodowanym zbyt niskim morale. Wynikało to z tego, że mimo oddelegowania odpowiedniego personelu ten nie chciał grzebać zwłok na cmentarzu. Bug sprawił, że musiałem resetować cały, kilkugodzinny (!!!) rozdział. Zresztą ten mechanizm to i tak temat na oddzielną dyskusję, bo wątpliwości co do jego działania mam całkiem sporo. Podsumowując, baboli nie ma może wybitnie dużo, ale są strasznie uciążliwe i niekiedy wręcz uniemożliwiają przejście gry.

Uważam więc, że odpalanie obecnie War Hospital to poważne ryzyko irytacji. Jak już uda się opanować mechanikę, gra się w to całkiem przyzwoicie. To nawet tytuł, którego ocena końcowa podchodzi pod przyzwoite 7/10. Na PC może być nawet lepiej, bo sterowanie padem nie jest tak dobre jak być powinno. Niestety błędy powodują poważne ryzyko, że gry nie przejdziecie. Dla mnie to zdecydowanie najbardziej irytująca rzecz jaka może się przydarzyć - utrata sporego progresu lub niemożliwość przejścia dalej. War Hospital wymaga więc dalszych poprawek. Wyobrażam sobie jednak, że da się to naprawić w kilku patchach. Niektóre wpadki są nawet komiczne. Wyobraźcie sobie, że na PS5 nie można zrobić screena za pomocą przycisku na padzie. Po jego wciśnięciu od razu włącza się menu, które na zrzucie ekranu wszystko zasłania. Pewnie jest to banalne do naprawienia, ale z drugiej strony trudno zrozumieć jak coś takiego mogło trafić do finalnego produktu.

Moja przygoda z produkcją Brave Lamb wyglądała więc tak - od męczenia się wynikającego z kiepskiego samouczka przez sporą przyjemność, kończąc na irytacji wynikającej z błędów. Jakości jest tutaj nieco zbyt mało, a ryzyko za duże. Nie ma nawet poważnych wyborów moralnych, które obiecywali twórcy. Jeśli jednak pomysł na War Hospital wydaje ci się atrakcyjny, poważnie zainteresuj się tą grą. Ona potrafi dać frajdę. Z zakupem poczekaj jednak do publikacji kilku łatek.

5,8
Pomysł na War Hospital starczy tylko na przyzwoitą grę. Niestety znowu wszystko psują te wścibskie błędy
gram poleca
Plusy
  • Całkiem niezły pomysł
  • Po opanowaniu mechaniki potrafi wciągnąć
  • Przyzwoita oprawa…
Minusy
  • …z wyjątkiem koszmarnych scenek przerywnikowych
  • Poważne bugi
  • Sterowanie na padzie czasami jest problematyczne
  • Bardziej time managment niż RTS
  • Brak autozapisu
  • Na dalszym etapie nieco brakuje świeżości w rozgrywce
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!