Recenzja Martha is Dead – obłęd na włoskiej prowincji

Mateusz Mucharzewski
2022/02/24 15:15
7
0

Kiedy ginie bliźniaczka głównej bohaterki, ból zwala winę na stary przesąd. Prawda może być jednak dużo bardziej skomplikowana, a droga do niej brutalna.

Recenzja Martha is Dead – obłęd na włoskiej prowincji

Martha is Dead. Tak nazywa się kolejna gra komputerowa, która przekracza granice – tabu lub dobrego smaku. Każdy spojrzy na to nieco inaczej. Bez wątpienia jednak o tej produkcji będzie bardzo głośno, głównie przez sceny jakie zostały zaprezentowane. Niektóre mogą zostać uznane za przesunięcie granic, których nikt wcześniej nie przekraczał. Jednocześnie Martha is Dead to gra, która ma do zaoferowania dużo więcej niż kontrowersje. To unikatowy thriller, który zachwyca dbałością o szczegóły i trzymającą w napięciu historią o stracie bliskiej osoby, dążeniu do prawdy i obłędzie. Opowieść, która na kilka godzin wciągnie i nie da o sobie zapomnieć. To też efekt pracy jednej z najodważniejszych ekip w branży, która schematy przełamała nie tylko kontrowersyjnymi scenami.

Historię zaczynamy jako Giulia, młoda dziewczyna mieszkająca na włoskiej prowincji. Jest rok 1944, a ojciec bohaterki jest generałem w armii Nazistów. Protagonistka wiedzie jednak w miarę beztroskie życie z dala od frontu i większość czasu spędza wokół okolicznego jeziora fotografując naturę. W pewnym momencie na tafli wody dostrzega coś niepokojącego. To topielec. Wyłowiona z wody dziewczyna jest jej siostrą bliźniaczką, tytułową Marthą. W wyniku zbiegu okoliczności młode kobiety zamieniają się tożsamością. Są do siebie tak podobne, że rodzice myślą iż utonęła Giulia. Dla bohaterki to szansa, aby zbliżyć się do matki, która od lat odtrąca ją i faworyzuje siostrę. Utrzymanie sekretu w tajemnicy to jednak nie jedyne wyzwanie. Trzeba jeszcze dowiedzieć się jakim cudem Martha znalazła się martwa na środku jeziora.

GramTV przedstawia:

Pierwszy sygnał, że raczej nie będzie to opowieść w pełni umieszczona w realnym świecie dostajemy już na początku. Ledwo gra się zaczyna, a twórcy już serwują nam opowieść o Białej Damie, postaci z przesądów, która rzekomo zabija młode kobiety. Czy Martha jest jej kolejną ofiarą? Sytuacja nie jest tak oczywista jak może się wydawać. W mroczną intrygę wplątane są skomplikowane relacje rodzinne głównej bohaterki, jej bliski przyjaciel, a do tego wszystkiego dochodzi będąca w tle wojna. Tutaj jawa miesza się z fantazją polaną solidną porcją obłędu. Czy wszystko co widzimy jest prawdziwe czy może część rzeczy to tylko wytwór wyobraźni? Często w grach bywa tak, że początek historii wygląda jak wstęp do świetnej opowieści kryminalnej, ale z czasem wszystko zostaje wytłumaczone po linii najmniejszego oporu, tj. obłędem czy jakimiś nierealnymi wizjami. W Martha is Dead jest nieco inaczej. Te wątki są obecne, ale zgrabnie przeplatają się z wydarzeniami z prawdziwego świata, które pokazują w jak skomplikowanej sytuacji znalazła się Giulia.

Nie będę więc ukrywać, że najważniejszy element gry, czyli historia, stoi na bardzo wysokim poziomie. Opinie co do tego jak bardzo satysfakcjonujące jest zakończenie mogą być różne. Ja jednak zaliczam się do tych graczy, których ta opowieść trzymała w napięciu do ostatniej chwili. Doceniam też to, że główna teza dot. śmierci Marthy zmieniała się kilkukrotnie i za każdym razem wydawało mi się, że już odkryłem prawdę. Zresztą po dojściu do napisów końcowych i tak nie wszystko staje się oczywiste, w dużym stopniu przez decyzje deweloperów. W finalnie oddają nam troszkę kontroli nad tym co było prawdą, a co fikcją. Niecodzienne rozwiązanie. Całościowo jednak oceniam fabułę w Martha is Dead pozytywnie. W thrillerze najważniejsze jest to, aby ciągle zaskakiwać gracza i utrzymać tajemnicę do samego końca. Tutaj to się udało.

Drugą po fabule rzecz jaką doceniam w Martha is Dead jest fakt, że twórcy nie poszli na łatwiznę. To nie jest kolejny walking symulator. Oczywiście mamy perspektywę pierwszej osoby, ale zamiast chodzenia po korytarzach otrzymujemy dostęp do domu głównej bohaterki i najbliższych okolic. Dzień po dniu, pomiędzy przygotowaniami do pogrzebu Marthy, musimy zaglądać gdzie się da i szukać wskazówek. Gra oczywiście podrzuca nam zadania, ale trudno mówić o liniowej rozgrywce. Udało się nawet osiągnąć równowagę między prowadzeniem za rękę, a momentami kłopotliwą swobodą. Osobiście ciągle wiedziałem co mam robić i nigdy nie czułem się zakłopotany. Problem sprawiło mi tylko zadanie z telegramem, którego finalnie nie wykonałem. Wydaje mi się, że wskazówki są za mało czytelne, ewentualnie polskie tłumaczenie zawodzi (co w tym przypadku wcale nie jest niemożliwe). Na szczęście można przejść grę bez wykonywania tego zadania.

Komentarze
7
Kokodanonek
Gramowicz
19/04/2022 02:07

Jakby ktoś się jeszcze zastanawiał i denerwował podobnie jak ja przez jakiś czas, grając jednocześnie z włoskim dubbingiem, to tak, tłumaczenie jest skopane. Tłumaczy "bez odbioru" zamiast "odbiór".

Nalfein napisał:

Ale wydaje mi się, że "Giulia" to imię włoskie, a nie niemieckie?

Nie znam historii z gry, ale może matka była Włoszką, a ojciec Niemcem? Poza tym, na północy Włoch zdaje się, że Mussolini wciąż miał pewną władzę, więc może też jakieś podległe jednostki wojskowe. Nie znam jednak dobrze niuansów. Ekipa tworząca grę jest z Włoch, chyba aż tak nie pokpili researchu? :)

Nalfein
Gramowicz
24/02/2022 21:29
Myszasty napisał:

Niemcy we Włoszech poddali się bodaj w kwietniu 45, więc co w tym dziwnego? Przecież dobrze nam znane Monte Cassino to 44 właśnie.

Nalfein napisał:

"​Jest rok 1944, a ojciec bohaterki jest generałem w armii Nazistów."

Armia Nazistów? We Włoszech? W '44?

Ale wydaje mi się, że "Giulia" to imię włoskie, a nie niemieckie?




Trwa Wczytywanie