Recenzja Mortal Kombat 1 - od początku nie zawsze znaczy od zera...

Nie zawsze krok wstecz oznacza porażkę, a zaczynanie od zera nie jest gwarancją tego, iż pewne rzeczy nie wydarzą się ponownie – Mortal Kombat 1 znów miesza w świecie bijatyk!

Recenzja Mortal Kombat 1 - od początku nie zawsze znaczy od zera...

I tak oto wracamy do samego początku… prawie, bo tak naprawdę Mortal Kombat 1, mimo próby restartu uniwersum czerpie garściami z dokonań poprzednich gier od legendarnego rebootu po dodatek Aftermath do Mortal Kombat 11.

Można byłoby powiedzieć, że trochę tutaj NetherRealm Studios zagrało niesamowicie zaskakująco. Z jednej strony rezygnując z części pomysłów pojawiających się w ostatnich latach, ale z drugiej nadal wprowadzając odpowiednią dawkę świeżości w formule. I niech was nie zwiedzie ten nieco mniej mroczny klimat – jucha leje się nadal strumieniami, a Fatality są nadal krwawe jak nigdy.

Chwilę zastanawiałem się nad tym gdzie powinienem umiejscowić Mortal Kombat 1 pod względem jakości oraz grywalności i szczerze mówiąc stanęło na tym, że prawdopodobnie (i dość zaskakująco) może to być jedna z najlepszych odsłon serii w ostatnich latach. Głównie dlatego, że o ile w poprzednich grach pewne minusy były mocno zauważalne, tak w przypadku „jedynki” można byłoby je rozpatrywać w ramach detali.

„Run it back… again”

Fabularnie Mortal Kombat 1 kontynuuje to, co zapoczątkowała (a w zasadzie zakończyła w pewnym stopniu) poprzednia odsłona serii. Liu Kang jako strażnik czasu oraz opiekun Earthrealm podjął się zadania stworzenia idealnej linii czasu, w której nie będzie już wpływu zarówno Shang Tsunga oraz Quan Chi. Nie trudno się domyślić, że ten sielski obrazek zostanie dość mocno zmącony nawet, jeśli przez dłuższy czas wszystko będzie szło zgodnie z planem.

GramTV przedstawia:

Największym jednak problemem w trakcie pisania recenzji nowego Mortala jest fakt, że opowiadanie o tym jak spisuje się fabuła wymagałaby wrzucenia tutaj kilku mocnych spoilerów ustawiających całą historię na odpowiednie tory. To co jednak najważniejsze w przypadku Mortal Kombat 1 to fakt, że NetherRealm nadal potrafią w świetny sposób opowiadać historię bez zbytniego przedłużania idąc od akcji do akcji. Można byłoby powiedzieć, że story mode tutaj to tak właściwie interaktywny film (dosłownie, ponieważ pojawiają się momenty Test Your Might) i jego długość również nie jest jakaś nadzwyczajna. To kilka godzin (dokładnie to 6 godzin na średnim poziomie trudności) spędzonych na radosnym klepaniu kolejnych przeciwników, a w końcowej fazie zabawy jest tego naprawdę sporo.

I żeby nie było – zarówno roster, jak i wykorzystywane barwy oraz budowanie klimatu na dystansie tej historii są niesamowicie ze sobą spójne, a nawet tłumaczą w jakiś sposób fakt wykorzystania konkretnych bohaterów w ramach systemu Kameo. Nie ukrywam, że sam starałem się łączyć kropki i przychodziło mi to z niewiarygodnym trudem. Im dalej jednak w stronę zakończenia, tym bardziej ta wizja staje się zrozumiała, a zakończenie (oraz scena po napisach) spokojnie wynagradza to, co powinna od strony brutalności. To trochę tak jak w przypadku filmu „Midsommar” – niby jasno, niby kolorowo, ale jednak… coś wisi w powietrzu, coś może się wydarzyć. Dodatkowo wiele rożnych pobocznych postaci wykorzystuje movesety istniejących bohaterów, co dało ekipie NRS trochę luzu w temacie wykorzystywania ich w dowolny sposób. To również można zauważyć chociażby w trybie Inwazji.

Dlatego też warto przejść przez fabułę Mortal Kombat 1 w pierwszej kolejności nie tylko po to, aby odblokować niektóre postacie np. Havika oraz kilka dodatkowych skórek czy elementów ubioru dla bohaterów, ale również poznać koncepcję Eda Boona i ekipy na zupełnie nowe otwarcie w tym uniwersum. Takie, które oczywiście nadal korzysta z dobrze znanych elementów, które miały miejsce w poprzednich grach, ale są one przedstawione w nieco inny, zaskakujący momentami sposób. I nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawy co przyniesie zupełnie nowa gra za kilka lat.

Komentarze
2
Kocham życie jako gracz
Gramowicz
15/03/2024 15:31

Zapominałem dodać, że muzyki w tej grze nie ma albo nie jest nie zauważalna po za menu

Kocham życie jako gracz
Gramowicz
15/03/2024 15:06

7+/10 to najwyższa ocena jaką można dać tej grze. Moral Kombat 11 obiektywnie dostała 8+/10 a na tym portalu 8,9/10 dla mnie nie będącego fanem Mk11 powinno dostać 9+/10 ze wszystkimi dodatkami i dla mnie jaki dla ich fanów jest to najlepsza odsłona serii do tej pory. Mk1 czyli gra 7/10 kto kpina z fanów bijatyk bo jak wciśnięcie około 5-6 razy tego samego przycisku ma tworzyć "brutalną kombinacje", nie wiem dla kogo jest to gra może dla gier mobilnych, w pierwszy dzień multi bez znajomości ruchów wygrałem w stosunku 2:1 na multi. Grafika jest technicznie dopracowana, ale tylko w kwestii otoczenia, twarze nie są skanami twarzy modeli tylko czymś z domieszką stylu pixara. A fabuła jest lepsza chodź nie wiem co będzie dalej, póki co wróciłem do Mk11 dla multi i oczywiście ogrywam też Tekken 8. Ta ostania gra nie obraża fanów bijatyk ani ich własnych fanów.