Recenzja MADiSON - najgorsze wakacje u dziadków w historii

Mateusz Mucharzewski
2022/07/14 14:00
0
0

Kolejna po Visage próba stworzenia czegoś na wzór P.T. Tym razem z udziałem ciekawej fabuły i mocnymi inspiracjami przygodówkami.

Recenzja MADiSON - najgorsze wakacje u dziadków w historii

Podaż na rynku horrorów nie zwalnia i ciągle otrzymujemy nowe, ciekawe produkcji z tego gatunku. Kolejnym przykładem jest Madison, które łączy wątki rodzinnych tragedii, nawiedzonego domu czy finalnie pradawnego i tajemniczego rytuału. Nie jest to jednak kolejny horror na wzór Outlast czy produkcji od Bloober Team. Daleko też mu do segmentu opanowanego przez nastawione na akcję produkcje w stylu Resident Evil. Madison to coś znacznie bliższego Visage, a więc mówimy o silnych inspiracjach kultowym P.T. Mimo że było to tylko demo, odcisnęło tak wielkie piętno na branży, że kolejni deweloperzy chcą iść w podobnym kierunku. Czy tym razem uda się dorównać klasyce?

Jak przystało na horror zaczyna się tajemniczo, w sytuacji trudnej i wymagającej od nas natychmiastowego działania. Jesteśmy zamknięci w jakimś pokoju, a do drzwi dobija się nasz ojciec. Zdecydowanie nie jest on przyjaźnie nastawiony. Już wtedy gra pokazuje swój mocno przygodówkowy charakter. Aby przejść dalej musimy włączyć telewizor i obrócić go tak, aby oświetlił kąt w którym znajdziemy przydatny przedmiot. Po udanej ucieczce trafiamy do dawno porzuconego domu naszych dziadków. Tutaj zaczyna się właściwa rozgrywka. Początkowo Luca, bo tak nazywa się bohater, chce jak najszybciej uciec. Szybko jednak ojciec przestaje być zagrożeniem, a staje się nim podążający za protagonistą obłęd. A może to coś zupełnie innego?

Fabuła Madison łączy w sobie kilka wątków. Podstawą jest dom dziadków, którego tajemnice stopniowo poznajemy. W tle dzieje się rodzinny dramat związanymi głównie z chorobą babci. Wszystkiemu prawdopodobnie winny jest demon, który krąży po okolicy. Nie jest nim jednak tytułowa Madison. To kobieta, która pod koniec lat 80-tych brutalnie zamordowała kilkoro osób, w tym własnych rodziców. Finalnie została zabita przez policjanta w trakcie jej poszukiwań. Ten wątek z kolei wiąże się z pradawnym rytuałem, którego tajemnice stopniowo odkrywamy. Mamy więc szereg tematów, które łączą się ze sobą w jedną całość. Przyznam, że z zainteresowaniem śledziłem rozwój wydarzeń. Jestem też zadowolony z tego, jaką w tym wszystkim rolę odgrywa główny bohater. Szczegóły zostawię jednak dla siebie. Niestety finalnie zabrakło mi raptem kilku drobnych powiązań między wątkami, dzięki którym w pełni zrozumiałbym jak wszystko tworzy spójną całość. Może przeoczyłem jakieś ukryte notatki (chociaż nie ma ich zbyt wiele), albo zawiodło moje logiczne rozumowanie? Mimo wszystko historię oceniam pozytywnie, na pewno lepiej niż w wielu podobnych horrorach.

GramTV przedstawia:

Kluczową rolę w całej grze odgrywa dom dziadków, który eksplorujemy. To tam spędzimy większość czasu, podobnie jak we wspomnianych P.T. i Visage. Oczywiście nie wszystkie pomieszczenia są od razu dostępne. Rozgrywka polega na tym, aby stopniowo odkrywać nowe miejsca, które z kolei skrywają przedmioty przydatne w innych pomieszczeniach. Dosyć standardowe, przygodówkowe podejście. Madison nie jest zresztą prostym walking simulatorem. Zagadek jest bardzo dużo i to one stanowią trzon rozgrywki. Często nawet ich poziom trudności jest dosyć duży, a więc łatwo utknąć w jakimś miejscu. Czasami niestety sami twórcy nie pomagają. Raz przykładowo na jednym z parapetów pojawia się kaseta z nagraniem, którą należy odsłuchać. Przeoczenie jej jest banalnie proste, a to później prowadzi do irytacji.

Przygodówkowy charakter gry widać też po ekwipunku. Przedmiotów do zebrania jest całkiem sporo i o dziwo gra wprowadza nawet limit rzeczy jakie możemy nosić. Istnieje oczywiście sejf, do którego możemy wrzucić niepotrzebne rzeczy. To jednak czasami powoduje konieczność chodzenia po domu i odnoszenia przedmiotów. Tylko sztucznie wydłuża to zabawę i nie dodaje żadnej wartości rozgrywce. Doceniam jednak sam fakt, że deweloperzy nie chcieli robić kolejnego walking simulatora tylko dodać nieco łamigłówek. Szkoda tylko, że momentami ich poziom trudności jest nieco zbyt wysoki. Madison to jednak horror, w których lęk i zaniepokojenie towarzyszące nam na każdym kroku utrudniają rozwiązywanie zagadek. To też momentami negatywnie przekłada się na dynamikę gry.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!