Recenzja serialu The Silent Sea. W kosmosie nikt nie usłyszy o nielegalnych eksperymentach

kostrowski
2022/01/13 12:00
0
0

Długi pochód koreańskich seriali trwa. Raczej wątpliwe, żeby do tej pory Wam zbrzydły, także zapraszam do kolejnego seansu, a przynajmniej do kolejnej recenzji. Zdecydować co do ewentualnego zaangażowania się możecie po lekturze.

Recenzja serialu The Silent Sea. W kosmosie nikt nie usłyszy o nielegalnych eksperymentach

Świat się znowu kończy. Tym razem chodzi przede wszystkim o brak wody w jakiejkolwiek postaci. Ludzkość rozpoczyna rozpaczliwe racjonowanie tego najważniejszego z zasobów, maszyny odsalające wodę morską pracują na pełnych obrotach, niestety większość zwykłych ludzi musi radzić sobie otrzymując jedynie absolutnie minimum wystarczające do przeżycia. W przypadku choroby która sprawia, że życiodajnego płynu potrzebujemy w większych ilościach… cóż… konsekwencje zazwyczaj okazują się być tragiczne. W takich oto okolicznościach nasi bohaterowie wysyłani są na bazę na księżycu na której… zgadliście – wszyscy zginęli w tajemniczych okolicznościach. Oficjalna wersja mówi o nadmiernym promieniowaniu, ale jeżeli czegokolwiek nauczyły nas seriale z wątkiem politycznym w tle, to aby nigdy nie ufać oficjalnym wersjom.

The Silent Sea w pewnej mierze czerpie z jednego z najbardziej udanych współczesnych klasyków kina science-fiction, czyli Interstellar. Szczególne wrażenie robią sceny z umierającej planety, napięcie oficjeli, podskórnie gromadząca się desperacja mieszkańców, przybierająca w określonych wypadkach formy nieco metafizycznego postrzegania ludzkiego życia i naszej roli w świecie. Z drugiej strony, na samym księżycu tempo się zmienia i serial zaczyna budzić skojarzenia ze znakomitym The Moon z 2009 roku. Podobna surowość planów, podobna ekspozycja człowieka na bezmiar wszechświata. Twórcy zabierają nas na wycieczkę po świecie, który jest jednocześnie fantastyczny, ale wydaje się być nieuchronny. Wczorajsze obawy, to dzisiejsze prognozy. Jak się w tym odnajdziemy? Sami twórcy nie dają jednoznacznej odpowiedzi, co zresztą bardzo mi się spodobało, zamiast tego prezentując raczej przekrój potencjalnych ludzkich reakcji i typów charakteru. Typów dodajmy bardzo ciekawych, chociaż ten wybitnie humanistyczny został już dodany chyba z czystej przyzwoitości.

GramTV przedstawia:

Nie da się odmówić The Silent Sea doskonałej atmosfery. Pierwsze godziny na opuszczonej stacji przywodzą słuszne skojarzenia z Dead Space. Długie, wzmocnione metalowymi stropami korytarze, wszędobylskie śluzy, kanały wentylacyjne, białe, chłodne światło, a nawet kombinezony astronautów przywodzą na myśl tę kultową produkcję. Początkowo chciałem wspomnieć też o pierwszym Obcym, ale lepszym porównaniem będzie Coś (lepiej znane, również nad Wisłą, jako „The Thing”), szczególnie ze względu na wątki… medyczne? Ciężko jest mi powiedzieć coś więcej, bez zdradzania zbyt wielu informacji dotyczących fabuły.

Właśnie, fabuła. Historia to kolejny mocny element The Silent Sea. Najlepsze momenty w serialu to odcinki od drugiego do piątego. Wtedy widz jeszcze nie wie zbyt wiele, może snuć domysły, odkrywać kolejne sekrety i cieszyć się zmyślnością autorów scenariusza. Opowiedziana historia jest naprawdę bardzo ciekawa, a swoje robią też zwroty akcji wynikające między innymi z odkrywania prawdziwych intencji paru osób. Kawał dobrego, trzymającego w napięciu scenariusza.

Jeżeli miałbym serialowi coś zarzucić, to nie za bardzo odpowiadały mi sceny akcji. Jak na zaprawionych w bojach astronautów i doskonale wyszkolonych specjalistów, nasi bohaterowie albo zbyt szybko tracili głowę, albo pozostawali nienaturalnie spokojni. Nie pomagało dosyć drętwe aktorstwo. Jakąkolwiek sympatię można było poczuć tylko do kapitana, którego gra znany skądinąd Yoo Gong (główna rola w świetnym Zombie express). Natomiast zupełnie fatalna jest Donna Bae jako naukowczyni Ji-an Song. Z ciekawostek, drugo/trzecioplanową rolę gra Sung-tae Heo, którego na pewno poznacie ze względu na zapadający w pamięć występ w Squid Game. Tutaj jednak nie spodziewajcie się po nim za wiele.

Podsumowując, The Silent Sea to kolejny naprawdę solidny i ciekawy serial z Korei Południowej. Odbiór mocno psuje naprawdę kiepskie aktorstwo, ale jeżeli dacie radę przymknąć na to oko, to czeka Was interesująca podróż po zgrabnie zaprojektowanej stacji kosmicznej, parę niespodzianek i przyzwoity, ciężki klimat. O czym warto jeszcze wspomnieć, to historia kończy się ładną klamrą, bez niepotrzebnych cliffhangerów. A to zawsze należy docenić.

7,5
The Silent Sea zabierze Was w podróż po inspiracjach zaczerpniętych od najlepszych współczesnych klasykach kina science-fiction
Plusy
  • Naprawdę wciągająca i oryginalna historia
  • Świetny, gęsty klimat opuszczonej bazy na księżycu i tajemnicy do odkrycia
  • Niegłupie zwroty akcji
  • Wizualnie bardzo przyjemny
Minusy
  • Kilka nieco naiwnych, nie pasujących do reszty elementów (głównie mówię tu o charakterach i zachowaniu bohaterów)
  • Aktorstwo poniżej przeciętnej
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!